
Data dodania: 2009-02-20 (19:00)
Bez wątpienia miniony tydzień był jednym z rekordowych pod względem zmienności w notowaniach złotego. Kurs EUR/PLN, będący głównym miernikiem wartości polskiej waluty, w pierwszej części tygodnia zwyżkował w okolice rekordu z 2004 roku usytuowanego w pobliżu 4,9400, czyli o 30 groszy w porównaniu z poziomem zanotowanym w poniedziałek.
Kolejne dni przyniosły odreagowanie kursu z powrotem w kierunku 4,6000 PLN za EUR, by ostatecznie zakończyć tydzień w okolicach 4,7300.
Osłabienie polskiej waluty w pierwszej części tygodnia miało miejsce w wyniku kolejnej fali pogorszenia nastrojów wokół krajów Europy Środkowo – Wschodniej. Inwestorzy zagraniczni zaczęli dyskontować w wycenie walut regionu możliwość wystąpienia poważnych problemów z płynnością, a nawet wypłacalnością silnie zadłużonych za granicą gospodarek. Szczególnie źle pod względem nierównowag na rachunku obrotów bieżących i kapitałowych prezentują się Kraje Bałtyckie, Rumunia oraz Bułgaria. Spore zapotrzebowanie na finansowanie zewnętrzne mają także Węgry oraz Polska, nasz kraj jednak wygląda dość stabilnie na tle regionu, nawet pomimo spowolnienia gospodarczego. Z drugiej strony Polska ma najlepiej rozwinięty rynek finansowy w regionie, toteż zagraniczne przepływy finansowe są tu zdecydowanie większe, za tym natomiast idzie większa zmienność PLN.
Silne osłabienie złotego zaniepokoiło polski rząd. Premier Donald Tusk zapowiedział, że Ministerstwo Finansów podejmie odpowiednie kroki w celu obrony złotego jeśli kurs EUR/PLN wzrośnie powyżej 5,0000. Działania te miały polegać na sprzedaży na rynku euro pochodzących z funduszy unijnych. Do tej pory bowiem środki te wymieniane były za pośrednictwem Narodowego Banku Polskiego, co nie miało wpływu na notowania złotego. Jak się jednak okazało MF nie czekało na zdobycie tego bardzo silnego psychologicznie oporu i zaczęło sprzedawać niewielkie kwoty euro za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego przy poziomie powyżej 4,9000. Sam moment na tego typu działania był bardzo dobry – nastroje dla gospodarek regionu uległy poprawie po słownej interwencji ze strony czeskiego Banku Centralnego oraz węgierskiego rządu. Bank Czech zapowiedział, iż ze względu na silne osłabienie korony, może zakończyć cykl obniżek stóp procentowych. Z kolei węgierskie Ministerstwo Finansów zapowiedziało, iż jest gotowe sięgnąć po „niekonwencjonalne środki” w celu obrony forinta. Do tego doszły informacje o rozpoczęciu rozmów Polski z Europejskim Bankiem Centralnym odnośnie przystąpienia do ERM-2, a rząd poinformował, że wejście do Europejskiego Mechanizmu Kursowego będzie możliwe nawet bez uprzedniej zmiany konstytucji, na którą nie chce się zgodzić PiS. W efekcie tego splotu sprzyjających okoliczności kurs EUR/PLN w ciągu zaledwie dwóch dni zniżkował do poziomu 4,6400.
Spadek EUR/PLN wsparł chwilowo amerykański bank Goldman Sachs, który w oficjalnym komunikacie skierowanym do swoich klientów podał, że zamyka pozycje nastawione na osłabienie złotego, forinta węgierskiego oraz korony czeskiej. Oświadczenie to zasiało jednak dużo zamieszania. Wiadomo bowiem, że sytuacja jeśli chodzi o płynność krajów Europy Środkowo – Wschodniej jest nieciekawa i choćby dlatego nie należałoby oczekiwać diametralnej poprawy nastrojów wokół naszego regionu. Oświadczenie Banku wydało się zatem zagadkowe. Na rynku pojawiły się głosy, że być może działanie Goldman Sachs jest celową grą pod obniżenie kurów EUR/PLN, EUR/HUF oraz EUR/CZK, tak by dojść do poziomów korzystnych dla zajęcia długich pozycji w euro.
Koniec tygodnia przyniósł powrót notowań euro względem złotego do wyższych poziomów w okolicach 4,7300, zdecydowanie jednak poniżej wtorkowych szczytów. Jeśli silniejszą deprecjację polskiej waluty hamują jedynie działania MF, wkrótce, wraz z ubywaniem środków unijnych, złoty prawdopodobnie powróci do większego osłabienia. Jeśli z kolei nie traci on obecnie silnie na wartości dlatego, że kapitał zagraniczny przestał panicznie uciekać z naszego regionu, w najbliższym czasie notowania PLN prawdopodobnie się ustabilizują, a w okresie poprawy nastrojów polska waluta zyska na wartości.
Miniony tydzień rozpoczął się od doniesień z jakże istotnego dla rynków walutowych, jak i całej gospodarki, spotkania grupy G-7, czyli ministrów finansów i prezesów banków centralnych z siedmiu najbogatszych państw świata – USA, Kanady, Japonii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji oraz Włoch. Niestety ci, którzy oczekiwali pozytywnych wiadomości zawiedli się, spotkanie nie przyniosło bowiem większych nadziei na poprawę sytuacji światowych gospodarek. Przyniosło za to wiele pytań i niepokojów. Rozczarował m.in. brak dyskusji na temat silnego i bardzo dynamicznego w ostatnich miesiącach umocnieniu jena, które szkodzi opartej głównie na eksporcie japońskiej gospodarce. Ponure perspektywy znalazły odbicie w dalszym osłabianiu się euro wobec amerykańskiej waluty. Od początku tygodnia kurs EUR/USD silnie zniżkował, w środę za euro płacono niewiele ponad 1,2530 dolara w porównaniu do 1,2800 w poniedziałek. Do ucieczki inwestorów od wspólnej waluty przyczyniają się coraz to nowe informacje napływające ze świata. Tych zaś w tygodniu nie brakowało. Na początek renomowana agencja ratingowa Moody's zapowiedziała, że może obniżyć ratingi banków posiadających swe oddziały w Europie Wschodniej, która „wyjątkowo odczuwa skutki kryzysu”. Obawy o przyszłość Eurolandu nie wydają się do końca nieuzasadnione. Niektóre państwa, jak np. Grecja, Hiszpania, Irlandia czy Portugalia są mniej odporne na zawirowania, jakim podlega światowa gospodarka. Sytuacja stwarza poważne zagrożenie dla stabilności deficytu budżetowego tych krajów, a także utrudnia prowadzenie jednolitej i skutecznej polityki pieniężnej. W przeciwieństwie do silnych i bogatych gospodarek, które mogą pozwolić sobie na różnego rodzaju pakiety stymulacyjne, państwa wymienione wyżej mają ograniczone pole zwiększania wydatków fiskalnych. W dalszej części tygodnia publicznie wypowiadał się m.in. prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama oraz szef amerykańskiego Fed Ben Bernanke. Po wystąpieniach można jednak było odnieść wrażenie, że „Yes, we can” Obamy inwestorzy zaczęli interpretować jako „No, we can' t”. Trudno się dziwić - do tej pory administracja prezydenta jest bardzo oszczędna jeśli chodzi o szczegóły na temat planów swoich działań. Dużo mówi się o kolejnych miliardach dolarów pakietów pomocowych, nikt jednak nie tłumaczy w jaki sposób naprawić amerykański system finansowy. Na rynku zaś coraz częściej pojawiają się plotki o nacjonalizacji dużych banków, szczególnie głośno mówi się o Citigroup i Bank of America. Wszystko to poskutkowało masowymi wyprzedażami na światowych parkietach, w szczególności akcji instytucji finansowych. Po raz kolejny warto zaznaczyć, że od dłuższego czasu notowania EUR/USD pozostają w dość wysokiej dodatniej korelacji ze światowymi indeksami giełdowymi. Te zaś w skali tygodnia spadały „na łeb na szyję” - np. Dow Jones osiągnął na czwartkowym zamknięciu poziom najniższy od października 2002, czyli od ponad 6 lat. Jeżeli giełdy w dalszym ciągu będą przebijały kolejne minima, nie należy się spodziewać odwrócenia trendu spadkowego w notowaniach EUR/USD.
Osłabienie polskiej waluty w pierwszej części tygodnia miało miejsce w wyniku kolejnej fali pogorszenia nastrojów wokół krajów Europy Środkowo – Wschodniej. Inwestorzy zagraniczni zaczęli dyskontować w wycenie walut regionu możliwość wystąpienia poważnych problemów z płynnością, a nawet wypłacalnością silnie zadłużonych za granicą gospodarek. Szczególnie źle pod względem nierównowag na rachunku obrotów bieżących i kapitałowych prezentują się Kraje Bałtyckie, Rumunia oraz Bułgaria. Spore zapotrzebowanie na finansowanie zewnętrzne mają także Węgry oraz Polska, nasz kraj jednak wygląda dość stabilnie na tle regionu, nawet pomimo spowolnienia gospodarczego. Z drugiej strony Polska ma najlepiej rozwinięty rynek finansowy w regionie, toteż zagraniczne przepływy finansowe są tu zdecydowanie większe, za tym natomiast idzie większa zmienność PLN.
Silne osłabienie złotego zaniepokoiło polski rząd. Premier Donald Tusk zapowiedział, że Ministerstwo Finansów podejmie odpowiednie kroki w celu obrony złotego jeśli kurs EUR/PLN wzrośnie powyżej 5,0000. Działania te miały polegać na sprzedaży na rynku euro pochodzących z funduszy unijnych. Do tej pory bowiem środki te wymieniane były za pośrednictwem Narodowego Banku Polskiego, co nie miało wpływu na notowania złotego. Jak się jednak okazało MF nie czekało na zdobycie tego bardzo silnego psychologicznie oporu i zaczęło sprzedawać niewielkie kwoty euro za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego przy poziomie powyżej 4,9000. Sam moment na tego typu działania był bardzo dobry – nastroje dla gospodarek regionu uległy poprawie po słownej interwencji ze strony czeskiego Banku Centralnego oraz węgierskiego rządu. Bank Czech zapowiedział, iż ze względu na silne osłabienie korony, może zakończyć cykl obniżek stóp procentowych. Z kolei węgierskie Ministerstwo Finansów zapowiedziało, iż jest gotowe sięgnąć po „niekonwencjonalne środki” w celu obrony forinta. Do tego doszły informacje o rozpoczęciu rozmów Polski z Europejskim Bankiem Centralnym odnośnie przystąpienia do ERM-2, a rząd poinformował, że wejście do Europejskiego Mechanizmu Kursowego będzie możliwe nawet bez uprzedniej zmiany konstytucji, na którą nie chce się zgodzić PiS. W efekcie tego splotu sprzyjających okoliczności kurs EUR/PLN w ciągu zaledwie dwóch dni zniżkował do poziomu 4,6400.
Spadek EUR/PLN wsparł chwilowo amerykański bank Goldman Sachs, który w oficjalnym komunikacie skierowanym do swoich klientów podał, że zamyka pozycje nastawione na osłabienie złotego, forinta węgierskiego oraz korony czeskiej. Oświadczenie to zasiało jednak dużo zamieszania. Wiadomo bowiem, że sytuacja jeśli chodzi o płynność krajów Europy Środkowo – Wschodniej jest nieciekawa i choćby dlatego nie należałoby oczekiwać diametralnej poprawy nastrojów wokół naszego regionu. Oświadczenie Banku wydało się zatem zagadkowe. Na rynku pojawiły się głosy, że być może działanie Goldman Sachs jest celową grą pod obniżenie kurów EUR/PLN, EUR/HUF oraz EUR/CZK, tak by dojść do poziomów korzystnych dla zajęcia długich pozycji w euro.
Koniec tygodnia przyniósł powrót notowań euro względem złotego do wyższych poziomów w okolicach 4,7300, zdecydowanie jednak poniżej wtorkowych szczytów. Jeśli silniejszą deprecjację polskiej waluty hamują jedynie działania MF, wkrótce, wraz z ubywaniem środków unijnych, złoty prawdopodobnie powróci do większego osłabienia. Jeśli z kolei nie traci on obecnie silnie na wartości dlatego, że kapitał zagraniczny przestał panicznie uciekać z naszego regionu, w najbliższym czasie notowania PLN prawdopodobnie się ustabilizują, a w okresie poprawy nastrojów polska waluta zyska na wartości.
Miniony tydzień rozpoczął się od doniesień z jakże istotnego dla rynków walutowych, jak i całej gospodarki, spotkania grupy G-7, czyli ministrów finansów i prezesów banków centralnych z siedmiu najbogatszych państw świata – USA, Kanady, Japonii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji oraz Włoch. Niestety ci, którzy oczekiwali pozytywnych wiadomości zawiedli się, spotkanie nie przyniosło bowiem większych nadziei na poprawę sytuacji światowych gospodarek. Przyniosło za to wiele pytań i niepokojów. Rozczarował m.in. brak dyskusji na temat silnego i bardzo dynamicznego w ostatnich miesiącach umocnieniu jena, które szkodzi opartej głównie na eksporcie japońskiej gospodarce. Ponure perspektywy znalazły odbicie w dalszym osłabianiu się euro wobec amerykańskiej waluty. Od początku tygodnia kurs EUR/USD silnie zniżkował, w środę za euro płacono niewiele ponad 1,2530 dolara w porównaniu do 1,2800 w poniedziałek. Do ucieczki inwestorów od wspólnej waluty przyczyniają się coraz to nowe informacje napływające ze świata. Tych zaś w tygodniu nie brakowało. Na początek renomowana agencja ratingowa Moody's zapowiedziała, że może obniżyć ratingi banków posiadających swe oddziały w Europie Wschodniej, która „wyjątkowo odczuwa skutki kryzysu”. Obawy o przyszłość Eurolandu nie wydają się do końca nieuzasadnione. Niektóre państwa, jak np. Grecja, Hiszpania, Irlandia czy Portugalia są mniej odporne na zawirowania, jakim podlega światowa gospodarka. Sytuacja stwarza poważne zagrożenie dla stabilności deficytu budżetowego tych krajów, a także utrudnia prowadzenie jednolitej i skutecznej polityki pieniężnej. W przeciwieństwie do silnych i bogatych gospodarek, które mogą pozwolić sobie na różnego rodzaju pakiety stymulacyjne, państwa wymienione wyżej mają ograniczone pole zwiększania wydatków fiskalnych. W dalszej części tygodnia publicznie wypowiadał się m.in. prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama oraz szef amerykańskiego Fed Ben Bernanke. Po wystąpieniach można jednak było odnieść wrażenie, że „Yes, we can” Obamy inwestorzy zaczęli interpretować jako „No, we can' t”. Trudno się dziwić - do tej pory administracja prezydenta jest bardzo oszczędna jeśli chodzi o szczegóły na temat planów swoich działań. Dużo mówi się o kolejnych miliardach dolarów pakietów pomocowych, nikt jednak nie tłumaczy w jaki sposób naprawić amerykański system finansowy. Na rynku zaś coraz częściej pojawiają się plotki o nacjonalizacji dużych banków, szczególnie głośno mówi się o Citigroup i Bank of America. Wszystko to poskutkowało masowymi wyprzedażami na światowych parkietach, w szczególności akcji instytucji finansowych. Po raz kolejny warto zaznaczyć, że od dłuższego czasu notowania EUR/USD pozostają w dość wysokiej dodatniej korelacji ze światowymi indeksami giełdowymi. Te zaś w skali tygodnia spadały „na łeb na szyję” - np. Dow Jones osiągnął na czwartkowym zamknięciu poziom najniższy od października 2002, czyli od ponad 6 lat. Jeżeli giełdy w dalszym ciągu będą przebijały kolejne minima, nie należy się spodziewać odwrócenia trendu spadkowego w notowaniach EUR/USD.
Źródło: Joanna Pluta, Artur Pałka, DM TMS Brokers S.A.
Komentarz dostarczył:
Dom Maklerski TMS Brokers
Dom Maklerski TMS Brokers
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Frank szwajcarski królem bezpiecznych przystani. Jak radzi sobie polski złoty?
10:27 Komentarz walutowy MyBank.plNa rynku walutowym czwartek przynosi kontynuację niepewności związanej z globalnymi napięciami handlowymi, polityką głównych banków centralnych i wyczekiwaniem na przyszłotygodniowe spotkania międzynarodowe. Frank szwajcarski ponownie potwierdza swój status klasycznej bezpiecznej przystani, zyskując do niemal wszystkich głównych walut świata, poza dolarem amerykańskim, który utrzymuje się na relatywnie wysokim poziomie do złotówki. Aktualny kurs CHF/PLN kształtuje się na poziomie 4,5744 zł, co odzwierciedla narastający popyt na aktywa defensywne wobec globalnych napięć gospodarczych i politycznych.
Środowa stabilizacja złotego na Forex – co dalej z PLN, USD, EUR i CHF?
2025-10-22 Komentarz walutowy MyBank.plKursy walut na rynku Forex w środę, 22 października 2025 roku, wskazują na umiarkowaną stabilizację podstawowych par walutowych względem złotówki. O godzinie 9 rano dolar amerykański kosztował 3,6529 zł, euro wyceniane było na poziomie 4,2461 zł, frank szwajcarski 4,5732 zł, funt brytyjski 4,8686 zł, natomiast korona norweska oscylowała wokół 0,3648 zł. Ta sytuacja potwierdza utrzymującą się dominację walut rezerwowych nad PLN, wyznaczając nastroje w pierwszej części tygodnia.
Kursy walut we wtorek wtorek 21.10: czy złotówka wykorzysta słabość dolara amerykańskiego?
2025-10-21 Komentarz walutowy MyBank.plWe wtorek 21 października polski rynek walutowy pracuje w rytmie globalnych informacji o surowcach krytycznych oraz w oczekiwaniu na kolejne sygnały z banków centralnych. W tle wydarzeń pozostaje umowa Stanów Zjednoczonych z Australią, wzmacniająca łańcuchy dostaw metali ziem rzadkich i galu. Z perspektywy inwestorów w Warszawie kluczowe jest jednak to, że złotówka utrzymuje stabilizację wobec głównych par, a dysparytet stóp procentowych wciąż sprzyja krajowej walucie.
Poniedziałek na rynku walut: złotówka rozpoczyna tydzień w cieniu globalnych napięć
2025-10-20 Komentarz walutowy MyBank.plPoczątek nowego tygodnia na rynku walutowym mija pod znakiem umiarkowanej zmienności oraz narastającego napięcia wokół głównych światowych gospodarek. Polski złoty utrzymuje się na relatywnie stabilnym poziomie, choć presja globalnych wydarzeń geopolitycznych i ekonomicznych wyraźnie kształtuje nastroje inwestorów oraz sentyment na rynku Forex. W poniedziałkowy wieczór kurs dolara amerykańskiego do złotego wynosi około 3,64 zł, euro kosztuje 4,25 zł, frank szwajcarski 4,60 zł, a funt brytyjski 4,89 zł, co sygnalizuje wciąż utrzymującą się przewagę walut rezerwowych nad rodzimą walutą.
Kursy walut w obliczu politycznych napięć – piątkowy raport o PLN, USD, GBP, CHF, NOK
2025-10-17 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty (PLN) w piątek notuje lekką słabość względem najważniejszych walut światowych, kontynuując tym samym kierunek wyznaczony przez wczorajsze spadki na Wall Street oraz pogłębiające się obawy o finansową kondycję sektora bankowego w Stanach Zjednoczonych. Kurs EUR/PLN nad ranem podbił do okolic 4,2550, a USD/PLN oscyluje wokół 3,6370, co oznacza korektę wczorajszego spadku i powrót do poziomów sprzed kilku dni. Wycenę wspiera stabilizacja kursów dla innych walut – frank szwajcarski (CHF) utrzymuje się nieco powyżej 4,58 PLN, funt brytyjski (GBP) trzymany jest na poziomie ok. 4,90 PLN, a korona norweska (NOK) plasuje się blisko 0,36 PLN.
Kursy walut NBP: czy dolar i euro utrzymają równowagę do końca tygodnia?
2025-10-16 Komentarz walutowy MyBank.plW czwartek, 16 października 2025 roku, polski złoty utrzymuje stabilny kurs wobec głównych walut, a sesja na rynku Forex od rana przebiega w spokojnej atmosferze. Dolar amerykański jest wyceniany dzisiaj przez NBP na 3,65 PLN, euro (EUR) – 4,25 PLN, frank szwajcarski (CHF) – 4,58 PLN, funt brytyjski (GBP) – 4,90 PLN, korona norweska (NOK) – 0,36 PLN, dolar kanadyjski (CAD) – 2,37 PLN</strong>. Notowania rynkowe w godzinach przedpołudniowych nie odbiegają znacząco od średnich, a płynność i zmienność pozostają niskie na całym rynku.
Federal Reserve mocno miesza na rynku – Polski złoty (PLN) w centrum uwagi
2025-10-15 Komentarz walutowy MyBank.plPoranek 15 października na światowych rynkach finansowych przynosi wyraźne odreagowanie nastrojów oraz kontynuację trendu widocznego po wystąpieniu Jerome’a Powella, szefa amerykańskiego Federal Reserve. Kurs dolara amerykańskiego względem polskiego złotego (USD/PLN) wynosi dziś około 3,67, euro kosztuje 4,26 złotego, a funt brytyjski 4,90 złotego. Notowania szwajcarskiego franka ustabilizowały się na poziomie 4,58 PLN, korona norweska pozostaje blisko 0,36 PLN, a rynkowe zmiany są efektem impulsów płynących z globalnych centrów decyzyjnych.
PLN stabilny mimo globalnych napięć – co dalej z kursem dolara?
2025-10-14 Komentarz walutowy MyBank.plWtorek 14 października przynosi na globalnych rynkach walutowych mieszankę niepewności i politycznych napięć, które odbijają się zarówno na notowaniach złotego, jak i kluczowych walut światowych. Obecny kurs dolara amerykańskiego wobec polskiej złotówki oscyluje wokół poziomu 3,69, a euro wyceniane jest na 4,2664 PLN. Równocześnie frank szwajcarski kosztuje 4,5933 PLN, funt brytyjski 4,8970 PLN, a korona norweska 0,3642 PLN. Te wartości utrzymują się po wczorajszych najmocniejszych w ostatnich tygodniach odbiciach dolara po fali optymizmu na Wall Street.
Forex w połowie października: stabilizacja złotówki na tle kluczowych walut świata
2025-10-13 Komentarz walutowy MyBank.plPoniedziałkowy rynek walutowy przynosi stabilizację kursów głównych par, w tym polskiego złotego, który po tumultach września oraz pierwszej połowy października stopniowo odbudowuje swoją pozycję wobec światowych walut. Notowania o poranku wskazują na kurs USD/PLN w okolicach 3,6778, euro wyceniane jest przy 4,2576 złotego, a frank szwajcarski utrzymuje poziom 4,5675 zł za jednostkę.
Złoty zyskuje zaufanie – piątek na rynku walut bez gwałtownych zmian
2025-10-10 Komentarz walutowy MyBank.plPiątkowy poranek na rynku walutowym otwiera się stabilizacją kursu polskiego złotego, który w ostatnich dniach wykazuje odporność na globalne trendy oraz decyzje krajowych władz monetarnych. Kurs dolara amerykańskiego w piątek rano utrzymuje się w okolicach 3,67 złotego, euro stabilne na poziomie 4,25 zł, podczas gdy frank szwajcarski wyceniany jest na 4,57 zł, a funt brytyjski oscyluje wokół 4,90 zł. Podobny spokój obserwujemy na parze z dolarem kanadyjskim, którego kurs zatrzymał się przy 2,63 złotego, oraz koroną norweską blisko poziomu 0,366 złotego za jednostkę.