Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Wydarzeniem dnia na rynku złotego był niewątpliwie komunikat jaki wydały o godzinie 14.30 banki centralne regionu. Informują one w nim, iż sytuacja makroekonomiczna takich krajów, jak Polska, Czechy czy Węgry jest relatywnie dobra i nie uzasadnia tak znaczącego osłabienia walut tych krajów.

Na sytuację naszej waluty mocno oddziałuje w ostatnim czasie nie tylko i nie tyle, to co dzieje się na światowym rynku walutowym, ale i wydarzenia o charakterze lokalnym. Dominujące do niedawna tendencje kursu euro i dolara nie pozostają oczywiście bez wpływu na złotego, ale ich siła nieco się zmniejszyła.

Dziś przy braku danych makroekonomicznych mogło się wydawać, że rynek będzie nieco spokojniejszy. Nic bardziej mylnego. Przedpołudnie przyniosło dość negatywne wypowiedzi Panów Trichet i Alumnia. Ten pierwszy wspominał, iż akcja kredytowa w Europie jest coraz mniejsza zarówno z powodu ograniczania inwestycji, jak i z powodu trudności z uzyskiwaniem kredytów na prowadzenie działalności.

Złoty w poniedziałek w sposób zdecydowany zyskuje na wartości. O godzinie 16:05 za dolara trzeba było zapłacić 3,6058 zł, za euro 4,6138 zł, natomiast za szwajcarskiego franka 3,1105 zł. W piątek pod koniec dnia było to odpowiednio 3,7130 zł, 4,7390 zł oraz 3,2030 zł.

Sentyment na rynkach zmienia się dość płynnie w zależności od pojawiąjacych się informacji, plotek i spekulacji dotyczących amerykańskiego sektora bankowego. Rosnące oczekiwania na częściową / czasową nacjonalizację Citigroup osłabiają dolara i jena.

W piątek na giełdach amerykańskich po raz kolejny dominowała strona sprzedająca. Dow Jones zniżkował o 1,34% przebijając na zamknięciu minima z listopada 2008, S&P500 zniżkował niewiele ponad 1,1%, Nasdaq natomiast zakończył sesję 0,1% „pod kreską”.

Początek nowego tygodnia przyniósł umocnienie złotego w stosunku do głównych walut. Na początku sesji europejskiej kurs EUR/PLN zszedł w okolice poziomu 4,6750, a USD/PLN spadł do 3,6100. Polską walutę wsparł wzrost eurodolara i jego wybicie górą z kanału spadkowego.

Piątkowy zwrot na Wall Street, gdy tamtejsze indeksy wybroniły się przed silnymi spadkami, zapewnia optymistyczną interpretację analogicznego zwrotu, jaki miał miejsce w końcówce piątkowej sesji w Warszawie.

Ameryka się boi: Koniec tygodnia na rynku amerykańskim rynku akcji wyglądał, jakby rynek spodziewał się czegoś niezbyt przyjemnego przez weekend, albo tez po przełamaniu w czwartek październikowych dołków na indeksach, w piątek uruchomiły się stop-lossy i bariery na opcjach na indeksy akcji.

Wzrost notowań pary EURUSD o 400 punktów nie mógł przejść na rynku surowców niezauważony. Z drugiej jednak strony, jego wpływ nie był aż tak duży, jak to bywało w przeszłości. Piątkowe wzrosty dały nam nowe tegoroczne maksimum na rynku złota, na poziomie 1006 USD za uncję, jednak dość szybko nastąpiła realizacja zysków i w rezultacie dziś rano uncja kosztuje 985 USD.

Ostatni tydzień na naszym rynku cechował się bardzo wysoką zmiennością. Najpierw warszawski parkiet ponownie zachowywał się gorzej od głównych światowych indeksów, a wyprzedaży polskich akcji towarzyszyło osłabienie się złotego.

W piątek mieliśmy do czynienia z dużym umocnieniem się euro wobec dolara. Za euro poszły także funt i frank szwajcarski, jednak wzrost na parze EURUSD z 1,2555 do 1,2950 trudno przypisać konkretnemu wydarzeniu.

Ostatni dzień handlu w USA przyniósł bardzo duże zmiany w obrazie rynku. Mieliśmy nowe minima tej bessy na indeksie Dow Jones (7227 pkt.), indeks S&P500 zbliżył się zaś do minimów na odległość 13 pkt., po czym rynek zakończył dzień całkiem pokaźnym wzrostem.

Bez wątpienia miniony tydzień był jednym z rekordowych pod względem zmienności w notowaniach złotego. Kurs EUR/PLN, będący głównym miernikiem wartości polskiej waluty, w pierwszej części tygodnia zwyżkował w okolice rekordu z 2004 roku usytuowanego w pobliżu 4,9400, czyli o 30 groszy w porównaniu z poziomem zanotowanym w poniedziałek.

Dwa dni wzrostów musiały wystarczyć giełdowym inwestorom do odbudowania wiary w poprawę sytuacji. Koniec tygodnia odebrał im nadzieję na bardziej trwałą zwyżkę. Powodem są wciąż złe wieści dotyczące gospodarki światowej i europejskiej, których końca nie widać.

W czasie dzisiejszej sesji notowania euro poruszały się w przedziale 4,7000 – 4,8000. Inwestorzy pozostają niepewni co do dalszego kierunku gry na złotym. Wczorajsze oświadczenie Goldman Sachs, że przestaje grać pod osłabienie polskiej waluty, wywołało sporo zamieszania i wątpliwości, czy aby nie jest to spekulacja pod osiągnięcie korzystnych poziomów dla zajęcia długich pozycji na EUR/PLN.

Złoty, który jeszcze rano tracił na wartości do głównych walut, w południe odrobił straty. W dalszym ciągu jednak jest znacznie tańszy, niż wczoraj po południu, gdy swe apogeum osiągnęła korekta zapoczątkowana działaniami rządu (wymiana na rynku euro z funduszy europejskich i deklaracja o wejściu do ERM-2 pomimo sprzeciwu opozycji).

Trend spadkowy na giełdach jest kontynuowany - DJIA ustanowił nowe minimum bessy, S&P500 jest blisko minimów z listopada 2008. Obraz techniczny rynku jest w dalszym ciągu negatywny - liczba spółek spadających przewyższa znacząco spółki rosnące a wolumen obrotów koncentruje się na spółkach spadających.

Pomimo iż amerykańskie giełdy rozpoczęły wczorajszą sesję powyżej poziomów poprzedniego zamknięcia, po kilku godzinach przewagę uzyskała strona podażowa, i nie oddała jej aż do końca dnia. W rezultacie Dow Jones stracił 1,2% przebijając minima z listopada 2008 i osiągając na zamknięciu poziom najniższy od października 2002, czyli od ponad 6 lat.