
Data dodania: 2013-02-06 (11:37)
Byłoby pewną naiwnością sądzić, iż nowy szef Banku Japonii będzie ściśle współpracował z premierem Abe. Odchodzący 19 marca, czyli 3 tygodnie przed terminem Masaaki Shirikawa zostawia po sobie założenie dotyczące zwiększenia celu inflacyjnego do 2 procent, a także zapowiedź uruchomienia nielimitowanego programu skupu aktywów (QE) od początku przyszłego roku.
Trudno oczekiwać tutaj czegoś więcej. Tymczasem dość dynamiczne osłabienie jena w ostatnich tygodniach w połączeniu z rosnącym ryzykiem eskalacji problemów na europejskim rynku długu w najbliższych tygodniach (Hiszpania i Włochy), może skłonić do pokrywania spekulacyjnych pozycji opartych o strategię carry-trade, czyli taniego finansowania w jenach. Innymi słowy, jesteśmy coraz bliżej przełomowego momentu w trendzie japońskiej waluty. Poza tym na tapecie rynków będą dzisiaj dolar australijski, brytyjski funt i oczywiście wspólna waluta euro.
Informacje o planach obecnego szefa Banku Japonii, który może odejść ze stanowiska na 3 tygodnie przed terminem przypadającym na początek kwietnia (oficjalnie powód to chęć ułatwienia pracy nowemu następcy, gdyż 19 marca ustawowo odchodzą też dwaj zastępcy Masaaki Shirikawy) doprowadziły na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu godzin do dość wyraźnego osłabienia się jena, a raczej do przyspieszenia jego deprecjacji z ostatnich tygodni. Czy to już przesilenie? Niewykluczone. Na krótkiej liście kandydatów na stanowisko następcy Shirikawy są 69-letni Toshiro Muto, który dawniej pracował w resorcie finansów i był zastępcą szefa BOJ, a także 66-letni Kazumasa Iwata, który również może się poszczycić wcześniejszą karierą w BOJ. Obaj mają dość dobre kontakty z rządzącą partią LDP i opowiadają się za dalszym luzowaniem polityki monetarnej. Tyle, że zarówno Muto, jak i Iwata ostatnio nieco spuścili z tonu. Pierwszy uważa, iż nadmierna polityka drukowania pieniędzy może zaszkodzić rynkowi długu, a drugi wycofał się z lansowanego jeszcze przed parlamentarną kampanią LDP pomysłu skupu zagranicznych obligacji przez BOJ. Innymi słowy, trudno jest zakładać, iż osoba mianowana przez premiera Shinzo Abe nie będzie chciała pokazać swojej niezależności. Tym samym oczekiwania rynku, iż nowy szef BOJ, którego nazwisko poznamy w ostatnim tygodniu lutego, będzie rzeczywiście prowadził bardziej agresywną politykę, mogą okazać się błędne. Wprawdzie wszystko okaże się 3-4 kwietnia podczas pierwszego posiedzenia banku centralnego w nowym składzie, ale nie oczekujmy, iż do tego czasu jen będzie się osłabiał. Sielanka może zostać przerwana znacznie wcześniej, jeżeli inwestorzy uznają, iż w obliczu rosnącego ryzyka na europejskim rynku długu, a także pojawiających się coraz częściej opinii, iż giełdowy optymizm nadmiernie rozjechał się z gospodarczą rzeczywistością, warto rozpocząć pokrywanie spekulacyjnych pozycji opartych o strategię carry-trade, czyli taniego finansowania w jenach. Zwłaszcza, że ostatnia deprecjacja japońskiej waluty sprawiła, iż można liczyć na dodatkowe zyski (po prostu ostatecznie spłacając mniej, niż się pożyczyło).
Na tygodniowych wykresach USD/JPY i EUR/JPY w nieco szerszym ujęciu widać istotne strefy oporu, które mogą stać się punktami zwrotnymi z których zostanie „wyprowadzona” głębsza korekta. Na EUR/JPY są to okolice 127,65, które przetestowaliśmy dzisiaj rano, a oparte o konsolidację z jesieni/zimy 2009 r. Z kolei dla USD/JPY można wskazać rejon 94,30 również wyznaczany przez konsolidację sprzed 4 lat. W tym przypadku poziom ten nie został jeszcze dotknięty. Potencjalna korekta na USD/JPY i EUR/JPY może być dość gwałtowna. W pierwszym przypadku liczmy się z możliwością powrotu do psychologicznej bariery 90,00, a w drugim nawet zejścia poniżej 120,00, jeżeli zobaczymy wyraźniejsze pogorszenie się nastrojów wokół euro na rynkach światowych.
Tymczasem wczoraj późnym popołudniem wspólna waluta poszła mocno w górę, a akceleratorem tego ruchu stały się plotki opublikowane przez agencję MNI. Powołując się na „źródła” w Europejskim Banku Centralnym podała ona, że wprawdzie członkowie ECB zaczynają dostrzegać zagrożenia związane ze zbyt mocnym euro, ale nie widzą konieczności podjęcia kroków w tym względzie. Wpisały się one w oczekiwania rynku, iż bierność ECB przyczyni się do dalszej aprecjacji wspólnej waluty. Inwestorzy zapomnieli jednak o zagrożeniach, jakie będzie niósł hiszpański i włoski dług (jutro Hiszpanie planują sprzedać obligacje za 4,5 mld EUR), a także ryzyka fiasku kolejnego szczytu UE, jaki rozpocznie się już jutro. Nie ma też pewności, co tak naprawdę powie jutro szef ECB – Mario Draghi może dać do zrozumienia, iż nastawienie banku centralnego nie stało się bardziej „jastrzębie”, jak to odebrali inwestorzy po konferencji z 10 stycznia. W efekcie EUR/USD po teście okolic 1,3595 dzisiaj w nocy, wrócił się w okolice 1,3520. W kalendarzu mamy zamówienia w niemieckim przemyśle za grudzień (godz. 12:00), które poprzedzą jutrzejsze dane nt. dynamiki produkcji przemysłowej. Ewentualne rozczarowanie (odczyt gorszy od 0,9 proc. m/m) może stać się pretekstem do złamania strefy 1,3490-1,3500 i próby naruszenia okolic wczorajszego minimum na 1,3457. Większej dynamiki ruchu można spodziewać się w końcu tygodnia. Wczoraj po południu zwracałem uwagę, iż rynek może zejść nawet w okolice 1,33.
Byłoby pewną naiwnością sądzić, iż nowy szef Banku Japonii będzie ściśle współpracował z premierem Abe. Odchodzący 19 marca, czyli 3 tygodnie przed terminem Masaaki Shirikawa zostawia po sobie założenie dotyczące zwiększenia celu inflacyjnego do 2 procent, a także zapowiedź uruchomienia nielimitowanego programu skupu aktywów (QE) od początku przyszłego roku.
Wyraźną przecenę odnotował w ostatnich godzinach australijski dolar. To wynik publikacji rozczarowujących danych nt. sprzedaży detalicznej, która w grudniu spadła o 0,2 proc. m/m. To zwiększa prawdopodobieństwo ewentualnej obniżki stóp w marcu, czego dwa dni temu nie wykluczył w swoim komunikacie Bank Australii. Dla rynku ważniejsze będą jednak jutrzejsze dane z rynku pracy, które poznamy o godz. 1:30 w nocy. Oczekuje się wzrostu stopy bezrobocia do 5,5 proc., ale i też wzrostu zatrudnienia o 5 tys. (miesiąc temu mieliśmy tu nieoczekiwany spadek). Biorąc pod uwagę słaby sentyment na rynku, nie można wykluczyć, iż AUD będzie się dyskontował dane przez ich oficjalną publikacją… Wczoraj pisałem, iż złamanie grudniowego minimum na 1,0344 jest kwestią czasu, a rynek potrzebuje tylko mocniejszego impulsu. Dzisiaj spadliśmy do 1,0296. Wyraźniejsze wsparcie to dopiero rejon 1,0250-60 widoczny na dziennym wykresie i tam możemy kierować się w nadchodzących godzinach.
Nadal dość słaby pozostaje funt. Podobnie jak w przypadku australijskiego dolara, inwestorzy wykorzystują każdą okazję (odbicie) do sprzedaży tej waluty, co tylko zdaje się świadczyć o sile potencjalnego trendu. W kalendarzu kluczowe dane mamy dopiero jutro – to grudniowa produkcja przemysłowa o godz. 10:30 i decyzja Banku Anglii o godz. 13:00. W jednym z raportów sprzed tygodnia pisałem, iż kluczowym wsparciem dla GBP/USD są dopiero okolice 1,56, gdzie przebiega 4-letnia linia trendu wzrostowego. Wydaje się, iż jej złamanie może być trudne bez dodatkowego impulsu (cięcia ratingu AAA), co sprawia, iż nie można wykluczyć korekcyjnego odbicia w najbliższych dniach. Być może impulsem będzie jutrzejsza decyzja Banku Anglii, a raczej jej brak, czyli utrzymanie bez zmian dotychczasowych parametrów polityki pieniężnej. Potencjalna korekta, która może rozwinąć się po wcześniejszym przetestowaniu okolic 1,56, nie będzie jednak długa. Mocny opór to strefa 1,5780-1,5830.
Informacje o planach obecnego szefa Banku Japonii, który może odejść ze stanowiska na 3 tygodnie przed terminem przypadającym na początek kwietnia (oficjalnie powód to chęć ułatwienia pracy nowemu następcy, gdyż 19 marca ustawowo odchodzą też dwaj zastępcy Masaaki Shirikawy) doprowadziły na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu godzin do dość wyraźnego osłabienia się jena, a raczej do przyspieszenia jego deprecjacji z ostatnich tygodni. Czy to już przesilenie? Niewykluczone. Na krótkiej liście kandydatów na stanowisko następcy Shirikawy są 69-letni Toshiro Muto, który dawniej pracował w resorcie finansów i był zastępcą szefa BOJ, a także 66-letni Kazumasa Iwata, który również może się poszczycić wcześniejszą karierą w BOJ. Obaj mają dość dobre kontakty z rządzącą partią LDP i opowiadają się za dalszym luzowaniem polityki monetarnej. Tyle, że zarówno Muto, jak i Iwata ostatnio nieco spuścili z tonu. Pierwszy uważa, iż nadmierna polityka drukowania pieniędzy może zaszkodzić rynkowi długu, a drugi wycofał się z lansowanego jeszcze przed parlamentarną kampanią LDP pomysłu skupu zagranicznych obligacji przez BOJ. Innymi słowy, trudno jest zakładać, iż osoba mianowana przez premiera Shinzo Abe nie będzie chciała pokazać swojej niezależności. Tym samym oczekiwania rynku, iż nowy szef BOJ, którego nazwisko poznamy w ostatnim tygodniu lutego, będzie rzeczywiście prowadził bardziej agresywną politykę, mogą okazać się błędne. Wprawdzie wszystko okaże się 3-4 kwietnia podczas pierwszego posiedzenia banku centralnego w nowym składzie, ale nie oczekujmy, iż do tego czasu jen będzie się osłabiał. Sielanka może zostać przerwana znacznie wcześniej, jeżeli inwestorzy uznają, iż w obliczu rosnącego ryzyka na europejskim rynku długu, a także pojawiających się coraz częściej opinii, iż giełdowy optymizm nadmiernie rozjechał się z gospodarczą rzeczywistością, warto rozpocząć pokrywanie spekulacyjnych pozycji opartych o strategię carry-trade, czyli taniego finansowania w jenach. Zwłaszcza, że ostatnia deprecjacja japońskiej waluty sprawiła, iż można liczyć na dodatkowe zyski (po prostu ostatecznie spłacając mniej, niż się pożyczyło).
Na tygodniowych wykresach USD/JPY i EUR/JPY w nieco szerszym ujęciu widać istotne strefy oporu, które mogą stać się punktami zwrotnymi z których zostanie „wyprowadzona” głębsza korekta. Na EUR/JPY są to okolice 127,65, które przetestowaliśmy dzisiaj rano, a oparte o konsolidację z jesieni/zimy 2009 r. Z kolei dla USD/JPY można wskazać rejon 94,30 również wyznaczany przez konsolidację sprzed 4 lat. W tym przypadku poziom ten nie został jeszcze dotknięty. Potencjalna korekta na USD/JPY i EUR/JPY może być dość gwałtowna. W pierwszym przypadku liczmy się z możliwością powrotu do psychologicznej bariery 90,00, a w drugim nawet zejścia poniżej 120,00, jeżeli zobaczymy wyraźniejsze pogorszenie się nastrojów wokół euro na rynkach światowych.
Tymczasem wczoraj późnym popołudniem wspólna waluta poszła mocno w górę, a akceleratorem tego ruchu stały się plotki opublikowane przez agencję MNI. Powołując się na „źródła” w Europejskim Banku Centralnym podała ona, że wprawdzie członkowie ECB zaczynają dostrzegać zagrożenia związane ze zbyt mocnym euro, ale nie widzą konieczności podjęcia kroków w tym względzie. Wpisały się one w oczekiwania rynku, iż bierność ECB przyczyni się do dalszej aprecjacji wspólnej waluty. Inwestorzy zapomnieli jednak o zagrożeniach, jakie będzie niósł hiszpański i włoski dług (jutro Hiszpanie planują sprzedać obligacje za 4,5 mld EUR), a także ryzyka fiasku kolejnego szczytu UE, jaki rozpocznie się już jutro. Nie ma też pewności, co tak naprawdę powie jutro szef ECB – Mario Draghi może dać do zrozumienia, iż nastawienie banku centralnego nie stało się bardziej „jastrzębie”, jak to odebrali inwestorzy po konferencji z 10 stycznia. W efekcie EUR/USD po teście okolic 1,3595 dzisiaj w nocy, wrócił się w okolice 1,3520. W kalendarzu mamy zamówienia w niemieckim przemyśle za grudzień (godz. 12:00), które poprzedzą jutrzejsze dane nt. dynamiki produkcji przemysłowej. Ewentualne rozczarowanie (odczyt gorszy od 0,9 proc. m/m) może stać się pretekstem do złamania strefy 1,3490-1,3500 i próby naruszenia okolic wczorajszego minimum na 1,3457. Większej dynamiki ruchu można spodziewać się w końcu tygodnia. Wczoraj po południu zwracałem uwagę, iż rynek może zejść nawet w okolice 1,33.
Byłoby pewną naiwnością sądzić, iż nowy szef Banku Japonii będzie ściśle współpracował z premierem Abe. Odchodzący 19 marca, czyli 3 tygodnie przed terminem Masaaki Shirikawa zostawia po sobie założenie dotyczące zwiększenia celu inflacyjnego do 2 procent, a także zapowiedź uruchomienia nielimitowanego programu skupu aktywów (QE) od początku przyszłego roku.
Wyraźną przecenę odnotował w ostatnich godzinach australijski dolar. To wynik publikacji rozczarowujących danych nt. sprzedaży detalicznej, która w grudniu spadła o 0,2 proc. m/m. To zwiększa prawdopodobieństwo ewentualnej obniżki stóp w marcu, czego dwa dni temu nie wykluczył w swoim komunikacie Bank Australii. Dla rynku ważniejsze będą jednak jutrzejsze dane z rynku pracy, które poznamy o godz. 1:30 w nocy. Oczekuje się wzrostu stopy bezrobocia do 5,5 proc., ale i też wzrostu zatrudnienia o 5 tys. (miesiąc temu mieliśmy tu nieoczekiwany spadek). Biorąc pod uwagę słaby sentyment na rynku, nie można wykluczyć, iż AUD będzie się dyskontował dane przez ich oficjalną publikacją… Wczoraj pisałem, iż złamanie grudniowego minimum na 1,0344 jest kwestią czasu, a rynek potrzebuje tylko mocniejszego impulsu. Dzisiaj spadliśmy do 1,0296. Wyraźniejsze wsparcie to dopiero rejon 1,0250-60 widoczny na dziennym wykresie i tam możemy kierować się w nadchodzących godzinach.
Nadal dość słaby pozostaje funt. Podobnie jak w przypadku australijskiego dolara, inwestorzy wykorzystują każdą okazję (odbicie) do sprzedaży tej waluty, co tylko zdaje się świadczyć o sile potencjalnego trendu. W kalendarzu kluczowe dane mamy dopiero jutro – to grudniowa produkcja przemysłowa o godz. 10:30 i decyzja Banku Anglii o godz. 13:00. W jednym z raportów sprzed tygodnia pisałem, iż kluczowym wsparciem dla GBP/USD są dopiero okolice 1,56, gdzie przebiega 4-letnia linia trendu wzrostowego. Wydaje się, iż jej złamanie może być trudne bez dodatkowego impulsu (cięcia ratingu AAA), co sprawia, iż nie można wykluczyć korekcyjnego odbicia w najbliższych dniach. Być może impulsem będzie jutrzejsza decyzja Banku Anglii, a raczej jej brak, czyli utrzymanie bez zmian dotychczasowych parametrów polityki pieniężnej. Potencjalna korekta, która może rozwinąć się po wcześniejszym przetestowaniu okolic 1,56, nie będzie jednak długa. Mocny opór to strefa 1,5780-1,5830.
Źródło: Marek Rogalski, analityk DM BOŚ (BOSSA FX)
Komentarz dostarczył:
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Kursy walut w czwartek - Inflacja blisko celu, ale złoty nadal pod presją
2025-09-11 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty w czwartek pozostaje względnie stabilny, choć notowania wielu walut sygnalizują ostrożność inwestorów wobec rynków wschodzących. Kurs dolara amerykańskiego utrzymuje się powyżej poziomu 3,64 zł, frank szwajcarski kosztuje około 4,56 zł, a funt brytyjski handlowany jest w przedziale 4,92–4,93 zł. W relacji do euro złotówka zachowuje umiarkowaną siłę – kurs EUR/PLN oscyluje wokół 4,26 zł. Wartość korony norweskiej względem złotego pozostaje niska, z kursem blisko 0,366 zł, co oznacza kontynuację wielotygodniowego trendu stabilizacji tej pary.
Czy dolar amerykański USD spadnie do 3,50 zł w najbliższym czasie?
2025-09-08 Kometarz walutowy MyBank.plCzy dolar amerykański spadnie do 3,50 zł w najbliższym czasie? To pytanie wraca falami zawsze wtedy, gdy na rynkach kumulują się trzy zjawiska: zmiana oczekiwań wobec polityki Rezerwy Federalnej, ruchy Narodowego Banku Polskiego oraz przesunięcia globalnego sentymentu do ryzyka. Na początku września 2025 r. USD/PLN jest notowany nieco powyżej 3,60, a więc od bariery 3,50 dzieli go ruch o zaledwie kilka procent. Z pozoru to niewiele. Rynki walutowe potrafią wykonać taki manewr w ciągu kilku sesji, gdy pojawi się spójny impuls makroekonomiczny.
Dlaczego frank szwajcarski zyskuje, gdy cały świat traci?
2025-09-04 Komentarz walutowy MyBank.plW chwili obecnej kurs franka szwajcarskiego (CHF) wobec polskiego złotego (PLN) wynosi około 4,54 PLN za 1 CHF, co odzwierciedla jego stabilność w ostatnich dniach. Waha się on między 4,53 a 4,56 PLN, z niewielką korektą w dół względem początku miesiąca, co sugeruje względnie spokojną notę w tej parze walutowej.
Czy cięcie stóp procentowych przez RPP we wrześniu jest przesądzone?
2025-09-02 Komentarz walutowy MyBank.plZbliżające się wrześniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej budzi coraz większe zainteresowanie inwestorów, analityków i kredytobiorców. Obniżka stóp procentowych wydaje się niemal pewna, ale nie brakuje argumentów, które mogłyby skłonić Radę do ostrożności. Czy faktycznie możemy mówić o przesądzonym scenariuszu?
Kursy walut 1 września – PLN trzyma fason względem CHF, GBP i NOK
2025-09-01 Komentarz walutowy MyBank.plW poniedziałek, 1 września 2025 roku, polski rynek walutowy przywitał nowy miesiąc i początek tygodnia stosunkowo spokojną, choć zauważalną aktywnością. Kursy kluczowych walut wobec złotego – USD, EUR, CHF, GBP i NOK – od rana były przedmiotem uważnej obserwacji inwestorów oraz przedsiębiorców prowadzących rozliczenia międzynarodowe. W okolicach godziny porannej dolar amerykański (USD) został wyceniony na poziomie około 3,641 PLN, co względem poprzedniego dnia oznaczało delikatny spadek wartości złotówki; jego dynamika oscylowała wokół –0,12 proc.
Jak polski złoty przetrwał globalny sztorm? PLN jako bohater rynków
2025-08-29 Felieton walutowy MyBank.plNiezwykła odporność polskiego złotego w obliczu eskalującej globalnej niepewności rynkowej stała się jednym z najbardziej intrygujących tematów ostatnich dni. Pomimo napiętej sytuacji makroekonomicznej i wyraźnych sygnałów spowolnienia na niektórych kluczowych rynkach europejskich, rodzima waluta konsekwentnie utrzymuje solidną pozycję wobec głównych graczy, zwłaszcza euro i dolara amerykańskiego.
PLN stabilny wśród walut — wszystkie kluczowe kursy bez znaczących zmian
2025-08-28 Komentarz walutowy XTBPolski złoty, mimo globalnych zawirowań, znajduje się obecnie w strefie względnej stabilności. Kursy głównych par z PLN poruszają się w wąskich przedziałach — USD/PLN oscyluje w okolicach 3,67 złotego za dolara amerykańskiego, GBP/PLN wynosi około 4,95, CHF/PLN to mniej więcej 4,57, a NOK/PLN utrzymuje się w granicach 0,36 zł. USD/PLN odnotował dziś skromny wzrost rzędu kilkudziesięciu punktów bazowych w porównaniu z poprzednim dniem, co sugeruje powściągliwe nastroje traderów. Te płynne wahania, choć niewielkie, są sygnałem ostrożności, zwłaszcza w okresie przed decydującymi komunikatami makroekonomicznymi z USA i Europy.
Kursy walut na żywo: funt rośnie, dolar stabilny, PLN trzyma się mocno
2025-08-26 Komentarz walutowy MyBank.plGdy inwestorzy na całym świecie śledzą dynamikę walut, dziś szczególną uwagę przyciąga polski złoty, jego rola w regionie oraz to, jak PLN reaguje na globalne impulsy. W porównaniu do głównych walut, kursy walut wobec złotówki wykazują wyraźne, choć umiarkowane wahania. Na rynku Forex para USD/PLN znajduje się w okolicach 3,67 złotego za dolara amerykańskiego, rejestrując lekką zwyżkę o około 0,15‑0,20 % w ciągu dnia.
Poniedziałek na Forex: kursy walut blisko piątkowego zamknięcia
2025-08-25 Komentarz walutowy MyBank.plPoniedziałkowy poranek otwiera nowy tydzień na rynku Forex bez gwałtownych ruchów i z czytelnymi poziomami na parach z PLN. Bieżące kwotowania międzybankowe pokazują, że USD/PLN trzyma okolice 3,64–3,66, GBP/PLN mieści się nieco poniżej 4,92, CHF/PLN krąży przy 4,54, CAD/PLN pozostaje blisko 2,63–2,64, a NOK/PLN zbliża się do 0,36. To ceny „na teraz”, ustalane w czasie rzeczywistym, a nie kursy tabelowe z dziennego fixingu. Zmienność o poranku jest niska, różnice względem piątkowego popołudnia to ułamki procenta, a mikrostruktura arkusza zleceń wygląda równo, bez luk płynności.
Polski złoty w piątkowy poranek 22 sierpnia 2025: Decyzje po danych z USA
2025-08-22 Komentarz walutowy MyBank.plPoranny handel na rynku Forex przebiega dziś spokojnie i bez niespodzianek. Notowania spot już po pierwszej godzinie aktywności w Europie pokazują zakres wahań: USD/PLN oscyluje przy 3,66, funt brytyjski kosztuje w zaokrągleniu 4,92 zł, frank szwajcarski utrzymuje okolice 4,54 zł, dolar kanadyjski pozostaje blisko 2,64 zł, a korona norweska krąży w pobliżu 0,36 zł. Zmienność poranna jest niewielka i nie wychodzi poza kilka groszy na parę, co ułatwia planowanie przepływów oraz rozkładanie większych zleceń na transze.