... choć słabszy wynik będzie przede wszystkim zasługą niekorzystnej różnicy dni roboczych – w styczniu 2013 r. było ich o dwa więcej. Stąd tak niski odczyt nie powinien martwić, biorąc pod uwagę, że inne wskazania z przemysłu (silny wzrost indeksu PMI) podkreślają utrzymanie pozytywnych trendów. W kontekście rynku złotego szansa na reakcję jest niewielka, gdyż nawet duże rozminięcie się odczytu z prognozami nie wpłynie na zmianę nastawienia Rady Polityki Pieniężnej. Podczas gdy inflacja utrzymuje się na niskim poziomie (0,7% r/r) a presja płacowa w przedsiębiorstwach pozostaje słaba (3,4% r/r), Rada ma wszelkie powody, by trzymać się swojej deklaracji o niezmienianiu stóp procentowych do końca pierwszego półrocza.

Odstawiając na bok czynniki krajowe, po złotym widać wytracenie pędu aprecjacyjnego wraz ze zrównaniem tegorocznego maksimum wobec euro na 4,1380 EUR/PLN. To prowokuje gorący kapitał do realizacji zysków, gdyż ostatnie dwa tygodnie przyniosły niemal jednostajny spadek kursu o ok. 11 groszy. Ale bez silnego zewnętrznego impulsu, złoty wydaje się niezagrożony wyraźniejszym osłabieniem, dodatkowo otrzymując wsparcie z realokacji kapitału w regionie.

Kontynuacja luzowania polityki pieniężnej przez Narodowy Bank Węgier (wczorajsza obniżka stóp proc. o 15 pb do 2,70% przy prog. 2,75%) pokazuje, że bank centralny toleruje osłabienie forinta, co napędza wzrosty na PLN/HUF. Pomimo tego jeszcze w tym tygodniu może dojść do testu nastrojów inwestorów względem segmentu rynków wschodzących. Jeśli w czwartek indeks PMI dla przemysłu Chin wskaże na pogłębianie się spowolnienia w sektorze (odczyt poniżej 50 pkt.), możemy obserwować nasilenie presji na osłabienie złotego. Warto o tym pamiętać, szczególnie że publikacja z Chin trafi na rynek o 2:45 czasu polskiego.

EUR/PLN: Zgodnie z oczekiwaniami z początku tygodnia oddala się wizja pogłębiania spadków EUR/PLN poniżej 4,14. Jednak z drugiej strony obecnie nie widać powodów dla silniejszego odwrócenia trendu, stąd konsolidacja powinna zamykać się poniżej 4,1600/50.

EUR/USD: Jeśli dane z USA będą dalej rozczarowywać, podaż na rynku eurodolara będzie miała przed sobą ciężkie zadanie powstrzymania wzrostów ponad 1,3775. W przypadku przełamania strefa 1,3800/15 stanowi kolejną linię obrony, choć im wyżej jest kurs, tym trudniej znaleźć świeży popyt i do wyczerpania wzrostów coraz bliżej.

Źródło: Konrad Białas, Analityk Alior Bank