Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

We wtorek inwestorzy na GPW już na początku sesji założyli, że wczorajsze spadki za Oceanem były tylko jednodniowym epizodem i dzisiaj w USA nastąpi odbicie. Indeks WIG20 zaczął sesję ponad 3% spadkiem, ale byki już na początku dnia rozpoczęły proces systematycznego odrabiania strat, biorąc przykład z zachowania innych giełd europejskich.

Mimo poprawy nastrojów na światowych rynkach, jaka miała miejsce w minionym tygodniu, cena ropy Brent nie zdołała wzrosnąć ponad poziom 55 USD. Większą zwyżkę uniemożliwiła decyzja Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową o wstrzymaniu się z dalszym ograniczaniem wydobycia „czarnego złota” oraz wyhamowanie korekty wzrostowej w notowaniach wartości euro względem dolara.

Dolar tracił bez wyraźnej przyczyny: Początek dzisiejszej sesji nie był pomyślny dla byków. Kurs eurodolara obniżył się jeszcze bardziej niż wczoraj przebijając nawet poziom 1,2580. Jednak od tej pory sytuacja zaczęła powoli zmieniać się na korzyść kupujących, gdyż para EUR/USD zaczęła wspinać się coraz wyżej.

Niewątpliwie kryzys finansowy wywołany przez załamanie się systemu "rozdawnictwa" kredytów, który sztucznie przedłużył boom na rynku nieruchomości ma ogromny wpływ na realną gospodarkę. Ujawnia się to w ostatnio publikowanych danych.

Po pięciodniowych wzrostach, indeksy w Stanach Zjednoczonych oddały podczas wczorajszej sesji ponad połowę zysków z zeszłego tygodnia. Za Oceanem Dow Jones i S&P500 spadły po około 8%, technologiczny Nasdaq zaś o 8,95%.

Kurs GBP/USD wybił się we wtorek rano dołem z 20-to godzinnej konsolidacji, jaka miała miejsce po wczorajszej gwałtownej przecenie, a którą na wykresie godzinowym można zamknąć przedziałem 1,4826-1,4927 dolara.

Wczorajsza sesja na krajowym rynku walutowym odbyła się pod znakiem dużej zmienności. W pierwszej części dnia mogliśmy obserwować znaczne osłabienie złotego. Polska waluta traciła na fali ponownego pogorszenia nastrojów inwestycyjnych na światowym rynku finansowym.

Wtorkowa sesja na warszawskiej giełdzie powinna rozpocząć się od przeceny. Inwestorów pod ścianą stawia bowiem wczorajsze zachowanie Wall Street (S&P500 -8,93 proc.; Nasdaq Composite -8,95 proc.), w które następnie wpisały się czołowe azjatyckie parkiety (Nikkei -6,3 proc.; Hang Seng -4,7 proc.).

NBER (National Bureau of Economic Research), które można chyba nazwać najpoważniejszą instytucją naukową na świecie ma komitet, który stara się określać cykle koniunkturalne. Komitet ten uznał wczoraj, iż już od grudnia zeszłego roku amerykańska gospodarka znajduje się w recesji.

Kolejne spadki eurodolara: Inwestorzy kontynuowali w poniedziałek trend zapoczątkowany pod koniec zeszłego tygodnia. Kurs eurodolara spadł nawet poniżej poziomu 1,26, ale tutaj strona popytowa szybko się uaktywniła dzięki czemu momentalnie powróciliśmy wyżej.

Grudzień na GPW zaczęliśmy od kontynuacji realizacji zysków rozpoczętej pod koniec ubiegłego tygodnia, w czym pomagały nam też słabo zachowujące się indeksy europejskie. Ostatecznie WIG20 stracił na wartości 2%, lecz obroty były dość niskie i wskazywały na brak zdecydowanej presji popytu bądź podaży.

Siedmioosobowy komitet National Bureau of Economic Research zajmujący się ocenianiem długości cykli koniunkturalnych ogłosił, że można uznać, że Stany Zjednoczone od grudnia 2007 znajdują się w recesji. Zadaniem komitetu nie jest prognozowanie długości recesji, ani ostrzeganie przed nią, a próba oznaczenia z jak największą dokładnością, kiedy recesje rozpoczynają się, a kiedy kończą.

Dziś, po tygodniu wzrostów, główne światowe indeksy zaczęły miesiąc „na czerwono”. Indeks Nikkei225 stracił na zamknięciu 1,35%, Dow Jones otworzył sesję 3,58% niżej, a europejski DAX o godzinie 15:00 zniżkował o 4,07%.

Poniedziałek na GPW upłynął pod znakiem kontynuacji zapoczątkowanej w piątek korekty. Indeksy od początku dnia systematycznie słabły, na co wpływ miała kiepska postawa innych giełd europejskich pod wpływem obaw związanych z pogłębiającym się spowolnienie gospodarczym na świecie.

Obecny tydzień to przede wszystkim okres oczekiwania na decyzje banków centralnych w sprawie stóp procentowych. Złe dane makro napływające ze świata negatywnie przekładają się na siłę walut krajów wschodzących, w tym Polski.

Indeksu ISM, który mierzy aktywność w amerykańskim przemyśle, w listopadzie spadł do poziomu 37 pkt. z 38,9 pkt. w październiku. To najniższy odczyt od 1982 roku. Opublikowane dane są gorsze od rynkowych prognoz, które zakładały odczyt na poziomie 38 pkt. Taki odczyt jednak specjalnie nie zaskakuje.

Sektory produkcyjne w głębszej regresji: Opublikowane dziś dane nie dostarczyły pozytywnych emocji. Zarówno indeks PMI jak i ISM dla sektora produkcyjnego odpowiednio w Strefie Euro oraz USA rozczarowały, gdyż okazały się być poniżej oczekiwań rynku.

Rynek międzynarodowy: Przez większą część minionego miesiąca na światowych rynkach utrzymywały się fatalne nastroje. Wynikały one przede wszystkim z obaw o losy globalnej gospodarki w najbliższych kwartałach. Kolejno napływające dane makroekonomiczne potwierdzały fakt, że czekają ją bardzo trudne chwile.

Wcześniejsze nadzieje na dalsze rozwinięcie zwyczajowego rajdu Świętego Mikołaja na giełdach, co dałoby pretekst do większej korekty ostatnich zniżek na EUR/USD i pewnego umocnienia złotego, są dość boleśnie weryfikowane.