Mocne spadki, które wynikały głównie z braku chętnych do kupna akcji, a nie z mocnego nacisku strony podażowej (obroty wyniosły dzisiaj zaledwie 700 mln złotych) utrzymywały się na warszawskim parkiecie przez całą sesją. Wśród warszawskich blue chipów najwięcej traciły akcje Biotonu, słabo zachowywał się również sektor bankowy.

Po południu bykom nie udało się wykorzystać niewielkiej poprawy nastrojów na rynkach europejskich do podniesienia indeksów. Graczom w Europie pomagała korekta na rynku ropy, która taniała po rekordowym wzroście w piątek do ponad 139 dolarów za baryłkę. Jak się później okazało, było to za mało do podniesienia indeksów na GPW. Napływające informacje zza Oceanu nie były optymistyczne. Przed sesją na Wall Street złe doniesienia napłynęły z firmy Lehman Brothers, która poinformowała, że spodziewa się rekordowej straty w II kwartale 2008 roku, która wyniesie 2,8 mld dolarów.

Właśnie ta ostatnia informacja obudziła obawy inwestorów związane z kondycją sektora finansowego. Początkowe odbicie indeksów na Wall Street zostało szybko zatrzymane. Później sytuację w niewielkim stopniu poprawiły lepsze dane o wzroście liczby podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym (+ 6,3%) w USA w kwietniu. Podobnie sytuacja wyglądała na GPW, indeksy w końcówce sesji odrobiły niewielką część strat. Indeks WIG20 stracił na zamknięciu 1,81%.

Dzisiejszą sesję indeks WIG20 zakończył poniżej kwietniowych minimów. Mocne spadki indeksów, które miały miejsce w poniedziałek wynikały z braku aktywności strony popytowej niż z mocnego nacisku podaży. Przełamanie kwietniowych oporów otwiera drogę do styczniowych minimów. Szansą GPW na zmianę tego negatywnego scenariusza jest poprawa nastrojów na rynkach zagranicznych. Byki w obecnej sytuacji wykorzystają każdą informację, żeby podnieść indeksy, co było dzisiaj widoczne po publikacji indeksu umów kupna domów na rynku wtórnym w USA.

Źródło: Maciej Dyja, Główny Analityk Gold Finance