W dalszej części dnia na giełdzie dominował marazm, obroty były bardzo niewielkie. Inwestorzy nie przejawiali zbytniej ochoty do handlu i oczekiwali na dzisiejsze publikacje makroekonomiczne z USA.

Podobnie sytuacja wyglądała w całej Europie, graczom nie sprzyjały opublikowane dzisiaj raporty. Indeks PMI określający koniunkturę w sektorze usług strefy euro wyniósł w marcu 51,6 pkt. Wobec 52,3pkt. W lutym. Inwestorów rozczarowały również dane o sprzedaży detalicznej w strefie euro, która spadła w lutym o 0,5% (prog. +0,2%) miesiąc do miesiąca. Sytuację w drugiej części dnia znacznie pogorszyły dane z amerykańskiego rynku pracy, dotyczące liczby nowych bezrobotnych. Liczba wzrosła w ubiegłym tygodniu o 38 tys. Do 407 tys., co okazało się wynikiem znacznie gorszym od oczekiwań, które zakładały wynik na poziomie 366tys.

Reakcja graczy była natychmiastowa, indeks WIG20 spadł w ciągu 15 min. o ponad 1% i z łatwością przebił poziom 3000 punktów. Gracze przystąpili do realizacji zysków, ponieważ obawiali się reakcji amerykańskich inwestorów na wynik dzisiejszej publikacji. Obawy rodziła również publikacja indeksu ISM dla sektora usług w Stanach Zjednoczonych. Sesja na Wall Street zgodnie z oczekiwaniami rozpoczęła się od spadków, które zmalały po publikacji wskaźnika aktywności w usługach w USA. Okazało się, że indeks wzrósł w marcu do 49,6pkt., z 49,3pkt. w lutym. Sytuacja na GPW nie uległa dużej zmianie pod koniec notowań. Indeks WIG20 stracił na zamknięciu 0,92% i zakończył dzień na poziomie 2985 punktów. Przecena dotknęła także małe i średnie spółki, indeksy mWIG40 oraz sWIG80 straciły 0,41% i 1,15%.

Sesja od początku dnia nie ułożyła się po myśli byków. Plan odrabiania wczorajszych strat już na początku dnia przekreśliły spadki utrzymujące się na giełdach w Europie Zachodniej. Później napłynęły słabe dane z USA i na rynku ponownie zagościła niepewność i duże wahania. Indeks WIG20 powrócił poniżej poziomu 3000 punktów. Scenariusz dalszych wzrostów na GPW chwilowo mocno się oddalił. Amerykańskim inwestorom ciężko będzie zignorować fatalny raport z rynku pracy.

Źródło: Maciej Dyja, Główny Analityk Gold Finance