Data dodania: 2020-07-31 (11:43)
Wraca słabość dolara, który zmierza do zanotowania najgorszego miesiąca od dekady. W coraz mniejszym stopniu uwidacznia się znaczenie USD jako bezpiecznej przystani, a coraz bardziej waluta cierpi przez obawy inwestorów o wyhamowanie ożywienia w USA z powodu wirusa i opóźnień w pracach nad pakietem fiskalnym. Dochodzi jeszcze Trump, który stara się odwrócić uwagę od złych sygnałów z gospodarki.
Koniec miesiąca zapewne ma swój dodatkowy udział w pogrążaniu dolara i przypieczętowuje miesiąc, w którym dochodzi do wyraźnej zmiany nastawienia inwestorów do waluty. Wczorajsze dane o PKB przypomniały, jaki rachunek w drugim kwartale pozostawiła po sobie pandemia. W ujęciu zannualizowanym PKB skurczył się o 32,9 proc., co było największym załamaniem od czasu Wielkiego Kryzysu. Dramatyczne skutki lockdownu i zamrożenia aktywności gospodarczej może nadawały się na szokujące nagłówki, ale dla rynku nie były zaskoczeniem (odczyt był nawet nieco lepszy do konsensusu prognoz). Bardziej niepojący był za to drugi tydzień z rzędu, kiedy wzrosła liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych przy jednym milionie więcej osób kontynuujących pobieranie zasiłku. Rozprzestrzenianie się koronawirusa w USA prowadzi do wstrzymania, a w niektórych stanach odwracania procesów reaktywacji działalności gospodarczej. A wszystko to ma miejsce, kiedy kongresmeni wciąż nie porozumieli się w sprawie Fazy Czwartej pakietu fiskalnego, w związku z czym od sierpnia miliony bezrobotnych Amerykanów utracą 600 USD cotygodniowej zapomogi. To za dużo, by łatwo dało się zignorować, choć Wall Street podtrzymuje tarczę ochronną w postaci bardzo dobrych wyników kwartalnych technologicznych gigantów. Ale dolar już takiego wsparcia nie ma.
Najmniej w całym tym zestawie wydarzeń z ostatnich godzin znaczy sugestia prezydenta USA Trumpa o przełożeniu terminu wyborów prezydenckich zaplanowanych na 3 listopada z powodu zagrożeń związanych z pandemią. Nie widzę w tym nic innego, jak tylko próbę odwrócenia uwagi od wyżej wymienionych problemów gospodarki. Nie byłby to z resztą pierwszy raz, kiedy administracja Białego Domu stara się zakryć swoje porażki poprze zaoferowanie innej „bomby”. Wystarczy powiedzieć, że regulacje wyborów zapisane są w prawie datowanym na 1845 r. i potrzeba zgody Kongresu na zmiany. Natomiast oddzielna poprawka określa, że kadencja prezydenta USA kończy się „w południe 20 dnia stycznia”, więc nawet odroczenie wyborów nie przedłuży prezydentury Trumpa. Będzie interesującym śledzić ostatnie miesiące kampanii, ale z perspektywy rynku wczorajsze komentarze Trumpa są nieudaną zasłoną dymną.
Podobnie byłbym ostrożny w interpretowaniu najnowszym komentarzy prezesa NBP Adama Glapińskiego, który w artykule dla Dziennika Gazeta Prawna stwierdza, że NBP ma jeszcze przestrzeń do dalszego poluzowania polityki pieniężnej, gdyby warunki gospodarce uległy pogorszeniu. Zdaniem prezesa inflacja w kolejnych kwartałach będzie się obniżać, a jej aktualnie wyższe poziomy wynikają z szybszej odbudowy popytu. Glapiński zasugerował też, że słabszy złoty byłby korzystny dla ożywienia gospodarczego. To, że przestrzeń do luzowania jest, nie znaczy, że jest znacząca albo że zostanie wykorzystana. Nie mogę uwierzyć, aby NBP odważyłby się wprowadzić ujemne stopy procentowe (czyli stopie referencyjnej zostało 10 pb obniżki?), podczas gdy dalsze rozszerzenie skupu aktywów nie będzie już miało takiego efektu, jak pierwsza implementacja. Podobnie stwierdzenie korzyści gospodarczych z tytułu słabszej waluty nie implikuje do razu interwencji banku centralnego. W artykule prezesa można doszukać się próby zatrzymania aprecjacji złotego. Problem w tym, że umocnienie jest skutkiem słabości dolara, na co NBP nie ma wpływu, a z czym walka z góry skazana jest na przegraną. Prezes Glapiński z pewnością zdaje sobie z tego sprawę i pozostaje mu jedynie blef w postaci rozbudzających dyskusję artykułów prasowych. Blef się jednak nie powiedzie, co potwierdza stabilizacja EUR/PLN dziś rano pod 4,41.
Najmniej w całym tym zestawie wydarzeń z ostatnich godzin znaczy sugestia prezydenta USA Trumpa o przełożeniu terminu wyborów prezydenckich zaplanowanych na 3 listopada z powodu zagrożeń związanych z pandemią. Nie widzę w tym nic innego, jak tylko próbę odwrócenia uwagi od wyżej wymienionych problemów gospodarki. Nie byłby to z resztą pierwszy raz, kiedy administracja Białego Domu stara się zakryć swoje porażki poprze zaoferowanie innej „bomby”. Wystarczy powiedzieć, że regulacje wyborów zapisane są w prawie datowanym na 1845 r. i potrzeba zgody Kongresu na zmiany. Natomiast oddzielna poprawka określa, że kadencja prezydenta USA kończy się „w południe 20 dnia stycznia”, więc nawet odroczenie wyborów nie przedłuży prezydentury Trumpa. Będzie interesującym śledzić ostatnie miesiące kampanii, ale z perspektywy rynku wczorajsze komentarze Trumpa są nieudaną zasłoną dymną.
Podobnie byłbym ostrożny w interpretowaniu najnowszym komentarzy prezesa NBP Adama Glapińskiego, który w artykule dla Dziennika Gazeta Prawna stwierdza, że NBP ma jeszcze przestrzeń do dalszego poluzowania polityki pieniężnej, gdyby warunki gospodarce uległy pogorszeniu. Zdaniem prezesa inflacja w kolejnych kwartałach będzie się obniżać, a jej aktualnie wyższe poziomy wynikają z szybszej odbudowy popytu. Glapiński zasugerował też, że słabszy złoty byłby korzystny dla ożywienia gospodarczego. To, że przestrzeń do luzowania jest, nie znaczy, że jest znacząca albo że zostanie wykorzystana. Nie mogę uwierzyć, aby NBP odważyłby się wprowadzić ujemne stopy procentowe (czyli stopie referencyjnej zostało 10 pb obniżki?), podczas gdy dalsze rozszerzenie skupu aktywów nie będzie już miało takiego efektu, jak pierwsza implementacja. Podobnie stwierdzenie korzyści gospodarczych z tytułu słabszej waluty nie implikuje do razu interwencji banku centralnego. W artykule prezesa można doszukać się próby zatrzymania aprecjacji złotego. Problem w tym, że umocnienie jest skutkiem słabości dolara, na co NBP nie ma wpływu, a z czym walka z góry skazana jest na przegraną. Prezes Glapiński z pewnością zdaje sobie z tego sprawę i pozostaje mu jedynie blef w postaci rozbudzających dyskusję artykułów prasowych. Blef się jednak nie powiedzie, co potwierdza stabilizacja EUR/PLN dziś rano pod 4,41.
Źródło: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.
Komentarz dostarczył:
Dom Maklerski TMS Brokers
Dom Maklerski TMS Brokers
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Kursy walut w piątek 12 grudnia 2025: USH, CHF, GBP, NOK kontra PLN
2025-12-12 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty w piątek utrzymuje pozycję wypracowaną w ostatnich dniach, a handel na rynku złotego ma wyraźnie „techniczną” strukturę: inwestorzy w dużej mierze reagują na impulsy z rynków bazowych i na różnice w oczekiwaniach dotyczących stóp procentowych, zamiast dyskontować jeden dominujący lokalny temat. W centrum uwagi pozostaje relacja między globalnym dolarem a koszykiem walut rynków wschodzących, w tym PLN. W praktyce oznacza to, że złotówka porusza się w rytmie zmian rentowności obligacji USA i nastrojów wobec ryzyka, a dopiero w drugim kroku rynek dopina narrację o krajowej polityce pieniężnej i kondycji finansów publicznych.
Fed tnie stopy, dolar słabnie. Co na to złotówka i rynek złotego?
2025-12-11 Komentarz walutowy MyBank.plCzwartek na rynku walutowym upływa pod znakiem "trzeźwienia" po decyzji Rezerwy Federalnej i jednoczesnego szukania nowego punktu równowagi przez główne waluty. Po trzeciej z rzędu obniżce stóp w USA dolar pozostaje pod presją, ale nie ma mowy o gwałtownym odwrocie. Na tym tle na rynku Forex złotówka pozostaje stabilna, a zmienność na głównych parach z PLN jest wyraźnie niższa niż kilka tygodni temu. Inwestorzy próbują zrozumieć, czy rosnąca niezgoda wewnątrz Fed będzie jedynie „szumem w tle”, czy początkiem poważniejszego sporu o przyszłość amerykańskiej polityki pieniężnej.
Złotówka czeka na Fed: czy trzecia obniżka stóp w USA wstrząśnie rynkiem złotego?
2025-12-10 Komentarz walutowy MyBank.plW środę 10 grudnia 2025 roku rynek walutowy działa w trybie wyczekiwania. Inwestorzy na całym świecie patrzą przede wszystkim na wieczorną decyzję Rezerwy Federalnej i jutrzejszy komunikat Banku Kanady, a polski złoty korzysta z tego tła, pozostając relatywnie stabilny wobec głównych walut. Na rynku Forex w środowy poranek za euro płacono w okolicach 4,23 zł, za dolar amerykański (USD) około 3,63 zł, za franka szwajcarskiego (CHF) około 4,51 zł, a za funt brytyjski (GBP) około 4,84 zł, co dobrze koresponduje z bieżącymi poziomami ze średnich tabel NBP.
Czy polski złoty utrzyma mocną pozycję wobec dolara i euro w 2026 roku?
2025-12-09 Komentarz walutowy MyBank.plWe wtorek rano, 9 grudnia 2025 roku, polski złoty pozostaje relatywnie mocny wobec głównych walut świata. Po serii spokojnych dni i ograniczonej zmienności inwestorzy na nowo koncentrują się na globalnych danych z USA oraz na skutkach niedawnej decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Na razie jednak nastroje wokół PLN pozostają wyraźnie lepsze niż jeszcze rok wcześniej, gdy rynek złotego musiał mierzyć się z gwałtownymi skokami inflacji i wyższą nerwowością na rynkach globalnych.
Polski złoty broni pozycji lidera regionu. Jak wypada na tle NOK, CHF i CAD?
2025-12-08 Komentarz walutowy MyBank.plW poniedziałek rano, 8 grudnia 2025 roku, polski złoty wchodzi w nowy tydzień w relatywnie stabilnej formie, pozostając jedną z mocniejszych walut regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Po serii umiarkowanych wahań na przełomie listopada i grudnia notowania głównych par na rynku Forex oscylują w wąskich przedziałach, a rynek złotego uważnie śledzi zarówno świeżą decyzję Rady Polityki Pieniężnej, jak i globalne nastroje wokół dolara amerykańskiego.
Dolar amerykański zwalnia, euro rośnie, a rynek złotego pozostaje spokojny
2025-12-05 Komentarz walutowy MyBank.plPiątek 5 grudnia przynosi na globalnym rynku waluty mieszankę lekkiej ulgi i wyraźnego wyczekiwania. Po serii spokojnych sesji w Europie polski złoty utrzymuje się w okolicach najmocniejszych poziomów tego roku, podczas gdy dolar traci część wcześniejszej przewagi, a inwestorzy coraz śmielej wyceniają obniżki stóp procentowych w USA w 2026 roku. Na tle tego pejzażu rynek złotego wyróżnia się stabilnością – PLN nie jest gwiazdą globalnych nagłówków, ale konsekwentnie korzysta z poprawy sentymentu do rynków wschodzących.
Stopy w dół, złotówka w górę. Co dalej z kursem PLN po grudniowej decyzji RPP?
2025-12-04 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty pozostaje relatywnie mocny, mimo że Rada Polityki Pieniężnej po raz szósty w tym roku obniżyła stopy procentowe, sprowadzając stopę referencyjną NBP do 4,00 proc. Na pierwszy rzut oka to układ, który jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się mało prawdopodobny: inflacja spadła poniżej celu, gospodarka przyspiesza, a jednocześnie złotówka jest stabilna wobec głównych walut.
Silna złotówka, słabszy dolar. Co mówią aktualne kursy walut o kondycji PLN?
2025-12-03 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty w ostatnich dniach zachowuje się tak, jakby rynki postanowiły nagrodzić stabilność i przewidywalność – nawet jeśli globalne otoczenie wcale nie sprzyja spokojowi. Na głównych parach z udziałem PLN nie widać gwałtownych załamań ani euforycznych rajdów, raczej żmudne dostosowanie do miksu czynników: oczekiwań wobec decyzji banków centralnych, zmian nastrojów na rynkach obligacji oraz sygnałów z realnej gospodarki. Złotówka w tym otoczeniu nadal wygląda solidnie, choć w tle cały czas wisi pytanie, jak długo uda się utrzymać tę równowagę, jeśli globalna awersja do ryzyka znów wzrośnie.
Silny polski złoty na starcie grudnia: co dalej z USD, EUR, CHF i GBP wobec PLN?
2025-12-02 Komentarz walutowy MyBank.plNa rynku walutowym wtorkowy poranek upływa pod znakiem stabilnej, ale wciąż wyraźnie mocniejszej pozycji, jaką polski złoty wypracował wobec głównych walut w ostatnich tygodniach. W centrum uwagi inwestorów pozostają dziś zwłaszcza pary USD/PLN, EUR/PLN, CHF/PLN, GBP/PLN oraz NOK/PLN, które wyznaczają nastroje wokół rynku złotego na starcie grudnia.
Lew bułgarski tylko do końca roku. Co oznacza wprowadzenie euro w Bułgarii dla Polaków i regionu?
2025-12-01 Komentarz walutowy MyBank.plLew bułgarski (BGN) wchodzi w swoje ostatnie tygodnie jako oficjalna waluta Bułgarii, a rynek walutowy już dziś traktuje go raczej jak „euro w przebraniu” niż w pełni niezależną walutę narodową. Od lat sztywnie powiązany z euro i zakotwiczony w mechanizmie ERM II, lew przestanie istnieć w obiegu gotówkowym z początkiem przyszłego roku, kiedy Bułgaria formalnie wejdzie do strefy euro. Dla gospodarki, która od dawna żyje w warunkach de facto europejskiej izby walutowej, będzie to raczej domknięcie długiego procesu integracji niż nagła rewolucja. Emocje są jednak realne – to koniec całej epoki w historii bułgarskiego pieniądza.









