Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

W czwartek na światowych giełdach dominowały pozytywne nastroje. Poddały się im również giełdy amerykańskie. Dow Jones zwyżkował na wczorajszym zamknięciu o 2,85%, a S&P zyskał 3,29%. Sentyment poprawiły doniesienia z Chin – tamtejszy rząd zdementował pogłoski mówiące, iż będzie sprzedawał papiery wartościowe Eurolandu.

Sytuacja na giełdach europejskich w czwartek od początku dnia ułożyła się na korzyść kupujących. Chiny zaprzeczyły informacjom o tym, że zamierzają sprzedawać europejskie obligacje, co wywołało euforię na giełdach.

Myślę, że nie sposób skomentować czwartkowych notowań bez odniesienia do sesji ze środy. Po mocnym kontrataku popytu bardzo często rynek notuje chwilowe uspokojenie albo w postaci utrzymania wzrostów albo niewielkiej zmiany cenowej. Czwartkowa sesja była właśnie taką typową sesją przystankową, na co wskazuje mniejszy zakres wahań, jak i dużo niższy obrót na rynku.

Niskie poziomy, na których znalazły się europejskie indeksy zachęciły inwestorów do kupowania mocno przecenionych akcji. Taka sytuacja miała miejsce wczoraj, a graczom dodatkowo sprzyjały informacje, które napłynęły na rynek m.in. raport OECD pokazał brak zagrożeń dla wzrostu gospodarczego w strefie euro.

Od kilku dni czekaliśmy na kontratak popytu na naszym wyprzedanym rynku i na wczorajszej sesji w końcu bykom udało się zdecydowanie zwyciężyć batalię z podażą. Ostateczny, ponad 4% wzrost prawdopodobnie przekroczył oczekiwania nawet największych optymistów, szczególnie przy obrocie przekraczającym na całym rynku 5 miliardów złotych.

Wczorajszą sesję amerykańskie indeksy zakończyły na poziomach zbliżonych do obserwowanych na poniedziałkowym zamknięciu. Dow Jones zniżkował lekko o 0,23%, a S&P zamknął się z minimalnym zyskiem wysokości 0,04%.

We wtorek indeksy europejskie osiągnęły najniższy poziom od ośmiu miesięcy. Przyczyn spadków było kilka, jako główną można wymienić rosnące obawy o wzrost zadłużenia strefy euro oraz obawy o sytuację banków hiszpańskich po poniedziałkowym upadku jednego z nich.

Nieudany kontratak kupujących w poniedziałek wraz ze słabymi impulsami z rynków zewnętrznych przyniosły na wtorkowej sesji kolejną falę spadkową na GPW. Awersja do ryzyka spowodowała, że na rynku walutowym kolejny dzień osłabiał się złoty, a na giełdzie główny indeks WIG20 zakończył dzień 2,4% zniżką.

Najpierw spadki, później wzrosty: Ostatnie dni pokazują jak zmienne potrafią być nastroje inwestorów. To, co jednego dnia przypomina początek fazy stabilizacji, następnego dnia już jest zapowiedzią dalszych silnych wahań. Z kolei mocne spadki w sesji europejskiej potrafią być odrobione w sesji amerykańskiej.

Początek tygodnia na parkietach europejskich upłynął bardzo spokojnie. Wzrosty na giełdach w Europie Zachodniej były dosyć skromne, a w trakcie dnia nie pojawiło się wiele istotnych informacji, które mogłby wpłynąć na zachownie inwestorów.

Dość wysokie wyprzedanie naszego rynku wraz z ze zwyżkami na emerging markets w piątek wieczorem (Brazylia) i w poniedziałek rano (Chiny) dawało wczoraj podstawy do lekkiego optymizmu na naszym, mocno przecenionym rynku. Niestety, choć indeksom udało się zyskać na wartości, ważniejszy od samej zwyżki jest jej styl, a ten pozostawił wiele do życzenia.

Ostatnia sesja na Wall Street zakończyła się w pozytywnych nastrojach. Dow Jones zwyżkował o 1,25%, S&P 500 wzrósł natomiast o 1,50%. Indeksy cechowała spora zmienność – otworzyły się one na zdecydowanym minusie, następnie po odrobieniu strat i zwyżce ponownie zniżkowały, by ostatecznie zamknąć się z ponad jednoprocentowym zyskiem.

Końcówka tygodnia upłynęła pod znakiem zmienności na giełdach europejskich. W piątek inwestorzy nie mogli się zdecydować, czy kupować już mocno przecenione akcje, czy czekać na dalsze spadki. Dane makroekonomiczne również nie napawały optymizmem, lepsze od oczekiwań były dane z sektora usług strefy euro, ale gorzej już było z sektorem przemysłowym.

Za nami bardzo nieprzyjemny tydzień na rynku. W czasie, gdy spora część kraju walczy z powodzią, zarówno na krajowym jak i na globalnym rynku akcji ponownie przeważyli sprzedający. Warto w tym momencie zauważyć, jak łatwo z czołówek komentarzy zniknęła Grecja.

Podczas wczorajszej sesji na Wall Street amerykańskie giełdy zanotowały solidne spadki. Indeks Dow Jones spadł o 3,6%, S&P 500 o 3,9%, a technologiczny Nasdaq stracił 4,11%. Niepokój na rynku wynikał z obaw o rezultat dzisiejszego głosowania w niemieckim parlamencie na temat przyznania Grecji pomocy finansowej.

Czwartek dla rynków akcji była mówiąc delikatnie mało udany. Początek sesji nie zapowiadał spadków, ale im było bliżej otwarcia w USA tym przewaga sprzedających rosła coraz mocniej. Na rynkach panowała duża zmienność, którą dodatkowo spotęgowały słabe dane makroekonomiczne z USA dotyczące m.in. ilości nowych bezrobotnych (w ubiegłym tygodniu sięgnęła 470 tys.).

Mocna podaż, która pojawiła się na rynku w środę, wczoraj kontynuowała swoją destrukcyjną dla indeksów działalność. WIG20 stracił na wartości 3% przy ponownie bardzo wysokim poziomie obrotów, a do negatywnych impulsów zewnętrznych dołączyła wczoraj wyjątkowa awersja do akcji PZU, prawdopodobnie ze względu na trwającą w Polsce powódź.

Podczas wczorajszej sesji na Wall Street amerykańskie indeksy zdołały jedynie krótkotrwale wychylić się ponad poziom poprzedniego zamknięcia. Zakończyły one jednak dzień na umiarkowanych minusach. Indeks Dow Jones spadł o 0,63%, S&P 500 o 0,51%, a technologiczny Nasdaq stracił 0,82%.

Sytuacja na giełdach europejskich w środę rozwijała się pod wpływem informacji z Niemiec. Chodziło o decyzję niemieckiego nadzoru finansowego, który ogłosił zakaz niezabezpieczonej krótkiej sprzedaży obligacji denominowanych w euro, jak również instrumentów pochodnych (dokładnie chodzi o CDS-y) oraz akcji 10 największych instytucji finansowych w Niemczech.