Data dodania: 2025-08-01 (10:18)
Początek sierpnia przynosi na rynek walut zaskakujące połączenie polityki handlowej i kalendarza makro. Z jednej strony nowy pakiet amerykańskich ceł — część wynegocjowana, część wdrożona z marszu — rozgrzał rozmowy o konsekwencjach dla globalnego handlu i łańcuchów dostaw. Z drugiej, poranny przegląd danych i zapowiedzi na resztę dnia, w tym wskaźniki PMI, wstępny odczyt inflacji ze strefy euro oraz popołudniowy raport z rynku pracy w USA, tworzą mieszankę, która zwykle kończy się ponadprzeciętną zmiennością na kluczowych parach.
W takim otoczeniu polski złoty wszedł w nowy miesiąc bez gwałtownych zwrotów, ale z wyraźnym „radarem” nastawionym na wieści z Waszyngtonu i z europejskich urzędów statystycznych.
Rano, tuż przed godziną 09:00 czasu polskiego, wyceny na rynku międzybankowym wyglądały następująco: USD/PLN 3,7388, EUR/PLN 4,2725, CHF/PLN 4,5969 oraz GBP/PLN 4,9379. Te poziomy wpisują się w obraz ostatnich dni: umiarkowana stabilizacja po dynamicznym lipcu i rosnące napięcie przed publikacjami, które tradycyjnie potrafią przestawić oczekiwania na stopy procentowe w głównych gospodarkach. Warto podkreślić, że złotemu nieco pomogła wyższa od przewidywań dynamika cen w kraju — wstępny odczyt CPI za lipiec pokazał 3,1% r/r, co oddaliło wizję szybkiego powrotu do bardziej agresywnego luzowania w polityce pieniężnej i na moment wsparło notowania PLN. To wsparcie okazało się jednak ograniczone, ponieważ uwaga rynku natychmiast przeniosła się na nowy rozdział w polityce handlowej USA.
W centrum wydarzeń znalazły się ogłoszone pierwszego sierpnia cła. Pakiet jest niejednorodny: część stawek okazała się niższa niż w pierwotnych zapowiedziach wiosennych, ale są i takie, które poszybowały w górę, uderzając w wąsko zdefiniowane, lecz wrażliwe segmenty wymiany. Najgłośniejszym punktem poranka stała się decyzja dotycząca Szwajcarii. Prezydent Donald Trump wprowadził 39% cło na produkty importowane ze Szwajcarii, co sytuuje tę stawkę w ścisłej czołówce restrykcji handlowych nakładanych aktualnie przez Stany Zjednoczone. Ranga decyzji jest tym większa, że stawka przebiła wcześniej sugerowane 31% i wyraźnie przekracza poziomy zastosowane wobec Unii Europejskiej, Japonii czy Korei Południowej. Kontekst jest dwojaki: z jednej strony Biały Dom argumentuje potrzebą ograniczenia deficytu handlowego ze Szwajcarią, z drugiej — chęcią przeniesienia części produkcji na terytorium USA, by skrócić łańcuchy dostaw i wzmocnić krajowy przemysł. Berno zareagowało „głębokim żalem”, uruchamiając starania o korektę decyzji. Czasu jest niewiele: jeśli rozmowy nie przyniosą przełomu do 7 sierpnia, taryfy mają wejść w życie. Dla rynku FX kluczowe jest, jak szybko i jak twardo zareaguje na to frank. Frank szwajcarski osłabił się dziś do euro, ale w ujęciu wielomiesięcznym pozostaje walutą bardzo mocną — na tyle, że lokalna inflacja zjechała do okolic zera, a SNB sprowadził stopę do 0%. Przy braku presji cenowej i ryzyku schłodzenia koniunktury nie można wykluczyć scenariusza, w którym bank centralny z Zurychu ponownie otwiera dyskusję o zejściu stóp w terytorium ujemne, jeśli szok handlowy okaże się dotkliwy i trwały.
Drugą główną linią napięcia są stosunki z Kanadą. Amerykańska administracja zdecydowała o podniesieniu stawki celnej z 25% do 35% na produkty spoza zakresu porozumienia USMCA. Uzasadnienie łączy wątki gospodarcze z bezpieczeństwem: Waszyngton wiąże decyzję z koniecznością walki z przemytem narkotyków i „niezadowalającym postępem” po stronie kanadyjskiej. W wymiarze rynkowym ta argumentacja oznacza jedno: cło ma znaczącą warstwę polityczną, a więc i większą nieprzewidywalność. Jednocześnie utrzymano strukturę wobec partnerów w Europie i Azji Wschodniej: w odniesieniu do UE, Japonii i Korei bazowa stawka wynosi 15%, przy czym wybrane sektory surowcowe — stal, aluminium, miedź — pozostają pod rygorem znacznie wyższych, około 50% taryf. Tu pojawia się istotny przypis: wszystkie te jurysdykcje zadeklarowały zwiększone inwestycje w USA, co ma łagodzić presję polityczną. Skala i tempo materializacji tych deklaracji będą jednak testowane, a każde opóźnienie może wracać na nagłówki wraz z groźbą rewizji stawek.
Choć dzisiejszy spór toczy się przede wszystkim w relacjach z europejskimi i północnoamerykańskimi partnerami, cień nad rynkiem wisi również od strony Chin. Obecnie obowiązuje konstrukcja łączna rzędu około 30%, z czego 10% wynika z cła podstawowego, a 20% z komponentu związanego z walką z przemytem narkotyków. Początek lipca przyniósł „tymczasowe zawieszenie broni”, lecz jeśli do 12 sierpnia nie dojdzie do trwalszego porozumienia, agendę może zdominować dyskusja o dodatkowych 30 punktach procentowych. Dla wycen walut gospodarek otwartych to scenariusz, który niemal z definicji podnosi awersję do ryzyka, wzmacnia dolara i wywołuje odpływy z rynków peryferyjnych. Rynek złotego ma w pamięci wszystkie epizody handlowych przepychanek minionej dekady: każda rundka ceł kończyła się oscylacją kapitału między „bezpiecznymi przystaniami” a aktywami wyżej oprocentowanymi, ale bardziej wrażliwymi na globalne szoki.
Na lokalnym gruncie, poza cełną układanką, liczą się dziś dwie rzeczy: wskaźniki wyprzedzające koniunktury oraz wstępna inflacja w strefie euro. Oczekiwania rynku ustawiają się na poziomie 1,9% r/r, co potencjalnie dodaje argumentów zwolennikom wcześniejszego poluzowania w EBC, jeśli tylko spójna z tym będzie również dynamika bazowa. W praktyce słabsza inflacja u partnera handlowego zwykle stabilizuje relację z EUR, a w warunkach wakacyjnych obrotów bywa wręcz kotwicą dla EUR/PLN. Jednocześnie dzisiejsze PMI z Europy i USA pomogą odpowiedzieć na pytanie, czy niespodzianki we francuskiej i niemieckiej produkcji przełożą się na jesienny harmonogram decyzji banków centralnych. Na tę warstwę nakłada się wreszcie popołudniowy test w postaci danych z amerykańskiego rynku pracy. Raport NFP, publikowany o 14:30, jest zmienny z natury; konsensus na „ponad 100 tys. miejsc pracy” bardziej porządkuje oczekiwania niż je kotwiczy. NFP od lat pełni rolę przełącznika sentymentu: zaskoczenie w górę wzmacnia dolar amerykański, pcha rentowności w górę i zwykle osłabia waluty regionu CEE; zaskoczenie w dół robi odwrotnie, przynajmniej w krótkim horyzoncie.
Dla importerów i eksporterów z Polski poranne kwotowania to chwila oddechu. EUR/PLN 4,2725 i USD/PLN 3,7388 tworzą komfortową, znaną z ostatnich sesji półkę, na której łatwiej planować transakcje zabezpieczające. Wspomniany wcześniej CHF/PLN 4,5969 jest z kolei wypadkową dwóch sił: przewlekle mocnego franka, któremu sprzyja globalna niepewność, i oczekiwania, że szwajcarska polityka pieniężna pozostanie ultrałagodna, skoro ceny praktycznie nie rosną. Funt brytyjski, notowany w okolicach 4,9379, jest najbardziej wrażliwy na sygnały z Banku Anglii i publikacje z rynku pracy na Wyspach; dziś jednak to dane zza oceanu będą dla niego barometrem krótkoterminowym. W tle pozostają waluty surowcowe: dolar kanadyjski — bezpośrednio w orbitach decyzji taryfowych — oraz korona norweska, reagująca na ropę i oczekiwania wobec Norges Banku. Przy niskiej zmienności ropy NOK nie ma argumentu do skoku, ale wrażliwość tej waluty na przepływy „risk-on/risk-off” czyni z niej dobry wskaźnik ogólnego nastroju na surowcach.
Co z polską polityką pieniężną? Dzisiejszy porządek dnia nie zawiera decyzji RPP, ale każdy odczyt inflacyjny i każda zmiana warunków finansowych za granicą filtruje się do wycen FRA i wyobrażeń o ścieżce stóp. Złotówka w naturalny sposób korzysta z otoczenia, w którym inflacja oscyluje bliżej celu NBP, a gospodarka nie generuje nagłych wstrząsów popytowych. Jednocześnie, jeżeli cła i globalne napięcia handlowe doprowadziłyby do pogorszenia nastrojów na rynkach akcji i do odpływu kapitału portfelowego z rynków wschodzących, PLN stałby się uczestnikiem gry, a nie jej arbitrem. Wówczas najważniejsze byłoby, czy nasza gospodarka zachowa względną odporność, a polityka fiskalna nie pogłębi wahań. Z punktu widzenia krótkoterminowego handlu istotne jest, że start nowego miesiąca przynosi tradycyjne przepływy: rebalansowanie portfeli, rozliczenia eksporterów i importerów, a także rolowania zabezpieczeń. Te elementy, choć mało medialne, nierzadko decydują o 1–2 groszach ruchu bez wyraźnego nagłówka.
Wątek ceł zasługuje na jeszcze jedną uwagą praktyczną. Kiedy taryfy dotyczą relatywnie niewielkich, wyspecjalizowanych przepływów, rynek bywa skłonny bagatelizować ich znaczenie. Jednak w świecie produkcji just-in-time, gdzie marże i harmonogramy są napięte, nawet ograniczona liczbowo podwyżka może „nadgryźć” łańcuch dostaw i w krótkim czasie wywołać efekt domina. Waluty reagują często nie na samą stawkę, lecz na zmianę percepcji ryzyka. Jeśli inwestorzy uznają, że ryzyko kolejnych ruchów jest asymetryczne i dotknie dalszych sektorów, premia za bezpieczeństwo wzrośnie — co zwykle wspiera dolara i franka, a osłabia koszyk EM, w tym PLN. Stąd tak duże znaczenie mają komunikaty o negocjacjach i o tym, czy wyznaczone daty graniczne (jak 7 i 12 sierpnia) przynoszą kompromisy, czy eskalacje.
Perspektywa Szwajcarii jest o tyle specyficzna, że tamtejsza gospodarka wchodziła w lato z bardzo niską inflacją i miękką polityką pieniężną. Wzrost barier handlowych, o ile zostanie utrzymany, może skłonić przedsiębiorstwa do rewizji planów eksportowych, a bank centralny — do utrzymywania wyjątkowo łagodnego nastawienia dłużej, niż to sugerowały dotąd projekcje. Z punktu widzenia posiadaczy kredytów frankowych w Polsce taki miks krótkoterminowo bywa ambiwalentny: mniej restrykcyjny SNB to potencjalnie łagodniejsze otoczenie dla CHF, lecz gdy rynki globalne uciekają do „bezpiecznych przystani”, frank najczęściej i tak zyskuje. To właśnie podwójny charakter tej waluty tłumaczy, dlaczego jej dzisiejsza wycena — pomimo kłopotów po stronie handlu — utrzymuje się w pobliżu 4,60 zł.
W przypadku Kanady sprawa jest bardziej zero-jedynkowa. Podwyższone cła na produkty nieobjęte USMCA podbijają niepewność w sektorach niezwiązanych bezpośrednio z porozumieniem i mogą zadziałać hamująco na inwestycje skierowane na rynek amerykański. Jeżeli jednocześnie ceny ropy nie dostarczą mocnej poduszki, dolar kanadyjski będzie bardziej wrażliwy na mocniejsze publikacje z USA niż na własne dane, co historycznie przekłada się na oscylację CAD/PLN wokół ruchów USD/PLN. Dla przedsiębiorców rozliczających kontrakty w CAD przekaz jest jasny: sierpień może przynieść szarpane ruchy, w których jednym dniem rządzą nagłówki o handlu, a drugim — payrollsy i dynamika płac za oceanem.
Jeśli szukać punktu równowagi w tym gąszczu informacji, to wciąż będzie nim polityka pieniężna USA. Choć nowy miesiąc zaczyna się od tematów handlowych, ostatecznie to wycena stóp Fed i trajektoria inflacji w USA decydują o sile USD w dłuższym horyzoncie, a więc pośrednio także o kondycji PLN. W scenariuszu, w którym NFP przychodzi słabszy, a kolejne dane cenowe potwierdzają dezinflację, rynek może znów zagrać pod łagodniejszy Fed i osłabienie dolara. W scenariuszu odwrotnym — mocne payrollsy, lepka inflacja, jastrzębie komentarze — USD/PLN ma przestrzeń do ruchu w górę, nawet jeśli w Europie inflacja mięknie i EBC sygnalizuje cierpliwość.
W krótkim ujęciu operacyjnym inwestorzy i przedsiębiorcy staną dziś przed klasycznym dylematem: czy zabezpieczać kursy przed publikacjami, ryzykując utracenie ewentualnych korzyści, czy poczekać na obraz po danych, ryzykując przegapienie ruchu? Przy tak gęstym kalendarzu wielu uczestników rynku wybiera podejście hybrydowe — częściowe hedgingi z opcją rewizji po 14:30. Szczególnie wrażliwi są importerzy z ekspozycją na USD i CHF, gdzie jednorazowe zaskoczenia potrafią wygenerować dynamiczne, kilkugroszowe świece. Eksporterzy rozliczający wpływy w EUR i GBP mają komfort nieco większy, choć i tu wybór między „tu i teraz” a „po publikacji” rzadko bywa oczywisty.
Warto pamiętać, że sierpień bywa miesiącem zdradliwym pod względem płynności. Wakacyjne obroty i cieńsze księgi zwiększają podatność rynku na ruchy wynikające z pojedynczych zleceń. Dlatego dzisiejsze spokojne poranne poziomy nie są gwarancją spokojnego popołudnia. Kursy walut mogą w kilkanaście minut od publikacji danych zmienić półkę o 1–2%, jeżeli zbiegną się niespodzianka w NFP, rewizje płac, komentarze z Fedu i nowe doniesienia o negocjacjach celnych. W takim środowisku to dyscyplina i scenariuszowanie, a nie intuicja, dają przewagę.
Na tle wszystkich napięć los złotówki na starcie miesiąca nie wygląda źle. Stabilne poziomy poranne, prewencyjnie ostrożne nastawienie rynku i brak lokalnych wstrząsów makro tworzą warunki do utrzymania balansu. Jeżeli Europa dowiezie inflację zgodną z oczekiwaniami, a polityczne emocje wokół ceł nie zamienią się w efekt kuli śnieżnej, polski rynek może zakończyć dzień bez większych szkód. Jednocześnie to dopiero początek sierpnia — miesiąca, w którym nawet krótkie komunikaty potrafią przesunąć globalny kapitał niczym chorągiewkę na wietrze.
Rynek złotego otwiera nowy miesiąc w cieniu handlowych decyzji USA i w świetle makroekonomicznych reflektorów. Po jednej stronie mamy imponującą liczbę ruchomych części — cła 39% na Szwajcarię, 35% na Kanadę, możliwe 30 punktów dodatkowej taryfy wobec Chin, utrzymane wysokie stawki dla wybranych metali w Europie i Azji. Po drugiej — dane, które w sekundę potrafią przestawić krzywą stóp i wyceny walut, z NFP jako kluczowym elementem popołudnia. Pomiędzy nimi rozpięty jest PLN, który w ostatnich dniach był nieco wyprzedany, ale wciąż korzysta z krajowej ścieżki inflacyjnej i z relatywnej przewidywalności wycen dla EUR/PLN. Niezależnie od preferencji inwestycyjnych jedno pozostaje stałe: w takich dniach dyscyplina, dywersyfikacja i klarowny plan działania to najlepsza waluta.
Rano, tuż przed godziną 09:00 czasu polskiego, wyceny na rynku międzybankowym wyglądały następująco: USD/PLN 3,7388, EUR/PLN 4,2725, CHF/PLN 4,5969 oraz GBP/PLN 4,9379. Te poziomy wpisują się w obraz ostatnich dni: umiarkowana stabilizacja po dynamicznym lipcu i rosnące napięcie przed publikacjami, które tradycyjnie potrafią przestawić oczekiwania na stopy procentowe w głównych gospodarkach. Warto podkreślić, że złotemu nieco pomogła wyższa od przewidywań dynamika cen w kraju — wstępny odczyt CPI za lipiec pokazał 3,1% r/r, co oddaliło wizję szybkiego powrotu do bardziej agresywnego luzowania w polityce pieniężnej i na moment wsparło notowania PLN. To wsparcie okazało się jednak ograniczone, ponieważ uwaga rynku natychmiast przeniosła się na nowy rozdział w polityce handlowej USA.
W centrum wydarzeń znalazły się ogłoszone pierwszego sierpnia cła. Pakiet jest niejednorodny: część stawek okazała się niższa niż w pierwotnych zapowiedziach wiosennych, ale są i takie, które poszybowały w górę, uderzając w wąsko zdefiniowane, lecz wrażliwe segmenty wymiany. Najgłośniejszym punktem poranka stała się decyzja dotycząca Szwajcarii. Prezydent Donald Trump wprowadził 39% cło na produkty importowane ze Szwajcarii, co sytuuje tę stawkę w ścisłej czołówce restrykcji handlowych nakładanych aktualnie przez Stany Zjednoczone. Ranga decyzji jest tym większa, że stawka przebiła wcześniej sugerowane 31% i wyraźnie przekracza poziomy zastosowane wobec Unii Europejskiej, Japonii czy Korei Południowej. Kontekst jest dwojaki: z jednej strony Biały Dom argumentuje potrzebą ograniczenia deficytu handlowego ze Szwajcarią, z drugiej — chęcią przeniesienia części produkcji na terytorium USA, by skrócić łańcuchy dostaw i wzmocnić krajowy przemysł. Berno zareagowało „głębokim żalem”, uruchamiając starania o korektę decyzji. Czasu jest niewiele: jeśli rozmowy nie przyniosą przełomu do 7 sierpnia, taryfy mają wejść w życie. Dla rynku FX kluczowe jest, jak szybko i jak twardo zareaguje na to frank. Frank szwajcarski osłabił się dziś do euro, ale w ujęciu wielomiesięcznym pozostaje walutą bardzo mocną — na tyle, że lokalna inflacja zjechała do okolic zera, a SNB sprowadził stopę do 0%. Przy braku presji cenowej i ryzyku schłodzenia koniunktury nie można wykluczyć scenariusza, w którym bank centralny z Zurychu ponownie otwiera dyskusję o zejściu stóp w terytorium ujemne, jeśli szok handlowy okaże się dotkliwy i trwały.
Drugą główną linią napięcia są stosunki z Kanadą. Amerykańska administracja zdecydowała o podniesieniu stawki celnej z 25% do 35% na produkty spoza zakresu porozumienia USMCA. Uzasadnienie łączy wątki gospodarcze z bezpieczeństwem: Waszyngton wiąże decyzję z koniecznością walki z przemytem narkotyków i „niezadowalającym postępem” po stronie kanadyjskiej. W wymiarze rynkowym ta argumentacja oznacza jedno: cło ma znaczącą warstwę polityczną, a więc i większą nieprzewidywalność. Jednocześnie utrzymano strukturę wobec partnerów w Europie i Azji Wschodniej: w odniesieniu do UE, Japonii i Korei bazowa stawka wynosi 15%, przy czym wybrane sektory surowcowe — stal, aluminium, miedź — pozostają pod rygorem znacznie wyższych, około 50% taryf. Tu pojawia się istotny przypis: wszystkie te jurysdykcje zadeklarowały zwiększone inwestycje w USA, co ma łagodzić presję polityczną. Skala i tempo materializacji tych deklaracji będą jednak testowane, a każde opóźnienie może wracać na nagłówki wraz z groźbą rewizji stawek.
Choć dzisiejszy spór toczy się przede wszystkim w relacjach z europejskimi i północnoamerykańskimi partnerami, cień nad rynkiem wisi również od strony Chin. Obecnie obowiązuje konstrukcja łączna rzędu około 30%, z czego 10% wynika z cła podstawowego, a 20% z komponentu związanego z walką z przemytem narkotyków. Początek lipca przyniósł „tymczasowe zawieszenie broni”, lecz jeśli do 12 sierpnia nie dojdzie do trwalszego porozumienia, agendę może zdominować dyskusja o dodatkowych 30 punktach procentowych. Dla wycen walut gospodarek otwartych to scenariusz, który niemal z definicji podnosi awersję do ryzyka, wzmacnia dolara i wywołuje odpływy z rynków peryferyjnych. Rynek złotego ma w pamięci wszystkie epizody handlowych przepychanek minionej dekady: każda rundka ceł kończyła się oscylacją kapitału między „bezpiecznymi przystaniami” a aktywami wyżej oprocentowanymi, ale bardziej wrażliwymi na globalne szoki.
Na lokalnym gruncie, poza cełną układanką, liczą się dziś dwie rzeczy: wskaźniki wyprzedzające koniunktury oraz wstępna inflacja w strefie euro. Oczekiwania rynku ustawiają się na poziomie 1,9% r/r, co potencjalnie dodaje argumentów zwolennikom wcześniejszego poluzowania w EBC, jeśli tylko spójna z tym będzie również dynamika bazowa. W praktyce słabsza inflacja u partnera handlowego zwykle stabilizuje relację z EUR, a w warunkach wakacyjnych obrotów bywa wręcz kotwicą dla EUR/PLN. Jednocześnie dzisiejsze PMI z Europy i USA pomogą odpowiedzieć na pytanie, czy niespodzianki we francuskiej i niemieckiej produkcji przełożą się na jesienny harmonogram decyzji banków centralnych. Na tę warstwę nakłada się wreszcie popołudniowy test w postaci danych z amerykańskiego rynku pracy. Raport NFP, publikowany o 14:30, jest zmienny z natury; konsensus na „ponad 100 tys. miejsc pracy” bardziej porządkuje oczekiwania niż je kotwiczy. NFP od lat pełni rolę przełącznika sentymentu: zaskoczenie w górę wzmacnia dolar amerykański, pcha rentowności w górę i zwykle osłabia waluty regionu CEE; zaskoczenie w dół robi odwrotnie, przynajmniej w krótkim horyzoncie.
Dla importerów i eksporterów z Polski poranne kwotowania to chwila oddechu. EUR/PLN 4,2725 i USD/PLN 3,7388 tworzą komfortową, znaną z ostatnich sesji półkę, na której łatwiej planować transakcje zabezpieczające. Wspomniany wcześniej CHF/PLN 4,5969 jest z kolei wypadkową dwóch sił: przewlekle mocnego franka, któremu sprzyja globalna niepewność, i oczekiwania, że szwajcarska polityka pieniężna pozostanie ultrałagodna, skoro ceny praktycznie nie rosną. Funt brytyjski, notowany w okolicach 4,9379, jest najbardziej wrażliwy na sygnały z Banku Anglii i publikacje z rynku pracy na Wyspach; dziś jednak to dane zza oceanu będą dla niego barometrem krótkoterminowym. W tle pozostają waluty surowcowe: dolar kanadyjski — bezpośrednio w orbitach decyzji taryfowych — oraz korona norweska, reagująca na ropę i oczekiwania wobec Norges Banku. Przy niskiej zmienności ropy NOK nie ma argumentu do skoku, ale wrażliwość tej waluty na przepływy „risk-on/risk-off” czyni z niej dobry wskaźnik ogólnego nastroju na surowcach.
Co z polską polityką pieniężną? Dzisiejszy porządek dnia nie zawiera decyzji RPP, ale każdy odczyt inflacyjny i każda zmiana warunków finansowych za granicą filtruje się do wycen FRA i wyobrażeń o ścieżce stóp. Złotówka w naturalny sposób korzysta z otoczenia, w którym inflacja oscyluje bliżej celu NBP, a gospodarka nie generuje nagłych wstrząsów popytowych. Jednocześnie, jeżeli cła i globalne napięcia handlowe doprowadziłyby do pogorszenia nastrojów na rynkach akcji i do odpływu kapitału portfelowego z rynków wschodzących, PLN stałby się uczestnikiem gry, a nie jej arbitrem. Wówczas najważniejsze byłoby, czy nasza gospodarka zachowa względną odporność, a polityka fiskalna nie pogłębi wahań. Z punktu widzenia krótkoterminowego handlu istotne jest, że start nowego miesiąca przynosi tradycyjne przepływy: rebalansowanie portfeli, rozliczenia eksporterów i importerów, a także rolowania zabezpieczeń. Te elementy, choć mało medialne, nierzadko decydują o 1–2 groszach ruchu bez wyraźnego nagłówka.
Wątek ceł zasługuje na jeszcze jedną uwagą praktyczną. Kiedy taryfy dotyczą relatywnie niewielkich, wyspecjalizowanych przepływów, rynek bywa skłonny bagatelizować ich znaczenie. Jednak w świecie produkcji just-in-time, gdzie marże i harmonogramy są napięte, nawet ograniczona liczbowo podwyżka może „nadgryźć” łańcuch dostaw i w krótkim czasie wywołać efekt domina. Waluty reagują często nie na samą stawkę, lecz na zmianę percepcji ryzyka. Jeśli inwestorzy uznają, że ryzyko kolejnych ruchów jest asymetryczne i dotknie dalszych sektorów, premia za bezpieczeństwo wzrośnie — co zwykle wspiera dolara i franka, a osłabia koszyk EM, w tym PLN. Stąd tak duże znaczenie mają komunikaty o negocjacjach i o tym, czy wyznaczone daty graniczne (jak 7 i 12 sierpnia) przynoszą kompromisy, czy eskalacje.
Perspektywa Szwajcarii jest o tyle specyficzna, że tamtejsza gospodarka wchodziła w lato z bardzo niską inflacją i miękką polityką pieniężną. Wzrost barier handlowych, o ile zostanie utrzymany, może skłonić przedsiębiorstwa do rewizji planów eksportowych, a bank centralny — do utrzymywania wyjątkowo łagodnego nastawienia dłużej, niż to sugerowały dotąd projekcje. Z punktu widzenia posiadaczy kredytów frankowych w Polsce taki miks krótkoterminowo bywa ambiwalentny: mniej restrykcyjny SNB to potencjalnie łagodniejsze otoczenie dla CHF, lecz gdy rynki globalne uciekają do „bezpiecznych przystani”, frank najczęściej i tak zyskuje. To właśnie podwójny charakter tej waluty tłumaczy, dlaczego jej dzisiejsza wycena — pomimo kłopotów po stronie handlu — utrzymuje się w pobliżu 4,60 zł.
W przypadku Kanady sprawa jest bardziej zero-jedynkowa. Podwyższone cła na produkty nieobjęte USMCA podbijają niepewność w sektorach niezwiązanych bezpośrednio z porozumieniem i mogą zadziałać hamująco na inwestycje skierowane na rynek amerykański. Jeżeli jednocześnie ceny ropy nie dostarczą mocnej poduszki, dolar kanadyjski będzie bardziej wrażliwy na mocniejsze publikacje z USA niż na własne dane, co historycznie przekłada się na oscylację CAD/PLN wokół ruchów USD/PLN. Dla przedsiębiorców rozliczających kontrakty w CAD przekaz jest jasny: sierpień może przynieść szarpane ruchy, w których jednym dniem rządzą nagłówki o handlu, a drugim — payrollsy i dynamika płac za oceanem.
Jeśli szukać punktu równowagi w tym gąszczu informacji, to wciąż będzie nim polityka pieniężna USA. Choć nowy miesiąc zaczyna się od tematów handlowych, ostatecznie to wycena stóp Fed i trajektoria inflacji w USA decydują o sile USD w dłuższym horyzoncie, a więc pośrednio także o kondycji PLN. W scenariuszu, w którym NFP przychodzi słabszy, a kolejne dane cenowe potwierdzają dezinflację, rynek może znów zagrać pod łagodniejszy Fed i osłabienie dolara. W scenariuszu odwrotnym — mocne payrollsy, lepka inflacja, jastrzębie komentarze — USD/PLN ma przestrzeń do ruchu w górę, nawet jeśli w Europie inflacja mięknie i EBC sygnalizuje cierpliwość.
W krótkim ujęciu operacyjnym inwestorzy i przedsiębiorcy staną dziś przed klasycznym dylematem: czy zabezpieczać kursy przed publikacjami, ryzykując utracenie ewentualnych korzyści, czy poczekać na obraz po danych, ryzykując przegapienie ruchu? Przy tak gęstym kalendarzu wielu uczestników rynku wybiera podejście hybrydowe — częściowe hedgingi z opcją rewizji po 14:30. Szczególnie wrażliwi są importerzy z ekspozycją na USD i CHF, gdzie jednorazowe zaskoczenia potrafią wygenerować dynamiczne, kilkugroszowe świece. Eksporterzy rozliczający wpływy w EUR i GBP mają komfort nieco większy, choć i tu wybór między „tu i teraz” a „po publikacji” rzadko bywa oczywisty.
Warto pamiętać, że sierpień bywa miesiącem zdradliwym pod względem płynności. Wakacyjne obroty i cieńsze księgi zwiększają podatność rynku na ruchy wynikające z pojedynczych zleceń. Dlatego dzisiejsze spokojne poranne poziomy nie są gwarancją spokojnego popołudnia. Kursy walut mogą w kilkanaście minut od publikacji danych zmienić półkę o 1–2%, jeżeli zbiegną się niespodzianka w NFP, rewizje płac, komentarze z Fedu i nowe doniesienia o negocjacjach celnych. W takim środowisku to dyscyplina i scenariuszowanie, a nie intuicja, dają przewagę.
Na tle wszystkich napięć los złotówki na starcie miesiąca nie wygląda źle. Stabilne poziomy poranne, prewencyjnie ostrożne nastawienie rynku i brak lokalnych wstrząsów makro tworzą warunki do utrzymania balansu. Jeżeli Europa dowiezie inflację zgodną z oczekiwaniami, a polityczne emocje wokół ceł nie zamienią się w efekt kuli śnieżnej, polski rynek może zakończyć dzień bez większych szkód. Jednocześnie to dopiero początek sierpnia — miesiąca, w którym nawet krótkie komunikaty potrafią przesunąć globalny kapitał niczym chorągiewkę na wietrze.
Rynek złotego otwiera nowy miesiąc w cieniu handlowych decyzji USA i w świetle makroekonomicznych reflektorów. Po jednej stronie mamy imponującą liczbę ruchomych części — cła 39% na Szwajcarię, 35% na Kanadę, możliwe 30 punktów dodatkowej taryfy wobec Chin, utrzymane wysokie stawki dla wybranych metali w Europie i Azji. Po drugiej — dane, które w sekundę potrafią przestawić krzywą stóp i wyceny walut, z NFP jako kluczowym elementem popołudnia. Pomiędzy nimi rozpięty jest PLN, który w ostatnich dniach był nieco wyprzedany, ale wciąż korzysta z krajowej ścieżki inflacyjnej i z relatywnej przewidywalności wycen dla EUR/PLN. Niezależnie od preferencji inwestycyjnych jedno pozostaje stałe: w takich dniach dyscyplina, dywersyfikacja i klarowny plan działania to najlepsza waluta.
Źródło: Jarosław Wasiński, MyBank.pl
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Polskie kursy walut na finiszu tygodnia. Złoty, frank, dolar i funt w centrum uwagi
2025-10-24 Komentarz walutowy MyBank.plPiątkowy fixing NBP przyniósł umocnienie głównych walut wobec złotówki. Według oficjalnych kursów średnich Narodowego Banku Polskiego z dnia 24.10.2025, euro kosztuje 4,2347 zł, dolar amerykański 3,6519 zł, frank szwajcarski 4,5790 zł, funt brytyjski 4,8745 zł, a korona norweska 0,3659 zł. Dolar kanadyjski wyceniany jest na poziomie 2,6097 zł. Dzisiejsze notowania potwierdzają nieprzerwany trend lekko słabszego złotego w końcówce tygodnia, a najnowsze dane ze światowych rynków podkreślają przewagę walut rezerwowych oraz utrzymującą się ostrożność inwestorów na globalnym Forexie.
Frank szwajcarski królem bezpiecznych przystani. Jak radzi sobie polski złoty?
2025-10-23 Komentarz walutowy MyBank.plNa rynku walutowym czwartek przynosi kontynuację niepewności związanej z globalnymi napięciami handlowymi, polityką głównych banków centralnych i wyczekiwaniem na przyszłotygodniowe spotkania międzynarodowe. Frank szwajcarski ponownie potwierdza swój status klasycznej bezpiecznej przystani, zyskując do niemal wszystkich głównych walut świata, poza dolarem amerykańskim, który utrzymuje się na relatywnie wysokim poziomie do złotówki. Aktualny kurs CHF/PLN kształtuje się na poziomie 4,5744 zł, co odzwierciedla narastający popyt na aktywa defensywne wobec globalnych napięć gospodarczych i politycznych.
Środowa stabilizacja złotego na Forex – co dalej z PLN, USD, EUR i CHF?
2025-10-22 Komentarz walutowy MyBank.plKursy walut na rynku Forex w środę, 22 października 2025 roku, wskazują na umiarkowaną stabilizację podstawowych par walutowych względem złotówki. O godzinie 9 rano dolar amerykański kosztował 3,6529 zł, euro wyceniane było na poziomie 4,2461 zł, frank szwajcarski 4,5732 zł, funt brytyjski 4,8686 zł, natomiast korona norweska oscylowała wokół 0,3648 zł. Ta sytuacja potwierdza utrzymującą się dominację walut rezerwowych nad PLN, wyznaczając nastroje w pierwszej części tygodnia.
Kursy walut we wtorek wtorek 21.10: czy złotówka wykorzysta słabość dolara amerykańskiego?
2025-10-21 Komentarz walutowy MyBank.plWe wtorek 21 października polski rynek walutowy pracuje w rytmie globalnych informacji o surowcach krytycznych oraz w oczekiwaniu na kolejne sygnały z banków centralnych. W tle wydarzeń pozostaje umowa Stanów Zjednoczonych z Australią, wzmacniająca łańcuchy dostaw metali ziem rzadkich i galu. Z perspektywy inwestorów w Warszawie kluczowe jest jednak to, że złotówka utrzymuje stabilizację wobec głównych par, a dysparytet stóp procentowych wciąż sprzyja krajowej walucie.
Poniedziałek na rynku walut: złotówka rozpoczyna tydzień w cieniu globalnych napięć
2025-10-20 Komentarz walutowy MyBank.plPoczątek nowego tygodnia na rynku walutowym mija pod znakiem umiarkowanej zmienności oraz narastającego napięcia wokół głównych światowych gospodarek. Polski złoty utrzymuje się na relatywnie stabilnym poziomie, choć presja globalnych wydarzeń geopolitycznych i ekonomicznych wyraźnie kształtuje nastroje inwestorów oraz sentyment na rynku Forex. W poniedziałkowy wieczór kurs dolara amerykańskiego do złotego wynosi około 3,64 zł, euro kosztuje 4,25 zł, frank szwajcarski 4,60 zł, a funt brytyjski 4,89 zł, co sygnalizuje wciąż utrzymującą się przewagę walut rezerwowych nad rodzimą walutą.
Kursy walut w obliczu politycznych napięć – piątkowy raport o PLN, USD, GBP, CHF, NOK
2025-10-17 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty (PLN) w piątek notuje lekką słabość względem najważniejszych walut światowych, kontynuując tym samym kierunek wyznaczony przez wczorajsze spadki na Wall Street oraz pogłębiające się obawy o finansową kondycję sektora bankowego w Stanach Zjednoczonych. Kurs EUR/PLN nad ranem podbił do okolic 4,2550, a USD/PLN oscyluje wokół 3,6370, co oznacza korektę wczorajszego spadku i powrót do poziomów sprzed kilku dni. Wycenę wspiera stabilizacja kursów dla innych walut – frank szwajcarski (CHF) utrzymuje się nieco powyżej 4,58 PLN, funt brytyjski (GBP) trzymany jest na poziomie ok. 4,90 PLN, a korona norweska (NOK) plasuje się blisko 0,36 PLN.
Kursy walut NBP: czy dolar i euro utrzymają równowagę do końca tygodnia?
2025-10-16 Komentarz walutowy MyBank.plW czwartek, 16 października 2025 roku, polski złoty utrzymuje stabilny kurs wobec głównych walut, a sesja na rynku Forex od rana przebiega w spokojnej atmosferze. Dolar amerykański jest wyceniany dzisiaj przez NBP na 3,65 PLN, euro (EUR) – 4,25 PLN, frank szwajcarski (CHF) – 4,58 PLN, funt brytyjski (GBP) – 4,90 PLN, korona norweska (NOK) – 0,36 PLN, dolar kanadyjski (CAD) – 2,37 PLN</strong>. Notowania rynkowe w godzinach przedpołudniowych nie odbiegają znacząco od średnich, a płynność i zmienność pozostają niskie na całym rynku.
Federal Reserve mocno miesza na rynku – Polski złoty (PLN) w centrum uwagi
2025-10-15 Komentarz walutowy MyBank.plPoranek 15 października na światowych rynkach finansowych przynosi wyraźne odreagowanie nastrojów oraz kontynuację trendu widocznego po wystąpieniu Jerome’a Powella, szefa amerykańskiego Federal Reserve. Kurs dolara amerykańskiego względem polskiego złotego (USD/PLN) wynosi dziś około 3,67, euro kosztuje 4,26 złotego, a funt brytyjski 4,90 złotego. Notowania szwajcarskiego franka ustabilizowały się na poziomie 4,58 PLN, korona norweska pozostaje blisko 0,36 PLN, a rynkowe zmiany są efektem impulsów płynących z globalnych centrów decyzyjnych.
PLN stabilny mimo globalnych napięć – co dalej z kursem dolara?
2025-10-14 Komentarz walutowy MyBank.plWtorek 14 października przynosi na globalnych rynkach walutowych mieszankę niepewności i politycznych napięć, które odbijają się zarówno na notowaniach złotego, jak i kluczowych walut światowych. Obecny kurs dolara amerykańskiego wobec polskiej złotówki oscyluje wokół poziomu 3,69, a euro wyceniane jest na 4,2664 PLN. Równocześnie frank szwajcarski kosztuje 4,5933 PLN, funt brytyjski 4,8970 PLN, a korona norweska 0,3642 PLN. Te wartości utrzymują się po wczorajszych najmocniejszych w ostatnich tygodniach odbiciach dolara po fali optymizmu na Wall Street.
Forex w połowie października: stabilizacja złotówki na tle kluczowych walut świata
2025-10-13 Komentarz walutowy MyBank.plPoniedziałkowy rynek walutowy przynosi stabilizację kursów głównych par, w tym polskiego złotego, który po tumultach września oraz pierwszej połowy października stopniowo odbudowuje swoją pozycję wobec światowych walut. Notowania o poranku wskazują na kurs USD/PLN w okolicach 3,6778, euro wyceniane jest przy 4,2576 złotego, a frank szwajcarski utrzymuje poziom 4,5675 zł za jednostkę.