Już trzeci kwartał z rzędu ML odnotował stratę, tym razem na poziomie 1,96 mld dolarów. Przychody spadły o 69 proc, a odpisy okazały się zgodne z oczekiwaniami. Niemiłą niespodzianką okazał się wskaźnik Filadelfia Fed, który spadł do -24,9 pkt. Wynik dużo gorszy od spodziewanego, ale po gwałtownej reakcji giełd, szybko nastąpił odwrót od spadków. Z niesprzyjającymi informacjami giełdowe byki poradziły sobie całkiem nieźle. WIG20 zakończył sesję spadkiem o 0,2 proc, a WIG o 0,27 proc. Biorąc pod uwagę momentami duże spadki na europejskich parkietach i dość silnie tracące kontrakty na amerykański indeksy warszawska giełda radziła sobie całkiem nieźle. Obrót wciąż niewielki, ale przynajmniej powyżej 1 mld złotych. FTSE spadł o ponad 1 proc, a DAX o 0,31 proc. Podczas amerykańskiej sesji indeksy przez większą część czasu przebywały w okolicach zera i tak też zakończyły dzień. DJIA wzrósł o 0,01 proc, a S&P500 o 0,06 proc.

Po kilku dniach wzrostów straciły spółki technologiczne, a Nasdaq stracił 0,35 proc. Wieczorem naszego czasu wyniki podał Google pozytywnie zaskakując lepszymi wynikami finansowymi. Z publikowanych raportów za pierwszy kwartał wysuwa się prosty wniosek. Spółki, które większość dochodów uzyskują poza Stanami Zjednoczonymi, mogą zaliczyć ostatni kwartał do bardzo udanych, w czym pomógł niewątpliwie słaby dolar. Dużo gorzej radzą sobie spółki, które polegają na portfelach Amerykanów. Jeżeli przedsiębiorstwa w USA mając problemy finansowe zaczną zwalniać pracowników, tak jak planuje to ML, to kryzys może nabrać dużo większych rozmiarów. Na razie czekamy jednak na dzisiejsze publikacje z Citigroup oraz Caterpillar. Poznamy je jeszcze przed rozpoczęciem sesji za oceanem, i jeżeli odbiegać będą od oczekiwań to namieszają w końcówce naszej sesji. Giełda w Tokio pod koniec odrobiła straty i zakończyła sesję wzrostem o 0,58 proc. Niewielkie zmiany u nas na otwarciu mogą nabrać większych rozmiarów w późniejszych godzinach, kiedy coraz bliżej będzie do wyników Citi.

Źródło: Dominika Barszcz, TMS Brokers