Indeksy w Europie spadały po rozczarowujących wynikach spółek m.in. Bayer oraz szwajcarskiego banku Vontobel. Nastroje psuły również spadające amerykańskie kontrakty, czego powodem były obawy inwestorów o popołudniowe dane dotyczące wzrostu PKB w IV kwartale w USA.

Brak chętnych do zakupu akcji sprawił, że indeks WIG20 już w okolicach południa znalazł się na poziomie 2979 punktów. Sytuacja lekko poprawiła się w drugiej fazie sesji. Lekka przewaga popytu pozwoliła indeksowi dużych spółek odbić się od dna i dotrzeć w okolice 3000 punktów. Przed sesją na Wall Street rynek poznał publikacje makroekonomiczne, które wpłynęły na zachowanie indeksów. Departament Handlu USA podał, że PKB USA w IV kwartale wzrósł o 0,6% (prog. 0,7%). Gorsze od oczekiwań okazały się również dane z amerykańskiego rynku pracy. Liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu wyniosła 373tys. (prog. 350Tys.) i wzrosła o 19tys.

Spadki na początku notowań na Wall Street związane z gorszymi od oczekiwań publikacjami makroekonomicznymi, nie wpłynęły na zakończenie notowań na GPW. Indeks WIG20 zakończył dzień spadkiem o 0,86%. Indeksy mWIG40 oraz sWIG80 straciły na zamknięciu 0,88% i 0,70%.

Dzisiejsze słabe dane makroekonomiczne oraz złe nastroje panujące na innych giełdach w Europie sprawiły, że podaż bez większych problemów sprowadziła indeks WIG20 poniżej 3000 punktów. Odbywało się to jednak przy bardzo niewielkich obrotach, które nie przekroczyły 1mld złotych. Brak chętnych do zakupu akcji, który utrzymuje się w ostatnich dniach sprawia, że GPW systematycznie osuwa się coraz niżej. Wygląda na to, że jutro sytuacja nie ulegnie zmianie i piątkowa sesja na warszawskim parkiecie upłynie pod dyktando sprzedających. Wsparciem dla indeksu WIG20 jest teraz poziom 2850 punktów, tam może dotrzeć indeks dużych spółek w perspektywie następnych tygodni.

Źródło: Maciej Dyja, Główny Analityk Gold Finance