Tylko dwie godziny wystarczyły popytowi, aby indeks dużych spółek znalazł się na poziomie 1700 punktów i odrobił poranne straty. Było to głównie zasługą spółek paliwowych, którym pomagała rosnąca cena ropy, a także sektora bankowego.

W trakcie sesji na rynek nie docierało wiele istotnych informacji, co przełożyło się na spokojną drugą część dnia na warszawskim parkiecie. Warto wspomnieć o jedynie o publikacji dotyczącej cen produkcji sprzedanej przemysłu (PPI) w strefie euro, które spadły o 0,8% w październiku, licząc miesiąc do miesiąca, a rok do roku wzrosły o 6,3%. Rynkowe oczekiwania zakładały spadek o 0,3% mdm i wzrost o 7,0% rdr. Raport nie miał żadnego wpływu na rynek akcji, ponownie w trakcie sesji najbardziej liczyły się nastroje, które dzisiaj przemawiały na korzyść strony popytowej.

Jak pokazał początek notowań na Wall Street, europejscy gracze mieli rację, amerykańskie indeksy szybko wyszły znacznie nad kreskę, a wczorajsza mocna przecena zachęciła inwestorów za Oceanem do zakupów. Efekt mógł być tylko jeden, indeksy na GPW do końca sesji stopniowo rosły, a WIG20 dzięki udanej końcówce zyskał na zamknięciu 1,84%. W przypadku mWIG40 oraz sWIG80 wzrosty wyniosły 1,41% oraz 0,72%. Obroty podczas dzisiejszych notowań sięgnęły 900 mln złotych.

Poranny atak strony popytowej stawia w korzystnym świetle postawę byków , chociaż patrząc na obroty nie ma powodów do przesadnej euforii. Ostatnie dwie sesje i zmienność, z jaką mamy do czynienia nadal pokazuje, że wśród inwestorów ciągle górę biorą emocje. Niewielka aktywność graczy świadczy o tym, że większy kapitał nadal oczekuje na istotne rozstrzygnięcia i nie śpieszy się z kupowaniem akcji. Rzeczywiście ostatnie sesje mają mocno ograniczone znaczenie prognostyczne. Indeks WIG20 oscyluje w przedziale 1700-1800 punktów i kolejne sesje nie powinny zbytnio odbiegać od tej tendencji.

Źródło: Maciej Dyja, Główny Analityk Gold Finance