Data dodania: 2025-08-09 (12:33)
W sobotnie południe rynek patrzy przede wszystkim na jedno: ether utrzymuje się wyraźnie powyżej psychologicznego progu 4 200 dolarów, a w przeliczeniu na złote przekracza barierę 15 000. Około 12:25 czasu polskiego notowania wskazują, że ETH kosztuje w tej chwili ok. 4 236–4 238 USD, co w bezpośrednim przeliczeniu na krajową walutę daje mniej więcej 15 200–15 300 zł za 1 ETH, w zależności od bieżącej wyceny dolara do PLN.
Dynamika ostatnich godzin ma swoje źródło zarówno w funduszach ETF opartych na etherze, jak i w poprawiającym się sentymencie do całej klasy aktywów krypto. To nie jest jedynie krótkotrwały zryw – rośnie liczba przesłanek, że rynek próbuje budować nowy pułap równowagi po stronie popytu, a techniczne „dekle” z poprzednich miesięcy jeden po drugim pękają.
Patrząc wstecz na ostatnie dni, układ sił na rynku układa się w dość spójną opowieść. Po epizodzie schłodzenia w połowie tygodnia ether zaczął odzyskiwać impet jeszcze przed piątkowym popołudniem, kiedy to na wykresach pojawiły się mocniejsze zielone świece, a obroty wyraźnie przyspieszyły. W praktyce oznaczało to, że kupujący zaczęli przejmować kontrolę nad strefą 4 000–4 100 USD, zmuszając część krótkich pozycji do ucieczki i dokręcając wybicie przez wspomniane 4 200 USD. Co istotne, ruch nie był wąski – skala zwyżki obejmowała nie tylko największe giełdy, ale i szerszy koszyk par, w tym na parach do walut fiducjarnych. Utrzymanie kursu powyżej 4 200 USD przez kilka kolejnych godzin tworzy nowy „punkt odniesienia” dla krótkoterminowych strategii ilościowych, a to z kolei stabilizuje pasmo wahań nad świeżo zdobytym progiem.
Wątek fundamentalny jest tutaj równie ważny jak techniczny. W USA od połowy 2024 roku notowane są spotowe ETF-y na ether, których dopuszczenie po formalnej decyzji regulatora otworzyło furtkę do bardziej instytucjonalnego popytu na kryptowalutę numer dwa. Od tamtej pory rynek wielokrotnie obserwował korelację: napływy do ETF-ów → presja zakupowa na rynku kasowym → podbicie bazy na kontraktach terminowych. W ostatnich dniach na nowo pojawiły się mocne napływy do tych instrumentów oraz zwiększona aktywność na rynku opcji, co mogło wzmocnić piątkowo-sobotnie wybicie w górę. Dla wielu inwestorów fundusze ETF stały się prostym, regulowanym kanałem ekspozycji na ETH, a rosnące wolumeny w tych produktach coraz częściej bywają zapalnikiem ruchów cenowych także poza godzinami amerykańskiej sesji.
Warto przy tym pamiętać, że nie mówimy o ruchu w próżni. Ether korzysta z dwóch, a może trzech nawarstwiających się zjawisk. Pierwsze to mechaniczne „oddychanie” rynku po serii nerwowych sesji na początku lata: część uczestników zamknęła pozycje defensywne, a każda próba zejścia kursu niżej napotykała coraz gęstsze zlecenia kupna. Drugie to poprawiające się komunikaty z szerokiego rynku technologii – nawet jeśli krypto żyje własnym życiem, to środowisko niższej premii za ryzyko sprzyja aktywom wzrostowym, zwłaszcza takim, których wycena zależy od oczekiwań co do adopcji i przychodów ekosystemowych. Trzecie, pośrednie, wiąże się z tym, że na Ethereum wciąż przesuwa się zapewne najwięcej wartości w świecie DeFi i stablecoinów, a każdy impuls wspierający użyteczność tych segmentów przekłada się na popyt na ETH jako „paliwo” sieci.
Dane „tu i teraz” dobrze wpisują się w powyższy obraz. Około 12:25 CEST ETH handluje w rejonie 4 236–4 238 USD, a w złotym – wokół 15 200–15 300 zł. Rozbieżności co do dokładnego odczytu pomiędzy serwisami biorą się z różnic w składzie przepływów i wagi poszczególnych giełd w ich indeksach, ale kierunek jest bezdyskusyjny: rynek na nowo flirtuje z poziomami niewidzianymi od dłuższego czasu. W praktyce ważniejsza od drugiego miejsca po przecinku jest odporność kursu na szybkie cofnięcia – i tę odporność dziś widać lepiej niż w poprzednich atakach na 4 100–4 150 USD. Jeśli weekend zamkniemy stabilnie nad 4 200 USD, w poniedziałek otworzy się przestrzeń do testu kolejnych oporów technicznych, w tym węzłów wolumenowych powyżej 4 300 USD.
W części komentarzy makro przewija się jeszcze jeden wątek: kurs dolara do złotego. Choć ETH wycenia się w pierwszej kolejności globalnie w USD, lokalne odczyty w PLN siłą rzeczy pochodzą z pomnożenia tej ceny przez bieżący kurs USD/PLN. Gdy dolar mięknie do złotego, ETH w PLN może „ciągnąć” nieco słabiej niż w przeliczeniu na dolary, i odwrotnie. Sobota przynosi dość spokojny obraz na parach walutowych, ale sam fakt, że ETH w złotym przekracza 15 000, wynika przede wszystkim z siły ruchu dolarowego, a nie z nagłego osłabienia PLN. Oznacza to w skrócie, że lokalny inwestor widzi dziś tę samą historię, co globalny – tylko w innym nominale.
Po stronie łańcuchowej, czyli „na drutach” samego Ethereum, widać symptomy ożywienia, które w poprzednich cyklach towarzyszyły trwalszym falom wzrostowym. Wzrost aktywności w sieciach warstwy drugiej, większa przepustowość i spadek efektywnych opłat transakcyjnych dla ruchu masowego sprawiają, że aplikacje DeFi i rozwiązań „real-world assets” znowu przyciągają wolumeny. Dla ceny ETH nie ma znaczenia wyłącznie to, ile operacji wykonują użytkownicy, lecz także to, jak często i w jakim natężeniu zasób jest blokowany w kontraktach jako zabezpieczenie. W ostatnich dniach wskaźniki te zachowują się tak, jakby rynek konsekwentnie „dokładał” do pozycji, a nie jedynie przestawiał środki pomiędzy protokołami. Efekt? Mniej podaży płynącej bezpośrednio na giełdy spot, co pracuje na korzyść byków w chwili, gdy pojawia się świeży popyt.
Nie zmienia to faktu, że pamiętać trzeba o ryzykach krótkoterminowych. Im szybciej rośnie wykres w wąskim oknie czasowym, tym większe ryzyko technicznej korekty na „przetarcie”. Sygnały przegrzania często widać najpierw na rynku instrumentów pochodnych: funding staje się dodatni i wysoki, baza na futures rozszerza się szybciej niż wcześniej, a skala dźwigni w portfelach graczy detalicznych przekracza poziomy komfortu. W takich warunkach nawet neutralna informacja potrafi wywołać serię kaskadowych zleceń „stop” i zetrzeć kilka procent z ceny w ciągu kilkunastu minut. Z kolei z punktu widzenia dłuższego horyzontu liczyć się będzie to, czy po weekendzie zobaczymy kontynuację napływów do spotowych ETF-ów oraz czy na głównych parach do stablecoinów utrzymane zostaną węższe spready i większa głębokość książki zleceń amerykańskich dostawców płynności. To nie są „fajerwerki” poboczne – to infrastruktura, która decyduje, czy trend ma czym oddychać.
Z praktycznego punktu widzenia dla uczestnika rynku w Polsce kluczowe jest dziś to, jak czytać liczby, które widzi na ekranie. W ciągu dnia jedne serwisy pokażą ETH w USD bliżej 4 180, inne bliżej 4 240; w PLN zakres 15,1–15,3 tys. nie powinien dziwić. To naturalna konsekwencja koszyka źródeł i kursów referencyjnych. Niezależnie od tej różnicy rzędu kilkudziesięciu złotych, symboliczna bariera 15 000 zł została wyraźnie, „z zapasem” przełamana, a różnice względem wczorajszego zamknięcia są klarownie dodatnie. Dla importerów i eksporterów rozliczających faktury w krypto to może oznaczać potrzebę drobnej korekty parametrów hedgingu, dla graczy detalicznych – zwyczajnie lepszy punkt wyjścia do zabezpieczania części zysków poprzez mechaniczne, z góry zdefiniowane progi realizacji.
Czego można oczekiwać w kolejnych godzinach? Scenariusze są dwa i każdy z nich ma swoje krótkoterminowe „za” i „przeciw”. Po pierwsze, możliwa jest kontynuacja marszu z przystankami na 4 260–4 300 USD, jeśli napływy do ETF-ów i odczyty z rynku pochodnych utrzymają pozytywny ton. Taki bieg wydarzeń wymagałby jednak dalej rosnących wolumenów na giełdach kasowych i stabilnego popytu zza oceanu. Po drugie, możliwy jest scenariusz „oddechu”, czyli cofnięcia w okolice 4 150–4 180 USD, które w kilku ostatnich sesjach pełniły rolę trampoliny do wybicia. W tym wariancie rynek zdejmuje część krótkoterminowej dźwigni, ale broni nabytą strefę i utrzymuje strukturę szczytów i dołków sprzyjającą bykom. Dla złotego oznaczałoby to wciąż ETH w okolicach 15 000 zł, o ile kurs USD/PLN nie zaskoczy jakimś egzogenicznym impulsem z rynku walutowego.
W tym miejscu warto wsadzić szpilkę w tezę o nieuchronności trendów. Historia kryptowalut pamięta liczne fałszywe wybicia, a szybkie powroty pod psychologiczne progi równie dobrze jak w klasycznych aktywach. Dlatego nawet przy dobrej prasie wokół ETF-ów i rynkowych narracji o „nowym kapitale” napływającym do ETH, nikt rozsądny nie buduje wniosków wyłącznie na podstawie jednego weekendu. Trwalsze wnioski sformułujemy dopiero po serii sesji z rosnącym, a przynajmniej stabilnie wysokim obrotem i z potwierdzeniami na wykresach tygodniowych. Wtedy dopiero da się odpowiedzieć, czy 4 200 USD stało się nowym wsparciem, czy raczej górną bandą wahań dla krótkiej fali entuzjazmu.
Równolegle można już spoglądać szerzej – na to, co może „dokładać” się do popytu na ETH w perspektywie miesięcy. Po pierwsze, ścieżka regulacyjna: im bardziej klarowne reguły gry dla emisji i obrotu tokenami w jurysdykcjach G7, tym mniejsza premia za ryzyko dla instytucjonalnych inwestorów, którzy do tej pory podchodzili do krypto z dystansem. Po drugie, realna adopcja: tokenizacja aktywów i rosnący udział stablecoinów w realnych przepływach handlowych mają potencjał „przywiązywania” użytkowników do ekosystemu Ethereum. Po trzecie, rozwój warstw drugich i mechanizmów skalowania: jeśli realnie obniżają koszty i skracają czasy finalizacji, przekłada się to na wolumeny w aplikacjach i – pośrednio – na bazowy popyt na ETH jako na zasób niezbędny do pracy tych rozwiązań. W każdym z tych obszarów w ostatnich tygodniach pojawiały się raczej pozytywne sygnały. I choć pojedynczo nie wyjaśniają tak mocnego ruchu, to razem budują „dywan” pod ceną.
Nie ma jednak rynku bez ryzyk. Największym z nich pozostaje to, że ether jest aktywem o wysokiej zmienności, poddanym nagłym, wieloprocentowym wahaniom, które potrafią wyczyścić zyski krótkoterminowe w trakcie jednej sesji. Drugim jest fakt, że choć ETF-y wprowadzają ład i wygodę, to nie eliminują nastroju stadnego – ten potrafi obrócić się przeciwko rynkowi równie szybko, jak mu sprzyjał, co pokazało już kilka epizodów gwałtownych odpływów środków. Trzecim – bardziej technicznym – pozostaje ryzyko przegrzania finansowania długich pozycji na rynku perpetuali, co przy braku „nowego” popytu kasowego bywa wstępem do niezapowiedzianych zjazdów.
Na dziś, w sobotnie południe, najważniejsze są jednak fakty. ETH jest powyżej 4 200 USD i powyżej 15 000 zł. Kupujący mają inicjatywę, a notowania – mimo naturalnych mikrocofnięć – utrzymują twardo zdobyty teren. Wartości bezwzględne, jakie widzimy na ekranach, mogą różnić się o dziesiątki dolarów lub złotych w zależności od agregatora danych, lecz kierunek pozostaje wspólny: rynek testuje wyższe poziomy i sprawdza, jak duży jest apetyt na kontynuację ruchu w górę. Jeżeli weekend zamkniemy bez „złamania” 4 200 USD, rośnie prawdopodobieństwo, że od poniedziałku kolejny temat dnia będzie brzmiał: 4 300–4 400 USD i co dalej. Dopiero naruszenie tej ramy w dół, połączone ze spadającymi obrotami, postawiłoby znak zapytania nad całą konstrukcją wybicia.
Na koniec liczby, które w tym tekście padały, warto jeszcze raz zinterpretować. Kiedy mówimy „ETH ok. 4 236–4 238 USD”, mamy na myśli odczyty „na żywo” z największych rynkowych serwisów, których metodologia różni się co do składu źródeł i wagi poszczególnych giełd; stąd drobne wahania. Kiedy mówimy „ok. 15 200–15 300 zł”, mamy na myśli po prostu to samo, ale w złotym – a więc przemnożony kurs USD-owy przez bieżącą wycenę dolara do PLN albo gotowe pary ETH/PLN z krajowych i globalnych rynków. W obu przypadkach trend wzrostowy z ostatnich dni jest wyraźny i spójny, co ma znaczenie większe niż dowolny „fix” z jednej platformy. I niezależnie od tego, czy ktoś dziś stawia na długą pozycję, czy zabezpiecza zyski, trudno kwestionować sam fakt, że love story pomiędzy kapitałem a etherem właśnie doczekało się kolejnego, donośnego rozdziału.
Najkrótsza odpowiedź na pytanie z tytułu? To, co dalej po przebiciu 4 200 dolarów i 15 000 zł, zależy od trzech rzeczy: trwałości napływów do ETF-ów, kondycji rynku kasowego i tego, czy weekend nie uruchomi spirali dźwigni na pochodnych. Jeśli choć dwa z tych trzech filarów pozostaną solidne, byki mają argumenty, by naciskać dalej. Jeśli któryś zawiedzie, rynek zrobi krok w tył – ale to nie przekreśla większej opowieści, w której ether, krok po kroku, zdobywa finansowy mainstream i realne zastosowania poza czystą spekulacją. I właśnie ta opowieść, bardziej niż dzisiejsze wartości na piątym miejscu po przecinku, wydaje się dzisiaj najważniejsza.
Patrząc wstecz na ostatnie dni, układ sił na rynku układa się w dość spójną opowieść. Po epizodzie schłodzenia w połowie tygodnia ether zaczął odzyskiwać impet jeszcze przed piątkowym popołudniem, kiedy to na wykresach pojawiły się mocniejsze zielone świece, a obroty wyraźnie przyspieszyły. W praktyce oznaczało to, że kupujący zaczęli przejmować kontrolę nad strefą 4 000–4 100 USD, zmuszając część krótkich pozycji do ucieczki i dokręcając wybicie przez wspomniane 4 200 USD. Co istotne, ruch nie był wąski – skala zwyżki obejmowała nie tylko największe giełdy, ale i szerszy koszyk par, w tym na parach do walut fiducjarnych. Utrzymanie kursu powyżej 4 200 USD przez kilka kolejnych godzin tworzy nowy „punkt odniesienia” dla krótkoterminowych strategii ilościowych, a to z kolei stabilizuje pasmo wahań nad świeżo zdobytym progiem.
Wątek fundamentalny jest tutaj równie ważny jak techniczny. W USA od połowy 2024 roku notowane są spotowe ETF-y na ether, których dopuszczenie po formalnej decyzji regulatora otworzyło furtkę do bardziej instytucjonalnego popytu na kryptowalutę numer dwa. Od tamtej pory rynek wielokrotnie obserwował korelację: napływy do ETF-ów → presja zakupowa na rynku kasowym → podbicie bazy na kontraktach terminowych. W ostatnich dniach na nowo pojawiły się mocne napływy do tych instrumentów oraz zwiększona aktywność na rynku opcji, co mogło wzmocnić piątkowo-sobotnie wybicie w górę. Dla wielu inwestorów fundusze ETF stały się prostym, regulowanym kanałem ekspozycji na ETH, a rosnące wolumeny w tych produktach coraz częściej bywają zapalnikiem ruchów cenowych także poza godzinami amerykańskiej sesji.
Warto przy tym pamiętać, że nie mówimy o ruchu w próżni. Ether korzysta z dwóch, a może trzech nawarstwiających się zjawisk. Pierwsze to mechaniczne „oddychanie” rynku po serii nerwowych sesji na początku lata: część uczestników zamknęła pozycje defensywne, a każda próba zejścia kursu niżej napotykała coraz gęstsze zlecenia kupna. Drugie to poprawiające się komunikaty z szerokiego rynku technologii – nawet jeśli krypto żyje własnym życiem, to środowisko niższej premii za ryzyko sprzyja aktywom wzrostowym, zwłaszcza takim, których wycena zależy od oczekiwań co do adopcji i przychodów ekosystemowych. Trzecie, pośrednie, wiąże się z tym, że na Ethereum wciąż przesuwa się zapewne najwięcej wartości w świecie DeFi i stablecoinów, a każdy impuls wspierający użyteczność tych segmentów przekłada się na popyt na ETH jako „paliwo” sieci.
Dane „tu i teraz” dobrze wpisują się w powyższy obraz. Około 12:25 CEST ETH handluje w rejonie 4 236–4 238 USD, a w złotym – wokół 15 200–15 300 zł. Rozbieżności co do dokładnego odczytu pomiędzy serwisami biorą się z różnic w składzie przepływów i wagi poszczególnych giełd w ich indeksach, ale kierunek jest bezdyskusyjny: rynek na nowo flirtuje z poziomami niewidzianymi od dłuższego czasu. W praktyce ważniejsza od drugiego miejsca po przecinku jest odporność kursu na szybkie cofnięcia – i tę odporność dziś widać lepiej niż w poprzednich atakach na 4 100–4 150 USD. Jeśli weekend zamkniemy stabilnie nad 4 200 USD, w poniedziałek otworzy się przestrzeń do testu kolejnych oporów technicznych, w tym węzłów wolumenowych powyżej 4 300 USD.
W części komentarzy makro przewija się jeszcze jeden wątek: kurs dolara do złotego. Choć ETH wycenia się w pierwszej kolejności globalnie w USD, lokalne odczyty w PLN siłą rzeczy pochodzą z pomnożenia tej ceny przez bieżący kurs USD/PLN. Gdy dolar mięknie do złotego, ETH w PLN może „ciągnąć” nieco słabiej niż w przeliczeniu na dolary, i odwrotnie. Sobota przynosi dość spokojny obraz na parach walutowych, ale sam fakt, że ETH w złotym przekracza 15 000, wynika przede wszystkim z siły ruchu dolarowego, a nie z nagłego osłabienia PLN. Oznacza to w skrócie, że lokalny inwestor widzi dziś tę samą historię, co globalny – tylko w innym nominale.
Po stronie łańcuchowej, czyli „na drutach” samego Ethereum, widać symptomy ożywienia, które w poprzednich cyklach towarzyszyły trwalszym falom wzrostowym. Wzrost aktywności w sieciach warstwy drugiej, większa przepustowość i spadek efektywnych opłat transakcyjnych dla ruchu masowego sprawiają, że aplikacje DeFi i rozwiązań „real-world assets” znowu przyciągają wolumeny. Dla ceny ETH nie ma znaczenia wyłącznie to, ile operacji wykonują użytkownicy, lecz także to, jak często i w jakim natężeniu zasób jest blokowany w kontraktach jako zabezpieczenie. W ostatnich dniach wskaźniki te zachowują się tak, jakby rynek konsekwentnie „dokładał” do pozycji, a nie jedynie przestawiał środki pomiędzy protokołami. Efekt? Mniej podaży płynącej bezpośrednio na giełdy spot, co pracuje na korzyść byków w chwili, gdy pojawia się świeży popyt.
Nie zmienia to faktu, że pamiętać trzeba o ryzykach krótkoterminowych. Im szybciej rośnie wykres w wąskim oknie czasowym, tym większe ryzyko technicznej korekty na „przetarcie”. Sygnały przegrzania często widać najpierw na rynku instrumentów pochodnych: funding staje się dodatni i wysoki, baza na futures rozszerza się szybciej niż wcześniej, a skala dźwigni w portfelach graczy detalicznych przekracza poziomy komfortu. W takich warunkach nawet neutralna informacja potrafi wywołać serię kaskadowych zleceń „stop” i zetrzeć kilka procent z ceny w ciągu kilkunastu minut. Z kolei z punktu widzenia dłuższego horyzontu liczyć się będzie to, czy po weekendzie zobaczymy kontynuację napływów do spotowych ETF-ów oraz czy na głównych parach do stablecoinów utrzymane zostaną węższe spready i większa głębokość książki zleceń amerykańskich dostawców płynności. To nie są „fajerwerki” poboczne – to infrastruktura, która decyduje, czy trend ma czym oddychać.
Z praktycznego punktu widzenia dla uczestnika rynku w Polsce kluczowe jest dziś to, jak czytać liczby, które widzi na ekranie. W ciągu dnia jedne serwisy pokażą ETH w USD bliżej 4 180, inne bliżej 4 240; w PLN zakres 15,1–15,3 tys. nie powinien dziwić. To naturalna konsekwencja koszyka źródeł i kursów referencyjnych. Niezależnie od tej różnicy rzędu kilkudziesięciu złotych, symboliczna bariera 15 000 zł została wyraźnie, „z zapasem” przełamana, a różnice względem wczorajszego zamknięcia są klarownie dodatnie. Dla importerów i eksporterów rozliczających faktury w krypto to może oznaczać potrzebę drobnej korekty parametrów hedgingu, dla graczy detalicznych – zwyczajnie lepszy punkt wyjścia do zabezpieczania części zysków poprzez mechaniczne, z góry zdefiniowane progi realizacji.
Czego można oczekiwać w kolejnych godzinach? Scenariusze są dwa i każdy z nich ma swoje krótkoterminowe „za” i „przeciw”. Po pierwsze, możliwa jest kontynuacja marszu z przystankami na 4 260–4 300 USD, jeśli napływy do ETF-ów i odczyty z rynku pochodnych utrzymają pozytywny ton. Taki bieg wydarzeń wymagałby jednak dalej rosnących wolumenów na giełdach kasowych i stabilnego popytu zza oceanu. Po drugie, możliwy jest scenariusz „oddechu”, czyli cofnięcia w okolice 4 150–4 180 USD, które w kilku ostatnich sesjach pełniły rolę trampoliny do wybicia. W tym wariancie rynek zdejmuje część krótkoterminowej dźwigni, ale broni nabytą strefę i utrzymuje strukturę szczytów i dołków sprzyjającą bykom. Dla złotego oznaczałoby to wciąż ETH w okolicach 15 000 zł, o ile kurs USD/PLN nie zaskoczy jakimś egzogenicznym impulsem z rynku walutowego.
W tym miejscu warto wsadzić szpilkę w tezę o nieuchronności trendów. Historia kryptowalut pamięta liczne fałszywe wybicia, a szybkie powroty pod psychologiczne progi równie dobrze jak w klasycznych aktywach. Dlatego nawet przy dobrej prasie wokół ETF-ów i rynkowych narracji o „nowym kapitale” napływającym do ETH, nikt rozsądny nie buduje wniosków wyłącznie na podstawie jednego weekendu. Trwalsze wnioski sformułujemy dopiero po serii sesji z rosnącym, a przynajmniej stabilnie wysokim obrotem i z potwierdzeniami na wykresach tygodniowych. Wtedy dopiero da się odpowiedzieć, czy 4 200 USD stało się nowym wsparciem, czy raczej górną bandą wahań dla krótkiej fali entuzjazmu.
Równolegle można już spoglądać szerzej – na to, co może „dokładać” się do popytu na ETH w perspektywie miesięcy. Po pierwsze, ścieżka regulacyjna: im bardziej klarowne reguły gry dla emisji i obrotu tokenami w jurysdykcjach G7, tym mniejsza premia za ryzyko dla instytucjonalnych inwestorów, którzy do tej pory podchodzili do krypto z dystansem. Po drugie, realna adopcja: tokenizacja aktywów i rosnący udział stablecoinów w realnych przepływach handlowych mają potencjał „przywiązywania” użytkowników do ekosystemu Ethereum. Po trzecie, rozwój warstw drugich i mechanizmów skalowania: jeśli realnie obniżają koszty i skracają czasy finalizacji, przekłada się to na wolumeny w aplikacjach i – pośrednio – na bazowy popyt na ETH jako na zasób niezbędny do pracy tych rozwiązań. W każdym z tych obszarów w ostatnich tygodniach pojawiały się raczej pozytywne sygnały. I choć pojedynczo nie wyjaśniają tak mocnego ruchu, to razem budują „dywan” pod ceną.
Nie ma jednak rynku bez ryzyk. Największym z nich pozostaje to, że ether jest aktywem o wysokiej zmienności, poddanym nagłym, wieloprocentowym wahaniom, które potrafią wyczyścić zyski krótkoterminowe w trakcie jednej sesji. Drugim jest fakt, że choć ETF-y wprowadzają ład i wygodę, to nie eliminują nastroju stadnego – ten potrafi obrócić się przeciwko rynkowi równie szybko, jak mu sprzyjał, co pokazało już kilka epizodów gwałtownych odpływów środków. Trzecim – bardziej technicznym – pozostaje ryzyko przegrzania finansowania długich pozycji na rynku perpetuali, co przy braku „nowego” popytu kasowego bywa wstępem do niezapowiedzianych zjazdów.
Na dziś, w sobotnie południe, najważniejsze są jednak fakty. ETH jest powyżej 4 200 USD i powyżej 15 000 zł. Kupujący mają inicjatywę, a notowania – mimo naturalnych mikrocofnięć – utrzymują twardo zdobyty teren. Wartości bezwzględne, jakie widzimy na ekranach, mogą różnić się o dziesiątki dolarów lub złotych w zależności od agregatora danych, lecz kierunek pozostaje wspólny: rynek testuje wyższe poziomy i sprawdza, jak duży jest apetyt na kontynuację ruchu w górę. Jeżeli weekend zamkniemy bez „złamania” 4 200 USD, rośnie prawdopodobieństwo, że od poniedziałku kolejny temat dnia będzie brzmiał: 4 300–4 400 USD i co dalej. Dopiero naruszenie tej ramy w dół, połączone ze spadającymi obrotami, postawiłoby znak zapytania nad całą konstrukcją wybicia.
Na koniec liczby, które w tym tekście padały, warto jeszcze raz zinterpretować. Kiedy mówimy „ETH ok. 4 236–4 238 USD”, mamy na myśli odczyty „na żywo” z największych rynkowych serwisów, których metodologia różni się co do składu źródeł i wagi poszczególnych giełd; stąd drobne wahania. Kiedy mówimy „ok. 15 200–15 300 zł”, mamy na myśli po prostu to samo, ale w złotym – a więc przemnożony kurs USD-owy przez bieżącą wycenę dolara do PLN albo gotowe pary ETH/PLN z krajowych i globalnych rynków. W obu przypadkach trend wzrostowy z ostatnich dni jest wyraźny i spójny, co ma znaczenie większe niż dowolny „fix” z jednej platformy. I niezależnie od tego, czy ktoś dziś stawia na długą pozycję, czy zabezpiecza zyski, trudno kwestionować sam fakt, że love story pomiędzy kapitałem a etherem właśnie doczekało się kolejnego, donośnego rozdziału.
Najkrótsza odpowiedź na pytanie z tytułu? To, co dalej po przebiciu 4 200 dolarów i 15 000 zł, zależy od trzech rzeczy: trwałości napływów do ETF-ów, kondycji rynku kasowego i tego, czy weekend nie uruchomi spirali dźwigni na pochodnych. Jeśli choć dwa z tych trzech filarów pozostaną solidne, byki mają argumenty, by naciskać dalej. Jeśli któryś zawiedzie, rynek zrobi krok w tył – ale to nie przekreśla większej opowieści, w której ether, krok po kroku, zdobywa finansowy mainstream i realne zastosowania poza czystą spekulacją. I właśnie ta opowieść, bardziej niż dzisiejsze wartości na piątym miejscu po przecinku, wydaje się dzisiaj najważniejsza.
Źródło: Jarosław Wasiński, MyBank.pl
Kryptowaluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
XRP po burzy na rynku: czy 2,16 USD to nowy punkt równowagi dla ripple?
2025-11-19 Krypto puls rynku MyBank.plNa rynku cyfrowych aktywów środa 19 listopada upływa pod znakiem ostrożnego odreagowania po gwałtownej wyprzedaży z poprzednich dni. W centrum uwagi pozostaje XRP, czyli token powiązany z ekosystemem Ripple, który łączy w sobie trzy rzeczy naraz: świeżo zdobytą przewagę regulacyjną po zakończeniu sporu z amerykańskim nadzorcą, napływające dane o zainteresowaniu ETF-ami oraz bardzo nerwne zachowanie ceny na wykresach.
Co stoi za 25% spadkiem Bitcoina w tym roku? Anatomia spadku
2025-11-17 Krypto puls rynku MyBank.plW połowie listopada 2025 r. 1 BTC kosztuje około 92 tys. USD, czyli w przybliżeniu 335–350 tys. zł, wobec szczytów powyżej 126 tys. USD (ok. 450 tys. zł) z początku października – daje to spadek rzędu 25% licząc od lokalnego rekordu w tym samym roku. Oznacza to, że jeżeli ktoś kupował Bitcoina przy historycznych poziomach 120–126 tys. USD, to dziś jego pozycja jest „pod wodą” o mniej więcej jedną czwartą (25%). Równocześnie mamy do czynienia z sytuacją, w której spadek ten niemal wyzerował całoroczne zyski Bitcoina – w pewnym momencie kurs poniżej 93 tys. USD oznaczał powrót mniej więcej do startu 2025 r., mimo że w międzyczasie rynek widział euforię i nowe ATH.
BTC, ETH i XRP hamują rajd. Czy to tylko korekta na rynku kryptowalut?
2025-11-17 Krypto puls rynku MyBank.plKryptowaluty rozpoczynają nowy tydzień pod wyraźną presją podaży. Po serii dynamicznych wzrostów z ostatnich miesięcy inwestorzy obserwują korektę, która najmocniej uderza w największe projekty. Po godz. 10 czasu europejskiego bitcoin (BTC) notowany jest w okolicach 95 tys. dolarów, czyli mniej więcej 347 tys. zł za 1 BTC, ethereum (ETH) kosztuje około 3185 dolarów, co przekłada się na nieco ponad 11,5 tys. zł, a ripple (XRP) utrzymuje się w rejonie 2,26 dolara, czyli w przybliżeniu 8,2 zł za jednostkę.
300 banków w sieci Ripple. Dlaczego tradycyjna bankowość nagle pokochała XRP?
2025-11-14 Krypto puls rynku MyBank.plXRP jest dzisiaj notowany w okolicach 2,29 USD za token, co przy obecnym kursie przekłada się na około 8,33 PLN za jedną jednostkę. Rynek wciąż jest zmienny – w ciągu ostatnich 24 godzin notowania potrafiły odchylić się o kilka procent w obie strony, ale mimo korekt kapitalizacja projektu liczona jest w dziesiątkach miliardów dolarów. Na tym tle zwraca uwagę inny, być może ważniejszy wskaźnik niż sama cena: Ripple ogłasza, że z jego sieci rozliczeniowej korzysta już ponad 300 banków i dużych instytucji finansowych na sześciu kontynentach, a cała infrastruktura obejmuje ponad tysiąc organizacji różnego typu – od banków komercyjnych, przez fintechy, po operatorów przekazów pieniężnych.
Po forkach i aktualizacjach – gdy Ethereum zmienia zasady gry w DeFi i NFT
2025-11-13 Krypto puls rynku MyBank.plEthereum znów znajduje się w centrum uwagi globalnych rynków cyfrowych aktywów. W chwili pisania tego artykułu ETH jest notowane na poziomie około 3 180 USD, co przy kursie dolara w okolicach 3,65 PLN oznacza około 11 600–11 700 PLN za jeden Ether. W ciągu ostatnich dni kurs charakteryzowała wyraźna zmienność – wahania w przedziale kilkuset dolarów skutkowały wahaniami o setki złotych w przeliczeniu na polską walutę. Dla inwestorów z Polski cena ETH staje się dziś wskaźnikiem nie tylko kondycji rynku kryptowalut, ale i słabości złotego wobec dolara, co pokazuje, jak globalny kontekst finansowy przenika się z lokalnym.
Bitcoin i fala instytucjonalnego kapitału: co to oznacza dla świata krypto?
2025-11-12 Krypto puls rynku MyBank.plRynek kryptowalut w tym tygodniu wszedł w fazę zwiększonej uwagi zarówno inwestorów instytucjonalnych, jak i detalicznych. Kurs największej kryptowaluty, Bitcoin (BTC), notowany w dolarach amerykańskich, wynosi obecnie około 102 433 USD. W przeliczeniu na PLN wartość jednej jednostki Bitcoina oscyluje w granicach ~ 374 000 PLN – według najnowszych danych kurs BTC/PLN wskazuje około 370 000–378 000 złotych.
Rewolucja w dziedzinie portfeli mobilnych: jak kryptowaluty i DeFi zmieniają globalną finansowość
2025-10-27 Wiadomości rynkoweŚwiat finansów przechodzi obecnie fundamentalną transformację, napędzaną pojawieniem się kryptowalut i technologii blockchain. Ta innowacja zapowiada się na przełom, który zburzy dotychczasowe struktury tradycyjnych finansów (TradFi), oferując zdecentralizowaną, przejrzystą i znacznie bardziej wydajną alternatywę. Ruch ten, znany jako zdecentralizowane finanse (DeFi), daje osobom fizycznym bezpośrednią kontrolę nad ich aktywami, omijając kosztownych i powolnych pośredników, takich jak banki i brokerzy.
Jak regulatorzy postrzegają self-custody, zdecentralizowane finanse i emisję tokenów w 2025 roku
2025-10-26 Materiał zewnętrznyPodstawowa zasada kryptowalut — „nie twoje klucze, nie twoje monety” — wchodzi w kolizję z nową falą globalnych regulacji. Regulatorzy w USA, Unii Europejskiej i Azji przestali próbować zakazywać self-custody czy DeFi. Zamiast tego, próbują je zdefiniować i ustrukturyzować. Po latach strachu i chaotycznych działań, 2025 przynosi zmianę tonu — z „zatrzymać to” na „uporządkujmy to”. Krypto nie jest już postrzegane jako zagrożenie dla stabilności finansowej, lecz jako system wymagający ram prawnych.
Prognoza Ethereum: Co czeka rynek do końca 2025 roku?
2025-10-21 Krypto puls rynku MyBank.plEthereum, będące drugą co do wielkości kryptowalutą na świecie, przechodzi przez okres zwiększonej zmienności w październiku 2025 roku. Aktualny kurs ETH wynosi 3 896 USD (około 14 205 PLN), co oznacza spadek o ponad 21% od historycznego maksimum ustanowionego w sierpniu tego roku. Kapitalizacja rynkowa Ethereum wynosi obecnie 469,30 miliardów USD przy wolumenie handlu na poziomie 38,02 miliarda USD w ciągu ostatnich 24 godzin.
Rynek krypto konsoliduje – BTC i ETH tracą, inwestorzy wyczekują sygnałów
2025-10-14 Krypto puls rynku MyBank.plWtorek, 14 października to kolejny niespokojny dzień na światowym rynku kryptowalut, na którym dominują dynamiczne zmiany notowań, mieszane nastroje i wyraźnie widoczne echa ostatnich, przełomowych wiadomości gospodarczych. Bitcoin (BTC) kosztuje obecnie około 412 951 zł oraz 111 956 USD, notując w ostatniej dobie spadek o niemal 3%, a jego wycena w złotych cofnęła się o ponad 12 tys. zł do poziomu sprzed tygodnia. Na tym tle indeks strachu i chciwości wskazuje 38/100, czyli przewagę strachu. Kapitalizacja Bitcoina przekracza 2,2 bln USD, a wolumen obrotu sięga 76 mld USD w ostatnich 24 godzinach