Istotnie, wielu pokłada nadzieje w przyszłej polityce Trumpa. Ma ona być w pewnej mierze wolnorynkowa, ale z drugiej strony również i protekcjonistyczna. Tym niemniej dziś Trump trochę rozczarował – o gospodarce mówił niewiele, krytykując koncerny farmaceutyczne i dziękując firmom motoryzacyjnym za inwestowanie w USA. Poza tym prezydent-elekt zapowiedział, że nie ujawni swych zeznań podatkowych, jak też i zapewnił, że nie prowadzi biznesów z Rosją.

Ostatecznie wykres przeskoczył w rejon 1,06. Nie, nie jest to jakiś przełom jak na ostatnie dni – ot, kolejny ruch w konsolidacyjnym obrębie.

Produkcja przemysłowa w Wielkiej Brytanii za listopad wzrosła aż o 2,1 proc. m/m i 2 proc. r/r. To świetny odczyt, bo prognozowano +0,7 proc. m/m oraz +0,6 proc. r/r. EUR/GBP jest przy 0,8670, USD/GBP przy 0,8175.

Złoty i RPP

Adam Glapiński z RPP zasugerował, że inflacja co prawda rośnie, ale to głównie skutek podwyższonej ceny surowców na rynkach światowych. Dynamika cen powinna więc być umiarkowana w kolejnych miesiącach. Glapiński podejrzewa, że dotkniemy dolnego przedziału celu infacyjnego, choć nie samego celu. Jego zdaniem inflacja zatrzyma się, bo np. ropa już nie drożeje (faktycznie, WTI od dawna ma problem ze sforsowaniem poziomu 54 dolarów).

EUR/PLN pozycjonuje się przy 4,37 – tak więc nie ma tu istotnych zmian po odbiciu od 4,35. Linia 4,40 czy nawet obszar nieco poniżej niej to w zasadzie dość rozsądny opór. Na USD/PLN mamy 4,1260 – tutaj opis sytuacji jest dość podobny. Wahania są spore – dziś w szczycie wykres dochodził do 4,1775, ale osunął się o pięć groszy w dół po wystąpieniu Trumpa.

Źródło: Tomasz Witczak, FMC Management