Jak to często bywa sam moment przełamania był nieco przypadkowy i spowodowany wydarzeniami w Japonii. Wsparcie zostało jednak pokonane w sposób zdecydowany i dziś rano jesteśmy już na 1,2630. To oznacza, że rynek może kierować się w stronę minimum z końca października, czyli 1,23. Jednocześnie warto odnotować, iż towarzyszył temu wzrost na USDJPY w okolice 92,40. To z reguły oznacza lepszy sentyment na rynku, jednak tym razem był to przejaw kłopotów japońskiego rządu, które po prostu negatywnie odbiły się na jenie. Oznacza to, że wzrosty te nie powinny mieć trwałego charakteru. Przełamanie wsparcia na EURUSD może mieć negatywne konsekwencje dla rynku złotego, gdzie wczoraj miała miejsce kolejna bardzo duża wyprzedaż. Warto jednocześnie podkreślić, że fakty cytowane przez zagraniczną prasę, czyli na przykład duży deficyt na rachunku bieżącym są tylko połowicznym uzasadnieniem ruchów na złotym. W rzeczywistości spowolnienie gospodarcze spowoduje, iż deficyt ten będzie malał, a nie się powiększał. Jednak w tej fazie ruchu wszelkie tego rodzaju spekulacje mogą zachęcać inwestorów do zdecydowanych ruchów i tak było wczoraj. Wobec niekorzystnej sytuacji na EURUSD już dziś możliwy jest test maksimum pary EURPLN z lutego 2004 roku, czyli 4,94. Ewentualne niepowodzenie tego oporu zostawia jeszcze psychologiczną barierę 5 złotych za euro.

Źródło: Przemysław Kwiecień, X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.