Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Złoty, podobnie jak inne waluty regionu, w poniedziałek gwałtownie stracił na wartości. O godzinie 17:52 za dolara trzeba było zapłacić 3,7711 zł, czyli o 16,5 grosza więcej niż w piątek. Euro podrożało o 17,8 grosza do 3,8190 zł. Szwajcarski frank, który dziś znalazł się na najwyższym poziomie w historii, testował natomiast poziom 3,2420 zł (+13,6 grosza).

W czasie dzisiejszej sesji złoty bił kolejne rekordy słabości. Dzienne maksimum w notowaniach EUR/PLN zostało ustanowione na poziomie 4,8340, USD/PLN natomiast zwyżkował do poziomu 3,7880, nie obserwowanego od sierpnia 2004 roku.

Publikacja bardzo złych danych, dotyczących japońskiej gospodarki nie zrobiła wielkiego wrażenia na inwestorach. PKB w czwartym kwartale obniżył się w Japonii o 12,7 proc., a produkcja przemysłowa spadła w grudniu ubiegłego roku o 20,8 proc. W porównaniu do grudnia 2007 r. Choć to wyniki najgorsze od zakończenia II wojny, spadki indeksów w Azji były umiarkowane.

Po weekendowym spotkaniu przedstawicieli grupy G7 i braku konkretnych deklaracji co do sposobów walki z kryzysem nastroje na rynku nie są dobre. Giełdy zareagowały spadkami, a waluty naszego regionu – między innymi forint i korona czeska – gwałtownie się osłabiają. Sytuację zaostrzają też złe dane z Japonii – spadek PKB tego kraju wyniósł 0,6% q/q.

Spokojny poniedziałek: Główna para walutowa rozpoczęła tydzień od spadków w rejony 1,2720. Było to głównie spowodowane brakiem zdecydowanych postanowień co do dalszych działań w związku z kryzysem w największych gospodarkach świata.

Tydzień dla złotego rozpoczął się fatalnie. Podobnie jak inne waluty regionu, mocno traci on na wartości. Przed godziną 11-tą za dolara trzeba było juz zapłacić 3,7546 zł (najwięcej od czerwca 2004 roku), euro kosztowało 4,7884 zł (najwięcej od kwietnia 2004 roku), a szwajcarski frank wspiął się do rekordowego poziomu 3,2113 zł.

Presja sprzedających na giełdach rośnie, a ciągle wysoka awersja do ryzyka powstrzymuje kupujących od większych zakupów. Indeksy amerykańskie powoli osiągają coraz niższe poziomy. Ruchy wzrostowe są coraz bardziej anemiczne.

Piątkowa sesja na amerykańskich giełdach po raz kolejny upłynęła pod znakiem spadków. Dow Jones wahający się znacznie w ciągu dnia, zakończył go na poziomie 7850 pkt, czyli niżej o około 1%. Indeks odnotował tym samym czwarte z kolei zamknięcie poniżej psychologicznej bariery 8000 punktów.

Spotkanie grupy G-7 przyniosło na rynek więcej niepokojów niż nadziei. Grupa skupia ministrów finansów z siedmiu najbogatszych państw świata – USA, Kanady, Japonii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji oraz Włoch.

Dzisiejsze święto w Stanach Zjednoczonych, pozbawia światowe giełdy drogowskazu. Nie jest szczególną tajemnicą, że wszystkie giełdowe trendy w dalszym ciągu są, i prawdopodobnie jeszcze długo będą, kreowane na Wall Street.

W IV kwartale 2008 roku, według opublikowanych w poniedziałek pierwszych szacunków, gospodarka Japonii skurczyła się o 3,3 proc. q/q. Skorygowano także informację o tempie wzrostu PKB w III kwartale - spadek PKB wyniósł 0,6 proc. q/q.

Poniedziałkowy poranek przynosi osłabienie euro w relacji do dolara. O godzinie 9:18 kurs EUR/USD testował poziom 1,2735 dolara, wobec 1,2862 w piątek pod koniec dnia. Cieniem na notowania wspólnej waluty kładą się obawy, że kryzys w rejonie Europy Środkowo-Wschodniej jeszcze się pogłębi, co najmocniej uderzyłoby w europejskie banki i firmy.

Mimo dość dogodnych warunków na początku piątkowej sesji, popyt na warszawskim parkiecie nie skorzystał z okazji do ataku, przez co ostatnia notowania zakończyły się lekkim rozczarowaniem podobnie jak cały tydzień.

W IV kwartale 2008 roku, według opublikowanych w poniedziałek wstępnych szacunków, gospodarka Japonii skurczyła się o 3,3 proc. w relacji kwartalnej. To wynik gorszy od konsensusu na poziomie -3,1 proc. W III kwartale spadek PKB wyniósł 0,6 proc. kwartał do kwartału (po korekcie).

Powolne dryfowania: Praktycznie przez cały dzisiejszy dzień polska waluta powolutku, acz systematycznie traciła na wartości. Nie ma tutaj mowy o jakimś gwałtownym osłabieniu. Wręcz wczorajsze nocne szybkie osłabienie zostało częściowo zniesione rano, potem jednak rozpoczęło się powolne dryfowanie.

Rynki finansowe zachowywały się dziś w miarę stabilnie. Mimo nienajlepszych nastrojów w USA i Azji, na europejskich giełdach przeważał optymizm. Nie zakłóciła go informacja o spadku PKB w strefie euro o 1,2 proc. W czwartym kwartale ubiegłego roku.

Miniony tydzień na rynku złotego rozpoczął się bardzo pozytywnie. Kurs EUR/PLN zszedł w poniedziałek w pobliże 4,4000, oddalając się od tegorocznego szczytu o blisko 30 gr. Kolejne dni przyniosły już jednak stopniowe osłabienie złotego.

W czasie dzisiejszej sesji na rynku walutowym złoty po raz kolejny zbliżył się do swoich miesięcznych rekordów deprecjacji. Po południu za euro trzeba było zapłacić 4,6600 zł, a za dolara 3,6300 zł. Rynek praktycznie nie zareagował na dane o inflacji konsumentów za styczeń, która okazała się być nieco wyższa od prognoz.

Styczniowe dane o inflacji okazały się zgodne z naszymi oczekiwaniami – inflacja w skali roku obniżyła się po raz kolejny – tym razem do 3,1%. W styczniu nadal taniały paliwa, choć to zmieni się już w przypadku wskaźnika za luty.