Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Piątkowa sesja na GPW rozpoczęła się od wzrostów. Indeks dużych spółek na otwarciu wspiął się do 1873,78 pkt. (+1,1 proc.). Impuls do kupna akcji przyszedł z Wall Street, gdzie wczoraj S&P500 zyskał 2,14 proc., kończąc dzień na poziomie 920,26 pkt., natomiast technologiczny Nasdaq Composite wzróśł o 2,08 proc. do 1829,54 pkt.

Pojedyncze sesje na giełdzie rzadko wyraźnie zmieniają układ sił na rynku. Czwartkowe notowania również nie należały do przełomowych i cały czas znajdujemy się w wytworzonym w poniedziałek pro-spadkowym układzie sił na rynku.

Udana sesja na azjatyckich giełdach (Nikkei 2,15 proc.), wyraźnie rosnące rano kontrakty terminowe na główne amerykańskie indeksy oraz wczorajsza, lekka poprawa nastrojów w Warszawie to mieszanka, która powinna zapewnić, nie tylko wzrosty w pierwszych godzinach dzisiejszej sesji na GPW, ale również i na zamknięciu. Brak jest bowiem potencjalnych zagrożeń, które mogłyby wywołać wyprzedaż akcji.

Środowa sesja zakończyła się 1,5% zwyżką indeksu największych spółek, głównie dzięki wzrostowej korekcie na akcjach KGHM, które zakończyły dzień na 6,6% plusie. Po powstaniu w poniedziałek sygnału sprzedaży wczorajsze wzrosty traktujemy jednak jako ruch powrotny do przełamanych na początku tygodnia poziomów wsparć.

We wtorek, pomimo podjętych prób, polski rynek akcji nie zdołał odbić po bardzo silnej przecenie dzień wcześniej (WIG20 -6,2 proc.; WIG -5 proc.). To co nie udało się wczoraj, powinno udać się dziś. Brak spadków na Wall Street, lekka poprawa nastrojów na azjatyckich parkietach ...

Po bardzo mocnej przecenie z poniedziałku, na wtorkowej sesji emocje były już mniejsze. Znokautowany dzień wcześniej indeks WIG20 nie potrafił się przez całą sesję wyraźniej podnieść, przez co wczorajsze zakończenie notowań w okolicy zera należy uznać za punkt dla niedźwiedzi.

Ochłodzenie globalnych nastrojów oraz pesymistyczne wyniki raportu Banku Światowego istotnie przełożyły się na sytuację na światowych rynkach. Potwierdzeniem obaw inwestorów były spadające ceny surowców m.in. ropy naftowej, która zniżkowała o 4% oraz umacnianie się jena.

Po piątkowym sztucznym wyciągnięciu WIG20 w górę w ostatniej godzinie sesji, można było oczekiwać skorygowania tej zwyżki na początku bieżącego tygodnia. Ruch ten zbiegł się jednak ze spadkami na innych giełdach, przez co podaż na GPW uderzyła z podwójną siłą, a WIG20 stracił aż 6,2%.

Pierwsze godziny notowań na GPW powinny upłynąć pod znakiem spadków. Obserwowana wczoraj w Europie i Ameryce, a dziś w Azji, skala pogorszenia nastrojów na rynkach finansowych jest tak duża, że inny scenariusz wydaje się mało prawdopodobny. Jednak po początkowych spadkach mogą pojawić się próby łapania dołka.

Poniedziałek zapowiadał się dniem bez ważnych dla giełdowych inwestorów informacji. Stało się jednak inaczej. Swoje prognozy dotyczące perspektyw globalnej gospodarki opublikował Bank Światowy. Europejski Bank Centralny wypowiedział się w sprawie stóp procentowych i zapewnił, że jest gotów do reakcji w razie nieoczekiwanych turbulencji.

Na zakończenie piątkowych notowań w USA indeks S&P 500 zyskał 0,31%, technologiczny Nasdaq wzrósł o 1,09%, a Dow Jones spadł o 0,19%. W czasie sesji zwyżkowały głównie walory sektora technologicznego. Akcje Microsoft wzrosły o 2,4%, po tym jak Goldman Sachs podniósł swoją rekomendację dla tej spółki.

Jednym z głównych wydarzeń minionego tygodnia była moim zdaniem mocna przecena spółek z branży surowcowej w środę. Bardzo wysokie obroty towarzyszące tej wyprzedaży wskazują na dużą determinację sprzedających i mimo odrobienia części strat pod koniec tygodnia, jest tutaj jeszcze sporo przestrzeni do spadków i są one krótkoterminowo bardziej prawdopodobne.

Opublikowane wczoraj dane makroekonomiczne z USA dały nadzieję na powrót osłabionej gospodarki do równowagi. Znacznie lepiej od oczekiwań rynku zaprezentował się indeks FED Filadelfia, którego wartość wzrosła w czerwcu do poziomu -2,2 pkt z -22,6 pkt w maju, podczas gdy rynek oczekiwał wzrostu jedynie do -17 pkt.

Dzień wygasania instrumentów pochodnych, teoretycznie jest dniem kiedy na warszawskiej giełdzie może zdarzyć się wiele. Zwłaszcza w ostatniej godzinie notowań. Jednak brak silnej koncentracji kontraktów terminowych na indeks WIG20 w rękach jednego ...

Mimo przewagi podaży przez większą część dnia, dzięki dobrym danym z USA w końcówce sesji WIG20 powrócił do poziomu zamknięcia ze środy. Warto jednak odnotować, że drugi dzień z rzędu zachowywaliśmy się nieco słabiej od giełd zachodnioeuropejskich, co było szczególnie widać w spadkowej fazie czwartkowych notowań.

Wczorajszą sesję w USA indeks S&P 500 zakończył spadkiem o 0,14%, Dow Jones obniżył się o 0,09%, natomiast Nasdaq wzrósł o 0,66%. Istotną informacją dla spółek technologicznych było dodanie przez Goldman Sachs walorów spółki Qualcomm do listy preferowanych akcji.

Czwartkowa sesja na warszawskiej giełdzie, z uwagi na dzisiejsze spadki na azjatyckich parkietach (Nikkei -1,39 proc.), może rozpocząć się na poziomach zbliżonych do środowego zamknięcia (WIG20 1926,12 pkt.; WIG 31125,88 pkt.).

Choć środową sesję zaczęliśmy na niewielkich plusach, kolejne godziny handlu przynosiły stopniowe osuwanie się indeksu największych spółek. Winne takiemu obrotowi spraw są spółki surowcowe, na których pojawiła się bardzo agresywna podaż.

Pierwsza godzina notowań na Wall Street upłynęła pod znakiem spadków. O godzinie 16:42 indeks S&P500 testował poziom 906,13 pkt., spadając o 0,6 proc. Technologiczny Nasdaq Composite tracił natomiast 0,3 proc., testując poziom 1789,70 pkt.