Data dodania: 2025-07-25 (12:22)
Ropa Brent idzie w górę, ryzyko geopolityczne winduje prognozy cen surowca, a mimo to korona norweska (NOK) pozostaje jedną z najsłabszych walut rozwiniętych gospodarek. Czy to jedynie efekt łagodniejszej polityki Norges Banku i globalnej awersji do ryzyka, czy też element strategii, w której Oslo – świadomie lub nie – akceptuje słabszą koronę, by chronić budżet i wspierać eksport?
W ostatnich tygodniach ceny ropy naftowej utrzymywały się wyraźnie powyżej poziomów wiosennych, a scenariusze zakładające skok notowań w przypadku eskalacji napięć na Bliskim Wschodzie pojawiały się niemal codziennie. W normalnych warunkach rosnący surowiec wzmacnia walutę kraju‑eksportera, ale korona norweska reagowała ospale. Para EUR/NOK krążyła wokół wysokich poziomów, a przeliczenie NOK na złotówki nie dawało powodów do euforii dla wymieniających pieniądze w kantorach. Krótkie epizody umocnienia gasły równie szybko, jak się pojawiały, co sugeruje, że większy kapitał traktuje koronę raczej jako instrument do krótkoterminowych zagrań niż długą inwestycję.
Najmocniejszym impulsem dla osłabienia NOK okazała się decyzja Norges Banku o obniżce stopy referencyjnej z 4,50 do 4,25 procent. Ruch był dla rynku zaskoczeniem, bo jeszcze kilka dni wcześniej większość prognoz zakładała utrzymanie parametrów polityki pieniężnej. Komitet Polityki Pieniężnej uzasadnił cięcie zejściem inflacji i spadkiem presji cenowej w gospodarce. Z formalnego punktu widzenia decyzja mieściła się w mandacie banku centralnego, ale inwestorzy odczytali ją jako sygnał, że władze monetarne nie będą bronić korony za wszelką cenę. Jeśli z kolejnymi miesiącami inflacja będzie dalej opadać, a wzrost gospodarczy pozostanie umiarkowany, rynek zacznie wyceniać następne ruchy w dół, co samo w sobie wywołuje presję na walutę.
Inflacja w Norwegii rzeczywiście hamuje. Wskaźnik CPI spadł w okolice 3 procent rok do roku, a miary bazowe również pokazują wyraźne ochłodzenie tempa wzrostu cen. Teoretycznie to sytuacja korzystna, ale dla waluty oznacza pretekst do łagodniejszej polityki pieniężnej. Z punktu widzenia teorii kursu wpływ różnicy stóp procentowych między Norwegią a innymi krajami jest kluczowy: im niższe stopy w Oslo względem strefy euro czy USA, tym mniejsza atrakcyjność trzymania aktywów w NOK. W przeszłości różnicę tę kompensowała ropa, dziś jednak korelacja między surowcem a koroną wyraźnie słabnie.
Powodem słabszej reakcji NOK na drożejącą ropę jest struktura norweskich finansów publicznych. Dochody z surowców trafiają do państwowego funduszu majątkowego, który inwestuje za granicą. Mechanizm ten oznacza systematyczną sprzedaż korony i zakup walut obcych. To z kolei tworzy stałą podaż NOK na rynku walutowym, niezależnie od bieżących wahań cen ropy. W ostatnich miesiącach Norges Bank prowadził codzienne operacje walutowe w imieniu rządu, dostosowując wielkość sprzedaży dewiz do potrzeb budżetu. Formalnie nie chodzi o wpływanie na kurs, lecz o uzupełnianie przepływów między sektorem naftowym a finansami publicznymi, ale efekt uboczny bywa odczuwalny: rynek widzi powtarzalny schemat, w którym państwo zasilające budżet środkami z eksportu musi zamienić zagraniczne waluty na NOK, albo odwrotnie – sprzedać koronę norweską, by pozyskać dewizy na zakup aktywów.
W tej układance łatwo postawić tezę, że Norwegia w milczący sposób toleruje słabą koronę. Oficjalnie Norges Bank powtarza, że nie celuje w konkretny poziom kursu, a jego mandat ogranicza się do kontroli inflacji i dbałości o stabilność finansową. W praktyce sekwencja działań – począwszy od niespodziewanej obniżki stóp, poprzez harmonogramy operacji walutowych, a na komunikatach o umiarkowanym wzroście kończąc – wygląda jak zgoda na słabszą NOK. Słaba waluta poprawia konkurencyjność eksporterów, pozwala budżetowi czerpać relatywnie więcej korzyści z dochodów w obcej walucie i amortyzuje negatywne skutki ewentualnego spowolnienia gospodarczego. Z drugiej strony jest kosztowna dla importerów i konsumentów, którzy widzą wyższe ceny dóbr sprowadzanych z zagranicy.
Zależność między ropą a NOK jest dziś rozmyta także dlatego, że globalni inwestorzy częściej budują pozycje w koszykach walut niż w pojedynczych parach. Korona norweska NOK trafiła do kategorii walut ryzykownych obok innych „małych” walut europejskich. W momentach wzrostu awersji do ryzyka fundusze redukują ekspozycję szeroko, nie analizując szczegółowo, czy akurat bilans płatniczy Norwegii jest lepszy niż Szwecji czy Danii. To powoduje, że nawet przy ropie droższej o kilka dolarów korona może słabnąć, jeśli światowy kapitał ucieka w stronę dolara lub franka.
Polityka innych banków centralnych również wpływa na obraz rynku. Szwedzki Riksbank i szwajcarski SNB obniżały stopy wcześniej, ich waluty chwilowo słabły, lecz w momencie gdy rynek uznał, że cykl luzowania w Europie Zachodniej jest ograniczony, część kapitału zaczęła wracać. W przypadku Norwegii cięcie w czerwcu nastąpiło w chwili, gdy część rynkowych graczy liczyła raczej na utrzymanie poziomu stóp. Efekt psychologiczny miał znaczenie: NOK stała się w oczach inwestorów bardziej podatna na dalsze luzowanie w najbliższych kwartałach, co zachęca do zakładania pozycji przeciw walucie.
W tle toczy się kwestia cyfrowej korony. Projekt CBDC jest w fazie testów i formalnie dotyczy modernizacji systemu płatniczego, ale w debacie publicznej pojawiają się głosy, że w przyszłości może ułatwić władzom zarządzanie płynnością i monitorowanie przepływów kapitałowych. Choć to jeszcze odległa perspektywa, sama możliwość precyzyjniejszej kontroli nad popytem na NOK jest przez część obserwatorów łączona z obecną słabością waluty. Łatwo wysnuć wniosek, że skoro rząd i bank centralny pracują nad narzędziami, które mogłyby w przyszłości wpłynąć na kurs, to dziś mogą być bardziej skłonni pozwolić mu dryfować.
Nie bez znaczenia pozostaje strukturalny problem transformacji energetycznej. Norwegia, mimo że inwestuje w zielone technologie, wciąż opiera znaczną część gospodarki na ropie i gazie. Jeśli globalny popyt na paliwa kopalne zacznie trwale spadać, naturalny sojusznik NOK zniknie. Już teraz część ekonomistów zwraca uwagę, że w długim terminie państwo będzie musiało znaleźć nowe filary wzrostu, a w okresie przejściowym słabsza waluta może być narzędziem łagodzącym szok. Z kolei powodzenie dywersyfikacji oznacza, że korona będzie musiała „zasłużyć” na siłę nie ceną ropy, lecz innowacyjnością i produktywnością gospodarki.
Rynek przygląda się także kolejnym posiedzeniom Fed i Europejskiego Banku Centralnego. Jeśli Rezerwa Federalna zdecyduje się na bardziej agresywne cięcia stóp, dolar może osłabnąć, co relatywnie poprawi pozycję NOK nawet bez wsparcia surowcowego. Odwrotna sytuacja – utrzymanie wysokich stóp w USA i powrót risk-off – znów postawi koronę pod presją. Z punktu widzenia krótkoterminowych strategii kluczowe są też dane z norweskiej gospodarki: bezrobocie, dynamika płac, produkcja przemysłowa i nastroje konsumentów. Każda słabość w tych obszarach zwiększa prawdopodobieństwo, że bank centralny będzie kontynuował łagodzenie, a to podsyca spekulacje o intencjach władz wobec kursu.
W obrębie sektora prywatnego odczucia są mieszane. Eksporterzy i firmy zależne od przychodów w euro czy dolarach cieszą się z przewagi kursowej, która poprawia marże i pozwala konkurować ceną. Importerzy i przedsiębiorstwa kupujące komponenty za granicą alarmują, że rosną koszty, których nie zawsze da się w pełni przerzucić na klientów. Gospodarstwa domowe zauważają drożejącą elektronikę, auta i wakacje, ale jednocześnie korzystają z wysokich płac i relatywnie stabilnego rynku pracy, co łagodzi negatywne odczucia związane z kursem. Ta ambiwalencja społeczna sprawia, że słaba NOK nie staje się tematem gorących debat politycznych – trudno zbudować masowy sprzeciw, gdy ogólny poziom życia pozostaje wysoki.
W krótkiej perspektywie kluczowe będą dwa czynniki: geopolityka i tempo globalnego spadku stóp. Jeśli napięcia na Bliskim Wschodzie nie osłabną, a ceny ropy wystrzelą, Norwegia będzie notować wysokie wpływy z eksportu, ale korona nie musi automatycznie zyskać, dopóki fundusz majątkowy będzie inwestował poza krajem, a bank centralny nie będzie sygnalizował gotowości do obrony waluty. Jeżeli zaś światowa gospodarka zacznie spowalniać, a banki centralne wiodących gospodarek odważniej luzować politykę, część kapitału może wrócić do walut peryferyjnych, w tym NOK, w poszukiwaniu wyższej rentowności.
Długofalowo odpowiedź na pytanie, czy Norwegia celowo osłabia walutę, pozostanie niejednoznaczna. Władze monetarne i fiskalne mają narzędzia, które pozwalają wpływać na kurs pośrednio, a jednocześnie mogą zachować formalną neutralność wobec samego poziomu NOK. Rynek będzie interpretował kolejne decyzje w tym kontekście: czy cięcia stóp są podyktowane wyłącznie inflacją, czy także troską o konkurencyjność? Czy operacje walutowe są tylko techniczną obsługą budżetu, czy również elementem zarządzania kursem? Wreszcie, czy w miarę jak ropa drożeje, władze będą skłonne „pozwolić” koronie umacniać się, czy raczej zostawią ją w roli amortyzatora zewnętrznych szoków.
Na razie inwestorzy muszą żyć z paradoksem: ropa drożeje, a korona norweska słabnie. Odpowiedź „dlaczego?” nie mieści się w prostym równaniu, lecz w złożonej sieci zależności między polityką stóp, operacjami funduszu naftowego, globalnym sentymentem i planami transformacji gospodarki. Oficjalnie nikt w Oslo nie mówi o celowym osłabianiu waluty. Praktycznie widać jednak, że słaba NOK jest akceptowana, dopóki służy większemu celowi: stabilności budżetu i łagodzeniu wahań koniunktury. Rynek przetestuje tę strategię przy każdej kolejnej decyzji banku centralnego i każdym nowym szoku na rynku surowców.
Najmocniejszym impulsem dla osłabienia NOK okazała się decyzja Norges Banku o obniżce stopy referencyjnej z 4,50 do 4,25 procent. Ruch był dla rynku zaskoczeniem, bo jeszcze kilka dni wcześniej większość prognoz zakładała utrzymanie parametrów polityki pieniężnej. Komitet Polityki Pieniężnej uzasadnił cięcie zejściem inflacji i spadkiem presji cenowej w gospodarce. Z formalnego punktu widzenia decyzja mieściła się w mandacie banku centralnego, ale inwestorzy odczytali ją jako sygnał, że władze monetarne nie będą bronić korony za wszelką cenę. Jeśli z kolejnymi miesiącami inflacja będzie dalej opadać, a wzrost gospodarczy pozostanie umiarkowany, rynek zacznie wyceniać następne ruchy w dół, co samo w sobie wywołuje presję na walutę.
Inflacja w Norwegii rzeczywiście hamuje. Wskaźnik CPI spadł w okolice 3 procent rok do roku, a miary bazowe również pokazują wyraźne ochłodzenie tempa wzrostu cen. Teoretycznie to sytuacja korzystna, ale dla waluty oznacza pretekst do łagodniejszej polityki pieniężnej. Z punktu widzenia teorii kursu wpływ różnicy stóp procentowych między Norwegią a innymi krajami jest kluczowy: im niższe stopy w Oslo względem strefy euro czy USA, tym mniejsza atrakcyjność trzymania aktywów w NOK. W przeszłości różnicę tę kompensowała ropa, dziś jednak korelacja między surowcem a koroną wyraźnie słabnie.
Powodem słabszej reakcji NOK na drożejącą ropę jest struktura norweskich finansów publicznych. Dochody z surowców trafiają do państwowego funduszu majątkowego, który inwestuje za granicą. Mechanizm ten oznacza systematyczną sprzedaż korony i zakup walut obcych. To z kolei tworzy stałą podaż NOK na rynku walutowym, niezależnie od bieżących wahań cen ropy. W ostatnich miesiącach Norges Bank prowadził codzienne operacje walutowe w imieniu rządu, dostosowując wielkość sprzedaży dewiz do potrzeb budżetu. Formalnie nie chodzi o wpływanie na kurs, lecz o uzupełnianie przepływów między sektorem naftowym a finansami publicznymi, ale efekt uboczny bywa odczuwalny: rynek widzi powtarzalny schemat, w którym państwo zasilające budżet środkami z eksportu musi zamienić zagraniczne waluty na NOK, albo odwrotnie – sprzedać koronę norweską, by pozyskać dewizy na zakup aktywów.
W tej układance łatwo postawić tezę, że Norwegia w milczący sposób toleruje słabą koronę. Oficjalnie Norges Bank powtarza, że nie celuje w konkretny poziom kursu, a jego mandat ogranicza się do kontroli inflacji i dbałości o stabilność finansową. W praktyce sekwencja działań – począwszy od niespodziewanej obniżki stóp, poprzez harmonogramy operacji walutowych, a na komunikatach o umiarkowanym wzroście kończąc – wygląda jak zgoda na słabszą NOK. Słaba waluta poprawia konkurencyjność eksporterów, pozwala budżetowi czerpać relatywnie więcej korzyści z dochodów w obcej walucie i amortyzuje negatywne skutki ewentualnego spowolnienia gospodarczego. Z drugiej strony jest kosztowna dla importerów i konsumentów, którzy widzą wyższe ceny dóbr sprowadzanych z zagranicy.
Zależność między ropą a NOK jest dziś rozmyta także dlatego, że globalni inwestorzy częściej budują pozycje w koszykach walut niż w pojedynczych parach. Korona norweska NOK trafiła do kategorii walut ryzykownych obok innych „małych” walut europejskich. W momentach wzrostu awersji do ryzyka fundusze redukują ekspozycję szeroko, nie analizując szczegółowo, czy akurat bilans płatniczy Norwegii jest lepszy niż Szwecji czy Danii. To powoduje, że nawet przy ropie droższej o kilka dolarów korona może słabnąć, jeśli światowy kapitał ucieka w stronę dolara lub franka.
Polityka innych banków centralnych również wpływa na obraz rynku. Szwedzki Riksbank i szwajcarski SNB obniżały stopy wcześniej, ich waluty chwilowo słabły, lecz w momencie gdy rynek uznał, że cykl luzowania w Europie Zachodniej jest ograniczony, część kapitału zaczęła wracać. W przypadku Norwegii cięcie w czerwcu nastąpiło w chwili, gdy część rynkowych graczy liczyła raczej na utrzymanie poziomu stóp. Efekt psychologiczny miał znaczenie: NOK stała się w oczach inwestorów bardziej podatna na dalsze luzowanie w najbliższych kwartałach, co zachęca do zakładania pozycji przeciw walucie.
W tle toczy się kwestia cyfrowej korony. Projekt CBDC jest w fazie testów i formalnie dotyczy modernizacji systemu płatniczego, ale w debacie publicznej pojawiają się głosy, że w przyszłości może ułatwić władzom zarządzanie płynnością i monitorowanie przepływów kapitałowych. Choć to jeszcze odległa perspektywa, sama możliwość precyzyjniejszej kontroli nad popytem na NOK jest przez część obserwatorów łączona z obecną słabością waluty. Łatwo wysnuć wniosek, że skoro rząd i bank centralny pracują nad narzędziami, które mogłyby w przyszłości wpłynąć na kurs, to dziś mogą być bardziej skłonni pozwolić mu dryfować.
Nie bez znaczenia pozostaje strukturalny problem transformacji energetycznej. Norwegia, mimo że inwestuje w zielone technologie, wciąż opiera znaczną część gospodarki na ropie i gazie. Jeśli globalny popyt na paliwa kopalne zacznie trwale spadać, naturalny sojusznik NOK zniknie. Już teraz część ekonomistów zwraca uwagę, że w długim terminie państwo będzie musiało znaleźć nowe filary wzrostu, a w okresie przejściowym słabsza waluta może być narzędziem łagodzącym szok. Z kolei powodzenie dywersyfikacji oznacza, że korona będzie musiała „zasłużyć” na siłę nie ceną ropy, lecz innowacyjnością i produktywnością gospodarki.
Rynek przygląda się także kolejnym posiedzeniom Fed i Europejskiego Banku Centralnego. Jeśli Rezerwa Federalna zdecyduje się na bardziej agresywne cięcia stóp, dolar może osłabnąć, co relatywnie poprawi pozycję NOK nawet bez wsparcia surowcowego. Odwrotna sytuacja – utrzymanie wysokich stóp w USA i powrót risk-off – znów postawi koronę pod presją. Z punktu widzenia krótkoterminowych strategii kluczowe są też dane z norweskiej gospodarki: bezrobocie, dynamika płac, produkcja przemysłowa i nastroje konsumentów. Każda słabość w tych obszarach zwiększa prawdopodobieństwo, że bank centralny będzie kontynuował łagodzenie, a to podsyca spekulacje o intencjach władz wobec kursu.
W obrębie sektora prywatnego odczucia są mieszane. Eksporterzy i firmy zależne od przychodów w euro czy dolarach cieszą się z przewagi kursowej, która poprawia marże i pozwala konkurować ceną. Importerzy i przedsiębiorstwa kupujące komponenty za granicą alarmują, że rosną koszty, których nie zawsze da się w pełni przerzucić na klientów. Gospodarstwa domowe zauważają drożejącą elektronikę, auta i wakacje, ale jednocześnie korzystają z wysokich płac i relatywnie stabilnego rynku pracy, co łagodzi negatywne odczucia związane z kursem. Ta ambiwalencja społeczna sprawia, że słaba NOK nie staje się tematem gorących debat politycznych – trudno zbudować masowy sprzeciw, gdy ogólny poziom życia pozostaje wysoki.
W krótkiej perspektywie kluczowe będą dwa czynniki: geopolityka i tempo globalnego spadku stóp. Jeśli napięcia na Bliskim Wschodzie nie osłabną, a ceny ropy wystrzelą, Norwegia będzie notować wysokie wpływy z eksportu, ale korona nie musi automatycznie zyskać, dopóki fundusz majątkowy będzie inwestował poza krajem, a bank centralny nie będzie sygnalizował gotowości do obrony waluty. Jeżeli zaś światowa gospodarka zacznie spowalniać, a banki centralne wiodących gospodarek odważniej luzować politykę, część kapitału może wrócić do walut peryferyjnych, w tym NOK, w poszukiwaniu wyższej rentowności.
Długofalowo odpowiedź na pytanie, czy Norwegia celowo osłabia walutę, pozostanie niejednoznaczna. Władze monetarne i fiskalne mają narzędzia, które pozwalają wpływać na kurs pośrednio, a jednocześnie mogą zachować formalną neutralność wobec samego poziomu NOK. Rynek będzie interpretował kolejne decyzje w tym kontekście: czy cięcia stóp są podyktowane wyłącznie inflacją, czy także troską o konkurencyjność? Czy operacje walutowe są tylko techniczną obsługą budżetu, czy również elementem zarządzania kursem? Wreszcie, czy w miarę jak ropa drożeje, władze będą skłonne „pozwolić” koronie umacniać się, czy raczej zostawią ją w roli amortyzatora zewnętrznych szoków.
Na razie inwestorzy muszą żyć z paradoksem: ropa drożeje, a korona norweska słabnie. Odpowiedź „dlaczego?” nie mieści się w prostym równaniu, lecz w złożonej sieci zależności między polityką stóp, operacjami funduszu naftowego, globalnym sentymentem i planami transformacji gospodarki. Oficjalnie nikt w Oslo nie mówi o celowym osłabianiu waluty. Praktycznie widać jednak, że słaba NOK jest akceptowana, dopóki służy większemu celowi: stabilności budżetu i łagodzeniu wahań koniunktury. Rynek przetestuje tę strategię przy każdej kolejnej decyzji banku centralnego i każdym nowym szoku na rynku surowców.
Źródło: Jarosław Wasiński, MyBank.pl
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Decyzja Fed i stabilny złoty – co dalej z dolarem i głównymi walutami?
2025-10-29 Komentarz walutowy MyBank.plDolar amerykański lekko umacnia się na szerokim rynku przed wieczornym posiedzeniem FED, choć notowania wykazują ograniczoną zmienność. Inwestorzy, jak podkreśla wielu ekonomistów, są niemal pewni drugiej w tym roku obniżki stóp procentowych w USA i zakończenia miesiąca z główną stopą federalną w przedziale 3,75–4,00%. Oczekiwania na kolejne cięcia – w tym aż cztery ruchy do końca przyszłego roku – są wyceniane przez rynki, stąd sama decyzja najprawdopodobniej nie wywoła szoku, a najważniejsza będzie narracja przewodniczącego Jerome’a Powella dotycząca przyszłości redukcji bilansu oraz deklaracji dotyczących inflacji i rynku pracy.
Kto zostanie szefem FED: jak waluty zareagują na luzowanie polityki pieniężnej?
2025-10-28 Komentarz walutowy MyBank.plWtorek na rynku walutowym upływa pod znakiem wzmożonej ostrożności inwestorów oraz oczekiwania na środową decyzję Rezerwy Federalnej USA, która może wyznaczyć kierunek dla światowych kursów walutowych na przełomie października i listopada. Dzisiejszy fixing NBP ustalił średnie kursy na poziomach: euro 4,2345 zł, dolar amerykański 3,6327 zł, frank szwajcarski 4,5783 zł, funt brytyjski 4,8375 zł, korona norweska 0,3630 zł, dolar kanadyjski 2,5954 zł.
Kluczowy tydzień dla dolara i złotówki – co z głównymi kursami walut?
2025-10-27 Komentarz walutowy MyBank.plW obliczu nadchodzącego tygodnia na rynkach finansowych uwaga inwestorów skupia się na kluczowych decyzjach monetarnych oraz perspektywach geopolitycznych. Na kursach walutowych i szczególnie w kontekście polskiej waluty – Polski złoty (PLN) – rysuje się potencjalnie przełomowy moment. W poniedziałek rano dolara amerykańskiego (USD) wyceniano na około 3,65 zł za 1 USD. Dane wskazują, iż kurs USD/PLN znajduje się w okolicach 3,64–3,65.
Polskie kursy walut na finiszu tygodnia. Złoty, frank, dolar i funt w centrum uwagi
2025-10-24 Komentarz walutowy MyBank.plPiątkowy fixing NBP przyniósł umocnienie głównych walut wobec złotówki. Według oficjalnych kursów średnich Narodowego Banku Polskiego z dnia 24.10.2025, euro kosztuje 4,2347 zł, dolar amerykański 3,6519 zł, frank szwajcarski 4,5790 zł, funt brytyjski 4,8745 zł, a korona norweska 0,3659 zł. Dolar kanadyjski wyceniany jest na poziomie 2,6097 zł. Dzisiejsze notowania potwierdzają nieprzerwany trend lekko słabszego złotego w końcówce tygodnia, a najnowsze dane ze światowych rynków podkreślają przewagę walut rezerwowych oraz utrzymującą się ostrożność inwestorów na globalnym Forexie.
Frank szwajcarski królem bezpiecznych przystani. Jak radzi sobie polski złoty?
2025-10-23 Komentarz walutowy MyBank.plNa rynku walutowym czwartek przynosi kontynuację niepewności związanej z globalnymi napięciami handlowymi, polityką głównych banków centralnych i wyczekiwaniem na przyszłotygodniowe spotkania międzynarodowe. Frank szwajcarski ponownie potwierdza swój status klasycznej bezpiecznej przystani, zyskując do niemal wszystkich głównych walut świata, poza dolarem amerykańskim, który utrzymuje się na relatywnie wysokim poziomie do złotówki. Aktualny kurs CHF/PLN kształtuje się na poziomie 4,5744 zł, co odzwierciedla narastający popyt na aktywa defensywne wobec globalnych napięć gospodarczych i politycznych.
Środowa stabilizacja złotego na Forex – co dalej z PLN, USD, EUR i CHF?
2025-10-22 Komentarz walutowy MyBank.plKursy walut na rynku Forex w środę, 22 października 2025 roku, wskazują na umiarkowaną stabilizację podstawowych par walutowych względem złotówki. O godzinie 9 rano dolar amerykański kosztował 3,6529 zł, euro wyceniane było na poziomie 4,2461 zł, frank szwajcarski 4,5732 zł, funt brytyjski 4,8686 zł, natomiast korona norweska oscylowała wokół 0,3648 zł. Ta sytuacja potwierdza utrzymującą się dominację walut rezerwowych nad PLN, wyznaczając nastroje w pierwszej części tygodnia.
Kursy walut we wtorek wtorek 21.10: czy złotówka wykorzysta słabość dolara amerykańskiego?
2025-10-21 Komentarz walutowy MyBank.plWe wtorek 21 października polski rynek walutowy pracuje w rytmie globalnych informacji o surowcach krytycznych oraz w oczekiwaniu na kolejne sygnały z banków centralnych. W tle wydarzeń pozostaje umowa Stanów Zjednoczonych z Australią, wzmacniająca łańcuchy dostaw metali ziem rzadkich i galu. Z perspektywy inwestorów w Warszawie kluczowe jest jednak to, że złotówka utrzymuje stabilizację wobec głównych par, a dysparytet stóp procentowych wciąż sprzyja krajowej walucie.
Poniedziałek na rynku walut: złotówka rozpoczyna tydzień w cieniu globalnych napięć
2025-10-20 Komentarz walutowy MyBank.plPoczątek nowego tygodnia na rynku walutowym mija pod znakiem umiarkowanej zmienności oraz narastającego napięcia wokół głównych światowych gospodarek. Polski złoty utrzymuje się na relatywnie stabilnym poziomie, choć presja globalnych wydarzeń geopolitycznych i ekonomicznych wyraźnie kształtuje nastroje inwestorów oraz sentyment na rynku Forex. W poniedziałkowy wieczór kurs dolara amerykańskiego do złotego wynosi około 3,64 zł, euro kosztuje 4,25 zł, frank szwajcarski 4,60 zł, a funt brytyjski 4,89 zł, co sygnalizuje wciąż utrzymującą się przewagę walut rezerwowych nad rodzimą walutą.
Kursy walut w obliczu politycznych napięć – piątkowy raport o PLN, USD, GBP, CHF, NOK
2025-10-17 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty (PLN) w piątek notuje lekką słabość względem najważniejszych walut światowych, kontynuując tym samym kierunek wyznaczony przez wczorajsze spadki na Wall Street oraz pogłębiające się obawy o finansową kondycję sektora bankowego w Stanach Zjednoczonych. Kurs EUR/PLN nad ranem podbił do okolic 4,2550, a USD/PLN oscyluje wokół 3,6370, co oznacza korektę wczorajszego spadku i powrót do poziomów sprzed kilku dni. Wycenę wspiera stabilizacja kursów dla innych walut – frank szwajcarski (CHF) utrzymuje się nieco powyżej 4,58 PLN, funt brytyjski (GBP) trzymany jest na poziomie ok. 4,90 PLN, a korona norweska (NOK) plasuje się blisko 0,36 PLN.
Kursy walut NBP: czy dolar i euro utrzymają równowagę do końca tygodnia?
2025-10-16 Komentarz walutowy MyBank.plW czwartek, 16 października 2025 roku, polski złoty utrzymuje stabilny kurs wobec głównych walut, a sesja na rynku Forex od rana przebiega w spokojnej atmosferze. Dolar amerykański jest wyceniany dzisiaj przez NBP na 3,65 PLN, euro (EUR) – 4,25 PLN, frank szwajcarski (CHF) – 4,58 PLN, funt brytyjski (GBP) – 4,90 PLN, korona norweska (NOK) – 0,36 PLN, dolar kanadyjski (CAD) – 2,37 PLN</strong>. Notowania rynkowe w godzinach przedpołudniowych nie odbiegają znacząco od średnich, a płynność i zmienność pozostają niskie na całym rynku.