Taki przekaz podał p. Barraud z Bloomberga na Twitterze, jakkolwiek sam przyznaje, że to rzecz niejasna i niepewna, bo jeszcze w czasie weekendu przedstawiciele Ludowego Banku Chin podkreślali, że wojna handlowa nie może przerodzić się w dodatkowy konflikt walutowy, wsparty manipulacjami kursowymi.

W każdym razie para CNY/USD przesunęła się momentalnie z 0,1590 do 0,1582, co na tym wykresie wypada uznać za dość duży ruch. Patrząc inaczej, USD/CNY skoczył z 6,2930-50 do 6,3180, czyli dolar zyskał kosztem waluty chińskiej (co oczywiste).

Na eurodolarze widzimy z kolei kurs 1,2270, poniżej maksimów np. z 2 kwietnia, ale powyżej dołków z 5 i 6 kwietnia. O 10:30 poznamy indeks Sentix dla Strefy Euro – syntetyczny wskaźnik mierzący nastroje inwestorów. Za nami już rozczarowujące dane o niemieckim eksporcie (w lutym spadek o 3,2 proc. m/m, prognoza +0,2 proc.) i imporcie (-1,3 proc. m/m, prognozowano +0,5 proc. m/m). Słabym pocieszeniem jest lekka poprawa danych ze stycznia, zresztą i tak pozostały one ujemne.

Jutro w kalendarium m.in. inflacja PPI dla USA, pojutrze brytyjska produkcja przemysłowa (to oczywiście ważne dla funta) oraz amerykański odczyt CPI. W czwartek program obejmuje m.in. produkcję przemysłową Eurolandu, w piątek mamy raport Uniwersytetu Michigan.

Temat PLN

Euro-złoty wstrzymał pochód umocnienia złotego i wykres klaruje się z grubsza przy 4,1975. Nie widać jednak żadnej gwałtownej ucieczki na północ, przynajmniej na razie. Na USD/PLN też stagnacja, jesteśmy przy 3,42, a ruchy ostatnich dni to z grubsza "grosz z hakiem" wokół tej linii.

Dziś i jutro nie ma istotnych polskich publikacji, natomiast w środę podjęta zostanie decyzja na temat stóp w Polsce. RPP oczywiście ich nie zmieni, ale zawsze warto będzie o 16:00 zerknąć na komunikat z posiedzenia. W świetle najnowszych danych o inflacji można się spodziewać długiego okresu niskiego oprocentowania.

Źródło: Tomasz Witczak, FMC Management