Dzisiaj mówi się już o wartości bliższej 5% (Ministerstwo Finansów prognozuje, że wyniesie on 5,5%). Analitycy banku inwestycyjnego Goldman Sachs uważają, że wzrost będzie znaczny, ale jego dynamika nie będzie duża. Ich zdaniem Węgry mają lepsze perspektywy wzrostu niż Polska. Zdaje się, że podobne opinie na ten temat mają inni zagraniczni inwestorzy, czego dowodem jest duża przecena złotego w stosunku do dolara, euro i franka szwajcarskiego. Jeszcze w drugiej połowie lipca dolar kosztował 2,0225 zł, a dzisiaj jego cena wynosi 2,2378 zł. Jest to blisko 10-proc. aprecjacja amerykańskiej waluty w stosunku do PLN. Podobnie wygląda sytuacja na pozostałych parach walut.

Skoro Polska będzie rozwijać się wolniej, tym samym zmniejszy się presja inflacyjna. Potwierdzeniem tej tezy są słabsze od oczekiwanych dane dotyczące dynamiki produkcji przemysłowej w lipcu (5,6% r/r wobec przewidywanych 7,1%). Zdaniem analityków jest to argument za tym, że Rada Polityki Pieniężnej wstrzyma się jeszcze z podwyżką stop procentowych, a może nawet zakończy okres zacieśniania polityki monetarnej. Spada dynamika wzrostu wynagrodzeń, w lipcu wyniosła ona 11,6% w stosunku rocznym, podczas gdy w czerwcu było to 12%. Wzrost zarobków powodował efekt drugiej rundy, co było koronnym argumentem za dalszą podwyżką stóp. Teraz sytuacja trochę się zmienia, gospodarka dostaje zadyszki, choć firmy nadal mają problem ze znalezieniem pracowników (co wymuszało na nich podwyżki płac). Polacy wracają zza granicy, dzięki czemu popyt na pracowników z pewnością zmniejszy się, szczególnie w sektorach związanych z pracą fizyczną (przemysł, budownictwo). Spadek wartości złotego może jednak jeszcze na jakiś czas zatrzymać tę falę powrotów.

Stopy procentowe nie zmieniły się w strefie euro. Decyzję o pozostawieniu ich na tym samym poziomie podjął także Bank Anglii. Zdaniem Stanisława Nieckarza, członka RPP, to wszystko może przyczynić się do pozostawienia stóp procentowych w Polsce na dotychczasowym poziomie do końca bieżącego roku.
Inny członek Rady, Marian Noga, przewiduje, że szczyt inflacji przypadnie najpierw na sierpień, a potem najprawdopodobniej na grudzień. Inflacja wtedy może znajdować się w granicach 4,9–5,1% (Puls Biznesu/PAP). Według Mariana Nogi wiele zależy od wzrostu płac, a także od cen ropy. W ostatnim miesiącu surowiec ten potaniał o blisko 20% (ze 146 do 116 USD za baryłkę).

Wydaje się, że osoby, które zaciągnęły kredyty w złotym mogą spać spokojnie. Istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że RPP podniesie stopy procentowe. Można przypuszczać, że nie stanie się to także we wrześniu. Rada zapewne poczeka do października – opublikowane zostaną wówczas wyniki gospodarki za III kwartał. Wtedy także będzie wiadomo, czy spadek cen ropy był chwilowy, czy mamy do czynienia z większą korekta.

Źródło: Maciej Borowiak, Doradca Finansowy Money Expert SA