Wskaźnik zaprezentowano o 11:00 i zaraz potem eurodolar spadł, acz nie w sposób arcy-dramatyczny - z 1,1590 do 1,1570. Około 15:00 poszedł w górę, aż do 1,1620, ale po publikacji danych o produkcji przemysłowej w USA (które okazały się nieco lepsze od prognoz, miało być +0,2 proc. m/m, było +0,3 proc.) rynek zrealizował fakty - i znów sprowadził wykres niżej. Potem był jeszcze indeks nieruchomościowy NAHB z wynikiem 68 pkt przy prognozie 67 pkt, ale to już nie wstrząsnęło graczami.

Jutro w programie m.in. dane o inflacji CPI, RPI i PPI w Wielkiej Brytanii oraz o inflacji HICP w Strefie Euro. Do tego pojawią się wieści o rynku nieruchomości w USA (sprzedane domy, pozwolenia na budowę) i zostanie opublikowany protokół z obrad FOMC.

Zarobki i praca

Jutro poznamy dane o produkcji przemysłowej w Polsce, dziś mieliśmy nieco inne. Inflacja bez cen żywności i energii wypadła (za wrzesień) na poziomie 0,8 proc. r/r, oczekiwano 0,9 proc. Zawiodły dane o zatrudnieniu i wynagrodzeniu. W tym pierwszym przypadku oczekiwano +7,1 proc. r/r, było +6,7 proc., w tym drugim miało być +3,4 proc. r/r, uzyskano tylko +3,2 proc. r/r. Trochę to kwaśne wyniki w obliczu generalnie optymistycznego nastawienia rządu czy RPP.

USD/PLN pozostaje jednak relatywnie nisko, teraz mamy 3,70, a było i 3,6890 w dobrym momencie. Zresztą, mowa o przełożeniu z eurodolara - to głównie ta para ma wpływ na naszą relację do waluty amerykańskiej. Co się tyczy euro-złotego, to widzimy 4,2840, ale przetestowano i 4,2820. To znaczące, bo pomijając dzień wczorajszy, wykres nie był tak nisko od dłuższego czasu, od przełomu września i października.

Źródło: Tomasz Witczak, FMC Management