Data dodania: 2016-12-30 (16:37)
Wykres eurodolara i kwestie globalne: Oto i przyszło nam prezentować raport dzienny, tygodniowy, miesięczny i zarazem roczny. Kusi to z jednej strony do długich, szczegółowych elaboratów, a z drugiej – do zamknięcia wszystkiego w kilku zgrzebnych hasłach (takich jak np. 'silny dolar' czy 'droższa ropa'). Spróbujemy usytuować się pomiędzy tymi skrajnościami.
Jeżeli chodzi o eurodolara, to w marcu roku 2015, a więc blisko dwa lata temu, wykres pary przetestował minimum przy 1,0440. W uproszczeniu można jednak przyjąć, że myślimy o linii 1,05. W takim razie po drugiej stronie możemy rozważać zakres 1,15 – 1,17. Istotnie, blisko dwa lata upłynęły w szerokiej konsolidacji od 1,05 do 1,17. Ostatni raz eurodolar był naprawdę wysoko u progu maja, gdy notowano wyjścia ponad 1,16.
Europejski Bank Centralny prowadzi nadal arfy-luźną politykę monetarną, podczas gdy Fed powoli zacieśnia swe podejście. Rok temu Fed dokonał pierwszej po wielu latach podwyżki stóp, w tym roku kluczył, mataczył, ale w końcu zrealizował drugi ruch, również w grudniu. Teraz zakres stopy funduszy federalnych to 0,50 – 0,75 proc. Rezerwa Federalna motywowana jest choćby własnymi zapewnieniami, że będzie podwyższać stopy, gdy sytuacja rynku pracy się poprawi, inflacja wzrośnie, a ogólne dane makro będą dobre. I rzeczywiście – taki mamy obecnie obraz, z bezrobociem U-3 poniżej 5 proc. Co więcej, w ostatnich miesiącach rosła rentowność 10-letnich obligacji USA, co poszerzało rozstęp między długo- i krótkoterminową stopą procentową. Zbyt duży rozstęp może stanowić zagrożenie dla płynności banków (bo inwestorzy mogą wybierać wysoko oprocentowane obligacje zamiast lokat, nawet jeśli pójście w stronę papierów dłużnych trochę zwiększy ich ceny).
Najnowsze posiedzenie Fed przyniosło sugestię, że w roku 2017 dojdzie aż do trzech podwyżek oprocentowania, taka jest mediana oczekiwań członków FOMC. Tymczasem w Europie EBC przedłużył i de facto poszerzył operację QE, a równocześnie czynnikiem napięcia jest sytuacja banku Monte Paschi di Siena we Włoszech. Będzie on potrzebował blisko 9 mld euro dofinansowania, a tak naprawdę zapłacą za to podatnicy.
W tej sytuacji nie jest dziwne, że od początku maja to dolar zyskiwał na sile – pomimo wszelkich lokalnych korekt i wahań. Proces aprecjacji dolara przybrał na sile po wygranej Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. W ostatnich tygodniach notowano zejścia prawie do 1,0350. Najnowsze godziny to korekta – ale chyba tylko korekta, przednoworoczna i generowana przy płytkim rynku. Tak należy tłumaczyć chwilowy skok powyżej 1,06, jaki mogliśmy obserwować w nocy czy też nad ranem. Co więcej, można sądzić, że po owym skoku potwierdzony został generalny trend spadkowy, w szczególności ten zaostrzony, biegnący od 9 listopada.
W przyszłym roku Fed może kluczyć i robić różne rzeczy, by uniknąć owych trzech podwyżek. Banki centralne mają słabość do luźnej polityki, która podoba się giełdowym spekulantom i podtrzymuje iluzję gospodarczej prosperity, szczególnie jeśli pieniądze trafiają do banków i na giełdy, nie tworząc 'ordynarnej' inflacji w cenach chleba czy rowerów. Fed może kluczyć, owszem – ale ten scenariusz jest dużo mniej prawdopodobny niż w roku bieżącym. Członkowie FOMC być może realizują czyjeś interesy (np. akcjonariuszy Fed...?) albo jakieś postulaty ideologiczne, ale muszą mieć również i trochę rozsądku. Jeśli w 2016 z czterech zapowiadanych podwyżek zrobiła się jedna, to nie musi to znaczyć, że tak samo będzie w 2017. Przeciwnie, może być tak, że teraz Fed faktycznie będzie zmuszony nadrabiać tamte opóźnienia – choćby po to, by mieć 'skąd schodzić' w razie pogorszenia się koniunktury. Poza tym luźna polityka pieniężna może skutkować błędnymi decyzjami inwestycyjnymi przedsiębiorców, później weryfikowanymi negatywnie przez rynek (por. austriacka teoria cyklu koniunkturalnego).
Ważnym wydarzeniem tego roku było nie tylko zwycięstwo Trumpa, ale i wygrana euro-sceptyków czerwcowym, brytyjskim referendum brexitowym. W pewnym sensie oba te wydarzenia pokazały, że pewien błogostan współczesnego świata zaczyna się chwiać. Nie, żeby Trump, Farage, Orban czy Kaczyński faktycznie byli mrocznymi widmami upadku zachodnich wartości (czy jak to chcą przedstawiać niektóre media) – ale jednak widać pewną tendencję. Jest ona tyleż prawicowa, co i populistyczna, a do tego ekonomicznie niejednorodna, bo hasła wolnorynkowe przeplatają się w niej z protekcjonistycznymi i pro-socjalnymi. Niektórzy sądzą w związku z tym, że Unia Europejska już się kończy, acz to chyba przesadna diagnoza. Można jednak wyobrazić sobie sytuację, w której procesy integracyjne zaczynają się cofać, Unia przybiera nowy kształt (np. luźniejszy i być może bez niektórych państw), a brukselscy oficjele robią dobrą minę do złej gry, utrzymując dawne nazwy instytucji i zapewniając, że wszystko jest po staremu.
Dla nas istotne jest to, że funt w tym roku sporo stracił. Na przykład wykres GBP/EUR sytuował się w styczniu powyżej 1,35, zaś jesienią 2016 przetestował 1,10 (i nawet chwilowy dołek na 1,0650, ale powiedzmy, że ten eksces pomijamy). Na razie kurs pary to 1,1720. Na GBP/USD mamy z kolei trochę mniej niż 1,24, ale w tym roku byliśmy chwilami poniżej 1,22 – mimo że w styczniu wykres pozycjonował się przy 1,45.
Wspominaliśmy na początku o ropie, a nawet o 'droższej ropie'. Oczywiście na początku roku surowiec ten taniał, kontrakty na WTI w lutym schodziły do ok. 26 dolarów za sztukę. Później jednak pojawiły się zapowiedzi ograniczenia wydobycia przez państwa OPEC i nawet faktycznie zawarto porozumienie. W efekcie dziś ropa jest przy kursie ok. 52 – 54 dolarów, przy czym granica 54 USD trzyma się mocno i być może nie zostanie w najbliższych miesiącach przekroczona. Na ropie sytuacja była paradoksalna – z jednej strony ogromne wydobycie nie było rynkowo potrzebne i oznaczało dla wszystkich obniżkę ceny surowca, ale z drugiej niektóre państwa (np. Iran) upatrywały w tym szaleństwie metody, mianowicie metody na wyrugowanie konkurencji (amerykańskiej czy kanadyjskiej).
Dzieje polskiego orła
USD/PLN w początkach tego roku, w styczniu, plasował się przy 3,90 – a później schodził nawet do 3,70. Ostatecznie jednak się osłabił, obecnie jest poniżej 4,18 – ale był już momentami przy 4,2780. Nie jest to specjalnie zaskakujące – przy mocnym dolarze ta para musi się tak zachowywać.
Można też dodać, że na początku roku rating obniżyła nam agencja S&P, a później pozostałe dwie agencje, które są ważne dla rynku, tj. Moody's i Fitch, wisiały nad nami niczym miecz Damoklesa. Ostatecznie S&P trochę ustąpiła, podnosząc perspektywę długu Polski, jakby w przeczuciu, że wyszła trochę przed szereg. Tym niemniej niektóre dane makro nie były w ostatnich czasach dobre – np. PKB za III kw. wypadł słabo (choć listopadowe informacje o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej były nadzwyczaj dobre, tak więc wszystko to ma dwie strony).
EUR/PLN jest przy 4,4050. W grudniu złoty zdołał trochę odzyskać, boć para ta wybijała się już ponad 4,50. Przypomnijmy jednak 4,2250 – minima kwietniowe. Tak więc i tu PLN jest co do zasady słaby, nawet jeśli przełożenie z eurodolara nie jest tak klarowne jak na dolar-złotym.
Co innego funt – tu mamy 5,16, a nie tak dawno notowano 4,60 – 4,70. Tymczasem w początkach roku mieliśmy ok. 5,90. Do funta złoty jest relatywnie mocny, ale w kontekście Brexitu nie może to dziwić.
Polska ma oczywiście nadal swoje problemy polityczne. Opozycja stara się torpedować działania rządu – czy to poprzez sejmowe i uliczne demonstracje, czy przez straszenie przyszłą ruiną budżetu w związku z pro-socjalnymi zamysłami i działaniami PiS. Zdarzają się też swego rodzaju sugestie spoza granic, z kręgów unijnych. Rząd PiS zdaje się jednak być pewny siebie – dużo bardziej niż w roku 2005. Ma większość, a dużą część społeczeństwa uspokajają takie rzeczy jak program 500+ czy Mieszkanie+, jak również niepodległościowa retoryka. Zachód co prawda wrzuca Kaczyńskiego do tego worka, w którym siedzą już Trump, Orban i inni – ale też ów Zachód ma wystarczająco dużo własnych problemów. Wspomnijmy choćby kryzys migracyjny czy włoski kryzys bankowy. Co ciekawe, można powiedzieć, że ta najbardziej spiskowa teoria, w myśl której unijne organy czy agencje ratingowe mogą w ułamku sekund zniszczyć każde państwo, obniżając rating czy publikując dowolny komunikat tylko z powodu kaprysu tego czy owego 'możnego tego świata' – szwankuje; bo przecież Moody's i Fitch ostatecznie nic takiego nie zrobiły, a decyzja S&P została uznana generalnie za przedwczesną. Ten miecz jest jednak obosieczny – bo jeśli faktycznie decyzje agencji odzwierciedlają autentyczne wady i zalety kraju, zagrożenia i perspektywy, to utrzymanie dobrych wskaźników jest dla PiS miarodajnym wyzwaniem na ten rok i kolejne.
Europejski Bank Centralny prowadzi nadal arfy-luźną politykę monetarną, podczas gdy Fed powoli zacieśnia swe podejście. Rok temu Fed dokonał pierwszej po wielu latach podwyżki stóp, w tym roku kluczył, mataczył, ale w końcu zrealizował drugi ruch, również w grudniu. Teraz zakres stopy funduszy federalnych to 0,50 – 0,75 proc. Rezerwa Federalna motywowana jest choćby własnymi zapewnieniami, że będzie podwyższać stopy, gdy sytuacja rynku pracy się poprawi, inflacja wzrośnie, a ogólne dane makro będą dobre. I rzeczywiście – taki mamy obecnie obraz, z bezrobociem U-3 poniżej 5 proc. Co więcej, w ostatnich miesiącach rosła rentowność 10-letnich obligacji USA, co poszerzało rozstęp między długo- i krótkoterminową stopą procentową. Zbyt duży rozstęp może stanowić zagrożenie dla płynności banków (bo inwestorzy mogą wybierać wysoko oprocentowane obligacje zamiast lokat, nawet jeśli pójście w stronę papierów dłużnych trochę zwiększy ich ceny).
Najnowsze posiedzenie Fed przyniosło sugestię, że w roku 2017 dojdzie aż do trzech podwyżek oprocentowania, taka jest mediana oczekiwań członków FOMC. Tymczasem w Europie EBC przedłużył i de facto poszerzył operację QE, a równocześnie czynnikiem napięcia jest sytuacja banku Monte Paschi di Siena we Włoszech. Będzie on potrzebował blisko 9 mld euro dofinansowania, a tak naprawdę zapłacą za to podatnicy.
W tej sytuacji nie jest dziwne, że od początku maja to dolar zyskiwał na sile – pomimo wszelkich lokalnych korekt i wahań. Proces aprecjacji dolara przybrał na sile po wygranej Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. W ostatnich tygodniach notowano zejścia prawie do 1,0350. Najnowsze godziny to korekta – ale chyba tylko korekta, przednoworoczna i generowana przy płytkim rynku. Tak należy tłumaczyć chwilowy skok powyżej 1,06, jaki mogliśmy obserwować w nocy czy też nad ranem. Co więcej, można sądzić, że po owym skoku potwierdzony został generalny trend spadkowy, w szczególności ten zaostrzony, biegnący od 9 listopada.
W przyszłym roku Fed może kluczyć i robić różne rzeczy, by uniknąć owych trzech podwyżek. Banki centralne mają słabość do luźnej polityki, która podoba się giełdowym spekulantom i podtrzymuje iluzję gospodarczej prosperity, szczególnie jeśli pieniądze trafiają do banków i na giełdy, nie tworząc 'ordynarnej' inflacji w cenach chleba czy rowerów. Fed może kluczyć, owszem – ale ten scenariusz jest dużo mniej prawdopodobny niż w roku bieżącym. Członkowie FOMC być może realizują czyjeś interesy (np. akcjonariuszy Fed...?) albo jakieś postulaty ideologiczne, ale muszą mieć również i trochę rozsądku. Jeśli w 2016 z czterech zapowiadanych podwyżek zrobiła się jedna, to nie musi to znaczyć, że tak samo będzie w 2017. Przeciwnie, może być tak, że teraz Fed faktycznie będzie zmuszony nadrabiać tamte opóźnienia – choćby po to, by mieć 'skąd schodzić' w razie pogorszenia się koniunktury. Poza tym luźna polityka pieniężna może skutkować błędnymi decyzjami inwestycyjnymi przedsiębiorców, później weryfikowanymi negatywnie przez rynek (por. austriacka teoria cyklu koniunkturalnego).
Ważnym wydarzeniem tego roku było nie tylko zwycięstwo Trumpa, ale i wygrana euro-sceptyków czerwcowym, brytyjskim referendum brexitowym. W pewnym sensie oba te wydarzenia pokazały, że pewien błogostan współczesnego świata zaczyna się chwiać. Nie, żeby Trump, Farage, Orban czy Kaczyński faktycznie byli mrocznymi widmami upadku zachodnich wartości (czy jak to chcą przedstawiać niektóre media) – ale jednak widać pewną tendencję. Jest ona tyleż prawicowa, co i populistyczna, a do tego ekonomicznie niejednorodna, bo hasła wolnorynkowe przeplatają się w niej z protekcjonistycznymi i pro-socjalnymi. Niektórzy sądzą w związku z tym, że Unia Europejska już się kończy, acz to chyba przesadna diagnoza. Można jednak wyobrazić sobie sytuację, w której procesy integracyjne zaczynają się cofać, Unia przybiera nowy kształt (np. luźniejszy i być może bez niektórych państw), a brukselscy oficjele robią dobrą minę do złej gry, utrzymując dawne nazwy instytucji i zapewniając, że wszystko jest po staremu.
Dla nas istotne jest to, że funt w tym roku sporo stracił. Na przykład wykres GBP/EUR sytuował się w styczniu powyżej 1,35, zaś jesienią 2016 przetestował 1,10 (i nawet chwilowy dołek na 1,0650, ale powiedzmy, że ten eksces pomijamy). Na razie kurs pary to 1,1720. Na GBP/USD mamy z kolei trochę mniej niż 1,24, ale w tym roku byliśmy chwilami poniżej 1,22 – mimo że w styczniu wykres pozycjonował się przy 1,45.
Wspominaliśmy na początku o ropie, a nawet o 'droższej ropie'. Oczywiście na początku roku surowiec ten taniał, kontrakty na WTI w lutym schodziły do ok. 26 dolarów za sztukę. Później jednak pojawiły się zapowiedzi ograniczenia wydobycia przez państwa OPEC i nawet faktycznie zawarto porozumienie. W efekcie dziś ropa jest przy kursie ok. 52 – 54 dolarów, przy czym granica 54 USD trzyma się mocno i być może nie zostanie w najbliższych miesiącach przekroczona. Na ropie sytuacja była paradoksalna – z jednej strony ogromne wydobycie nie było rynkowo potrzebne i oznaczało dla wszystkich obniżkę ceny surowca, ale z drugiej niektóre państwa (np. Iran) upatrywały w tym szaleństwie metody, mianowicie metody na wyrugowanie konkurencji (amerykańskiej czy kanadyjskiej).
Dzieje polskiego orła
USD/PLN w początkach tego roku, w styczniu, plasował się przy 3,90 – a później schodził nawet do 3,70. Ostatecznie jednak się osłabił, obecnie jest poniżej 4,18 – ale był już momentami przy 4,2780. Nie jest to specjalnie zaskakujące – przy mocnym dolarze ta para musi się tak zachowywać.
Można też dodać, że na początku roku rating obniżyła nam agencja S&P, a później pozostałe dwie agencje, które są ważne dla rynku, tj. Moody's i Fitch, wisiały nad nami niczym miecz Damoklesa. Ostatecznie S&P trochę ustąpiła, podnosząc perspektywę długu Polski, jakby w przeczuciu, że wyszła trochę przed szereg. Tym niemniej niektóre dane makro nie były w ostatnich czasach dobre – np. PKB za III kw. wypadł słabo (choć listopadowe informacje o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej były nadzwyczaj dobre, tak więc wszystko to ma dwie strony).
EUR/PLN jest przy 4,4050. W grudniu złoty zdołał trochę odzyskać, boć para ta wybijała się już ponad 4,50. Przypomnijmy jednak 4,2250 – minima kwietniowe. Tak więc i tu PLN jest co do zasady słaby, nawet jeśli przełożenie z eurodolara nie jest tak klarowne jak na dolar-złotym.
Co innego funt – tu mamy 5,16, a nie tak dawno notowano 4,60 – 4,70. Tymczasem w początkach roku mieliśmy ok. 5,90. Do funta złoty jest relatywnie mocny, ale w kontekście Brexitu nie może to dziwić.
Polska ma oczywiście nadal swoje problemy polityczne. Opozycja stara się torpedować działania rządu – czy to poprzez sejmowe i uliczne demonstracje, czy przez straszenie przyszłą ruiną budżetu w związku z pro-socjalnymi zamysłami i działaniami PiS. Zdarzają się też swego rodzaju sugestie spoza granic, z kręgów unijnych. Rząd PiS zdaje się jednak być pewny siebie – dużo bardziej niż w roku 2005. Ma większość, a dużą część społeczeństwa uspokajają takie rzeczy jak program 500+ czy Mieszkanie+, jak również niepodległościowa retoryka. Zachód co prawda wrzuca Kaczyńskiego do tego worka, w którym siedzą już Trump, Orban i inni – ale też ów Zachód ma wystarczająco dużo własnych problemów. Wspomnijmy choćby kryzys migracyjny czy włoski kryzys bankowy. Co ciekawe, można powiedzieć, że ta najbardziej spiskowa teoria, w myśl której unijne organy czy agencje ratingowe mogą w ułamku sekund zniszczyć każde państwo, obniżając rating czy publikując dowolny komunikat tylko z powodu kaprysu tego czy owego 'możnego tego świata' – szwankuje; bo przecież Moody's i Fitch ostatecznie nic takiego nie zrobiły, a decyzja S&P została uznana generalnie za przedwczesną. Ten miecz jest jednak obosieczny – bo jeśli faktycznie decyzje agencji odzwierciedlają autentyczne wady i zalety kraju, zagrożenia i perspektywy, to utrzymanie dobrych wskaźników jest dla PiS miarodajnym wyzwaniem na ten rok i kolejne.
Źródło: Tomasz Witczak, FMC Management
Komentarz walutowy dostarczyła firma:
Financial Markets Center Management
Financial Markets Center Management
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Inwestorzy reagują na napięcia i konkurencję Nvidia
11:04 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersAkcje NVIDIA (NVDA) spadły w poniedziałek o 4.18% do poziomu 136.02 USD, mimo że główne indeksy giełdowe odnotowały wzrosty (S&P 500 wzrósł o 0.30%, a Dow Jones o 0.99%). Był to drugi z rzędu dzień spadków dla NVIDIA, a jej kurs akcji pozostaje 16.87 USD poniżej 52-tygodniowego maksimum. Wolumen handlu wyniósł 326.5 mln akcji, co znacząco przekracza średnią z ostatnich 50 dni na poziomie 246.7 mln. Dell Technologies przygotowuje się do publikacji raportu kwartalnego, który ma rzucić światło na trendy związane z popytem na rozwiązania AI.
Trump straszy, dolar zyskuje
11:03 Raport DM BOŚ z rynku walutCofnięcie się dolara po weekendowych informacjach o nominacji rynkowego praktyka, Scotta Bessenta na stanowisko Sekretarza Skarbu USA było krótkie. Donald Trump szybko rozwiał nadzieje, że nowa polityka celna mogłaby być wdrażana etapowo - zapowiedział, że jedną z pierwszych decyzji będzie nałożenie 25 proc. ceł na import z Meksyku i Kanady, oraz zapowiedział dodatkowe 10 proc. cło (ponad to, co już planuje) na towary z Chin.
Złoty znów zaczyna tracić
11:02 Komentarz do rynku złotego DM BOŚPoniedziałek był okresem odreagowania złotego i to dość wyraźnego - dolar spadł w okolice 4,10 zł, a euro 4,30 zł. Inwestorzy dobrze przyjęli informację o nominacji Scotta Bessenta na stanowisko Sekretarza Skarbu w nowej administracji Donalda Trumpa i dolar cofnął się po silnych zwyżkach z ostatnich dni. Rynki miały nadzieję, że rynkowy praktyk, jakim jest Bessent, będzie tonował część radykalnych pomysłów prezydenta dotyczących polityki gospodarczej.
Trump straszy nowymi cłami
08:21 Poranny komentarz walutowy XTBDonald Trump, prezydent elekt ponownie daje o sobie znać i podkreśla, że jedną z pierwszych decyzji, które podejmie, będzie nałożenie nowych taryf celnych na produkty z Chin oraz od najbliższych sąsiadów - Kanady oraz Meksyku. Tym samym pokazuje, że jego kampania wcale nie była ostrzejsza niż późniejsze plany, czym wywołuje dosyć spore ruchy na rynku. Jak wygląda rynek walutowy po poniedziałkowej wypowiedzi amerykańskiego polityka?
Problemy europejskich walut
2024-11-25 Poranny komentarz walutowy XTBKurs złotego może wyglądać dość stabilnie przez pryzmat notowań EURPLN, jednak w tle rozgrywana jest bardzo ewidentna słabość europejskich walut względem dolara. To nie tylko Trump Trade, ale coraz większy rozdźwięk pomiędzy sytuacją gospodarczą USA i Europy. Idealnym streszczeniem obecnej sytuacji fundamentalnej były publikowane w piątek wstępne indeksy PMI za listopad.
Eurodolar na drodze do parytetu?
2024-11-19 Komentarz walutowy XTBDzisiejsza sesja przynosi kolejne istotne osłabienie eurodolara, a europejska waluta w relacji do amerykańskiej w chwili publikacji traci ponad 0.5%. Rynek buduje scenariusze obserwując komunikaty Donalda Trumpa. Do niedawna inwestorzy mieli nadzieję, że 60% cła na towary z Chin były raczej trudną do wdrożenia, częścią kampanii wyborczej, ale ostatnie komentarze Trumpa sugerują, że bynajmniej nie był to żart, a twarda polityka celna może krępować ręce Rezerwie Federalnej.
W krótkim okresie zdecyduje EURUSD
2024-11-18 Raport DM BOŚ z rynku walutNowy tydzień polska waluta zaczyna od delikatnego osłabienia - EURPLN podbija do 4,3350, a USDPLN do 4,11. Na rynku globalnym para EURUSD pozostaje wokół 1,0545, co pokazuje, że tutaj inwestorzy pozostają powściągliwi, co do szans na osłabienie dolara. Technicznie rosną szanse na złamanie dołka przy 1,0495 z ubiegłego tygodnia i test kluczowych okolic 1,0450.
Konflikt ukraińsko-rosyjski w cieniu zmiennych cen ropy
2024-11-18 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersTrwający konflikt między Ukrainą, a Rosją nieustannie wpływa na globalną sytuację polityczną i rynki surowcowe - w tym rynek ropy naftowej. Zmieniająca się dynamika w regionie oraz zaangażowanie międzynarodowych graczy kształtują nie tylko przyszłość konfliktu, ale i perspektywy gospodarcze. Konflikt osiągnął kluczowy moment. Presja sojuszników Ukrainy na prezydenta Wołodymyra Zeleńskiego, aby rozważył ustępstwa - rośnie.
Złoty pozostaje stabilny
2024-11-18 Poranny komentarz walutowy XTBW amerykańskiej polityce huczy od kontrowersyjnych nominacji prezydenta elekta. Dolar wspierany jest zaskakująco mocnymi danymi z USA. Za naszą wschodnią granicą znowu robi się bardziej nerwowo. Złoty tymczasem pozostaje stabilny, a nawet lekko zyskuje. To dobry znak. W amerykańskiej polityce dyskurs przesunął się w kierunku kluczowych nominacji Donalda Trumpa. Dość powiedzieć, że budzą one emocje i to po obydwu stronach sceny politycznej w USA.
Dolar dalej w grze
2024-11-14 Raport DM BOŚ z rynku walutChociaż dane o inflacji CPI, jakie zostały opublikowane wczoraj po południu były zgodne z rynkiem (inflacja w październiku odbiła do 2,6 proc. r/r, a bazowa pozostała przy 3,3 proc. r/r), a oczekiwania, co do skali cięć stóp przez FED nieco wzrosły po tym jak ostatnio się kurczyły - obecnie rynek daje 80 proc. szans na cięcie stóp w grudniu o 25 punktów baz., a do końca 2025 r. widzi spadek stóp o 75 punktów baz. (co jednak wciąż oznacza tylko dwie obniżki w przyszłym roku) - to jednak dolar pozostał silny.