Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Podczas pierwszej sesji w nowym tygodniu handlowym możemy obserwować lepsze nastroje. Co prawda początek handlu w Europie przebiegał raczej pod kątem konsolidacji, niemniej wraz z wejściem na rynek inwestorów zza oceanu, inicjatywę przejęli kupujący i ostatecznie główne indeksy giełdowe ze Starego Kontynentu zamknęły się na plusie.

Podczas wczorajszej sesji mogliśmy obserwować negatywne nastroje, co było tłumaczone obawami o wzrost gospodarczy. Wydaje się jednak, że było to jedynie uzasadnienie “na siłę”, ponieważ z takimi obawami mamy do czynienia ostatnim czasie bardzo często, a mimo to indeksy giełdowe pną się w górę. Pewną nerwowość wzbudza także wciąż niestabilna sytuacja związana z pandemią koronawirusa. Rosnąca liczba przypadków, szczególnie w Azji, może oznaczać, że kolejna fala przed nami… co w konsekwencji może niepokoić inwestorów.

Wczoraj po publikacji minutes FOMC notowania kluczowych indeksów na Wall Street zakończyły się historycznymi szczytami. Wydawałoby się, że nie ma absolutnie mowy o jakichkolwiek niepewnościach. Ta zapanowała jednak dzisiaj na rynkach, choć trudno mówić o jakimkolwiek powodzie dzisiejszych spadków. Czy jest to jedynie korekta powiązana z realizacją zysków? W zagranicznych finansowych mediach możemy dzisiaj przeczytać, że powodem wyprzedaży są obawy o wzrost gospodarczy.

Po wczorajszym niewielkim cofnięciu na światowym rynku akcji, dzisiejsze nastroje są wyraźnie lepsze. Początek handlu w Europie przyniósł wzrosty i wymazanie wczorajszej przeceny, a w kolejnych godzinach utrzymywał się pozytywny sentyment. Ostatecznie niemiecki indeks giełdowy DAX zyskał dziś 1,15%, tym samym zakończył handel w rejonach górnego ograniczenia konsolidacji, w której utrzymuje się od ponad miesiąca. Londyński FTSE100 dodał dziś 0,71%, a francuski CAC40 zakończył dzień 0,31% wyżej.

Sezon ogórkowy na giełdzie często przypada na okres letni, kiedy zmienność na rynkach jest dosyć wyraźnie ograniczona. Zeszły rok był dosyć specjalny ze względu na koronawirusa i pomimo tego, że problem nie przeminął, to na rynku sytuacja jest zupełnie odmienna. Czy można jednak liczyć, że w trakcie wakacji stanie się coś większego na rynku?

Pod koniec ubiegłego tygodnia poznaliśmy dane z rynku pracy w USA. W pierwszej reakcji po publikacji dolar amerykański zaczął się umacniać, jednak w dalszej części dnia sytuacja się zmieniła i na wielu parach walutowych pojawiły się formacje, mogące odpowiadać odwrócenie krótkoterminowej tendencji. Jeśli chodzi z kolei o indeksy giełdowe w Stanach Zjednoczonych, te zareagowały pozytywnie na dane i kontynuowały wzrosty. Indeks technologiczny Nasdaq znalazł się ponownie najwyżej w historii, podobnie zresztą jak i S&P500, który także ustanowił nowe rekordy wszech czasów.

Dzisiaj opublikowano dane dotyczące zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych. Dane wypadły naprawdę dobrze, choć z drugiej strony można stwierdzić, że nawet słabe dane zostałyby odebrane pozytywnie przez rynek. Niemniej dzisiaj dane pokazały, że gospodarka ma się dobrze, co pozwoliło indeksom z Wall Street wyjść na nowe historyczne szczyty. To półroczne zaczyna się naprawdę dobrze dla giełd. W przypadku większości indeksów obserwujemy przynajmniej lokalne, pandemiczne szczyty.

Jutro bardzo ważny dzień dla inwestorów na Wall Street, choć jednocześnie również dla wielu innych rynków. Można jednak zadać sobie pytanie, czy jutrzejsze dane z amerykańskiego rynku pracy mają w ogóle znaczenie dla cen na giełdzie? Odpowiedź na to pytanie otrzymamy jutro o 14:30, kiedy zobaczymy, czy rynek reaguje na odczyt. Z drugiej strony wiele wskazuje na to, że przynajmniej na ten moment, dane nie mają dużego znaczenia.

Podczas środowej sesji ponownie mogliśmy obserwować gorsze nastroje na rynku akcji w Europie. Za pogorszenie sentymentu można by ponownie winić nowy wariant koronawirusa i obawy z nim związane, niemniej w ostatnich dniach widać wyraźną konsolidację na głównych indeksach, dlatego na siłę nie szukałbym przyczyny dzisiejszych spadków. Rynki w pewnych okresach czasu poruszają się w trendzie bocznym i właśnie z tego typu sytuacją mamy do czynienia obecnie.

Na nowo można usłyszeć o obawach związanych z pandemią oraz przede wszystkim nowymi lockdownami. Mimo wszystko na giełdach trwa optymizm. Po części może to wynikać z tego, że inwestorzy nie przejmują się znanym już ryzykiem. Z drugiej strony to ryzyko może oznaczać, że dopływ gotówki nie skończy się jednak szybciej, biorąc pod uwagę drastycznie rosnącą inflację.

Podczas dzisiejszej sesji nie poznaliśmy żadnych kluczowych danych makro, dlatego też inwestorzy skupili się na innych informacjach… a mianowicie na nowym wariancie (Delta) koronawirusa. Nowa mutacja COVID-19 szerzy się w szczególności w Wielkiej Brytanii, gdzie stanowi ona około 90% nowych zakażeń. Z ostatnich doniesień wynika jednak, że w innych krajach europejskich także widać coraz większy odsetek zachowań wywołanych właśnie tym wariantem.

Dzisiejsza sesja na głównych indeksach giełdowych na Starym Kontynencie rozpoczęła się w rejonach poziomu odniesienia bądź nieznacznie nad kreską. Niemniej tuż po 9:00 mogliśmy obserwować przejęcie inicjatywy przez stronę sprzedającą. Niemiecki indeks giełdowy Dax cofnął się niemal 200 punktów, po czym obserwowaliśmy próbę wygenerowania korekty wzrostowej. Sił nie starczyło na długo przez co do końca dnia notowania ponownie wróciły w rejony sesyjnych minimów, nawet je pogłębiając.

Sytuacja na rynkach wygląda raczej na stabilną, nie licząc oczywiście zapaści na rynku kryptowalut. Bitcoin pierwszy raz w tym roku spadł poniżej 30 tys. dolarów i znajduje się blisko punktu zysku w tym roku. Wracając jednak do rynku giełdowego oraz innych kluczowych aktywów, dzisiaj najważniejszym wydarzeniem będzie przesłuchanie Powella przed amerykańskim Kongresem.

Początek tygodnia na parkiecie w Warszawie przyniósł ostatecznie neutralny bilans handlu, pomimo początkowych spadków. WIG20 zakończył obrót z 0,06% spadku, podczas gdy mWIG40 zanotował 0,1% zwyżki, a sWIG80 spadł o 0,18%. Obroty na szerokim rynku wyniosły 746 mln z czego 572 mln przypadły na indeks blue chip'ów. Pierwsze godziny handlu w nowym tygodniu stały pod znakiem podaży. Blisko 4% spadki Nikkei skutecznie zniechęcały inwestorów w Azji.

Pomimo iż dzisiejsza sesja na rynku akcji w Europie rozpoczęła się poniżej piątkowego poziomu zamknięcia, tak sytuacja szybko uległa zmianie. Po piątkowej przecenie, dziś o poranku nastroje nie były najlepsze, pierwsza godzina handlu przyniosła nawet kontynuację spadków, niemniej inicjatywę szybko przejęli kupujący. Ruch w górę przybrał na sile po godzinie 15:30, kiedy na rynek weszli inwestorzy z USA.

Czwartkowa sesja należy do naprawdę ciekawych. Wczoraj uwaga skupiała się rzecz jasna na decyzji Fed - choć wszyscy zdają sobie sprawę, że stopniowe zacieśnianie polityki prędzej czy później w końcu nastąpi, to przekaz Rezerwy Federalnej i tak został przez niektórych odebrany jako jastrzębia niespodzianka. Tym bardziej ciekawie wygląda trwająca właśnie sesja amerykańska, gdzie wzrostom przewodzi Nasdaq - indeks spółek technologicznych.

Podczas dzisiejszej sesji w Europie mogliśmy obserwować mieszane nastroje. Co prawda handel na większości parkietów rozpoczął się od wzrostów, jednak sił nie starczyło na wiele. Ostatecznie niemiecki DAX i londyński FTSE100 zyskały we wtorek 0,36%, podczas gdy francuski CAC40 dodał 0,35%. Pod kreską znalazły się z kolei indeksy z Hiszpanii, Rosji, czy Włoch. Zmienność w ostatnich dniach pozostaje jednak niewielka, dlatego też dzisiejsze ruchy nie przekładają się na zmianę sytuacji na wykresach.

Jak widać wysoka inflacja i obawy dotyczące wyższych stóp procentowych nie są straszne inwestorom. Wiele rynków zanotowało dzisiaj historyczne szczyty i pomimo tego, że nie zostały one utrzymane, to jednak widać, że na rynku wciąż panuje spory apetyt na ryzyko. Kluczowe wydarzenie tego tygodnia to posiedzenie Fed, na którym nie tylko zostanie przedstawiona decyzja co do parametrów polityki monetarnej, ale również zaprezentowane zostaną nowe projekcje makroekonomiczne.

Ekstremalna inflacja w Stanach Zjednoczonych to oczywiście przenośnia. Niemniej poziom 5% jest ponad dwukrotnie większy niż cel inflacyjny. W przypadku normalnej sytuacji, bank centralny robiłby wszystko, aby ograniczyć wzrost cen konsumpcyjnych, co nie służyłoby rynkom akcji. Jest jednak inaczej, po publikacji inflacji indeks S&P 500 osiąga historyczne maksima. Czy Fed jednak zareaguje w przyszłym tygodniu.