Brak obrotów na rynku nie cieszy. W sytuacji, gdy główne giełdy zagraniczne zachowują się wyraźnie lepiej od GPW, atak zagranicy na polskie akcje wydaje się być bardzo prawdopodobny. Niestety, polskim rynkiem nadal nikt poważniej się nie interesuje, za co na pewno częściowo jest odpowiedzialny wciąż silny złoty.

Warto jednak zwrócić uwagę na to, że w horyzoncie kilku ostatnich miesięcy znajdujemy się w neutralnym punkcie i w tym miejscu brak obrotów nie może być traktowany specjalnie negatywnie. Około 1,5% powyżej wczorajszego zamknięcia WIG20, na poziomie 3030 punktów, przebiega górne ograniczenie formacji trójkąta, w której porusza się indeks w ostatnich miesiącach. Jeśli doszłoby do wyjścia powyżej tego poziomu powstałby techniczny sygnał kupna – tutaj jednak wysoki obrót byłby już warunkiem koniecznym.

Cały czas czekamy na najważniejsze wyniki finansowe publikowane m.in. przez banki i KGHM i może to wyrwie nasz rynek z marazmu. Patrząc na rynki zagraniczne nadal jestem zdania, że nasz rynek (głównie w segmencie blue chipów) powinien zainicjować falę wzrostową, choć raczej za sprawą zagranicznego, a nie rodzimego kapitału.

Źródło: Piotr Kaczmarek, DM IDMSA