Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Kolejny raz Ben Bernanke dał do zrozumienia, że Fed wciąż chce podnosić stopy procentowe. Wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej miało miejsce o 1:15 w nocy czasu polskiego, ale skutki jego wypowiedzi są już dobrze widoczne na EURUSD – para ta spadła do 1,5605, podczas gdy w trakcie wczorajszego handlu testowanie poziomu 1,58 wyglądało realnie.

Wtorkowa sesja na warszawskiej giełdzie powinna otworzyć się na wyraźnym minusie. Nienajlepsza wymowa wczorajszej sesji, a przede wszystkim zdecydowana przewaga sprzedających na głównych azjatyckich parkietach (Nikkei -1,1 proc.; Hang Seng -4 proc.; Kospi -1,9 proc.), nie tworzy dobrej atmosfery do kupna akcji.

Bernanke o inflacji: Dziś na ranem polskiego czasu miało miejsce wystąpienie szefa FED – Bena Bernanke. Głównym tematem jego wypowiedzi była inflacja i wzrost gospodarczy. Przewodniczący stwierdził, że ostatnie wzrosty cen ropy zwiększyły presję na wzrost inflacji (warto wspomnieć, że cena ropy znajduje się w pobliżu historycznych rekordów ponad poziomem 135$ za baryłkę).

Poniedziałkową sesję należy oceniać jednoznacznie negatywnie, co było do przewidzenia po wyjątkowo mocnej przecenie na Wall Street pod koniec ubiegłego tygodnia. Oczywiście rzuca się w oczy relatywnie mocna reakcja polskiego rynku w stosunku do innych giełd europejskich, ale niestety to ostatnio standard na naszym parkiecie.

WYDARZENIE DNIA: Ceny producentów w Wielkiej Brytanii wzrosły w maju o 8,9 proc. (r/r) i o 1,6 proc. w ujęciu miesięcznym. To największa dynamika wzrostu cen od 1986 r. Nie można wzrostu cen wytłumaczyć samymi cenami energii, bowiem inflacja producentów oczyszczona z wpływu wzrostu energii (tzw. core) także przyspieszyła - do 5,9 proc. r/r (oczekiwano 4,8 proc.).

Nadchodzący tydzień prawdopodobnie upłynie pod znakiem wzrostów eurodolara. Dziś para EUR/USD osiągnęła bardzo wysoki poziom 1,5842. O godzinie 15:48 za jedno euro płacono 1,5693 USD. Analiza techniczna oraz zapowiadane dane makroekonomiczne wskazują na umacnianie się euro w kolejnych dniach.

Tydzień na warszawskim parkiecie rozpoczął się od znacznych spadków, które były podyktowane poranną przeceną na rynkach azjatyckich. Indeks WIG20 już na początku sesji przebił kwietniowe minima i utrzymywał się nieznacznie powyżej 2800 punktów. Na szerokim rynku podczas dnia skala przeceny osiągnęła podobny poziom.

W poniedziałek handel na rynku walutowym był dynamiczny. Euro osiągnęło najwyższą od sześciu tygodni wartość 1,5840 wobec dolara oraz najwyższy od pięciu miesięcy kurs względem jena (EUR/JPY 167,12). W ciągu dnia nastąpiło odreagowanie ostatnich silnych wzrostów.

Na rynku nieruchomości znowu lepiej: Znaczna część dzisiejszej sesji przebiegała względnie spokojnie. Winę za ten stan można zrzucić na fakt, iż dopiero o 16:00 publikowane były informacje makro.

W kwietniu indeks podpisanych umów kupna domów na amerykańskim rynku wtórnym (pending home sales) wzrósł aż o 6,3 proc. w relacji miesięcznej, po tym jak miesiąc wcześniej spadł o 1 proc.

Po godzinie 15-tej przyśpieszenia nabrała korekta na EUR/USD, której początkowo jedną z przyczyn był spadek cen ropy. Zlecenia stop loss chroniące długie pozycje w euro sprowadziły kurs tej pary do dziennego minimum na 1,5677 dolara z poziomu 1,5760 testowanego o godzinie 15-tej.

Ceny producentów (PPI) w Wielkiej wzrosły w maju o 1,6 proc. w relacji miesięcznej i 8,9 proc. w relacji rocznej, wobec odpowiednio 1,4 proc. i 7,5 proc. przed miesiącem. To najwyższa ich roczna dynamika od 1986 roku, kiedy inflacja również sięgnęła poziomu 8,9 proc. Ostatnio wyższa była w marcu 1982 roku.

W piątek na giełdach w USA obserwowaliśmy dynamiczne spadki. Początek dał im przedstawiony w tym dniu raport z amerykańskiego rynku pracy, który negatywnie zaskoczył inwestorów. Stopa bezrobocia w maju w USA odnotowała największy jednomiesięczny wzrost od 22 lat osiągając poziom 5,5%.

Słabsze dane z rynku pracy w Stanach Zjednoczonych przełożyły się na głębokie spadki na tamtejszych giełdach. Gracze ulegli presji słabych danych w obawie o recesję na rynku pracy, reszty dopełniły rosnące w szaleńczym tempie ceny ropy naftowej.

Piątkowa sesja na rynku krajowym przyniosła duże umocnienie złotego w stosunku do waluty amerykańskiej. Główną przyczyną takiego ruchu były słabe dane z sektora pracy w USA. Odebrały one nadzieje coraz większemu gronu optymistów, co do szybkiego zakończenia kryzysu w Stanach Zjednoczonych.

WYDARZENIE DNIA: Na najważniejsze - jak się zdaje - publikacje w tym tygodniu przyjdzie nam zaczekać do piątku. Inflacja w Polsce ma wzrosnąć do 4,3 proc., a w USA do 0,5 proc. (m/m). Wcześniej trochę danych z poszczególnych krajów Europy. Po tym jak stopa bezrobocia wzrosła nieoczekiwanie w USA, teraz inwestorzy mogą uważniej przyglądać się podobnym liczbom.

W tym tygodniu faza podwyższonej zmienności na eurodolarze powinna być kontynuowana – Ben Bernanke co prawda dwukrotnie będzie w tym tygodniu wypowiadał się publicznie, ale o wiele ważniejsze będą twarde dane, które pozwolą ocenić, czy Rezerwa Federalne rzeczywiście będzie mogła obejść się bez kolejnych obniżek stóp procentowych.

Rozpoczynający się tydzień przyniesie istotne dane makroekonomiczne z USA i Europy, na czele z publikowaną w piątek inflacją CPI w USA. Jednak to nie bieżące, ale przeszłe wydarzenia mogą kształtować zachowanie EUR/USD.

Tydzień na warszawskiej giełdzie rozpocznie się od dyskontowania piątkowej przeceny na Wall Street. która sprowadziła indeks S&P500 i DJIA o 3,1 proc. w dół, a Nasdaq Composite o 3 proc. Szczególnie, że humorów inwestorów nie poprawiają azjatyckie parkiety, gdzie dziś również dominowała podaż.