Data dodania: 2025-07-25 (10:44)
Złoty wszedł w nowy dzień handlu spokojnie, jakby poza granicami kraju nie rozgrywały się spektakle z udziałem najważniejszych banków centralnych i polityków. Euro kosztowało około 4,25 zł, dolar oscylował w pobliżu 3,62 zł, a wahania najważniejszych par walutowych z udziałem polskiej waluty mieściły się w ułamkach procenta.
W tle brzmiały podwyższone tony z Frankfurtu i polityczne fajerwerki w Waszyngtonie, gdzie prezydent Stanów Zjednoczonych znów próbował narzucić narrację Rezerwie Federalnej, lecz rynek złotego zareagował na to wszystko wyraźną rezerwą. Stabilność kursów walut w Polsce w dniu, w którym globalny rynek żył plotkami, przeciekami i domysłami, pokazuje rosnącą samodzielność krajowego rynku walutowego.
Decydujące okazało się to, czego nie widać gołym okiem: równowaga pomiędzy napływem a odpływem kapitału portfelowego, spokojna sytuacja płynnościowa i brak wyraźnych impulsów z polskiej gospodarki, które mogłyby skłonić inwestorów do agresywnego przestawiania pozycji. Dane makro ze świata były mieszane. Wstępne wskaźniki aktywności przedsiębiorstw w strefie euro odnotowały lekką poprawę, zaś amerykański przemysł złapał zadyszkę, co utrudnia prostą interpretację przyszłej ścieżki stóp procentowych w USA. W takiej atmosferze polska waluta stała się beneficjentem wyciszenia: brak nowego tematu do grania na złotym oznaczał jego stabilizację.
Europejski Bank Centralny zrobił dokładnie to, czego oczekiwano: pozostawił stopy procentowe bez zmian. Ważniejszy był ton wypowiedzi prezes EBC. Wybrzmiała w nim ostrożność wobec dalszych cięć, co sugeruje, że w najbliższych miesiącach euro nie dostanie wsparcia w postaci luzowania polityki monetarnej. Dla złotego ten przekaz jest neutralny. Złoty tradycyjnie reaguje na różnicę w oprocentowaniu między Polską a Eurolandem, a skoro ta luka nie zamyka się gwałtownie, brak powodu, aby EUR/PLN gwałtownie wystrzelił. Równocześnie ostrożność EBC ogranicza ryzyko nagłego umocnienia euro, które mogłoby pociągnąć za sobą korektę na złotym.
Za Atlantykiem rozegrał się polityczny teatr, ale jego wpływ na rynek walutowy był ograniczony. Publiczne oceny wydatków banku centralnego, wezwania do obniżek stóp i medialne potyczki nie zmieniają faktu, że Fed działa w trybie danych, nie tweetów. Dolar w ostatnich godzinach nie znalazł silnego powodu, by wyraźnie zyskiwać lub tracić, a to przełożyło się na spokojny obraz USD/PLN. Uczestnicy rynku mają świadomość, że prawdziwy impuls nadejdzie dopiero wraz z komunikatem FOMC lub publikacją prognoz stóp. Do tego czasu polska waluta będzie najpewniej dryfować w korytarzu wyznaczonym przez ostatnie notowania.
W polskiej gospodarce sytuacja pozostaje klarowna: dezinflacja postępuje wolniej niż kilka miesięcy temu, ale jednocześnie dynamika cen nie wymusza na Narodowym Banku Polskim gwałtownych ruchów. Rynek pamięta, że w Polsce stopy procentowe już są znacznie powyżej zera, a ich poziom – w połączeniu z oczekiwaniami inflacyjnymi – wciąż zapewnia atrakcyjność polskich obligacji dla części inwestorów zagranicznych. W praktyce oznacza to, że popyt na złotego nie wygasa, bo wciąż można na nim uzyskać relatywnie korzystną realną stopę zwrotu.
W ostatnich godzinach notowania USD/PLN zdradzały wyczekiwanie. Przy niższym wolumenie w godzinach popołudniowych i wieczornych kurs potrafił domykać dzień w okolicach minimów, co świadczy o tym, że nie ma zmasowanego popytu na dolara amerykańskiego. Dla importerów każdy taki zjazd o kilka groszy bywa okazją do realizacji zabezpieczeń, dla eksporterów – sygnałem, aby nie przesadzać z odwlekaniem sprzedaży wpływów dolarowych. Tego typu taktyczne decyzje zapadają w cieniu makroekonomicznej niepewności, ale w skali jednej doby kurs złotego rzadko bywa zakładnikiem pojedynczych transakcji.
Eurozłoty pozostaje bardziej wypadkową nastrojów wokół Europy niż odzwierciedleniem krajowych niespodzianek. Jeżeli wskaźniki koniunktury w Eurolandzie będą poprawiać się stopniowo, a EBC nie zaskoczy rynków śmiało zasygnalizowanym zwrotem w polityce, presja na wzrost EUR/PLN nie powinna narastać. Dodatkowym czynnikiem stabilizującym jest przekonanie, że polska gospodarka ma za sobą najgłębsze spowolnienie i – choć tempo wzrostu nie imponuje – to pozostaje wystarczające, by przyciągać długoterminowy kapitał.
Krajowa scena polityczna w ostatnich dniach nie dostarczyła tematów zdolnych poruszyć rynek. Inwestorzy śledzą jednak kalendarz: jesienią zapadną decyzje budżetowe, a tempo wykorzystania środków unijnych może stać się powodem do chwilowego wzrostu zmienności. Jak dotąd jednak komunikaty płynące z rządu i instytucji odpowiedzialnych za absorpcję funduszy nie zapowiadają drastycznych niespodzianek. Złoty korzysta na tym, że brak mu autorskich problemów, które mogłyby przerodzić się w gwałtowną wyprzedaż.
Międzynarodowe rynki walutowe są dziś bombardowane danymi i komentarzami, a inwestorzy działający na złotym zaczęli skutecznie je filtrować. Liczą się liczby, a nie nagłówki. To, czy PMI nieznacznie pobiją oczekiwania, ma mniejsze znaczenie niż to, czy w ogóle zmieniają kierunek trendu. To, czy prezes banku centralnego zasugeruje „pauzę w pauzie”, jest mniej istotne niż realna ścieżka inflacji i dynamika płac. W tym sensie złoty pokazał ostatnio, że nie musi być hiperwrażliwy na każde słowo z mównicy w Waszyngtonie czy Frankfurcie.
Ostatnie godziny na rynku złotego można więc nazwać ciszą kontrolowaną. Żadnych gwałtownych ucieczek do bezpiecznych przystani, żadnych panicznych zakupów na fali lokalnej euforii. Zamiast tego: domknięcia pozycji, korekty w raportach ryzyka, dyskretne rolowanie zabezpieczeń. Dla przeciętnego konsumenta czy turysty różnice w kursie euro czy dolara są niemal niewidoczne, ale dla firm rozliczających tysiące faktur miesięcznie każdy grosz w jedną czy drugą stronę to realna kwota.
Przedsiębiorcy operujący na rynku walutowym mają dziś komfort prognozowania kosztów z nieco większą pewnością. Jeśli polska waluta pozostanie w wąskim przedziale, łatwiej zaplanować marże, koszty importu komponentów czy opłaty licencyjne w obcych walutach. Nie oznacza to braku ryzyka. Zmiana retoryki Fed lub nieoczekiwany skok inflacji w kraju potrafią jednym komunikatem wywrócić scenariusze. Jednak dopóki największe banki centralne nie wykonają ruchu, lokalna waluta może nadal „robić swoje”: być neutralnym tłem dla działań biznesu i inwestorów.
Z punktu widzenia strategii inwestycyjnych kluczowe pozostaje śledzenie kalendarza posiedzeń Rady Polityki Pieniężnej, EBC i FOMC, a także publikacji danych inflacyjnych i produkcyjnych. W krótkim terminie to one zadecydują, czy złoty opuści komfortową strefę, czy pozostanie w niej do jesieni. Inwestorzy portfelowi przywiązują coraz większą wagę do różnicy realnych stóp zwrotu, a więc porównują nie tylko nominalne stopy procentowe, ale też oczekiwania inflacyjne. Polska, z perspektywy regionu, wciąż wypada pod tym względem atrakcyjnie, choć potencjalne spowolnienie w strefie euro może w kolejnych miesiącach ten obraz zniuansować.
Nie należy też zapominać o sezonowości. Wzmożony popyt na waluty w czasie letnich wyjazdów Polaków tradycyjnie lekko podbija wolumeny wymiany detalicznej, ale nie zmienia bilansu rynku międzybankowego. Większe znaczenie będą miały rozliczenia kontraktów eksportowych i importowych, a także wzrost zapotrzebowania na energię w okresie jesienno‑zimowym. Te czynniki mogą punktowo zwiększać popyt na euro czy dolara, jednak dopóki nie sprzęgną się z globalnym szokiem, trudno oczekiwać, że wywołają trwałą zmianę paradygmatu na rynku złotego.
Historia ostatniej doby pokazuje, że brak spektakularnych wydarzeń może być dla waluty równie ważny jak nagłe zaskoczenia. Polska waluta nie stała się dziś bohaterem nagłówków, ale to wcale nie jest zła wiadomość. Stabilny kurs to mniejsze koszty transakcyjne dla firm, mniejsze wahania cen dla konsumentów i spokojniejsze decyzje inwestycyjne dla funduszy. Jeżeli kolejne dni nie przyniosą radykalnych zwrotów w polityce monetarnej największych gospodarek, złoty ma wszystkie argumenty, by kontynuować marsz po cienkiej linii pomiędzy globalnymi szumami informacyjnymi, a lokalną normalnością makroekonomiczną.
Decydujące okazało się to, czego nie widać gołym okiem: równowaga pomiędzy napływem a odpływem kapitału portfelowego, spokojna sytuacja płynnościowa i brak wyraźnych impulsów z polskiej gospodarki, które mogłyby skłonić inwestorów do agresywnego przestawiania pozycji. Dane makro ze świata były mieszane. Wstępne wskaźniki aktywności przedsiębiorstw w strefie euro odnotowały lekką poprawę, zaś amerykański przemysł złapał zadyszkę, co utrudnia prostą interpretację przyszłej ścieżki stóp procentowych w USA. W takiej atmosferze polska waluta stała się beneficjentem wyciszenia: brak nowego tematu do grania na złotym oznaczał jego stabilizację.
Europejski Bank Centralny zrobił dokładnie to, czego oczekiwano: pozostawił stopy procentowe bez zmian. Ważniejszy był ton wypowiedzi prezes EBC. Wybrzmiała w nim ostrożność wobec dalszych cięć, co sugeruje, że w najbliższych miesiącach euro nie dostanie wsparcia w postaci luzowania polityki monetarnej. Dla złotego ten przekaz jest neutralny. Złoty tradycyjnie reaguje na różnicę w oprocentowaniu między Polską a Eurolandem, a skoro ta luka nie zamyka się gwałtownie, brak powodu, aby EUR/PLN gwałtownie wystrzelił. Równocześnie ostrożność EBC ogranicza ryzyko nagłego umocnienia euro, które mogłoby pociągnąć za sobą korektę na złotym.
Za Atlantykiem rozegrał się polityczny teatr, ale jego wpływ na rynek walutowy był ograniczony. Publiczne oceny wydatków banku centralnego, wezwania do obniżek stóp i medialne potyczki nie zmieniają faktu, że Fed działa w trybie danych, nie tweetów. Dolar w ostatnich godzinach nie znalazł silnego powodu, by wyraźnie zyskiwać lub tracić, a to przełożyło się na spokojny obraz USD/PLN. Uczestnicy rynku mają świadomość, że prawdziwy impuls nadejdzie dopiero wraz z komunikatem FOMC lub publikacją prognoz stóp. Do tego czasu polska waluta będzie najpewniej dryfować w korytarzu wyznaczonym przez ostatnie notowania.
W polskiej gospodarce sytuacja pozostaje klarowna: dezinflacja postępuje wolniej niż kilka miesięcy temu, ale jednocześnie dynamika cen nie wymusza na Narodowym Banku Polskim gwałtownych ruchów. Rynek pamięta, że w Polsce stopy procentowe już są znacznie powyżej zera, a ich poziom – w połączeniu z oczekiwaniami inflacyjnymi – wciąż zapewnia atrakcyjność polskich obligacji dla części inwestorów zagranicznych. W praktyce oznacza to, że popyt na złotego nie wygasa, bo wciąż można na nim uzyskać relatywnie korzystną realną stopę zwrotu.
W ostatnich godzinach notowania USD/PLN zdradzały wyczekiwanie. Przy niższym wolumenie w godzinach popołudniowych i wieczornych kurs potrafił domykać dzień w okolicach minimów, co świadczy o tym, że nie ma zmasowanego popytu na dolara amerykańskiego. Dla importerów każdy taki zjazd o kilka groszy bywa okazją do realizacji zabezpieczeń, dla eksporterów – sygnałem, aby nie przesadzać z odwlekaniem sprzedaży wpływów dolarowych. Tego typu taktyczne decyzje zapadają w cieniu makroekonomicznej niepewności, ale w skali jednej doby kurs złotego rzadko bywa zakładnikiem pojedynczych transakcji.
Eurozłoty pozostaje bardziej wypadkową nastrojów wokół Europy niż odzwierciedleniem krajowych niespodzianek. Jeżeli wskaźniki koniunktury w Eurolandzie będą poprawiać się stopniowo, a EBC nie zaskoczy rynków śmiało zasygnalizowanym zwrotem w polityce, presja na wzrost EUR/PLN nie powinna narastać. Dodatkowym czynnikiem stabilizującym jest przekonanie, że polska gospodarka ma za sobą najgłębsze spowolnienie i – choć tempo wzrostu nie imponuje – to pozostaje wystarczające, by przyciągać długoterminowy kapitał.
Krajowa scena polityczna w ostatnich dniach nie dostarczyła tematów zdolnych poruszyć rynek. Inwestorzy śledzą jednak kalendarz: jesienią zapadną decyzje budżetowe, a tempo wykorzystania środków unijnych może stać się powodem do chwilowego wzrostu zmienności. Jak dotąd jednak komunikaty płynące z rządu i instytucji odpowiedzialnych za absorpcję funduszy nie zapowiadają drastycznych niespodzianek. Złoty korzysta na tym, że brak mu autorskich problemów, które mogłyby przerodzić się w gwałtowną wyprzedaż.
Międzynarodowe rynki walutowe są dziś bombardowane danymi i komentarzami, a inwestorzy działający na złotym zaczęli skutecznie je filtrować. Liczą się liczby, a nie nagłówki. To, czy PMI nieznacznie pobiją oczekiwania, ma mniejsze znaczenie niż to, czy w ogóle zmieniają kierunek trendu. To, czy prezes banku centralnego zasugeruje „pauzę w pauzie”, jest mniej istotne niż realna ścieżka inflacji i dynamika płac. W tym sensie złoty pokazał ostatnio, że nie musi być hiperwrażliwy na każde słowo z mównicy w Waszyngtonie czy Frankfurcie.
Ostatnie godziny na rynku złotego można więc nazwać ciszą kontrolowaną. Żadnych gwałtownych ucieczek do bezpiecznych przystani, żadnych panicznych zakupów na fali lokalnej euforii. Zamiast tego: domknięcia pozycji, korekty w raportach ryzyka, dyskretne rolowanie zabezpieczeń. Dla przeciętnego konsumenta czy turysty różnice w kursie euro czy dolara są niemal niewidoczne, ale dla firm rozliczających tysiące faktur miesięcznie każdy grosz w jedną czy drugą stronę to realna kwota.
Przedsiębiorcy operujący na rynku walutowym mają dziś komfort prognozowania kosztów z nieco większą pewnością. Jeśli polska waluta pozostanie w wąskim przedziale, łatwiej zaplanować marże, koszty importu komponentów czy opłaty licencyjne w obcych walutach. Nie oznacza to braku ryzyka. Zmiana retoryki Fed lub nieoczekiwany skok inflacji w kraju potrafią jednym komunikatem wywrócić scenariusze. Jednak dopóki największe banki centralne nie wykonają ruchu, lokalna waluta może nadal „robić swoje”: być neutralnym tłem dla działań biznesu i inwestorów.
Z punktu widzenia strategii inwestycyjnych kluczowe pozostaje śledzenie kalendarza posiedzeń Rady Polityki Pieniężnej, EBC i FOMC, a także publikacji danych inflacyjnych i produkcyjnych. W krótkim terminie to one zadecydują, czy złoty opuści komfortową strefę, czy pozostanie w niej do jesieni. Inwestorzy portfelowi przywiązują coraz większą wagę do różnicy realnych stóp zwrotu, a więc porównują nie tylko nominalne stopy procentowe, ale też oczekiwania inflacyjne. Polska, z perspektywy regionu, wciąż wypada pod tym względem atrakcyjnie, choć potencjalne spowolnienie w strefie euro może w kolejnych miesiącach ten obraz zniuansować.
Nie należy też zapominać o sezonowości. Wzmożony popyt na waluty w czasie letnich wyjazdów Polaków tradycyjnie lekko podbija wolumeny wymiany detalicznej, ale nie zmienia bilansu rynku międzybankowego. Większe znaczenie będą miały rozliczenia kontraktów eksportowych i importowych, a także wzrost zapotrzebowania na energię w okresie jesienno‑zimowym. Te czynniki mogą punktowo zwiększać popyt na euro czy dolara, jednak dopóki nie sprzęgną się z globalnym szokiem, trudno oczekiwać, że wywołają trwałą zmianę paradygmatu na rynku złotego.
Historia ostatniej doby pokazuje, że brak spektakularnych wydarzeń może być dla waluty równie ważny jak nagłe zaskoczenia. Polska waluta nie stała się dziś bohaterem nagłówków, ale to wcale nie jest zła wiadomość. Stabilny kurs to mniejsze koszty transakcyjne dla firm, mniejsze wahania cen dla konsumentów i spokojniejsze decyzje inwestycyjne dla funduszy. Jeżeli kolejne dni nie przyniosą radykalnych zwrotów w polityce monetarnej największych gospodarek, złoty ma wszystkie argumenty, by kontynuować marsz po cienkiej linii pomiędzy globalnymi szumami informacyjnymi, a lokalną normalnością makroekonomiczną.
Źródło: Jarosław Wasiński, MyBank.pl
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Przedświąteczny test złotówki: co zrobi PLN, gdy dolar słabnie?
10:32 Komentarz walutowy MyBank.plPoniedziałek, 22 grudnia 2025 r., rozpoczął się na rynku walut w atmosferze wyraźnie przedświątecznej: z jednej strony inwestorzy wciąż próbują domykać rok zgodnie z dominującymi trendami ostatnich tygodni, z drugiej – płynność wchodzi w typowo grudniowy tryb mało płynnego rynku, w którym nawet umiarkowane zlecenia potrafią na chwilę podbić zmienność. W takich warunkach polski złoty pozostaje w centrum uwagi lokalnych uczestników rynku, bo to właśnie końcówka roku bywa okresem, gdy przepływy związane z rozliczeniami handlowymi i „porządkowaniem” portfeli potrafią przeważyć nad sygnałami stricte makroekonomicznymi.
Kurs złotego PLN – piątek, 19 grudnia 2025: czy złotówka utrzyma przewagę?
2025-12-19 Komentarz walutowy MyBank.plRynek złotego w ostatnich kilkunastu godzinach jest raczej areną precyzyjnego ważenia dwóch sił: pogarszających się sygnałów z amerykańskiego rynku pracy oraz wzrostu premii za ryzyko geopolityczne w obszarze ropy. To połączenie tradycyjnie sprzyja dolarowi i bezpiecznym przystaniom, a jednocześnie potrafi szkodzić walutom rynków wschodzących. Tym razem reakcja polskiego złotego jest bardziej zniuansowana: PLN nie został „złamany”, ale też nie ignoruje zmian globalnego sentymentu.
Złotówka zaskakuje rynek: PLN mocny, gdy świat gra pod Fed i geopolitykę
2025-12-18 Komentarz walutowy MyBank.plW czwartek, 18 grudnia 2025 r., rynki wciąż trawią serię sygnałów, że amerykański cykl koniunkturalny chłodnieje, a geopolityka znów potrafi w kilka godzin przestawić wyceny surowców. Z drugiej strony – polski złoty pozostaje wyraźnie odporny na nerwowe impulsy z zagranicy, co widać zarówno w zachowaniu głównych par z PLN, jak i w relacji złotówki do walut powiązanych z ropą. To nie jest „spektakularna hossa” na PLN, ale raczej konsekwentne utrzymywanie przewagi w środowisku, w którym część walut rynków wschodzących zwykle traci.
Polski złoty PLN silny mimo widma kryzysu i napięć na linii USA-Wenezuela
2025-12-17 Komentarz walutowy MyBank.plW środowy poranek 17 grudnia 2025 uwaga inwestorów, zmęczonych wielomiesięcznym śledzeniem wskaźników inflacji i analizowaniem każdego słowa płynącego z banków centralnych, gwałtownie przesunęła się na temat, który przez długi czas pozostawał w uśpieniu – kondycję amerykańskiego rynku pracy. To właśnie fundamenty gospodarki USA, a nie tylko stopy procentowe, stały się nowym punktem odniesienia dla globalnego kapitału. Rosnące bezrobocie w USA zmienia sposób, w jaki inwestorzy patrzą na dolara amerykańskiego, a pośrednio także na rynek złotego, który jak dotąd zaskakująco dobrze znosi globalne zawirowania.
Rynek złotego na starcie tygodnia: dolar amerykański, funt brytyjski i frank w jednym kadrze
2025-12-15 Komentarz walutowy MyBank.plPoniedziałkowy poranek 15 grudnia przynosi na rynku walut mieszankę ostrożności i selektywnego apetytu na ryzyko, typową dla startu nowego tygodnia w końcówce roku. W handlu widać, że uczestnicy rynku „ustawiają” pozycje pod serię decyzji banków centralnych i paczkę danych makro, a jednocześnie reagują na świeże impulsy z rynków globalnych.
Kursy walut w piątek 12 grudnia 2025: USH, CHF, GBP, NOK kontra PLN
2025-12-12 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty w piątek utrzymuje pozycję wypracowaną w ostatnich dniach, a handel na rynku złotego ma wyraźnie „techniczną” strukturę: inwestorzy w dużej mierze reagują na impulsy z rynków bazowych i na różnice w oczekiwaniach dotyczących stóp procentowych, zamiast dyskontować jeden dominujący lokalny temat. W centrum uwagi pozostaje relacja między globalnym dolarem a koszykiem walut rynków wschodzących, w tym PLN. W praktyce oznacza to, że złotówka porusza się w rytmie zmian rentowności obligacji USA i nastrojów wobec ryzyka, a dopiero w drugim kroku rynek dopina narrację o krajowej polityce pieniężnej i kondycji finansów publicznych.
Fed tnie stopy, dolar słabnie. Co na to złotówka i rynek złotego?
2025-12-11 Komentarz walutowy MyBank.plCzwartek na rynku walutowym upływa pod znakiem "trzeźwienia" po decyzji Rezerwy Federalnej i jednoczesnego szukania nowego punktu równowagi przez główne waluty. Po trzeciej z rzędu obniżce stóp w USA dolar pozostaje pod presją, ale nie ma mowy o gwałtownym odwrocie. Na tym tle na rynku Forex złotówka pozostaje stabilna, a zmienność na głównych parach z PLN jest wyraźnie niższa niż kilka tygodni temu. Inwestorzy próbują zrozumieć, czy rosnąca niezgoda wewnątrz Fed będzie jedynie „szumem w tle”, czy początkiem poważniejszego sporu o przyszłość amerykańskiej polityki pieniężnej.
Złotówka czeka na Fed: czy trzecia obniżka stóp w USA wstrząśnie rynkiem złotego?
2025-12-10 Komentarz walutowy MyBank.plW środę 10 grudnia 2025 roku rynek walutowy działa w trybie wyczekiwania. Inwestorzy na całym świecie patrzą przede wszystkim na wieczorną decyzję Rezerwy Federalnej i jutrzejszy komunikat Banku Kanady, a polski złoty korzysta z tego tła, pozostając relatywnie stabilny wobec głównych walut. Na rynku Forex w środowy poranek za euro płacono w okolicach 4,23 zł, za dolar amerykański (USD) około 3,63 zł, za franka szwajcarskiego (CHF) około 4,51 zł, a za funt brytyjski (GBP) około 4,84 zł, co dobrze koresponduje z bieżącymi poziomami ze średnich tabel NBP.
Czy polski złoty utrzyma mocną pozycję wobec dolara i euro w 2026 roku?
2025-12-09 Komentarz walutowy MyBank.plWe wtorek rano, 9 grudnia 2025 roku, polski złoty pozostaje relatywnie mocny wobec głównych walut świata. Po serii spokojnych dni i ograniczonej zmienności inwestorzy na nowo koncentrują się na globalnych danych z USA oraz na skutkach niedawnej decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Na razie jednak nastroje wokół PLN pozostają wyraźnie lepsze niż jeszcze rok wcześniej, gdy rynek złotego musiał mierzyć się z gwałtownymi skokami inflacji i wyższą nerwowością na rynkach globalnych.
Polski złoty broni pozycji lidera regionu. Jak wypada na tle NOK, CHF i CAD?
2025-12-08 Komentarz walutowy MyBank.plW poniedziałek rano, 8 grudnia 2025 roku, polski złoty wchodzi w nowy tydzień w relatywnie stabilnej formie, pozostając jedną z mocniejszych walut regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Po serii umiarkowanych wahań na przełomie listopada i grudnia notowania głównych par na rynku Forex oscylują w wąskich przedziałach, a rynek złotego uważnie śledzi zarówno świeżą decyzję Rady Polityki Pieniężnej, jak i globalne nastroje wokół dolara amerykańskiego.









