Data dodania: 2012-01-03 (11:14)
Opublikowany dzisiaj o godz. 9:30 indeks PMI dla przemysłu w Szwajcarii nieoczekiwanie wzrósł w grudniu do 50,7 pkt. wobec 44,8 pkt. w listopadzie – tymczasem biorąc pod uwagę zeszłotygodniowy fatalny odczyt indeksu nastrojów w biznesie KOF (spadł do 0,01 pkt.) można było spodziewać się dokładnie czegoś innego.
Frank zareagował na te rewelacje umocnieniem, bo przynajmniej teoretycznie SNB nie musi się zbytnio spieszyć z podnoszeniem limitu na EUR/CHF – chyba, że uznamy dzisiejsze dane za jednorazowy wyskok w górę, a piątkowe dane pokazujące rosnące zagrożenie deflacją staną się ważniejsze…
Niemniej warto zwrócić uwagę na fakt, iż większość opublikowanych ostatnio danych PMI jest całkiem dobra, co może wskazywać, że inwestorzy za bardzo „zapędzili” się w swoich pesymistycznych oczekiwaniach. Bo publikowane wczoraj dane z Chin pokazały powrót powyżej bariery 50 pkt. (odczyt 50,3 pkt.), nieco lepsze od prognoz były wyliczenia dla Niemiec i Francji, a dla strefy euro zgodne z szacunkami (46,9 pkt.). Równie pozytywnie zaskoczyły nas informacje z Australii, które stały się jednym z pretekstów do poprawy nastrojów podczas sesji azjatyckiej i wzrostów dolara australijskiego. Grudniowy odczyt to 50,2 pkt. wobec 47,8 pkt. Lepszy klimat w Azji udzielił się także notowaniom EUR/USD, które odnotowały odbicie w okolice 1,30 – to może być jednak w większym stopniu efekt pokrywania części potężnych krótkich pozycji grających na dalsze osłabienie wspólnej waluty. Dodajmy też, iż dobre informacje napłynęły też o godz. 10:30 z Wielkiej Brytanii – PMI dla przemysłu wzrósł w grudniu do 49,6 pkt.
Kolejne komentarze wróżące poważną recesję w strefie euro, a nawet początek jej demontażu (tak pisał wczoraj Daily Mail powołując się na opinie ekonomicznego think tanku CEBR (Centre for Economics And Business Research), czy też kolejne niepokojące informacje z peryferiów strefy euro to wciąż „woda na młyn” dla tych, którzy grają na utrzymanie dotychczasowego negatywnego trendu. Wczoraj hiszpański minister finansów Luis de Guindos przyznał, że deficyt budżetowy w 2011 r. najpewniej przekroczył poziom 8 proc. PKB, co tylko potwierdziło nieskuteczność polityki prowadzonej wcześniej przez socjalistę Zapatero (zakładał on, że deficyt spadnie do poziomu 6 proc.). W takiej sytuacji rynek oczekuje, iż Hiszpanie przedstawią nowy program oszczędności budżetowych… które tak naprawdę mogą tylko jeszcze bardziej zaostrzyć recesję, w którą tamtejsza gospodarka właśnie zaczyna wchodzić. Obawy zaczyna budzić też sytuacja w Irlandii. Irish Times wskazuje, iż rządowi trudno będzie uniknąć obietnicy nie podnoszenia podatków – przebywająca w Dublinie misja kontrolna Troiki wskazała na zbyt wolną redukcję deficytu budżetowego. Kluczowa może jednak okazać się sytuacja w Grecji, o której piszę już od kilku dni. Na rynek docierają spekulacje, jakoby tamtejszy rząd w negocjacjach z posiadaczami obligacji nalegał na większą redukcję długu, niż przyjęty podczas szczytu Unii Europejskiej próg 50 proc. – mowa tutaj o 75 proc. To jakoś nie dziwi biorąc pod uwagę trudności premiera Lukasa Papademosa z wdrażaniem koniecznych reform. Grecka prasa (Kathimerini) powołując się na źródła rządowe twierdzi, iż ubiegłoroczny deficyt budżetowy najprawdopodobniej przekroczył 10 proc. PKB (wobec spodziewanych 9 proc.), a premier Papademos w najbliższych dniach zamierza publicznie wezwać społeczeństwo do wsparcia dalszych, koniecznych reform. Tyle, że popularność premiera gwałtownie spada, a popierające go warunkowo główne partie (PASOK i Nowa Demokracja) zaczynają pomału myśleć o kampanii przed wyborami parlamentarnymi…
Kluczem dla rynków wciąż pozostają oczekiwania związane z ratingami dla strefy euro i powiązana z nimi sytuacja finansowa europejskich banków nadal posiadających duże ilości peryferyjnego długu. Dzisiaj na rynku więcej mówi się o zaplanowanym na 9 stycznia w Berlinie spotkaniu Nicholasa Sarkozy’ego i Angeli Merkel, którego tematem mają być rozmowy nt. implementacji założeń paktu fiskalnego uzgodnionego na grudniowym szczycie UE. Biorąc pod uwagę, że prawdopodobieństwo obniżenia ratingu Francji jest znacznie większe, niż Niemiec, a także fakt zbliżających się wyborów prezydenckich i parlamentarnych nad Sekwaną w ciągu najbliższych miesięcy, wcale nie musi być tak, że te rozmowy będą wiążące – zarówno Angela Merkel, jak i Nicholas Sarkozy zdają sobie dobrze sprawę, iż umowy międzynarodowe to nie to samo co zmiany w traktacie unijnym, które zostały niestety zablokowane przez Wielką Brytanię. W tym kontekście ciekawe wydają się być też doniesienia dziennika The Telegraph, który sugeruje, że w przypadku skurczenia się klubu AAA w strefie euro, Niemcy mogą pomału zarzucać koncepcję finansowego wsparcia funduszu ratunkowego EFSF…
Z danych fundamentalnych kluczowe dzisiaj będą odczyty indeksu ISM dla przemysłu w USA, a także wieczorny protokół z grudniowego posiedzenia FOMC. W pierwszym przypadku oczekuje się lepszych danych (szacunki 53,2 pkt.), co wydaje się być uzasadnione. Głównym pytaniem jest jednak to, czy dobry odczyt przełamie negatywną passę, czy też stanie się tylko okazją do wejścia w dominujący trend po lepszych cenach? Co do „minutek” FED-u, to nie oczekujmy wiele – rynek wie, że FOMC na razie jest skupiony na wynikach rozpoczętej na jesieni Operacji Twist, a dopiero noworoczne zmiany w składzie tego gremium (po rotacji jedynym zdeklarowanym jastrzębiem zostanie Jeffrey Lacker), będą mogły dawać więcej pretekstów do spekulacji na temat ewentualności zaistnienia programu QE3 w kolejnych miesiącach.
EUR/USD: Wczoraj zwracałem uwagę, że rynek może pozostawać w przedziale 1,29-1,30 i to nie zmieni technicznego obrazu notowań. Dzisiaj warto dodać, iż kluczowe znaczenie mogą mieć okolice 1,3040-50, których naruszenie może ewentualnie stwarzać podstawy do oczekiwania odbicia w stronę 1,3144-1,3210. Scenariusz bazowy nadal zakłada zniżki, stąd też wieczorem powinniśmy być bliżej strefy wsparcia 1,2870-1,2900. Niewykluczone jednak, że przełom intraday dokona się dopiero po publikacji danych ISM o godz. 16:00.
GBP/USD: Funt radzi sobie całkiem dobrze, co należy zawdzięczać rosnącym obawom odnośnie ratingów dla strefy euro – Wielka Brytania mająca nadal ocenę AAA staje się naturalnym beneficjentem tego zamieszania, jako alternatywa dla bezpieczna przystań dla długu (poza USA i Niemcami). Odczyt PMI dla przemysłu – wzrost do 49,6 pkt. w grudniu z 47,7 pkt. w listopadzie, daje argumenty, że rating AAA nie zostanie szybko obniżony.
Niemniej warto zwrócić uwagę na fakt, iż większość opublikowanych ostatnio danych PMI jest całkiem dobra, co może wskazywać, że inwestorzy za bardzo „zapędzili” się w swoich pesymistycznych oczekiwaniach. Bo publikowane wczoraj dane z Chin pokazały powrót powyżej bariery 50 pkt. (odczyt 50,3 pkt.), nieco lepsze od prognoz były wyliczenia dla Niemiec i Francji, a dla strefy euro zgodne z szacunkami (46,9 pkt.). Równie pozytywnie zaskoczyły nas informacje z Australii, które stały się jednym z pretekstów do poprawy nastrojów podczas sesji azjatyckiej i wzrostów dolara australijskiego. Grudniowy odczyt to 50,2 pkt. wobec 47,8 pkt. Lepszy klimat w Azji udzielił się także notowaniom EUR/USD, które odnotowały odbicie w okolice 1,30 – to może być jednak w większym stopniu efekt pokrywania części potężnych krótkich pozycji grających na dalsze osłabienie wspólnej waluty. Dodajmy też, iż dobre informacje napłynęły też o godz. 10:30 z Wielkiej Brytanii – PMI dla przemysłu wzrósł w grudniu do 49,6 pkt.
Kolejne komentarze wróżące poważną recesję w strefie euro, a nawet początek jej demontażu (tak pisał wczoraj Daily Mail powołując się na opinie ekonomicznego think tanku CEBR (Centre for Economics And Business Research), czy też kolejne niepokojące informacje z peryferiów strefy euro to wciąż „woda na młyn” dla tych, którzy grają na utrzymanie dotychczasowego negatywnego trendu. Wczoraj hiszpański minister finansów Luis de Guindos przyznał, że deficyt budżetowy w 2011 r. najpewniej przekroczył poziom 8 proc. PKB, co tylko potwierdziło nieskuteczność polityki prowadzonej wcześniej przez socjalistę Zapatero (zakładał on, że deficyt spadnie do poziomu 6 proc.). W takiej sytuacji rynek oczekuje, iż Hiszpanie przedstawią nowy program oszczędności budżetowych… które tak naprawdę mogą tylko jeszcze bardziej zaostrzyć recesję, w którą tamtejsza gospodarka właśnie zaczyna wchodzić. Obawy zaczyna budzić też sytuacja w Irlandii. Irish Times wskazuje, iż rządowi trudno będzie uniknąć obietnicy nie podnoszenia podatków – przebywająca w Dublinie misja kontrolna Troiki wskazała na zbyt wolną redukcję deficytu budżetowego. Kluczowa może jednak okazać się sytuacja w Grecji, o której piszę już od kilku dni. Na rynek docierają spekulacje, jakoby tamtejszy rząd w negocjacjach z posiadaczami obligacji nalegał na większą redukcję długu, niż przyjęty podczas szczytu Unii Europejskiej próg 50 proc. – mowa tutaj o 75 proc. To jakoś nie dziwi biorąc pod uwagę trudności premiera Lukasa Papademosa z wdrażaniem koniecznych reform. Grecka prasa (Kathimerini) powołując się na źródła rządowe twierdzi, iż ubiegłoroczny deficyt budżetowy najprawdopodobniej przekroczył 10 proc. PKB (wobec spodziewanych 9 proc.), a premier Papademos w najbliższych dniach zamierza publicznie wezwać społeczeństwo do wsparcia dalszych, koniecznych reform. Tyle, że popularność premiera gwałtownie spada, a popierające go warunkowo główne partie (PASOK i Nowa Demokracja) zaczynają pomału myśleć o kampanii przed wyborami parlamentarnymi…
Kluczem dla rynków wciąż pozostają oczekiwania związane z ratingami dla strefy euro i powiązana z nimi sytuacja finansowa europejskich banków nadal posiadających duże ilości peryferyjnego długu. Dzisiaj na rynku więcej mówi się o zaplanowanym na 9 stycznia w Berlinie spotkaniu Nicholasa Sarkozy’ego i Angeli Merkel, którego tematem mają być rozmowy nt. implementacji założeń paktu fiskalnego uzgodnionego na grudniowym szczycie UE. Biorąc pod uwagę, że prawdopodobieństwo obniżenia ratingu Francji jest znacznie większe, niż Niemiec, a także fakt zbliżających się wyborów prezydenckich i parlamentarnych nad Sekwaną w ciągu najbliższych miesięcy, wcale nie musi być tak, że te rozmowy będą wiążące – zarówno Angela Merkel, jak i Nicholas Sarkozy zdają sobie dobrze sprawę, iż umowy międzynarodowe to nie to samo co zmiany w traktacie unijnym, które zostały niestety zablokowane przez Wielką Brytanię. W tym kontekście ciekawe wydają się być też doniesienia dziennika The Telegraph, który sugeruje, że w przypadku skurczenia się klubu AAA w strefie euro, Niemcy mogą pomału zarzucać koncepcję finansowego wsparcia funduszu ratunkowego EFSF…
Z danych fundamentalnych kluczowe dzisiaj będą odczyty indeksu ISM dla przemysłu w USA, a także wieczorny protokół z grudniowego posiedzenia FOMC. W pierwszym przypadku oczekuje się lepszych danych (szacunki 53,2 pkt.), co wydaje się być uzasadnione. Głównym pytaniem jest jednak to, czy dobry odczyt przełamie negatywną passę, czy też stanie się tylko okazją do wejścia w dominujący trend po lepszych cenach? Co do „minutek” FED-u, to nie oczekujmy wiele – rynek wie, że FOMC na razie jest skupiony na wynikach rozpoczętej na jesieni Operacji Twist, a dopiero noworoczne zmiany w składzie tego gremium (po rotacji jedynym zdeklarowanym jastrzębiem zostanie Jeffrey Lacker), będą mogły dawać więcej pretekstów do spekulacji na temat ewentualności zaistnienia programu QE3 w kolejnych miesiącach.
EUR/USD: Wczoraj zwracałem uwagę, że rynek może pozostawać w przedziale 1,29-1,30 i to nie zmieni technicznego obrazu notowań. Dzisiaj warto dodać, iż kluczowe znaczenie mogą mieć okolice 1,3040-50, których naruszenie może ewentualnie stwarzać podstawy do oczekiwania odbicia w stronę 1,3144-1,3210. Scenariusz bazowy nadal zakłada zniżki, stąd też wieczorem powinniśmy być bliżej strefy wsparcia 1,2870-1,2900. Niewykluczone jednak, że przełom intraday dokona się dopiero po publikacji danych ISM o godz. 16:00.
GBP/USD: Funt radzi sobie całkiem dobrze, co należy zawdzięczać rosnącym obawom odnośnie ratingów dla strefy euro – Wielka Brytania mająca nadal ocenę AAA staje się naturalnym beneficjentem tego zamieszania, jako alternatywa dla bezpieczna przystań dla długu (poza USA i Niemcami). Odczyt PMI dla przemysłu – wzrost do 49,6 pkt. w grudniu z 47,7 pkt. w listopadzie, daje argumenty, że rating AAA nie zostanie szybko obniżony.
Źródło: Marek Rogalski, analityk DM BOŚ (BOSSA FX)
Komentarz dostarczył:
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Kursy walut w piątek 12 grudnia 2025: USH, CHF, GBP, NOK kontra PLN
2025-12-12 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty w piątek utrzymuje pozycję wypracowaną w ostatnich dniach, a handel na rynku złotego ma wyraźnie „techniczną” strukturę: inwestorzy w dużej mierze reagują na impulsy z rynków bazowych i na różnice w oczekiwaniach dotyczących stóp procentowych, zamiast dyskontować jeden dominujący lokalny temat. W centrum uwagi pozostaje relacja między globalnym dolarem a koszykiem walut rynków wschodzących, w tym PLN. W praktyce oznacza to, że złotówka porusza się w rytmie zmian rentowności obligacji USA i nastrojów wobec ryzyka, a dopiero w drugim kroku rynek dopina narrację o krajowej polityce pieniężnej i kondycji finansów publicznych.
Fed tnie stopy, dolar słabnie. Co na to złotówka i rynek złotego?
2025-12-11 Komentarz walutowy MyBank.plCzwartek na rynku walutowym upływa pod znakiem "trzeźwienia" po decyzji Rezerwy Federalnej i jednoczesnego szukania nowego punktu równowagi przez główne waluty. Po trzeciej z rzędu obniżce stóp w USA dolar pozostaje pod presją, ale nie ma mowy o gwałtownym odwrocie. Na tym tle na rynku Forex złotówka pozostaje stabilna, a zmienność na głównych parach z PLN jest wyraźnie niższa niż kilka tygodni temu. Inwestorzy próbują zrozumieć, czy rosnąca niezgoda wewnątrz Fed będzie jedynie „szumem w tle”, czy początkiem poważniejszego sporu o przyszłość amerykańskiej polityki pieniężnej.
Złotówka czeka na Fed: czy trzecia obniżka stóp w USA wstrząśnie rynkiem złotego?
2025-12-10 Komentarz walutowy MyBank.plW środę 10 grudnia 2025 roku rynek walutowy działa w trybie wyczekiwania. Inwestorzy na całym świecie patrzą przede wszystkim na wieczorną decyzję Rezerwy Federalnej i jutrzejszy komunikat Banku Kanady, a polski złoty korzysta z tego tła, pozostając relatywnie stabilny wobec głównych walut. Na rynku Forex w środowy poranek za euro płacono w okolicach 4,23 zł, za dolar amerykański (USD) około 3,63 zł, za franka szwajcarskiego (CHF) około 4,51 zł, a za funt brytyjski (GBP) około 4,84 zł, co dobrze koresponduje z bieżącymi poziomami ze średnich tabel NBP.
Czy polski złoty utrzyma mocną pozycję wobec dolara i euro w 2026 roku?
2025-12-09 Komentarz walutowy MyBank.plWe wtorek rano, 9 grudnia 2025 roku, polski złoty pozostaje relatywnie mocny wobec głównych walut świata. Po serii spokojnych dni i ograniczonej zmienności inwestorzy na nowo koncentrują się na globalnych danych z USA oraz na skutkach niedawnej decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Na razie jednak nastroje wokół PLN pozostają wyraźnie lepsze niż jeszcze rok wcześniej, gdy rynek złotego musiał mierzyć się z gwałtownymi skokami inflacji i wyższą nerwowością na rynkach globalnych.
Polski złoty broni pozycji lidera regionu. Jak wypada na tle NOK, CHF i CAD?
2025-12-08 Komentarz walutowy MyBank.plW poniedziałek rano, 8 grudnia 2025 roku, polski złoty wchodzi w nowy tydzień w relatywnie stabilnej formie, pozostając jedną z mocniejszych walut regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Po serii umiarkowanych wahań na przełomie listopada i grudnia notowania głównych par na rynku Forex oscylują w wąskich przedziałach, a rynek złotego uważnie śledzi zarówno świeżą decyzję Rady Polityki Pieniężnej, jak i globalne nastroje wokół dolara amerykańskiego.
Dolar amerykański zwalnia, euro rośnie, a rynek złotego pozostaje spokojny
2025-12-05 Komentarz walutowy MyBank.plPiątek 5 grudnia przynosi na globalnym rynku waluty mieszankę lekkiej ulgi i wyraźnego wyczekiwania. Po serii spokojnych sesji w Europie polski złoty utrzymuje się w okolicach najmocniejszych poziomów tego roku, podczas gdy dolar traci część wcześniejszej przewagi, a inwestorzy coraz śmielej wyceniają obniżki stóp procentowych w USA w 2026 roku. Na tle tego pejzażu rynek złotego wyróżnia się stabilnością – PLN nie jest gwiazdą globalnych nagłówków, ale konsekwentnie korzysta z poprawy sentymentu do rynków wschodzących.
Stopy w dół, złotówka w górę. Co dalej z kursem PLN po grudniowej decyzji RPP?
2025-12-04 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty pozostaje relatywnie mocny, mimo że Rada Polityki Pieniężnej po raz szósty w tym roku obniżyła stopy procentowe, sprowadzając stopę referencyjną NBP do 4,00 proc. Na pierwszy rzut oka to układ, który jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się mało prawdopodobny: inflacja spadła poniżej celu, gospodarka przyspiesza, a jednocześnie złotówka jest stabilna wobec głównych walut.
Silna złotówka, słabszy dolar. Co mówią aktualne kursy walut o kondycji PLN?
2025-12-03 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty w ostatnich dniach zachowuje się tak, jakby rynki postanowiły nagrodzić stabilność i przewidywalność – nawet jeśli globalne otoczenie wcale nie sprzyja spokojowi. Na głównych parach z udziałem PLN nie widać gwałtownych załamań ani euforycznych rajdów, raczej żmudne dostosowanie do miksu czynników: oczekiwań wobec decyzji banków centralnych, zmian nastrojów na rynkach obligacji oraz sygnałów z realnej gospodarki. Złotówka w tym otoczeniu nadal wygląda solidnie, choć w tle cały czas wisi pytanie, jak długo uda się utrzymać tę równowagę, jeśli globalna awersja do ryzyka znów wzrośnie.
Silny polski złoty na starcie grudnia: co dalej z USD, EUR, CHF i GBP wobec PLN?
2025-12-02 Komentarz walutowy MyBank.plNa rynku walutowym wtorkowy poranek upływa pod znakiem stabilnej, ale wciąż wyraźnie mocniejszej pozycji, jaką polski złoty wypracował wobec głównych walut w ostatnich tygodniach. W centrum uwagi inwestorów pozostają dziś zwłaszcza pary USD/PLN, EUR/PLN, CHF/PLN, GBP/PLN oraz NOK/PLN, które wyznaczają nastroje wokół rynku złotego na starcie grudnia.
Lew bułgarski tylko do końca roku. Co oznacza wprowadzenie euro w Bułgarii dla Polaków i regionu?
2025-12-01 Komentarz walutowy MyBank.plLew bułgarski (BGN) wchodzi w swoje ostatnie tygodnie jako oficjalna waluta Bułgarii, a rynek walutowy już dziś traktuje go raczej jak „euro w przebraniu” niż w pełni niezależną walutę narodową. Od lat sztywnie powiązany z euro i zakotwiczony w mechanizmie ERM II, lew przestanie istnieć w obiegu gotówkowym z początkiem przyszłego roku, kiedy Bułgaria formalnie wejdzie do strefy euro. Dla gospodarki, która od dawna żyje w warunkach de facto europejskiej izby walutowej, będzie to raczej domknięcie długiego procesu integracji niż nagła rewolucja. Emocje są jednak realne – to koniec całej epoki w historii bułgarskiego pieniądza.









