Data dodania: 2019-09-25 (11:49)
Kluczowe informacje z ostatnich godzin mogące mieć wpływ na rynki: USA / DANE/ CHINY / TRUMP: Opublikowane wczoraj po południu dane Conference Board dotyczące indeksu zaufania konsumentów wypadły dość słabo – wskaźnik spadł we wrześniu do 125,1 pkt. z 134,2 pkt. po rewizji w sierpniu (oczekiwano 133,5 pkt.). W dół poszedł subindeks bieżącej kondycji (do 169 pkt. z 177,2 pkt.), oraz oczekiwań (do 95,8 pkt. z 107,0 pkt.).
Poznaliśmy też wrześniowy odczyt regionalnego indeksu FED z Richmond, który zaliczył nieoczekiwanie mocny spadek do -9 pkt., a subindeks nowych zamówień spadł do -14 pkt. Później agencje opublikowały też treść wystąpienia Donalda Trumpa na forum ONZ, który dość krytycznie wypowiedział się wobec działań Chin w ostatnich latach i zarzucił WTO (Światowa Organizacja Handlu), że nie wypełnia swoich działań. Najbardziej zelektryzowała rynki jednak informacja, którą podała przewodnicząca Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi z Partii Demokratycznej. Zapowiedziała ona rozpoczęcie procedury impeachmentu wobec Donalda Trumpa, któremu zarzuca się wywieranie nacisków na nowego prezydenta Ukrainy (Żeleńskiego), aby ten w zamian za przyznanie środków w ramach pomocy wojskowej przyspieszył śledztwo wobec Huntera Bidena (syna Joe Bidena, faworyta Demokratów w przyszłorocznych wyborach prezydenckich), któremu podobno zarzuca się działania korupcyjne na Ukrainie. Trump odrzucił te zarzuty, a telewizja CNN wyliczyła, że podobno procedurę impeachmentu poparłoby na razie 161 na 235 Demokratów w Izbie Reprezentantów liczącej 435 miejsc. W Senacie Demokraci nie mieliby jednak większych szans, gdyż tu trzeba zdobyć aż 2/3 poparcia. Tymczasem dzisiaj Biały Dom ma opublikować stenogram „kontrowersyjnej” rozmowy Trumpa z Zełeńskim. Wczorajsze informacje doprowadziły jednak do skokowego podbicia awersji do ryzyka – mocną korektę zaliczyły indeksy na Wall Street, zyskiwały bezpieczne przystanie (frank, jen, złoto), a dolar się osłabił. Dzisiaj jednak sytuacja uległa odwróceniu.
WIELKA BRYTANIA / BREXIT / PARLAMENT /WYBORY: Spiker Izby Gmin John Bercow potwierdził wczoraj, że parlament zbierze się dzisiaj o godz. 13:30, po tym jak wczoraj Sąd Najwyższy orzekł, że zawieszenie jego prac było nielegalne. Tymczasem lider opozycyjnej Partii Pracy powrócił z pomysłem przedterminowych wyborów, ale jak dodał, byłyby one możliwe, gdyby w pełni ograniczone zostało ryzyko związane z bezumownym Brexitem. Z kolei Boris Johnson przyznał wczoraj, że szanuje werdykt SN, ale zamierza nadal robić swoje. Nie brak jednak krytycznych głosów wobec sędziów (słowa Jacoba Rees-Mogg’a). Ta nerwowa atmosfera rzutuje dzisiaj negatywnie na funta, chociaż jeszcze wczoraj wieczorem kurs GBPUSD zdołał naruszyć poziom 1,25.
NOWA ZELANDIA / RBNZ: Na posiedzeniu zakończonym dzisiaj w nocy bank centralny nie zmienił parametrów polityki monetarnej (jak oczekiwano). Z komunikatu wynika, że RBNZ potrzebuje więcej mocnych argumentów za tym, aby zdecydować się na kolejne cięcie, chociaż nadal pozostaje w łagodnym nastawieniu. Rynek zaczął wątpić w szanse listopadowej obniżki. To sprawiło, że NZD jest dzisiaj najmocniejszą walutą w zestawieniach.
OPINIA ANALITYKA: Jedno implikuje drugie…
Wczoraj wspomniałem, że będę coraz częściej powracał do pytania, czy Donaldowi Trumpowi opłaca się zawrzeć tymczasową umowę handlową z Chinami? Dzisiaj brzmi ono jeszcze mocniej, niż wczoraj rano. Dlaczego? Bo kampania wyborcza przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi w listopadzie weszła właśnie na nowy poziom i być może będzie ona najbardziej brutalną politycznie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Demokraci zapowiadając rozpoczęcie procedury impeachmentu wystrzelili w Trumpa z potężnej armaty. Jest jasne, że nie chodzi tu o fizyczne usunięcie prezydenta z urzędu, a przedstawienie go jako tego, który skłócił USA z sojusznikami, a Biały Dom zamienił we własny folwark. Niezależnie od tego, co rzeczywiście znajdzie się w stenogramie rozmowy Trumpa z Zełeńskim (ta ma zostać ujawniona dzisiaj, co może zredukować nadmiernie napięcie polityczne, jeżeli nie wskaże nowych „mocnych dowodów”), jedno zastanawia – skoro poruszany jest wątek syna Joe Bidena, to oznacza, że wszyscy są zgodni, co do tego, że kandydat Demokratów rzeczywiście jest tym, który może znacząco zagrozić pozycji Trumpa. Zresztą ostatnie sondaże potwierdzają, że Biden wygrałby z Trumpem przewagą ponad 10 p.p., czyli znacząco. Tym bardziej szef Białego Domu musi pokazać COŚ, aby przełamać swoją negatywną passę. Pomysły kolejnej obniżki podatków wprawdzie przewijały się w kuluarach Białego Domu w ostatnich tygodniach (bo skoro FED za mało stymuluje gospodarkę, to może rząd do-stymuluje), ale nigdy nie zostały głośno wypowiedziane – w obecnej chwili można je jednak wyrzucić do kosza. Każdy taki pomysł zostanie zablokowany przez Demokratów w Izbie Reprezentantów, którzy jak widać po wczorajszym dniu aż zieją nienawiścią wobec Trumpa – aż 161 z nich poparłoby teraz impeachment nie mając tak naprawdę mocnych dowodów winy, a tylko jakieś „poszlaki”. Tym samym tym COŚ może być właśnie tymczasowa umowa handlowa z Chinami, która doprowadziłaby do „zamrożenia” konfliktu na rok. Celowo piszę o zamrożeniu, gdyż można się domyślać, że Trump po swojej ewentualnej reelekcji będzie chciał dokonać w niej „znaczących poprawek”. Niemniej teraz prezydent USA mógłby przedstawić siebie jako tego, który w przeciwieństwie do swoich poprzedników zdołał przymusić Chiny do pewnych ustępstw. Oczywiście istnieje ryzyko, że Trump będzie oczekiwał „swojej” umowy, a nie kompromisu obu stron, chociaż wiele zależy od tego, jak ustawi się zawczasu opinię publiczną. To dlatego Trump wykorzystał wczoraj „tubę” ONZ, aby wylać swoje żale na Chińczyków, które swoją drogą nie są niczym nowym. Czy ci się tym przejęli? Nie. Agencja Xinhua podała w nocy, że władze przygotowują kolejne zwolnienia z taryf celnych dla amerykańskich produktów rolnych. Strony nadal przygotowują się, zatem do rzeczowych rozmów, które rozpoczną się 7 października.
W całym wczorajszym zamieszaniu, które doprowadziło do podbicia awersji do ryzyka, bilans jest taki, że juan nieco się osłabił i wykres USDCNH znów zaczyna wyglądać pro-wzrostowo. Tym samym w najbliższych dniach możemy raczej spodziewać się testu oporu przy 7,1380, a później być może i wyjścia wyżej nawet do tegorocznego szczytu przy 7,1943. Niemniej oznaczenie dla formacji RGR być może staje się coraz bardziej zasadne, niż wcześniej. Konkretne ruchy na juanie mogą jednak pojawić się być może dopiero po 7 października.
Dolar wczoraj wpierw stracił oddając pola bezpiecznym przystaniom, ale później zyskał. Jak to wytłumaczyć? Po pierwsze amerykański rynek długu zwyczajowo już jest jedną z najbardziej „pożądanych w ekonomicznym rozrachunku” bezpiecznych przystani. Po drugie paradoksalnie w obliczu wzrostu awersji do ryzyka rozgrywanie korekty na bardziej ryzykownych aktywach, które ostatnio wypadały słabo, może być trudniejsze, niż trzymanie się dolara. Po trzecie, wczorajsze słabe dane indeksu zaufania Conference Board podbiły wprawdzie szanse na cięcie stóp przez FED w końcu października (model CME FED Watch wskazuje na blisko 60 proc. szans na taki ruch), to jednak kluczowe dane dopiero przed nami. Teoretycznie na tym tle dolar powinien wypadać słabo, skoro sygnały, jakie napływają ostatnio z innych banków centralnych (Bank Japonii, RBA. RBNZ) zdają się sugerować, że decydenci nie są nazbyt chętni do dalszego luzowania bez wyraźnej potrzeby. Pytanie tylko, czy nie świadczy to o ich słabości w dłuższym terminie (wbrew zapewnieniom arsenał możliwych działań nie jest duży), co miałoby swoje negatywne skutki. Reasumując, jeżeli spodziewać się wyraźniejszego osłabienia dolara to tylko w sytuacji wyraźnego skoku akceptacji ryzyka przez globalnych inwestorów (tryb risk-on), które byłoby wywołane jakimś istotnym wydarzeniem zmieniającym układ sił w globalnej gospodarce. Tymczasowa umowa handlowa pomiędzy USA, a Chinami, dobrze by tu pasowała…
Widoczna na tygodniowym wykresie koszyka BOSSA USD świeca doji może świadczyć o pewnym zawahaniu się rynku, ale poczekajmy do piątku. Układ wskaźników nadal pozostaje wzrostowy i tym samym powinniśmy raczej próbować naruszyć widoczną strefę oporu 83,30-83,45 pkt.
WIELKA BRYTANIA / BREXIT / PARLAMENT /WYBORY: Spiker Izby Gmin John Bercow potwierdził wczoraj, że parlament zbierze się dzisiaj o godz. 13:30, po tym jak wczoraj Sąd Najwyższy orzekł, że zawieszenie jego prac było nielegalne. Tymczasem lider opozycyjnej Partii Pracy powrócił z pomysłem przedterminowych wyborów, ale jak dodał, byłyby one możliwe, gdyby w pełni ograniczone zostało ryzyko związane z bezumownym Brexitem. Z kolei Boris Johnson przyznał wczoraj, że szanuje werdykt SN, ale zamierza nadal robić swoje. Nie brak jednak krytycznych głosów wobec sędziów (słowa Jacoba Rees-Mogg’a). Ta nerwowa atmosfera rzutuje dzisiaj negatywnie na funta, chociaż jeszcze wczoraj wieczorem kurs GBPUSD zdołał naruszyć poziom 1,25.
NOWA ZELANDIA / RBNZ: Na posiedzeniu zakończonym dzisiaj w nocy bank centralny nie zmienił parametrów polityki monetarnej (jak oczekiwano). Z komunikatu wynika, że RBNZ potrzebuje więcej mocnych argumentów za tym, aby zdecydować się na kolejne cięcie, chociaż nadal pozostaje w łagodnym nastawieniu. Rynek zaczął wątpić w szanse listopadowej obniżki. To sprawiło, że NZD jest dzisiaj najmocniejszą walutą w zestawieniach.
OPINIA ANALITYKA: Jedno implikuje drugie…
Wczoraj wspomniałem, że będę coraz częściej powracał do pytania, czy Donaldowi Trumpowi opłaca się zawrzeć tymczasową umowę handlową z Chinami? Dzisiaj brzmi ono jeszcze mocniej, niż wczoraj rano. Dlaczego? Bo kampania wyborcza przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi w listopadzie weszła właśnie na nowy poziom i być może będzie ona najbardziej brutalną politycznie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Demokraci zapowiadając rozpoczęcie procedury impeachmentu wystrzelili w Trumpa z potężnej armaty. Jest jasne, że nie chodzi tu o fizyczne usunięcie prezydenta z urzędu, a przedstawienie go jako tego, który skłócił USA z sojusznikami, a Biały Dom zamienił we własny folwark. Niezależnie od tego, co rzeczywiście znajdzie się w stenogramie rozmowy Trumpa z Zełeńskim (ta ma zostać ujawniona dzisiaj, co może zredukować nadmiernie napięcie polityczne, jeżeli nie wskaże nowych „mocnych dowodów”), jedno zastanawia – skoro poruszany jest wątek syna Joe Bidena, to oznacza, że wszyscy są zgodni, co do tego, że kandydat Demokratów rzeczywiście jest tym, który może znacząco zagrozić pozycji Trumpa. Zresztą ostatnie sondaże potwierdzają, że Biden wygrałby z Trumpem przewagą ponad 10 p.p., czyli znacząco. Tym bardziej szef Białego Domu musi pokazać COŚ, aby przełamać swoją negatywną passę. Pomysły kolejnej obniżki podatków wprawdzie przewijały się w kuluarach Białego Domu w ostatnich tygodniach (bo skoro FED za mało stymuluje gospodarkę, to może rząd do-stymuluje), ale nigdy nie zostały głośno wypowiedziane – w obecnej chwili można je jednak wyrzucić do kosza. Każdy taki pomysł zostanie zablokowany przez Demokratów w Izbie Reprezentantów, którzy jak widać po wczorajszym dniu aż zieją nienawiścią wobec Trumpa – aż 161 z nich poparłoby teraz impeachment nie mając tak naprawdę mocnych dowodów winy, a tylko jakieś „poszlaki”. Tym samym tym COŚ może być właśnie tymczasowa umowa handlowa z Chinami, która doprowadziłaby do „zamrożenia” konfliktu na rok. Celowo piszę o zamrożeniu, gdyż można się domyślać, że Trump po swojej ewentualnej reelekcji będzie chciał dokonać w niej „znaczących poprawek”. Niemniej teraz prezydent USA mógłby przedstawić siebie jako tego, który w przeciwieństwie do swoich poprzedników zdołał przymusić Chiny do pewnych ustępstw. Oczywiście istnieje ryzyko, że Trump będzie oczekiwał „swojej” umowy, a nie kompromisu obu stron, chociaż wiele zależy od tego, jak ustawi się zawczasu opinię publiczną. To dlatego Trump wykorzystał wczoraj „tubę” ONZ, aby wylać swoje żale na Chińczyków, które swoją drogą nie są niczym nowym. Czy ci się tym przejęli? Nie. Agencja Xinhua podała w nocy, że władze przygotowują kolejne zwolnienia z taryf celnych dla amerykańskich produktów rolnych. Strony nadal przygotowują się, zatem do rzeczowych rozmów, które rozpoczną się 7 października.
W całym wczorajszym zamieszaniu, które doprowadziło do podbicia awersji do ryzyka, bilans jest taki, że juan nieco się osłabił i wykres USDCNH znów zaczyna wyglądać pro-wzrostowo. Tym samym w najbliższych dniach możemy raczej spodziewać się testu oporu przy 7,1380, a później być może i wyjścia wyżej nawet do tegorocznego szczytu przy 7,1943. Niemniej oznaczenie dla formacji RGR być może staje się coraz bardziej zasadne, niż wcześniej. Konkretne ruchy na juanie mogą jednak pojawić się być może dopiero po 7 października.
Dolar wczoraj wpierw stracił oddając pola bezpiecznym przystaniom, ale później zyskał. Jak to wytłumaczyć? Po pierwsze amerykański rynek długu zwyczajowo już jest jedną z najbardziej „pożądanych w ekonomicznym rozrachunku” bezpiecznych przystani. Po drugie paradoksalnie w obliczu wzrostu awersji do ryzyka rozgrywanie korekty na bardziej ryzykownych aktywach, które ostatnio wypadały słabo, może być trudniejsze, niż trzymanie się dolara. Po trzecie, wczorajsze słabe dane indeksu zaufania Conference Board podbiły wprawdzie szanse na cięcie stóp przez FED w końcu października (model CME FED Watch wskazuje na blisko 60 proc. szans na taki ruch), to jednak kluczowe dane dopiero przed nami. Teoretycznie na tym tle dolar powinien wypadać słabo, skoro sygnały, jakie napływają ostatnio z innych banków centralnych (Bank Japonii, RBA. RBNZ) zdają się sugerować, że decydenci nie są nazbyt chętni do dalszego luzowania bez wyraźnej potrzeby. Pytanie tylko, czy nie świadczy to o ich słabości w dłuższym terminie (wbrew zapewnieniom arsenał możliwych działań nie jest duży), co miałoby swoje negatywne skutki. Reasumując, jeżeli spodziewać się wyraźniejszego osłabienia dolara to tylko w sytuacji wyraźnego skoku akceptacji ryzyka przez globalnych inwestorów (tryb risk-on), które byłoby wywołane jakimś istotnym wydarzeniem zmieniającym układ sił w globalnej gospodarce. Tymczasowa umowa handlowa pomiędzy USA, a Chinami, dobrze by tu pasowała…
Widoczna na tygodniowym wykresie koszyka BOSSA USD świeca doji może świadczyć o pewnym zawahaniu się rynku, ale poczekajmy do piątku. Układ wskaźników nadal pozostaje wzrostowy i tym samym powinniśmy raczej próbować naruszyć widoczną strefę oporu 83,30-83,45 pkt.
Źródło: Marek Rogalski, Główny Analityk DM BOŚ SA
Komentarz dostarczył:
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Kursy walut w piątek 12 grudnia 2025: USH, CHF, GBP, NOK kontra PLN
2025-12-12 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty w piątek utrzymuje pozycję wypracowaną w ostatnich dniach, a handel na rynku złotego ma wyraźnie „techniczną” strukturę: inwestorzy w dużej mierze reagują na impulsy z rynków bazowych i na różnice w oczekiwaniach dotyczących stóp procentowych, zamiast dyskontować jeden dominujący lokalny temat. W centrum uwagi pozostaje relacja między globalnym dolarem a koszykiem walut rynków wschodzących, w tym PLN. W praktyce oznacza to, że złotówka porusza się w rytmie zmian rentowności obligacji USA i nastrojów wobec ryzyka, a dopiero w drugim kroku rynek dopina narrację o krajowej polityce pieniężnej i kondycji finansów publicznych.
Fed tnie stopy, dolar słabnie. Co na to złotówka i rynek złotego?
2025-12-11 Komentarz walutowy MyBank.plCzwartek na rynku walutowym upływa pod znakiem "trzeźwienia" po decyzji Rezerwy Federalnej i jednoczesnego szukania nowego punktu równowagi przez główne waluty. Po trzeciej z rzędu obniżce stóp w USA dolar pozostaje pod presją, ale nie ma mowy o gwałtownym odwrocie. Na tym tle na rynku Forex złotówka pozostaje stabilna, a zmienność na głównych parach z PLN jest wyraźnie niższa niż kilka tygodni temu. Inwestorzy próbują zrozumieć, czy rosnąca niezgoda wewnątrz Fed będzie jedynie „szumem w tle”, czy początkiem poważniejszego sporu o przyszłość amerykańskiej polityki pieniężnej.
Złotówka czeka na Fed: czy trzecia obniżka stóp w USA wstrząśnie rynkiem złotego?
2025-12-10 Komentarz walutowy MyBank.plW środę 10 grudnia 2025 roku rynek walutowy działa w trybie wyczekiwania. Inwestorzy na całym świecie patrzą przede wszystkim na wieczorną decyzję Rezerwy Federalnej i jutrzejszy komunikat Banku Kanady, a polski złoty korzysta z tego tła, pozostając relatywnie stabilny wobec głównych walut. Na rynku Forex w środowy poranek za euro płacono w okolicach 4,23 zł, za dolar amerykański (USD) około 3,63 zł, za franka szwajcarskiego (CHF) około 4,51 zł, a za funt brytyjski (GBP) około 4,84 zł, co dobrze koresponduje z bieżącymi poziomami ze średnich tabel NBP.
Czy polski złoty utrzyma mocną pozycję wobec dolara i euro w 2026 roku?
2025-12-09 Komentarz walutowy MyBank.plWe wtorek rano, 9 grudnia 2025 roku, polski złoty pozostaje relatywnie mocny wobec głównych walut świata. Po serii spokojnych dni i ograniczonej zmienności inwestorzy na nowo koncentrują się na globalnych danych z USA oraz na skutkach niedawnej decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Na razie jednak nastroje wokół PLN pozostają wyraźnie lepsze niż jeszcze rok wcześniej, gdy rynek złotego musiał mierzyć się z gwałtownymi skokami inflacji i wyższą nerwowością na rynkach globalnych.
Polski złoty broni pozycji lidera regionu. Jak wypada na tle NOK, CHF i CAD?
2025-12-08 Komentarz walutowy MyBank.plW poniedziałek rano, 8 grudnia 2025 roku, polski złoty wchodzi w nowy tydzień w relatywnie stabilnej formie, pozostając jedną z mocniejszych walut regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Po serii umiarkowanych wahań na przełomie listopada i grudnia notowania głównych par na rynku Forex oscylują w wąskich przedziałach, a rynek złotego uważnie śledzi zarówno świeżą decyzję Rady Polityki Pieniężnej, jak i globalne nastroje wokół dolara amerykańskiego.
Dolar amerykański zwalnia, euro rośnie, a rynek złotego pozostaje spokojny
2025-12-05 Komentarz walutowy MyBank.plPiątek 5 grudnia przynosi na globalnym rynku waluty mieszankę lekkiej ulgi i wyraźnego wyczekiwania. Po serii spokojnych sesji w Europie polski złoty utrzymuje się w okolicach najmocniejszych poziomów tego roku, podczas gdy dolar traci część wcześniejszej przewagi, a inwestorzy coraz śmielej wyceniają obniżki stóp procentowych w USA w 2026 roku. Na tle tego pejzażu rynek złotego wyróżnia się stabilnością – PLN nie jest gwiazdą globalnych nagłówków, ale konsekwentnie korzysta z poprawy sentymentu do rynków wschodzących.
Stopy w dół, złotówka w górę. Co dalej z kursem PLN po grudniowej decyzji RPP?
2025-12-04 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty pozostaje relatywnie mocny, mimo że Rada Polityki Pieniężnej po raz szósty w tym roku obniżyła stopy procentowe, sprowadzając stopę referencyjną NBP do 4,00 proc. Na pierwszy rzut oka to układ, który jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się mało prawdopodobny: inflacja spadła poniżej celu, gospodarka przyspiesza, a jednocześnie złotówka jest stabilna wobec głównych walut.
Silna złotówka, słabszy dolar. Co mówią aktualne kursy walut o kondycji PLN?
2025-12-03 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty w ostatnich dniach zachowuje się tak, jakby rynki postanowiły nagrodzić stabilność i przewidywalność – nawet jeśli globalne otoczenie wcale nie sprzyja spokojowi. Na głównych parach z udziałem PLN nie widać gwałtownych załamań ani euforycznych rajdów, raczej żmudne dostosowanie do miksu czynników: oczekiwań wobec decyzji banków centralnych, zmian nastrojów na rynkach obligacji oraz sygnałów z realnej gospodarki. Złotówka w tym otoczeniu nadal wygląda solidnie, choć w tle cały czas wisi pytanie, jak długo uda się utrzymać tę równowagę, jeśli globalna awersja do ryzyka znów wzrośnie.
Silny polski złoty na starcie grudnia: co dalej z USD, EUR, CHF i GBP wobec PLN?
2025-12-02 Komentarz walutowy MyBank.plNa rynku walutowym wtorkowy poranek upływa pod znakiem stabilnej, ale wciąż wyraźnie mocniejszej pozycji, jaką polski złoty wypracował wobec głównych walut w ostatnich tygodniach. W centrum uwagi inwestorów pozostają dziś zwłaszcza pary USD/PLN, EUR/PLN, CHF/PLN, GBP/PLN oraz NOK/PLN, które wyznaczają nastroje wokół rynku złotego na starcie grudnia.
Lew bułgarski tylko do końca roku. Co oznacza wprowadzenie euro w Bułgarii dla Polaków i regionu?
2025-12-01 Komentarz walutowy MyBank.plLew bułgarski (BGN) wchodzi w swoje ostatnie tygodnie jako oficjalna waluta Bułgarii, a rynek walutowy już dziś traktuje go raczej jak „euro w przebraniu” niż w pełni niezależną walutę narodową. Od lat sztywnie powiązany z euro i zakotwiczony w mechanizmie ERM II, lew przestanie istnieć w obiegu gotówkowym z początkiem przyszłego roku, kiedy Bułgaria formalnie wejdzie do strefy euro. Dla gospodarki, która od dawna żyje w warunkach de facto europejskiej izby walutowej, będzie to raczej domknięcie długiego procesu integracji niż nagła rewolucja. Emocje są jednak realne – to koniec całej epoki w historii bułgarskiego pieniądza.









