Kryzys na amerykańskim rynku nieruchomości przenosi się powoli na inne części gospodarki i kraje, ale można znaleźć w tym wszystkim i pozytywne aspekty. Przede wszystkim od swoich szczytów amerykańskie indeksy DJIA oraz S&P500 spadły o mniej niż 20 proc. Spadek przekraczający ten poziom uważany jest za początek rynku niedźwiedzia i w Stanach nie został on osiągnięty. Nurtującym pytaniem jest, czy w drugiej połowie roku dojdzie do poprawy sytuacji w USA, i czy rynki kapitałowe już zaczną to dyskontować. Wczorajszą sesję za oceanem udało się zamknąć na plusach, głównie dzięki lepszemu indeksowi Chicago PMI i przedstawionym planie reformy rynków finansowych. Wprowadzenie nowych regulacji zajmie lata, jak powiedział wczoraj Sekretarz Skarbu Paulson, jednak mimo wszystko został on pozytywnie przyjęty przez inwestorów. Tydzień ten jest pełen publikacji danych makroekonomicznych, i mogą one sprzyjać stronie popytowej. Wprawdzie podany w nocy w Japonii indeks Tankan obrazujący nastroje w biznesie spadł w marcu do 11 punktów, ale giełda w Tokio zakończyła dzień na plusach, Nikkei wzrósł o 1,07 proc. W kraju Kwitnącej Wiśni pomagały spółki technologiczne, głównie producenci procesorów po pozytywnych komentarzach z tych spółek. Coraz większe są oczekiwania na obniżkę stóp procentowych w Japonii, co również pomogło tamtejszej giełdzie. W Chinach bardziej jastrzębie wypowiedzi przedstawicieli Banku Chin doprowadziły do spadku giełdy w Shanghai o ponad 4 proc. Poza informacjami makroekonomicznymi mamy sporo informacji ze spółek. Lehman Brothers poinformował, że zamierza pozyskać przez emisję akcji przynajmniej 3 mld dolarów i zamierza tym ukrócić spekulacje o swoich kłopotach finansowych. Takie informacje zostają jednak negatywnie odbierane, gdyż potwierdzają złą sytuację finansową spółki. Akcje Lehmana straciły już w tym roku 42 proc. Z Europy nadeszły jeszcze gorsze informacje, tym razem ze strony banku UBS, który dotychczas osiągnął największe straty na starym kontynencie wywołane kryzysem w Stanach. Nowy odpis o wartości 19 mld dolarów, strata w pierwszym kwartale i odejście prezesa, to nie są informacje, które poprawiają nastroje na rynku. Dziś oczy inwestorów skierowane będą na odczyt indeksu ISM z sektora produkcyjnego. Oczekuje się, że wyniesie on 47,5 punktów. Sesję w Europie zaczniemy prawdopodobnie na niewielkich plusach. WIG20 zamknął się wczoraj na poziomie 2 981,07 dziś w końcu będzie testować barierę 3000 punktów. Byki pokazały w ostatnich dniach, że mają przewagę. Jeżeli publikowany po południu indeks ISM nie okaże się niższy od oczekiwań to mamy szansę zbliżyć się do oporu na poziomie 3050 pkt.

Źródło: Dominika Barszcz, TMS Brokers