Był to jednak wstęp do tego, co wydarzyło się na parkietach europejskich po południu. Rozczarowujące dane dotyczące ilości bezrobotnych w USA, jak również zamówień na dobra trwałego użytku sprawiły, że indeksy bardzo szybko zaczęły zniżkować. W przypadku giełd w Londynie oraz Paryżu spadki przekroczyły 1%, natomiast francuski indeks CAC40 stracił ponad 2%.

Kiepsko sytuacja wyglądała również na GPW. Niewielka aktywność kupujących w poprzednich dniach okazała się dla naszego parkietu bardzo niekorzystna. Indeks WIG20 bez większych problemów wybił się dołem z trwającej od prawie tygodnia konsolidacji i zakończył czwartkową sesję poniżej 2200 punktów, a na zamknięciu stracił 1,55%. Mocno wzrosły także obroty, które przekroczyły wczoraj 1,7 mld złotych na całym rynku. Dużo spokojniej było na rynku walutowym, zachowania złotego wobec spadków na giełdach było stabilne. Nasza waluta straciła w czwartek niewiele do dolara, euro oraz frank szwajcarskiego. Na rynku surowcowym warto odnotować mocny spadek cen ropy, który osiągnęła poziom bliski 78 dolarów za baryłkę.

Wczorajsza sesja na Wall Street miała zupełnie inne oblicze, owszem indeksy rozpoczęły od sporych spadków, ale ich skala została mocno ograniczona. To już nie pierwszy raz, kiedy amerykańscy gracze z przymrużeniem oka traktują dane z amerykańskiej gospodarki, taka postawa może przynieść negatywne skutki w przyszłości. Indeks S&P500 stracił na zamknięciu 0,21%, a DJIA 0,51%. Spokojnie, na doniesienia z USA zareagowały rynki azjatyckie, indeksy dzisiaj rano zakończyły sesję na plusach z wyjątkiem Chin.

Czwartkowe notowania szczególnie w przypadku GPW pokazały, że w ciągu najbliższego tygodnia możliwe jest pogłębienie spadków. Istotne w tym procesie będę publikowane dzisiaj dane dotyczące rewizji PKB w USA, jak również sprzedaży domów na rynku wtórnym i indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan. Nie trzeba mówić, co się wydarzy jeśli odczyty będą słabsze, próbkę siły podaży mieliśmy już wczoraj.

Źródło: Maciej Dyja, Dom Kredytowy Notus