Nie zaskoczyłoby nas dojście do okolic 1,2270 – 1,2285, ale wątpliwe, by istniały szanse na większy ruch (w dniu dzisiejszym). Kalendarium jest bardzo skromne, przed chwilą zaprezentowano niezbyt istotny odczyt na temat listopadowych cen importu w Niemczech (-0,8 proc. m/m, -2,1 proc. r/r, niższe od prognoz) , zaś o 16:00 poznamy dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym. Na większą zmienność można będzie liczyć jutro, gdy w USA przedstawione zostaną m.in. takie publikacje jak dynamika PKB za III kw. (finalna), listopadowe dane o zamówieniach, czy indeksy: Fed z Richmond oraz Uniwersytetu Michigan. Problem w tym, że jeśli wypadną one dobrze, lepiej od prognoz, to euro raczej na tym nie zyska. Gdyby jednak nie były szczególnie optymistyczne, to gracze mogliby to uznać za pretekst do podbicia kursu głównej pary, także na zasadzie realizacji zysków – wtedy oporami byłyby zarówno okolice wspomniane wyżej, jak i 1,23 – 1,2315, natomiast na 1,2360 nie liczymy, chyba że z rynku napłyną informacje o jakimś wyjątkowym charakterze.

Złoty – pierwsze znaki życia?

Na EUR/PLN mieliśmy niedawno wyjścia grubo ponad 4,28, dziś natomiast wracamy do 4,26. Naturalnie dla tych, którzy mają w pamięci kursy sprzed kilkunastu dni – to żadne pocieszenie, tym niemniej trzeba liczyć się z tym, że dojście np. do 4,24 będzie na razie wszystkim, na co możemy liczyć (zresztą nie dziś, być może dopiero w perspektywie poświątecznej).

Na USD/PLN notowany jest poziom 3,4755, tutaj powrót na południe ma obecnie skromny charakter, zaś poważnym ruchem byłoby zejście do 3,4160 – 80, ale brak obecnie impulsów ku temu. Jutro pojawi się krajowy odczyt na temat dynamiki sprzedaży detalicznej (o 10:00).

Źródło: Tomasz Witczak, FMC Managment