Dopiero po osiągnięciu tych dołków wykres wrócił na północ, ale były to finalnie poziomy tylko trochę wyższe od porannych.

Konkretnie: dzisiejsze dołki to ok. 1,0960, a maksima widzimy przy 1,1045. Aktualnie notowane są poziomy rzędu 1,1015-20. Zasadniczo jednak nie wyklucza to dalszych spadków eurodolara, co byłoby uprawnione głównie wizją luzowania polityki monetarnej przez EBC w marcu.

Jeffery Lacker z Fed powiedział dziś, że silny rynek pracy USA może usprawiedliwiać kilkukrotne podwyżki stóp w tym roku – co jest oczywiście wypowiedzią jastrzębią. Lacker stwierdził, że tegoroczne założenia FOMC co do liczby i skali podwyżek są logiczne. Z drugiej strony, Robert Kaplan z Fed wypadł gołębio, mówiąc o wstrzemięźliwości w kwestii stóp.

Widać zatem, że w Fed przebijają się różne głosy – w ostatnich dniach mieliśmy też np. jastrzębią wypowiedź Esther George. Co się tyczy danych makro, to dynamika liczby wniosków o kredyt hipoteczny wypadła słabo (-4,3 proc. w tygodniu, poprzednio +8,2 proc.), ale najbardziej zawiódł PMI dla usług za luty. Było to 49,8 pkt, a prognozowano wzrost z 53,2 pkt do 53,4 pkt. Zawiodła też sprzedaż nowych domów za styczeń. I to właśnie po tych publikacjach (15:45 i 16:00) EUR/USD poszedł wyraźnie w górę. Prawdopodobnie jednak – tylko korekcyjnie.

Na złotym

Nie było dziś danych z Polski. Wykres USD/PLN wahał się w zakresie 3,9640 – 3,9870. Wzrost głównej pary w godzinach popołudniowych umocnił nieco złotego – i być może to są okazje zakupowe, a na pewno będziemy mogli o takich mówić, jeśli para ruszy się o 1 – 2 grosze w dół. Generalnie bowiem perspektywa chyba wciąż pozostaje pro-dolarowa na najbliższe dni. Ale uwaga: krótko przed 10 marca, przed posiedzeniem EBC, sytuacja może być bardzo zmienna i niepewna, jako że gracze będą chcieli, niczym szachiści, przewidywać kilka ruchów naprzód.

Zakres wahań na EUR/PLN to 4,3620 – 4,3880. Pod koniec dnia jesteśmy z grubsza w połowie tego obszaru. Złoty ma w relacji do euro na pewno lepsze perspektywy w najbliższym czasie niż w stosunku do USD.

Źródło: Tomasz Witczak, FMC Management