
Data dodania: 2016-12-30 (16:37)
Wykres eurodolara i kwestie globalne: Oto i przyszło nam prezentować raport dzienny, tygodniowy, miesięczny i zarazem roczny. Kusi to z jednej strony do długich, szczegółowych elaboratów, a z drugiej – do zamknięcia wszystkiego w kilku zgrzebnych hasłach (takich jak np. 'silny dolar' czy 'droższa ropa'). Spróbujemy usytuować się pomiędzy tymi skrajnościami.
Jeżeli chodzi o eurodolara, to w marcu roku 2015, a więc blisko dwa lata temu, wykres pary przetestował minimum przy 1,0440. W uproszczeniu można jednak przyjąć, że myślimy o linii 1,05. W takim razie po drugiej stronie możemy rozważać zakres 1,15 – 1,17. Istotnie, blisko dwa lata upłynęły w szerokiej konsolidacji od 1,05 do 1,17. Ostatni raz eurodolar był naprawdę wysoko u progu maja, gdy notowano wyjścia ponad 1,16.
Europejski Bank Centralny prowadzi nadal arfy-luźną politykę monetarną, podczas gdy Fed powoli zacieśnia swe podejście. Rok temu Fed dokonał pierwszej po wielu latach podwyżki stóp, w tym roku kluczył, mataczył, ale w końcu zrealizował drugi ruch, również w grudniu. Teraz zakres stopy funduszy federalnych to 0,50 – 0,75 proc. Rezerwa Federalna motywowana jest choćby własnymi zapewnieniami, że będzie podwyższać stopy, gdy sytuacja rynku pracy się poprawi, inflacja wzrośnie, a ogólne dane makro będą dobre. I rzeczywiście – taki mamy obecnie obraz, z bezrobociem U-3 poniżej 5 proc. Co więcej, w ostatnich miesiącach rosła rentowność 10-letnich obligacji USA, co poszerzało rozstęp między długo- i krótkoterminową stopą procentową. Zbyt duży rozstęp może stanowić zagrożenie dla płynności banków (bo inwestorzy mogą wybierać wysoko oprocentowane obligacje zamiast lokat, nawet jeśli pójście w stronę papierów dłużnych trochę zwiększy ich ceny).
Najnowsze posiedzenie Fed przyniosło sugestię, że w roku 2017 dojdzie aż do trzech podwyżek oprocentowania, taka jest mediana oczekiwań członków FOMC. Tymczasem w Europie EBC przedłużył i de facto poszerzył operację QE, a równocześnie czynnikiem napięcia jest sytuacja banku Monte Paschi di Siena we Włoszech. Będzie on potrzebował blisko 9 mld euro dofinansowania, a tak naprawdę zapłacą za to podatnicy.
W tej sytuacji nie jest dziwne, że od początku maja to dolar zyskiwał na sile – pomimo wszelkich lokalnych korekt i wahań. Proces aprecjacji dolara przybrał na sile po wygranej Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. W ostatnich tygodniach notowano zejścia prawie do 1,0350. Najnowsze godziny to korekta – ale chyba tylko korekta, przednoworoczna i generowana przy płytkim rynku. Tak należy tłumaczyć chwilowy skok powyżej 1,06, jaki mogliśmy obserwować w nocy czy też nad ranem. Co więcej, można sądzić, że po owym skoku potwierdzony został generalny trend spadkowy, w szczególności ten zaostrzony, biegnący od 9 listopada.
W przyszłym roku Fed może kluczyć i robić różne rzeczy, by uniknąć owych trzech podwyżek. Banki centralne mają słabość do luźnej polityki, która podoba się giełdowym spekulantom i podtrzymuje iluzję gospodarczej prosperity, szczególnie jeśli pieniądze trafiają do banków i na giełdy, nie tworząc 'ordynarnej' inflacji w cenach chleba czy rowerów. Fed może kluczyć, owszem – ale ten scenariusz jest dużo mniej prawdopodobny niż w roku bieżącym. Członkowie FOMC być może realizują czyjeś interesy (np. akcjonariuszy Fed...?) albo jakieś postulaty ideologiczne, ale muszą mieć również i trochę rozsądku. Jeśli w 2016 z czterech zapowiadanych podwyżek zrobiła się jedna, to nie musi to znaczyć, że tak samo będzie w 2017. Przeciwnie, może być tak, że teraz Fed faktycznie będzie zmuszony nadrabiać tamte opóźnienia – choćby po to, by mieć 'skąd schodzić' w razie pogorszenia się koniunktury. Poza tym luźna polityka pieniężna może skutkować błędnymi decyzjami inwestycyjnymi przedsiębiorców, później weryfikowanymi negatywnie przez rynek (por. austriacka teoria cyklu koniunkturalnego).
Ważnym wydarzeniem tego roku było nie tylko zwycięstwo Trumpa, ale i wygrana euro-sceptyków czerwcowym, brytyjskim referendum brexitowym. W pewnym sensie oba te wydarzenia pokazały, że pewien błogostan współczesnego świata zaczyna się chwiać. Nie, żeby Trump, Farage, Orban czy Kaczyński faktycznie byli mrocznymi widmami upadku zachodnich wartości (czy jak to chcą przedstawiać niektóre media) – ale jednak widać pewną tendencję. Jest ona tyleż prawicowa, co i populistyczna, a do tego ekonomicznie niejednorodna, bo hasła wolnorynkowe przeplatają się w niej z protekcjonistycznymi i pro-socjalnymi. Niektórzy sądzą w związku z tym, że Unia Europejska już się kończy, acz to chyba przesadna diagnoza. Można jednak wyobrazić sobie sytuację, w której procesy integracyjne zaczynają się cofać, Unia przybiera nowy kształt (np. luźniejszy i być może bez niektórych państw), a brukselscy oficjele robią dobrą minę do złej gry, utrzymując dawne nazwy instytucji i zapewniając, że wszystko jest po staremu.
Dla nas istotne jest to, że funt w tym roku sporo stracił. Na przykład wykres GBP/EUR sytuował się w styczniu powyżej 1,35, zaś jesienią 2016 przetestował 1,10 (i nawet chwilowy dołek na 1,0650, ale powiedzmy, że ten eksces pomijamy). Na razie kurs pary to 1,1720. Na GBP/USD mamy z kolei trochę mniej niż 1,24, ale w tym roku byliśmy chwilami poniżej 1,22 – mimo że w styczniu wykres pozycjonował się przy 1,45.
Wspominaliśmy na początku o ropie, a nawet o 'droższej ropie'. Oczywiście na początku roku surowiec ten taniał, kontrakty na WTI w lutym schodziły do ok. 26 dolarów za sztukę. Później jednak pojawiły się zapowiedzi ograniczenia wydobycia przez państwa OPEC i nawet faktycznie zawarto porozumienie. W efekcie dziś ropa jest przy kursie ok. 52 – 54 dolarów, przy czym granica 54 USD trzyma się mocno i być może nie zostanie w najbliższych miesiącach przekroczona. Na ropie sytuacja była paradoksalna – z jednej strony ogromne wydobycie nie było rynkowo potrzebne i oznaczało dla wszystkich obniżkę ceny surowca, ale z drugiej niektóre państwa (np. Iran) upatrywały w tym szaleństwie metody, mianowicie metody na wyrugowanie konkurencji (amerykańskiej czy kanadyjskiej).
Dzieje polskiego orła
USD/PLN w początkach tego roku, w styczniu, plasował się przy 3,90 – a później schodził nawet do 3,70. Ostatecznie jednak się osłabił, obecnie jest poniżej 4,18 – ale był już momentami przy 4,2780. Nie jest to specjalnie zaskakujące – przy mocnym dolarze ta para musi się tak zachowywać.
Można też dodać, że na początku roku rating obniżyła nam agencja S&P, a później pozostałe dwie agencje, które są ważne dla rynku, tj. Moody's i Fitch, wisiały nad nami niczym miecz Damoklesa. Ostatecznie S&P trochę ustąpiła, podnosząc perspektywę długu Polski, jakby w przeczuciu, że wyszła trochę przed szereg. Tym niemniej niektóre dane makro nie były w ostatnich czasach dobre – np. PKB za III kw. wypadł słabo (choć listopadowe informacje o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej były nadzwyczaj dobre, tak więc wszystko to ma dwie strony).
EUR/PLN jest przy 4,4050. W grudniu złoty zdołał trochę odzyskać, boć para ta wybijała się już ponad 4,50. Przypomnijmy jednak 4,2250 – minima kwietniowe. Tak więc i tu PLN jest co do zasady słaby, nawet jeśli przełożenie z eurodolara nie jest tak klarowne jak na dolar-złotym.
Co innego funt – tu mamy 5,16, a nie tak dawno notowano 4,60 – 4,70. Tymczasem w początkach roku mieliśmy ok. 5,90. Do funta złoty jest relatywnie mocny, ale w kontekście Brexitu nie może to dziwić.
Polska ma oczywiście nadal swoje problemy polityczne. Opozycja stara się torpedować działania rządu – czy to poprzez sejmowe i uliczne demonstracje, czy przez straszenie przyszłą ruiną budżetu w związku z pro-socjalnymi zamysłami i działaniami PiS. Zdarzają się też swego rodzaju sugestie spoza granic, z kręgów unijnych. Rząd PiS zdaje się jednak być pewny siebie – dużo bardziej niż w roku 2005. Ma większość, a dużą część społeczeństwa uspokajają takie rzeczy jak program 500+ czy Mieszkanie+, jak również niepodległościowa retoryka. Zachód co prawda wrzuca Kaczyńskiego do tego worka, w którym siedzą już Trump, Orban i inni – ale też ów Zachód ma wystarczająco dużo własnych problemów. Wspomnijmy choćby kryzys migracyjny czy włoski kryzys bankowy. Co ciekawe, można powiedzieć, że ta najbardziej spiskowa teoria, w myśl której unijne organy czy agencje ratingowe mogą w ułamku sekund zniszczyć każde państwo, obniżając rating czy publikując dowolny komunikat tylko z powodu kaprysu tego czy owego 'możnego tego świata' – szwankuje; bo przecież Moody's i Fitch ostatecznie nic takiego nie zrobiły, a decyzja S&P została uznana generalnie za przedwczesną. Ten miecz jest jednak obosieczny – bo jeśli faktycznie decyzje agencji odzwierciedlają autentyczne wady i zalety kraju, zagrożenia i perspektywy, to utrzymanie dobrych wskaźników jest dla PiS miarodajnym wyzwaniem na ten rok i kolejne.
Europejski Bank Centralny prowadzi nadal arfy-luźną politykę monetarną, podczas gdy Fed powoli zacieśnia swe podejście. Rok temu Fed dokonał pierwszej po wielu latach podwyżki stóp, w tym roku kluczył, mataczył, ale w końcu zrealizował drugi ruch, również w grudniu. Teraz zakres stopy funduszy federalnych to 0,50 – 0,75 proc. Rezerwa Federalna motywowana jest choćby własnymi zapewnieniami, że będzie podwyższać stopy, gdy sytuacja rynku pracy się poprawi, inflacja wzrośnie, a ogólne dane makro będą dobre. I rzeczywiście – taki mamy obecnie obraz, z bezrobociem U-3 poniżej 5 proc. Co więcej, w ostatnich miesiącach rosła rentowność 10-letnich obligacji USA, co poszerzało rozstęp między długo- i krótkoterminową stopą procentową. Zbyt duży rozstęp może stanowić zagrożenie dla płynności banków (bo inwestorzy mogą wybierać wysoko oprocentowane obligacje zamiast lokat, nawet jeśli pójście w stronę papierów dłużnych trochę zwiększy ich ceny).
Najnowsze posiedzenie Fed przyniosło sugestię, że w roku 2017 dojdzie aż do trzech podwyżek oprocentowania, taka jest mediana oczekiwań członków FOMC. Tymczasem w Europie EBC przedłużył i de facto poszerzył operację QE, a równocześnie czynnikiem napięcia jest sytuacja banku Monte Paschi di Siena we Włoszech. Będzie on potrzebował blisko 9 mld euro dofinansowania, a tak naprawdę zapłacą za to podatnicy.
W tej sytuacji nie jest dziwne, że od początku maja to dolar zyskiwał na sile – pomimo wszelkich lokalnych korekt i wahań. Proces aprecjacji dolara przybrał na sile po wygranej Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. W ostatnich tygodniach notowano zejścia prawie do 1,0350. Najnowsze godziny to korekta – ale chyba tylko korekta, przednoworoczna i generowana przy płytkim rynku. Tak należy tłumaczyć chwilowy skok powyżej 1,06, jaki mogliśmy obserwować w nocy czy też nad ranem. Co więcej, można sądzić, że po owym skoku potwierdzony został generalny trend spadkowy, w szczególności ten zaostrzony, biegnący od 9 listopada.
W przyszłym roku Fed może kluczyć i robić różne rzeczy, by uniknąć owych trzech podwyżek. Banki centralne mają słabość do luźnej polityki, która podoba się giełdowym spekulantom i podtrzymuje iluzję gospodarczej prosperity, szczególnie jeśli pieniądze trafiają do banków i na giełdy, nie tworząc 'ordynarnej' inflacji w cenach chleba czy rowerów. Fed może kluczyć, owszem – ale ten scenariusz jest dużo mniej prawdopodobny niż w roku bieżącym. Członkowie FOMC być może realizują czyjeś interesy (np. akcjonariuszy Fed...?) albo jakieś postulaty ideologiczne, ale muszą mieć również i trochę rozsądku. Jeśli w 2016 z czterech zapowiadanych podwyżek zrobiła się jedna, to nie musi to znaczyć, że tak samo będzie w 2017. Przeciwnie, może być tak, że teraz Fed faktycznie będzie zmuszony nadrabiać tamte opóźnienia – choćby po to, by mieć 'skąd schodzić' w razie pogorszenia się koniunktury. Poza tym luźna polityka pieniężna może skutkować błędnymi decyzjami inwestycyjnymi przedsiębiorców, później weryfikowanymi negatywnie przez rynek (por. austriacka teoria cyklu koniunkturalnego).
Ważnym wydarzeniem tego roku było nie tylko zwycięstwo Trumpa, ale i wygrana euro-sceptyków czerwcowym, brytyjskim referendum brexitowym. W pewnym sensie oba te wydarzenia pokazały, że pewien błogostan współczesnego świata zaczyna się chwiać. Nie, żeby Trump, Farage, Orban czy Kaczyński faktycznie byli mrocznymi widmami upadku zachodnich wartości (czy jak to chcą przedstawiać niektóre media) – ale jednak widać pewną tendencję. Jest ona tyleż prawicowa, co i populistyczna, a do tego ekonomicznie niejednorodna, bo hasła wolnorynkowe przeplatają się w niej z protekcjonistycznymi i pro-socjalnymi. Niektórzy sądzą w związku z tym, że Unia Europejska już się kończy, acz to chyba przesadna diagnoza. Można jednak wyobrazić sobie sytuację, w której procesy integracyjne zaczynają się cofać, Unia przybiera nowy kształt (np. luźniejszy i być może bez niektórych państw), a brukselscy oficjele robią dobrą minę do złej gry, utrzymując dawne nazwy instytucji i zapewniając, że wszystko jest po staremu.
Dla nas istotne jest to, że funt w tym roku sporo stracił. Na przykład wykres GBP/EUR sytuował się w styczniu powyżej 1,35, zaś jesienią 2016 przetestował 1,10 (i nawet chwilowy dołek na 1,0650, ale powiedzmy, że ten eksces pomijamy). Na razie kurs pary to 1,1720. Na GBP/USD mamy z kolei trochę mniej niż 1,24, ale w tym roku byliśmy chwilami poniżej 1,22 – mimo że w styczniu wykres pozycjonował się przy 1,45.
Wspominaliśmy na początku o ropie, a nawet o 'droższej ropie'. Oczywiście na początku roku surowiec ten taniał, kontrakty na WTI w lutym schodziły do ok. 26 dolarów za sztukę. Później jednak pojawiły się zapowiedzi ograniczenia wydobycia przez państwa OPEC i nawet faktycznie zawarto porozumienie. W efekcie dziś ropa jest przy kursie ok. 52 – 54 dolarów, przy czym granica 54 USD trzyma się mocno i być może nie zostanie w najbliższych miesiącach przekroczona. Na ropie sytuacja była paradoksalna – z jednej strony ogromne wydobycie nie było rynkowo potrzebne i oznaczało dla wszystkich obniżkę ceny surowca, ale z drugiej niektóre państwa (np. Iran) upatrywały w tym szaleństwie metody, mianowicie metody na wyrugowanie konkurencji (amerykańskiej czy kanadyjskiej).
Dzieje polskiego orła
USD/PLN w początkach tego roku, w styczniu, plasował się przy 3,90 – a później schodził nawet do 3,70. Ostatecznie jednak się osłabił, obecnie jest poniżej 4,18 – ale był już momentami przy 4,2780. Nie jest to specjalnie zaskakujące – przy mocnym dolarze ta para musi się tak zachowywać.
Można też dodać, że na początku roku rating obniżyła nam agencja S&P, a później pozostałe dwie agencje, które są ważne dla rynku, tj. Moody's i Fitch, wisiały nad nami niczym miecz Damoklesa. Ostatecznie S&P trochę ustąpiła, podnosząc perspektywę długu Polski, jakby w przeczuciu, że wyszła trochę przed szereg. Tym niemniej niektóre dane makro nie były w ostatnich czasach dobre – np. PKB za III kw. wypadł słabo (choć listopadowe informacje o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej były nadzwyczaj dobre, tak więc wszystko to ma dwie strony).
EUR/PLN jest przy 4,4050. W grudniu złoty zdołał trochę odzyskać, boć para ta wybijała się już ponad 4,50. Przypomnijmy jednak 4,2250 – minima kwietniowe. Tak więc i tu PLN jest co do zasady słaby, nawet jeśli przełożenie z eurodolara nie jest tak klarowne jak na dolar-złotym.
Co innego funt – tu mamy 5,16, a nie tak dawno notowano 4,60 – 4,70. Tymczasem w początkach roku mieliśmy ok. 5,90. Do funta złoty jest relatywnie mocny, ale w kontekście Brexitu nie może to dziwić.
Polska ma oczywiście nadal swoje problemy polityczne. Opozycja stara się torpedować działania rządu – czy to poprzez sejmowe i uliczne demonstracje, czy przez straszenie przyszłą ruiną budżetu w związku z pro-socjalnymi zamysłami i działaniami PiS. Zdarzają się też swego rodzaju sugestie spoza granic, z kręgów unijnych. Rząd PiS zdaje się jednak być pewny siebie – dużo bardziej niż w roku 2005. Ma większość, a dużą część społeczeństwa uspokajają takie rzeczy jak program 500+ czy Mieszkanie+, jak również niepodległościowa retoryka. Zachód co prawda wrzuca Kaczyńskiego do tego worka, w którym siedzą już Trump, Orban i inni – ale też ów Zachód ma wystarczająco dużo własnych problemów. Wspomnijmy choćby kryzys migracyjny czy włoski kryzys bankowy. Co ciekawe, można powiedzieć, że ta najbardziej spiskowa teoria, w myśl której unijne organy czy agencje ratingowe mogą w ułamku sekund zniszczyć każde państwo, obniżając rating czy publikując dowolny komunikat tylko z powodu kaprysu tego czy owego 'możnego tego świata' – szwankuje; bo przecież Moody's i Fitch ostatecznie nic takiego nie zrobiły, a decyzja S&P została uznana generalnie za przedwczesną. Ten miecz jest jednak obosieczny – bo jeśli faktycznie decyzje agencji odzwierciedlają autentyczne wady i zalety kraju, zagrożenia i perspektywy, to utrzymanie dobrych wskaźników jest dla PiS miarodajnym wyzwaniem na ten rok i kolejne.
Źródło: Tomasz Witczak, FMC Management
Komentarz walutowy dostarczyła firma:
Financial Markets Center Management
Financial Markets Center Management
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Deeskalacja i doważanie USA
2025-04-25 Raport DM BOŚ z rynku walutChińczycy temu zaprzeczają, ale prezydent Trump twierdzi, że prowadzone są już zakulisowe rozmowy z Chinami na temat obniżenia stawek celnych po obu stronach i progres w tym temacie jest widoczny. Chiny mają rozważyć zwolnienia dla amerykańskiego sprzętu medycznego i chemikaliów przemysłowych, podczas kiedy USA mogą wprowadzić zwolnienia na wybrane półprzewodniki i układy scalone.
Rynkowe światełko w tunelu?
2025-04-25 Poranny komentarz walutowy XTBOstatnia w tym tygodniu sesja na międzynarodowych rynkach finansowych rozpoczyna się pozytywnie, ponieważ dobre wyniki kwartalne Alphabet oraz informacje o możliwych luzowaniach celnych ze strony Chin zmniejszają szansę wystąpienia globalnej recesji, która jeszcze ostatnio jako temat przewodni stanowiła główny element wywołujący paniczne wyprzedaże rynku.
Deal z Chinami nie pojawi się prędko
2025-04-24 Raport DM BOŚ z rynku walutCzwartek przynosi cofnięcie dolara na szerokim rynku po dwóch dniach jego odbicia. W tym czasie mocno wzrosły tez indeksy na Wall Street, zanotowaliśmy ruch na kryptowalutach, odreagowały też przecenione ostatnio amerykańskie obligacje. Rynki zareagowały tak na sygnały, że USA oczekują deeskalacji w wywołanej przez siebie wojnie handlowej z Chinami, a prezydent Trump wyraźnie podkreślił, że nie planuje zwolnić szefa FED, który uparcie nie chce obniżyć stóp procentowych.
Złoto wrażliwe na sygnały z Waszyngtonu
2025-04-24 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersW środę ceny złota doświadczyły największego jednodniowego spadku od prawie czterech lat, co wywołało pytania o trwałość dotychczasowego rajdu cenowego na tym rynku. Gwałtowny spadek był bezpośrednią reakcją na złagodzenie retoryki prezydenta Donalda Trumpa w sprawie ceł wobec Chin oraz na rosnącą niepewność dotyczącą przyszłości szefa Rezerwy Federalnej.
Polska gotowa na obniżki stóp procentowych
2025-04-24 Poranny komentarz walutowy XTBDane z polskiej gospodarki, które poznaliśmy w tym tygodniu, wyraźnie sygnalizują, że pojawiła się przestrzeń do obniżek stóp procentowych. Dynamika płac, o której wspominał szef NBP, prof. Glapiński wyraźnie spadła, a reszta danych również pokazuje wyraźne schłodzenie gospodarki. Dodatkowo inflacja za marzec wypadła wyraźnie poniżej prognoz NBP, a szefowa Europejskiego Banku Centralnego wskazuje, że ryzyko dotyczące ceł jest duże i prawdopodobnie wojna handlowa będzie działała dezinflacyjnie na ceny.
Dolar wróci silniejszy?
2025-04-23 Poranny komentarz walutowy XTBAmerykański dolar padł ofiarą oczekiwanych zmian w polityce handlowej Stanów Zjednoczonych. Jednak wciąż nie jest jasne, jak wiele z tych zmian naprawdę znajdzie odzwierciedlenie w rzeczywistości. Obecna sytuacja stanowi ekstremum, które wciąż może doczekać się korzystnych dla globalnej gospodarki, jak i amerykańskiego dolara rezultatów. Polityka Trumpa - jak dotąd chaotyczna i wymierzona w Chiny spowodowała niemal całkowite embargo i zawieszenie wymiany handlowej między dwiema największymi gospodarkami świata.
Przesilenie?
2025-04-23 Raport DM BOŚ z rynku walutAdministracja Donalda Trumpa czuje się coraz mniej komfortowo z obecną sytuacją na rynkach finansowych? Wczoraj wieczorem rynki obiegły informacje z zamkniętego spotkania Sekretarza Skarbu z inwestorami organizowanego przez bank inwestycyjny JP Morgan - atmosfera była nerwowa, a Scott Bessent miał powiedzieć, że obecna sytuacja handlowa z Chinami jest nie do utrzymania i spodziewa się on rozpoczęcia negocjacji i deeskalacji.
Kolejne dobre wiadomości z USA
2025-04-23 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersWczoraj na Wall Street widoczne było odreagowanie poniedziałkowych spadków. Skala wzrostów w UAS przewyższyła te osiągnięte w Europie. SP500 zdołał zyskać 2,5 proc. podczas gdy Dax jedynie 0,4 proc. Na GPW WIG 20 urósł o 2,1 proc. Dolar lekko zyskał na wartości. Kurs EUR/USD spadł i osiągnał poziom bliski 1,13. Na rynku długu widoczny był wzrost rentowności amerykańskich papierów dłuznych na krótkim końcu. Te z długim terminem zapadalności obniżyły się.
Powell jako kozioł ofiarny Trumpa?
2025-04-22 Raport DM BOŚ z rynku walutWojna handlowa nie wychodzi prezydentowi USA na dobre. Chińczycy nie myślą o tym, aby zacząć rozmawiać z Amerykanami, aby przełamać impas, który zmierza w stronę "zimnej wojny handlowej", a negocjacje z krajami, które wyraziły taką chęć w zamian za 90 dniowe zwolnienie z podwyższonych taryf celnych, idą wolno. W zeszłym tygodniu Trump pisał o dużych postępach w rozmowach z Japonią, tymczasem nie ma sygnałów, aby porozumienie miało zostać szybko podpisane.
Czy Trump zwolni szefa Fed?
2025-04-22 Poranny komentarz walutowy XTBChoć poniedziałek był dniem wolnym w wielu europejskich gospodarkach, handel na Wall Street trwał już normalnie. Początek tego tygodnia nie jest jednak dobry dla amerykańskiego dolara, gdyż prezydent Trump próbuje podważać niezależność banku centralnego i kolejny raz w social media wskazuje na chęć zastąpienia Jerome Powella. Oprócz tego wciąż pojawiają się ogromne niepewności dotyczące handlu międzynarodowego, który w niedługim czasie może mieć coraz większy wpływ na amerykańską gospodarkę.