Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

WYDARZENIE DNIA: Opublikowane dziś wyniki kwartalne Nokii zdradzają, jak wiele dla europejskich firm oznacza spadek notowań dolara wobec euro. Zysk Nokii wzrósł w I kwartale o 25 proc., a przychody spółki o 28 proc., lecz mimo to inwestorzy są rozczarowani, a kurs producenta telefonów komórkowych spadł o 12 proc.

Pomimo wczorajszych wyników inflacji dla Strefy Euro oraz dla USA, które pokazały, że w najbliższym czasie dysparytet stóp procentowych pomiędzy tymi obszarami gospodarczymi wciąż będzie rósł, inwestorzy są w dalszym ciągu targani wątpliwościami, przez co rynkowi eurodolara kolejny raz zabrakło sił by pokonać psychologiczną barierę 1,60.

Próby przekroczenia bariery 1,60 na eurodolarze zakończyły się niepowodzeniem. Dzienne maksimum, chociaż kilkakrotnie testowane nie przekroczyło poziomu EUR/USD 1,5980. Przed otwarciem rynku w USA kurs EUR/USD spadł gwałtownie do poziomu 1,5850.

Sesja na warszawskim parkiecie rozpoczęła się od wzrostów pod wpływem wysokiego zamknięcia środowej sesji w USA i dobrych wyników kwartalnych opublikowanych przez IBM. Optymizmu inwestorom starczyło jednak tylko na chwilę.

Po środowych informacjach o wciąż rosnącej inflacji w strefie euro prognozy dotyczące umocnienia się waluty Eurolandu wydawały się mieć mocne podstawy. Kolejnymi przesłankami zapowiadającymi wzrost wartości euro, a raczej osłabienie dolara względem waluty europejskiej, były niepokojące informacje z amerykańskiego rynku nieruchomości.

Kurs EUR/USD zareagował wzrostem z 1,5902 do 1,5941 dolara na publikacje kwietniowej wartości indeksu Fed z Filadelfii (Philadelphia Fed Index). Ten, pokazujący kondycję gospodarczą w stanach Pensylwania, New Jersey i Delaware, indeks spadł w kwietniu do poziomu –24,9 pkt. z poziomu –17,4 pkt. w marcu. Rynkek natomiast prognozował jego wzrost do –14 pkt.

Merrill Lynch podał nieco słabsze od oczekiwanych wyniki za pierwszy kwartał tego roku. Strata na akcję wynosiła 2,19 USD, podczas gdy rynek liczył się ze stratą rzędu 2,06 USD. Widać jednak wyraźnie, iż rynek obawiał się czarnego scenariusza, ponieważ reakcją na wyniki jest przede wszystkim silne umocnienie się dolara zarówno w relacji do jena, jak i do euro.

Nadwyżka w handlu zagranicznym w strefie euro wyniosła w lutym 0,8 mld EUR, wobec skorygowanego deficytu w wysokości 11 mld EUR miesiąc wcześniej. Dane opublikowane przez europejski urząd statystyczny Eurostat są lepsze od rynkowych prognoz, które zakładały w lutym deficyt na poziomie 2 mld EUR.

Od 18 maja wprowadzony zostanie odatek od eksportu ropy z Kazahstanu - m.in ta informacja pomogła dziś rano notowaniom "czarnego złota" w ustanowieniu nowego rekordu, który w przypadku gatunku Brent wynosił 113,20 USD za baryłkę.

W czwartek rano kurs EUR/USD znajduje się pod presją kupujących, wracając w pobliże ustanowionego wczoraj rekordu wszech czasów na poziomie 1,5977 dolara. O godzinie 10:28 za euro trzeba było zapłacić 1,5955 dolara, wobec 1,5898 stanowiącego punkt kulminacyjny nocnej korekty na EUR/USD.

Środowe dynamiczne wzrosty kursu EUR/USD nie wpłynęły znacząco na notowania złotego. Kurs pary USD/PLN uległ niewielkiemu spadkowi w okolice poziomu 2,14 natomiast wartość euro wyrażana w złotym odnotowała nieznaczny wzrost do 3,42. Bariera 3,40 na wykresie pary EUR/PLN już kolejny dzień pozostała nienaruszona.

WYDARZENIE DNIA: Legendarny zarządzający funduszami Templetona - Mark Mobius - dołączył do prezesów banków JP Morgan, Lehman Bros. i Goldman Sachs, którzy sądzą, że kryzys kredytowy jest bliski zakończenia. Mimo to fundusze Templetona wolą inwestować na rynkach wschodzących niż w USA, ze względu na niepewną przyszłość dolara.

Wczorajsza sesja rozwiała wątpliwości inwestorów w stosunku do sytuacji na rynku EURUSD, gdyż wyższy od oczekiwań wynik inflacji w Strefie Euro oraz niższy w USA potwierdziły wcześniejsze oczekiwania dalszego powiększania się różnicy stóp procentowych pomiędzy Strefą Euro a USA.

Czwartkowa sesja na GPW powinna rozpocząć się od wzrostów. Za realizacją takiego scenariusza przemawia zdecydowana poprawa klimatu inwestycyjnego na świecie, o czym świadczy środowy wzrost indeksu S&P500 o 2,27 proc., czy dzisiejszy Nikkei o 1,92 proc.

Wczoraj eurodolar ustanowił kolejny historyczny rekord niemalże przebijając poziom 1,60. Aprecjacja euro do dolara sprowokowana została kiepskimi danymi dot. rynku nieruchomości w USA oraz wyższą od oczekiwań inflacją w strefie euro.

Wzrosty na światowych parkietach wywołane dobrymi wynikami spółek mają szansę jeszcze trochę potrwać, ale pod warunkiem, że sygnał wysłany przez giełdy amerykańskie znajdzie potwierdzenie. Przełamanie linii trendu spadkowego przez DJIA daje nadzieję, że w przypadku tego indeksu możemy dojść do poziomu 13 100 punktów.

Choć dla inwestorów generalnie kluczowe znaczenie mają informacje dotyczące przyszłości, w tym tygodniu rynki żyją przede wszystkim publikacjami wyników największych globalnych spółek. Po słabym początku sezonu ogłoszeń, wczoraj lepsze wyniki od oczekiwanych podały Intel, LG Electronics czy Wells Fargo, zaś JP Morgan nie rozczarował gorszymi wynikami.

W środę drugi dzień z rzędu mieliśmy do czynienia z rozwarstwieniem się rynku – duże spółki zakończyły dzień wzrostem, natomiast na szerokim rynku większość walorów traciła na wartości. Ponownie niewielka skala obrotów wskazuje na brak chętnych do poważnych zakupów, co stawia GPW w gronie bardzo słabych parkietów.

WYDARZENIE DNIA: Liczba domów, których budowę rozpoczęto spadła do 947 tys. (w ujęciu rocznym), to jest do najniższego poziomu od 1991 roku, a oczekiwano, że będzie ich o 50 tys. więcej. Mimo takiego rozczarowania - i kilku innych - indeksy giełd światowych pięły się dziś w górę ze względu na lepsze od oczekiwań wyniki finansowe amerykańskich spółek.