Oto bowiem odnotowano wzrost produkcji przemysłowej w czerwcu aż o 2,4 proc. m/m, gdy tymczasem uśrednione prognozy analityków mówiły o 0,3 proc. m/m. Co więcej, okazało się, że majowy spadek został zredukowany. Tym samym na EUR/USD uaktywniły się byki i notowania wyszły ponad 1,33. Na razie ten stan rzeczy się utrzymuje, jakkolwiek nie jesteśmy tak znowu wysoko.

Jutro pojawi się raport na temat bilansu handlu zagranicznego w Niemczech za czerwiec (o 8:00), zaś o 9:00 poznamy dynamikę produkcji przemysłowej w Hiszpanii za ten sam miesiąc. Da to pewien obraz kryzysu i jego aktualnej postaci, jakkolwiek nie sądzimy, by jakikolwiek realnie dający się wyobrazić odczyt z Hiszpanii zmienił gwałtownie sytuację na EUR/USD. O 14:30 dane z amerykańskiego rynku pracy – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych, czyli kolejne deliberacje inwestorów nad możliwością ograniczenia lub zniesienia QE3.

Zapowiedź korekty?

O ile główna para walutowa miała dziś swoje dwa oblicza, o tyle złoty przez praktycznie cały dzisiejszy handel osłabiał się w stosunku do głównych walut. Nawet pomimo tego, że w drugiej części sesji EUR/USD energicznie kierował się na północ, a rentowności polskich obligacji nawet traciły, to rodzima waluta nie kwapiła się zbytnio do umocnienia.

W rezultacie około godziny 16:00 USD/PLN znajdował się na poziomie 3,1676 (co oznaczało 0,25 proc. osłabienie) a EUR/PLN na 4,2137 (co odpowiadało osłanieniu o 0,28 proc.).

Jutro również próżno szukać danych makroekonomicznych z polskiej gospodarki. Złoty uzależniony więc będzie od tego, co wydarzy się na głównej parze walutowej i od bieżących wydarzeń rynkowych.

Źródło: Tomasz Witczak, FMC Managment