Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Środowa sytuacja na rynkach dostarczyła dużych emocji inwestorom. Pomimo tego, iż banki centralne interweniowały kolejnymi zastrzykami płynności, na giełdzie nastroje były bardzo nerwowe i przyczyniły się do kolejnej fali wyprzedaży akcji. To co najgorsze wydaje się być jeszcze przed nami bowiem sytuacja na rynkach kredytowych nie unormowała się. W ciągu ostatnich tygodni apetyt inwestorów zmienił się o 180 stopni.

W nocy ze środy na czwartek kurs EUR/USD spadł do poziomu 1,3383 dolara i był najniższy od 22 czerwca br. Na przestrzeni ostatnich sześciu dni kurs EUR/USD spadł łącznie już o ponad 4 centy. Notowania dolara wobec euro i innych europejskich walut są windowane w górę na fali obaw o finansowe konsekwencje kryzysu na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych o podwyższonym ryzyku, który powoli z kryzysu lokalnego, staje się kryzysem globalnym.

WYDARZENIE DNIA: W lipcu osoby posiadające dostęp do poufnych informacjach o spółkach giełdowych kupiły na własny rachunek akcje o wartości 165,4 mln PLN - to trzy razy więcej niż w czerwcu. Po raz pierwszy odkąd Open Finance sporządza miesięczne zestawienie transakcji dokonywanych przez insiderów wielkość zakupów przekroczyła wielkość transakcji sprzedaży, które w lipcu podliczono na 160,8 mln PLN.

Giełda w Korei straciła 7%, notowania indeksów w Japonii również spadały. Eurojen znajduje się obecnie na poziomie 155,50 podczas gdy niecałe trzy tygodnie temu ta para atakowała szczyt na 168 EURJPY. Dolar umocnił się do euro, próbując przebijania 1,34 EURUSD. Więcej dowodów na skalę problemu, z którym borykają się obecnie rynki finansowe raczej nie trzeba – inwestorzy nerwowo reagują na załamanie sektora subprime mortgages.

Inwestorzy krajowi, którzy z powodu Święta Wojska Polskiego nie mogli uczestniczyć w handlu w dniu wczorajszym z niepokojem śledzili wydarzenia z szerokiego rynku, na którym ponownie zagościły obawy o rynek kredytów hipotecznych w USA. Duża niepewność co do skali możliwych negatywnych efektów kryzysu na tym rynku sprawia, że światowi inwestorzy redukując ryzyko uciekają w kierunku bezpiecznych aktywów.

Jako najlepszy komentarz do tego, co dziś wydarzy się na warszawskiej giełdzie, może posłużyć kilka liczb. We wtorek S&P500 spadł o 1,82 proc., a wczoraj, gdy rodzimi inwestorzy świętowali, dołożył kolejne 1,39 proc. W przypadku Średniej Przemysłowej było to odpowiednio 1,57 proc. i 1,29 proc.

WYDARZENIE DNIA: Mimo zawirowań na giełdach w lipcu klienci TFI wpłacili do funduszy inwestycyjnych o 5,3 mld PLN więcej niż z nich wypłacili - szacują AnalizyOnLine. Fundusze akcji pozyskały 3,1 mld PLN, co jest sporym zaskoczeniem. Jest ono jednak mniejsze, kiedy przyjrzymy się uważniej strukturze wpłat - 1,5 mld PLN pozyskał tylko jeden fundusz - ING Małych i Średnich Spółek.

Dzisiejszy dzień jest kolejnym, w którym na wartości traciła wspólna waluta, której w dalszym ciągu ciąży podjęta przez EBC interwencja na rynku pieniężnym. Zasilanie sektora bankowego gotówką jest sprzeczne z obowiązującym obecnie kursem zacieśniania przez EBC polityki monetarnej, jednak w obecnej sytuacji tynkowej wydaje się konieczne, gdyż sporo banków może być zagrożonych utratą płynności związaną z kryzysem na rynku kredytów w USA.

Eurodolar potwierdza formację zapowiadającą spadki (podwójny szczyt) – zamknięcie w Europie będzie poniżej 1,36. Co więcej, otwarcie giełdy na Wall Street bynajmniej nie napawa optymizmem. Rynek waży znaczenie wyższego od oczekiwań odczytu PPI bazowego na szali z kiepskimi informacjami płynącymi od największych detalistów. Nasdaq jeszcze się broni, ale DJIA już prawie 0,5% na minusie. Wraz z otwarciem w USA eurozłoty zaatakował 3,79, a USDPLN przebijał 2,79. Potwierdza to nasze poranne oczekiwania co do dalszych wzrostów głównych par złotego.

Główny Urząd Statystyczny podał dziś dane o lipcowej inflacji. Wskaźnik wzrostu cen wyniósł 2,3 proc. To ważna informacja nie tylko dla ekonomistów, bo wpływ inflacji odczuwa każdy z nas. Po pierwsze pokazuje ona jak zmieniają się ceny dóbr konsumpcyjnych, czyli tego, na co wydajemy swoje pieniądze. Dla naszych portfeli dobrą informacją jest to, że wynagrodzenia w gospodarce rosną szybciej niż ceny.

Wtorek przyniósł kontynuację spadku eurodolara, który rano zniżkował do 1,3665 USD. Strefa oporu 1,3605-1,3610 nie wytrzymała presji sprzedających, podobnie jak 1,3590. Amerykańskiej walucie pomagał umacniający się jen, zaś przebicie 55-dniowej średniej potwierdziło sygnał spadkowy.

Kurs EUR/USD zareagował lekkim spadkiem na opublikowane o godzinie 14:30 dane o amerykańskiej inflacji PPI i bilansie handlu zagranicznego. Ceny producentów (PPI) w USA wzrosły w lipcu o 0,6 proc. w relacji miesiąc do miesiąca, wobec oczekiwanego wzrostu o 0,1 proc. Inflacja bazowa (PPI core) natomiast wzrosła o 0,1 proc., wobec oczekiwanego wzrostu o 0,2 proc.

W lipcu inflacja konsumencka (CPI) w Polsce spadła o 0,3 proc. w relacji miesięcznej i wzrosła o 2,4 proc. w relacji rocznej (w czerwcu 2,6 proc.). Dane opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny są niższe od szacunków analityków, których zakładały spadek cen o 0,1 proc. miesiąc do miesiąca i wzrost o 2,4 proc. rok do roku. Dane są natomiast zbieżne ze ostatnimi wskazaniami, publikowanego przez BIEC, Wskaźnika Przyszłej Inflacji, który od kilku miesięcy notuje spadek, informując o malejącej presji inflacyjnej.

Polska waluta znajduje się we wtorek pod presją sprzedających. O godzinie 13:52 kurs USD/PLN testował poziom 2,7866 zł, kurs EUR/PLN 3,7869 zł, a CHF/PLN 2,3052 zł, rosnąc odpowiednio o 1,5 gr, 1,2 gr i 0,6 gr wobec poziomów z poniedziałku.

Załamanie na światowych giełdach doprowadziło do nieznacznego wzrostu obciążeń z tytułu kredytów mieszkaniowych. Dotyczy to zarówno kredytów w złotych, jak i we frankach. W drugim przypadku zadziałał nie tylko wzrost krótkoterminowych stóp rynkowych, ale też osłabienie złotego. W sumie miesięczne koszty kredytów w złotych i walutach zwiększyły się w podobnym stopniu, o ok. 15-20 zł w zależności od wariantu.

Pierwsza sesja nowego tygodnia okazała się bardzo pomyślna dla obozu byków na większości europejskich parkietów. Główne indeksy zanotowały znaczące wzrosty, przyczyną odreagowania ostatnich znacznych spadków było przekonanie części z graczy o zażegnaniu przez Banki Centralne problemu związanego z rynkiem ryzykowanych kredytów subprime, oraz oczywiście chęć złapania dołka.

W II kwartale br. gospodarka strefy euro rozwijała się w tempie 0,3 proc. kwartał do kwartału i 2,5 proc. rok do roku, co jest wynikiem gorszym od oczekiwań, które zakładały wzrost na poziomie odpowiednio 0,6 proc. i 2,8 proc. Tym samym dane te nawiązują do opublikowanych rano danych o wzroście PKB w Niemczech i Francji, który również zawiódł oczekiwania rynku.

Inflacja CPI spadła w lipcu w Wielkiej Brytanii o 0,6 proc. miesiąc do miesiąca i wzrosła o 1,9 proc. rok do roku, wobec wzrostu o odpowiednio 0,2 proc. i 2,4 proc. w czerwcu. Średnia rynkowych prognoz zakładała natomiast spadek inflacji o 0,1 proc. w relacji miesięcznej i wzrost o 2,3 proc. w relacji rocznej.

Po czarnym piątku na warszawskim parkiecie wszyscy z niepokojem czekali na wczorajszą sesję. Gdyby indeksy kontynuowały spadki po tak mocnym załamaniu jak w piątek, wielce prawdopodobna byłaby paniczna wyprzedaż akcji przez inwestorów. Jednak na szczęście gracze utrzymali nerwy na wodzy. Oczywiście pomogły w tym wzrosty na giełdach w Europie Zachodniej.