Data dodania: 2007-09-12 (14:13)
Głównym źródłem lipcowo – sierpniowego pogorszenia nastrojów na rynkach finansowych były coraz gorsze wieści płynące z amerykańskiego sektora nieruchomości i ściśle z nim związanego rynku kredytów hipotecznych oraz wysokodochodowych obligacji, zaś impulsami do wyprzedaży akcji i przenoszenia środków w kierunku bezpieczniejszych amerykańskich papierów dłużnych – publikacje danych makroekonomicznych, doniesienia korporacyjne z firm budowlanych lub finansujących deweloperkę czy też spekulacje nt. problemów poszczególnych instytucji.
Po pierwszych spadkach, składających się na pierwszą falę korekty, wywołanych publikacją wyników kwartalnych firm zaangażowanych w budownictwo i produkcję artykułów wyposażenia wnętrz oraz doniesieniami o popycie i cenach sprzedawanych nieruchomości część inwestorów zbyt szybko ruszyła na zakupy, licząc na „polowanie na okazje”. Ostrzegaliśmy wtedy, że to jeszcze nie powrót trwałych wzrostów na rynki, zaś następne zniżki związane będą z innego typu wiadomościami, jeszcze niezdyskontowanymi przez rynek, danymi z innych sektorów gospodarki USA, informacjami z Azji i Europy nt. strat z powodu inwestycji w sektor subprime, bądź z problemami w czołowych instytucjach finansowych. Późniejszy dalszy wzrost awersji do ryzyka, umocnienie jena i czerwień na giełdowych tablicach potwierdziły naszą teorię. Informacje z BNP Paribas, Deutsche Banku, Barclaysa to przykłady dużych banków dotkniętych amerykańskim kryzysem. Ostatnie słowa regulatora rynku finansowego Japonii o konieczności monitorowania strat w z tyt. inwestycji w ryzykowne kredyty oraz potrzebie ograniczenia carry trade pokazują, że spowolnienie wykracza daleko poza Amerykę, zaś opublikowane w piątek dane z rynku pracy, ukazujące pierwszy od 4 lat miesięczny ubytek zatrudnionych (o 4 tys., prognoza +110 tys.) rozniecają spekulacje nt. przenoszenia się negatywnych bodźców do innych sfer gospodarki. Dotychczas rynek pracy radził sobie, bowiem całkiem nieźle, zaś rozwijające się usługi częściowo niwelowały negatywny wpływ słabnięcia przemysłu.
Wszystkie negatywne doniesienia, takie jak choćby podany do wiadomości w zeszłym tygodniu 12-procentowy spadek ilości domów sprzedanych w budowie, znaczny spadek ISM dla przemysłu, obniżenie przez Merrill Lynch prognoz wyników dla banków czy o 0,4% mniejsze wydatki budowlane niż przed miesiącem utwierdzały rynek w przekonaniu, że FED na najbliższym posiedzeniu obetnie stopy procentowe. Większość analityków spodziewa się ruchu o 0,5%, niektórzy zaś liczą na specjalne, dodatkowe posiedzenie jeszcze przed 18 września. Podstawą dla takich prognoz jest, obok słabych wyników gospodarczych oraz kryzysu płynności, obniżenie o 50 pb. stóp dyskontowych pożyczek dla banków przez FED 17 sierpnia 2007. Posunięcie szybko okrzyknięto przygrywką przed cięciem oprocentowania bazowego. Wiele instytucji liczy, że do końca roku spadnie ono z 5,25% do 4,75%.
Ze słów Bena Bernanke z piątku, 31 sierpnia nie wynika, jednak jednoznacznie, że FED zamierza agresywnie zmniejszać koszt pieniądza. Szef Rezerwy Federalnej powiedział, że użyje wszelkich środków, aby przeciwdziałać kryzysowi, nie jest jednak zadaniem FED odpowiadać za nierozsądne decyzje inwestorów i pożyczkobiorców. Można, zatem oczekiwać, że bank centralny będzie w dalszym ciągu zasilał rynek pieniądzem w ramach operacji otwartego rynku, których skala ostatnio znacząco wzrosła oraz zachęcał banki do restrukturyzowania długów swoich klientów. Taki wydźwięk miały wydane w zeszłym tygodniu zalecenia dla instytucji finansowych (odraczanie rat, obniżka oprocentowania, przedłużanie terminów, etc.). Drastycznemu cięciu oprocentowania na przeszkodzie stoi inflacja, z którą walka jest priorytetem FED. Wielokrotnie decydenci polityki monetarnej podkreślali swoją determinację w walce z tym zjawiskiem.
Lipcowa inflacja core wyniosła 2,2% r/r, zaś ogólny wskaźnik miał wartość 2,4% r/r, co należy zawdzięczać relatywnie tańszej w tamtym okresie ropie naftowej. Cyfry te wciąż przekraczają 2-procentowy cel FED, zaś prognozy analityków z banku centralnego wciąż mówią o ryzykach wzrostu inflacji, tym bardziej, że ropa szykuje się do ataku na szczyty, a płody rolne tego lata drożeją wyjątkowo silnie.
W swojej ostatniej wypowiedzi członek FED, Ch. Plosser wyraził sceptycyzm, co do cięcia stóp na bazie pojedynczych informacji, zaś była wice-szef instytucji A. Rivilin powątpiewała co do przywiązywania przez Rezerwę Federalną uwagi, do tego czego oczekują giełdy.
Piątkowe publikacje z rynku pracy stawiają FED w trudnej sytuacji. O ile do tej pory, obniżka stóp była bardzo mało prawdopodobna, o tyle uderzenie kryzysu w ten rynek może skłonić decydentów polityki monetarnej do cięcia stóp o 0,25%.
Nie sądzimy, jednak, żeby FED śpieszył się z takim ruchem. Jednym z głównych powodów pozostaje wciąż wysoka inflacja oraz niejednoznaczne informacje z gospodarki. Wśród złych wiadomości z sektora nieruchomości, wciąż, bowiem zdarzają się niezłe wyniki z innych sfer (np. usługowy ISM, dynamika PKB za II kw.). Połączenie niepewnych perspektyw wzrostu z wzrastającymi szybciej cenami nie jest tym, czego życzyliby sobie ekonomiści. Zbyt gwałtowne działanie FED może przynieść krótkotrwały tylko efekt poprawy sytuacji na giełdach, gdyż byłoby przyznaniem się, że sytuacja jest naprawdę poważna. Bernanke i jego współpracownicy muszą poza tym pokazać, że są niezależni i nie modyfikować własnych przekonań i prognoz pod wpływem presji rynkowej. Przeciwko obniżce przemawia też jej masowe działanie. W porównaniu z takim ruchem praktyczniejsze są operacje otwartego rynku i wspomniane regulacje w sektorze bankowym, których punktowe działanie trafia tam, gdzie powinno, zamiast ratować wszystkich grających ryzykownie inwestorów, którzy powinni nauczyć się, że hossa nie jest stanem permanentnym na żadnym rynku.
Naszym zdaniem, nie jest sytuacją korzystną, gdy w stanie niepewności giełdy dynamicznie rosną. Jednym z powodów tych ruchów jest niska cena akcji (dla S&P 500 C/Z wynosi 16,8, najmniej od 12 lat). Nie znaczy to jednak, że te papiery nie mogą być jeszcze tańsze. To co, poza tym, podtrzymuje wzrosty to uzupełnianie płynności przez banki centralne. Zauważmy, że z czasem działanie tego leku jest coraz mniej skuteczne, co nie nastraja optymistycznie. Trzecim motorem wzrostów są nadzieje na znaczne obniżki stóp za Oceanem. Co będzie jednak, gdy okaże się, że nadzieje te są zbyt wybujałe, zaś z szafy „nieruchomościowo – kredytowej” zaczną wypadać kolejne szkielety?
Zeszłotygodniowy wzrost eurodolara po przebiciu 55-dniowej średniej kroczącej został powstrzymany na poziomie linii trendu spadkowego (1,3780 – 1,3800). Sytuacja techniczna wskazuje, jednak, że poziom ten może zostać pokonany. Wciąż aktualny jest sygnał kupna na MACD, zaś szczyty oscylatora są coraz wyższe. Analiza techniki Ichimoku potwierdza duże prawdopodobieństwo dalszych wzrostów. Popularny „stochastic” ledwo zahaczył dopiero strefę wykupienia, zaś rysująca się na 14-dniowym RSI odwrócona formacja RGR sugeruje możliwość wzrostów nawet o 2 – 2,5 figury, czyli w okolice górnego ograniczenia kanału wzrostowego (ok. 1,40 – 1,4050), przy czym słabnąca ostatnio siła średnioterminowego trendu wzrostowego może nie wystarczyć do osiągnięcia tego ograniczenia. W naszej opinii można spodziewać się ataku na szczyt przy 1,3850, co w konsekwencji doprowadzi do jego przebicia. Jednakże oczekujemy, iż kurs EUR/USD nie zdoła pokonać poziomu 1,39. Tutaj powinno nastąpić odwrócenie tendencji, do której bodźcem powinna być rozczarowująca inwestorów postawa FED. Oczekujemy, iż władze monetarne USA zdecydują się do końca 2007 roku na jedną obniżkę stóp procentowych na poziomie 25 pkt. bazowych.
Za zakończeniem wzrostów eurodolara przemawia też sytuacja par jenowych, które po odrobieniu części strat powinny pogłębiać spadki. Jesteśmy zdania, że przebicie ostatnich szczytów przez EUR/USD i spadek wartości dolara odwróci się i do końca roku główna para walutowa będzie poruszać się w przedziale wahań 1,3450 – 1,3850.
Wszystkie negatywne doniesienia, takie jak choćby podany do wiadomości w zeszłym tygodniu 12-procentowy spadek ilości domów sprzedanych w budowie, znaczny spadek ISM dla przemysłu, obniżenie przez Merrill Lynch prognoz wyników dla banków czy o 0,4% mniejsze wydatki budowlane niż przed miesiącem utwierdzały rynek w przekonaniu, że FED na najbliższym posiedzeniu obetnie stopy procentowe. Większość analityków spodziewa się ruchu o 0,5%, niektórzy zaś liczą na specjalne, dodatkowe posiedzenie jeszcze przed 18 września. Podstawą dla takich prognoz jest, obok słabych wyników gospodarczych oraz kryzysu płynności, obniżenie o 50 pb. stóp dyskontowych pożyczek dla banków przez FED 17 sierpnia 2007. Posunięcie szybko okrzyknięto przygrywką przed cięciem oprocentowania bazowego. Wiele instytucji liczy, że do końca roku spadnie ono z 5,25% do 4,75%.
Ze słów Bena Bernanke z piątku, 31 sierpnia nie wynika, jednak jednoznacznie, że FED zamierza agresywnie zmniejszać koszt pieniądza. Szef Rezerwy Federalnej powiedział, że użyje wszelkich środków, aby przeciwdziałać kryzysowi, nie jest jednak zadaniem FED odpowiadać za nierozsądne decyzje inwestorów i pożyczkobiorców. Można, zatem oczekiwać, że bank centralny będzie w dalszym ciągu zasilał rynek pieniądzem w ramach operacji otwartego rynku, których skala ostatnio znacząco wzrosła oraz zachęcał banki do restrukturyzowania długów swoich klientów. Taki wydźwięk miały wydane w zeszłym tygodniu zalecenia dla instytucji finansowych (odraczanie rat, obniżka oprocentowania, przedłużanie terminów, etc.). Drastycznemu cięciu oprocentowania na przeszkodzie stoi inflacja, z którą walka jest priorytetem FED. Wielokrotnie decydenci polityki monetarnej podkreślali swoją determinację w walce z tym zjawiskiem.
Lipcowa inflacja core wyniosła 2,2% r/r, zaś ogólny wskaźnik miał wartość 2,4% r/r, co należy zawdzięczać relatywnie tańszej w tamtym okresie ropie naftowej. Cyfry te wciąż przekraczają 2-procentowy cel FED, zaś prognozy analityków z banku centralnego wciąż mówią o ryzykach wzrostu inflacji, tym bardziej, że ropa szykuje się do ataku na szczyty, a płody rolne tego lata drożeją wyjątkowo silnie.
W swojej ostatniej wypowiedzi członek FED, Ch. Plosser wyraził sceptycyzm, co do cięcia stóp na bazie pojedynczych informacji, zaś była wice-szef instytucji A. Rivilin powątpiewała co do przywiązywania przez Rezerwę Federalną uwagi, do tego czego oczekują giełdy.
Piątkowe publikacje z rynku pracy stawiają FED w trudnej sytuacji. O ile do tej pory, obniżka stóp była bardzo mało prawdopodobna, o tyle uderzenie kryzysu w ten rynek może skłonić decydentów polityki monetarnej do cięcia stóp o 0,25%.
Nie sądzimy, jednak, żeby FED śpieszył się z takim ruchem. Jednym z głównych powodów pozostaje wciąż wysoka inflacja oraz niejednoznaczne informacje z gospodarki. Wśród złych wiadomości z sektora nieruchomości, wciąż, bowiem zdarzają się niezłe wyniki z innych sfer (np. usługowy ISM, dynamika PKB za II kw.). Połączenie niepewnych perspektyw wzrostu z wzrastającymi szybciej cenami nie jest tym, czego życzyliby sobie ekonomiści. Zbyt gwałtowne działanie FED może przynieść krótkotrwały tylko efekt poprawy sytuacji na giełdach, gdyż byłoby przyznaniem się, że sytuacja jest naprawdę poważna. Bernanke i jego współpracownicy muszą poza tym pokazać, że są niezależni i nie modyfikować własnych przekonań i prognoz pod wpływem presji rynkowej. Przeciwko obniżce przemawia też jej masowe działanie. W porównaniu z takim ruchem praktyczniejsze są operacje otwartego rynku i wspomniane regulacje w sektorze bankowym, których punktowe działanie trafia tam, gdzie powinno, zamiast ratować wszystkich grających ryzykownie inwestorów, którzy powinni nauczyć się, że hossa nie jest stanem permanentnym na żadnym rynku.
Naszym zdaniem, nie jest sytuacją korzystną, gdy w stanie niepewności giełdy dynamicznie rosną. Jednym z powodów tych ruchów jest niska cena akcji (dla S&P 500 C/Z wynosi 16,8, najmniej od 12 lat). Nie znaczy to jednak, że te papiery nie mogą być jeszcze tańsze. To co, poza tym, podtrzymuje wzrosty to uzupełnianie płynności przez banki centralne. Zauważmy, że z czasem działanie tego leku jest coraz mniej skuteczne, co nie nastraja optymistycznie. Trzecim motorem wzrostów są nadzieje na znaczne obniżki stóp za Oceanem. Co będzie jednak, gdy okaże się, że nadzieje te są zbyt wybujałe, zaś z szafy „nieruchomościowo – kredytowej” zaczną wypadać kolejne szkielety?
Zeszłotygodniowy wzrost eurodolara po przebiciu 55-dniowej średniej kroczącej został powstrzymany na poziomie linii trendu spadkowego (1,3780 – 1,3800). Sytuacja techniczna wskazuje, jednak, że poziom ten może zostać pokonany. Wciąż aktualny jest sygnał kupna na MACD, zaś szczyty oscylatora są coraz wyższe. Analiza techniki Ichimoku potwierdza duże prawdopodobieństwo dalszych wzrostów. Popularny „stochastic” ledwo zahaczył dopiero strefę wykupienia, zaś rysująca się na 14-dniowym RSI odwrócona formacja RGR sugeruje możliwość wzrostów nawet o 2 – 2,5 figury, czyli w okolice górnego ograniczenia kanału wzrostowego (ok. 1,40 – 1,4050), przy czym słabnąca ostatnio siła średnioterminowego trendu wzrostowego może nie wystarczyć do osiągnięcia tego ograniczenia. W naszej opinii można spodziewać się ataku na szczyt przy 1,3850, co w konsekwencji doprowadzi do jego przebicia. Jednakże oczekujemy, iż kurs EUR/USD nie zdoła pokonać poziomu 1,39. Tutaj powinno nastąpić odwrócenie tendencji, do której bodźcem powinna być rozczarowująca inwestorów postawa FED. Oczekujemy, iż władze monetarne USA zdecydują się do końca 2007 roku na jedną obniżkę stóp procentowych na poziomie 25 pkt. bazowych.
Za zakończeniem wzrostów eurodolara przemawia też sytuacja par jenowych, które po odrobieniu części strat powinny pogłębiać spadki. Jesteśmy zdania, że przebicie ostatnich szczytów przez EUR/USD i spadek wartości dolara odwróci się i do końca roku główna para walutowa będzie poruszać się w przedziale wahań 1,3450 – 1,3850.
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Eurodolar na drodze do parytetu?
2024-11-19 Komentarz walutowy XTBDzisiejsza sesja przynosi kolejne istotne osłabienie eurodolara, a europejska waluta w relacji do amerykańskiej w chwili publikacji traci ponad 0.5%. Rynek buduje scenariusze obserwując komunikaty Donalda Trumpa. Do niedawna inwestorzy mieli nadzieję, że 60% cła na towary z Chin były raczej trudną do wdrożenia, częścią kampanii wyborczej, ale ostatnie komentarze Trumpa sugerują, że bynajmniej nie był to żart, a twarda polityka celna może krępować ręce Rezerwie Federalnej.
W krótkim okresie zdecyduje EURUSD
2024-11-18 Raport DM BOŚ z rynku walutNowy tydzień polska waluta zaczyna od delikatnego osłabienia - EURPLN podbija do 4,3350, a USDPLN do 4,11. Na rynku globalnym para EURUSD pozostaje wokół 1,0545, co pokazuje, że tutaj inwestorzy pozostają powściągliwi, co do szans na osłabienie dolara. Technicznie rosną szanse na złamanie dołka przy 1,0495 z ubiegłego tygodnia i test kluczowych okolic 1,0450.
Konflikt ukraińsko-rosyjski w cieniu zmiennych cen ropy
2024-11-18 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersTrwający konflikt między Ukrainą, a Rosją nieustannie wpływa na globalną sytuację polityczną i rynki surowcowe - w tym rynek ropy naftowej. Zmieniająca się dynamika w regionie oraz zaangażowanie międzynarodowych graczy kształtują nie tylko przyszłość konfliktu, ale i perspektywy gospodarcze. Konflikt osiągnął kluczowy moment. Presja sojuszników Ukrainy na prezydenta Wołodymyra Zeleńskiego, aby rozważył ustępstwa - rośnie.
Złoty pozostaje stabilny
2024-11-18 Poranny komentarz walutowy XTBW amerykańskiej polityce huczy od kontrowersyjnych nominacji prezydenta elekta. Dolar wspierany jest zaskakująco mocnymi danymi z USA. Za naszą wschodnią granicą znowu robi się bardziej nerwowo. Złoty tymczasem pozostaje stabilny, a nawet lekko zyskuje. To dobry znak. W amerykańskiej polityce dyskurs przesunął się w kierunku kluczowych nominacji Donalda Trumpa. Dość powiedzieć, że budzą one emocje i to po obydwu stronach sceny politycznej w USA.
Dolar dalej w grze
2024-11-14 Raport DM BOŚ z rynku walutChociaż dane o inflacji CPI, jakie zostały opublikowane wczoraj po południu były zgodne z rynkiem (inflacja w październiku odbiła do 2,6 proc. r/r, a bazowa pozostała przy 3,3 proc. r/r), a oczekiwania, co do skali cięć stóp przez FED nieco wzrosły po tym jak ostatnio się kurczyły - obecnie rynek daje 80 proc. szans na cięcie stóp w grudniu o 25 punktów baz., a do końca 2025 r. widzi spadek stóp o 75 punktów baz. (co jednak wciąż oznacza tylko dwie obniżki w przyszłym roku) - to jednak dolar pozostał silny.
Obniżka w grudniu a dalej pauza
2024-11-14 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersInflacja w USA okazała się zgodna z prognozami. Wynik wskazuje, że inflacja maleje bardzo powoli. Rezultat nie przemawia za tym, żeby Rezerwa Federalna wstrzymała się z decyzją obniżki w grudniu. Rentowności 2 letnie Stanów Zjednoczonych spadły, ale 10-latki w szybkim tempie zaczęły odrabiać straty i ostatecznie na koniec dnia okazały się wyższe. Dolar zyskał co sprowadziło kurs głównej pary walutowej do poziomów najniższych od ponad roku. Rynek zmienił lekko swoją wycenę dotyczącą grudniowej decyzji FOMC – zwiększył szanse na redukcję o 25 pb.
Złoty najsłabszy w tym roku
2024-11-14 Poranny komentarz walutowy XTBSzarża amerykańskiego dolara spowodowała, że para USDPLN dotarła dokładnie do szczytu z połowy kwietnia, który był jednocześnie najwyższym poziomem w tym roku. USDPLN nie był wyżej niż okolice poziomu 4,12, ale jednocześnie wydaje się, że nie jest to ostatni punkt na drodze osłabienia złotego. Co dalej motywuje amerykańskiego dolara i czy jest szansa na korektę? Amerykański dolar umacnia się praktycznie na każdej możliwej parze walutowej. Wspomniana para USDPLN sięgnęła maksymalnych poziomów z tego roku.
EURUSD przy 1,06 ale 1,0450 jest na "wyciągnięcie ręki"
2024-11-13 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersKurs EURUSD w szybkim tempie z poziomu bliskiego 1,12 obniżył się do 1,06. Trwało to niespełna półtora miesiąca. Mocny impuls zniżkowy spowodował, że wzrosty trwające od połowy kwietnia do końca września zostały w pełni zredukowane. Można wyróżnić trzy fazy, które odpowiadały za ten ruch. Pierwsza z nich to pierwsze trzy tygodnie października, kiedy dolar dynamicznie zyskiwał względem innych walut G10 na fali spekulacji, że Dolnad Trump może wygrać jesienne wybory.
Czy raport CPI napędzi notowania dolara?
2024-11-13 Poranny komentarz walutowy XTBTematem przewodnim dzisiejszej sesji jest raport CPI z USA za październik. Wobec ogólnej siły dolara, którą obserwujemy od kilku ostatnich sesji, odczyt ten nabiera kluczowego znaczenia i może on zadecydować czy widoczne obecnie ruchy wzrostowe wobec euro oraz polskiego złotego będą przedłużane czy może jednak czeka nas techniczna korekta. Wobec napływających danych cząstkowych przewidujemy, że nowy odczyt (publikacja o 14:30) wskaże wyższą presję cenową w gospodarce.
Strach przed inflacją?
2024-11-13 Raport DM BOŚ z rynku walutCzłonek FED, Neel Kashkari przyznał wczoraj, że w sytuacji, kiedy inflacja będzie wyższa w perspektywie nadchodzących miesięcy, to FED mógłby wstrzymać się z obniżkami stóp procentowych. Ale jednocześnie dodał, że obecna polityka jest "umiarkowanie restrykcyjna", stąd też dalsze cięcia stóp powinny być kontynuowane - potencjalna pauza mogłaby dotyczyć 1-2 posiedzeń. Po tych słowach szanse na cięcie stóp na posiedzeniu planowanym na 18 grudnia spadły do 63 proc., a dopiero co oscylowały wokół 80-90 proc.