Istotną przeszkodą w początkowych wzrostach nie będzie wczorajszy wzrost cen ropy o 4,4 proc., który dziś rano, chociaż już z mniejszą dynamiką jest kontynuowany. Po tym jak drożejąca ropa została zignorowana przez graczy na Wall Street, trudno bowiem oczekiwać, że rodzimi gracze zwrócą uwagę na ten czynnik.

Przewaga popytu na otwarciu w sposób oczywisty nie gwarantuje wzrostów na zamknięciu. O tym rozstrzygnąć mogą, publikowane w dniu dzisiejszym, wyniki General Electric. Analitycy szacują, że zysk na jedną akcję tego konglomeratu wyniesie 54 ceny. Potencjalnym zagrożeniem będzie nie tylko mniejszy zysk, ale przede wszystkim gorsze prognozy na przyszłość. General Electric bowiem przez wielu traktowany jest jako odzwierciedlenie amerykańskiej gospodarki, więc kłopoty, czy też nienajlepsze perspektywy tej firmy, będą odebrane jako nienajlepsza wróżba dla amerykańskiej gospodarki.

Wyniki i prognozy GE to nie tylko zagrożenie dla rynków finansowych, ale również i szansa. Pozytywne wieści płynące z tej spółki mogłyby bowiem wyraźnie poprawić nastroje inwestorów. Stąd już prosta droga do silnych wzrostów na giełdach.

Sytuacja techniczna na wykresie indeksu WIG20 w dalszym ciągu krótkoterminowo preferuje stronę popytową. Tak bowiem należy traktować obronę przez ten indeks szerokiej strefy popytowej 2449-2553 pkt., którą m.in. tworzy dołek z czerwca 2006 roku.

Ta obrona oczywiście nie przesądza o zakończeniu rozpoczętej przed rokiem bessy. Pozwala jednak postawić prawdopodobną tezę, że wtorkowe minimum na poziomie 2482,44 pkt. wyznacza średnioterminowy dołek lub też poziom do niego zbliżony.

Źródło: Marcin R. Kiepas, X-Trade Brokers DM S.A.