
Data dodania: 2025-07-31 (09:23)
W czwartek rano złotówka poruszała się w wąskich widełkach wobec głównych walut, ale układ globalnych impulsów sugerował, że to dopiero wstęp do bardziej nerwowej drugiej części dnia. Inwestorzy na rynek złotego wnosili dziś przede wszystkim pytanie o trwałość umocnienia dolar amerykański po nocnym komunikacie z USA i o to, czy lokalne dane z Polski zdołają ten efekt choć częściowo zneutralizować. Na razie widać było selektywny popyt na PLN wobec euro, ostrożność wobec USD i „czujność” w parach bezpośrednio zależnych od nastroju do ryzyka, takich jak NOK/PLN czy GBP/PLN.
Jeśli szukać pojedynczego, najbardziej „ruchotwórczego” wydarzenia dla walut, była nim decyzja Rezerwy Federalnej: stopy pozostały bez zmian, a prezes Jerome Powell nie podał żadnych wskazówek, które mogłyby sugerować obniżkę już we wrześniu. Co więcej, uwagę przyciągnął rzadki rozłam na najwyższym szczeblu – dwoje gubernatorów miało opowiedzieć się za cięciem o 25 pb, co odbiło się echem nie tylko na krzywej stóp, ale i na kursach. Rynek terminowy wycenił wyraźnie mniejsze szanse na wrześniowe cięcie, co natychmiast wsparło dolara i pchnęło w górę rentowności amerykańskich obligacji, a na koszyku walut rynków wschodzących, w tym na PLN, pojawiła się umiarkowana presja podażowa.
Na konferencji Powell utrzymał ton „cierpliwości” i – jak ujął to jeden z londyńskich dilerów – „zostawił piłkę po naszej stronie, czyli po stronie danych”. To ważny detal dla złotówki. Kiedy Fed mówi, że „może poczekać”, rynek czyta: „dolar może jeszcze chwilę mieć przewagę”, zwłaszcza jeśli dane z rynku pracy w USA i inflacji bazowej nie dadzą jasnego pretekstu do luzowania. W takim środowisku PLN historycznie radzi sobie neutralnie wobec euro, za to bywa słabszy wobec USD i CHF, czyli walut typowo „bezpiecznych” w dniach zwiększonej niepewności.
O poranku kwotowania układały się następująco: dolar utrzymywał przewagę w rejonach wyższych niż dzień wcześniej, euro handlowano stabilniej, frank szwajcarski pozostawał lekko droższy niż w pierwszej połowie tygodnia. W parach z funtem widać było klasyczne „wahanie” pod komunikaty z Banku Anglii i rynkowe przetasowania co do ścieżki stóp w Wielkiej Brytanii. Funt brytyjski to w tej chwili waluta „dwóch historii” – z jednej strony znikają napięcia inflacyjne w usługach, z drugiej popyt wewnętrzny nie pozwala jeszcze mówić o miękkim lądowaniu jako o „fakcie dokonanym”. Dla GBP/PLN oznacza to wysoką wrażliwość na każdy sygnał z wysp, nawet jeśli sam złoty porusza się w wąskim paśmie.
Krótki oddech wzięła korona norweska. Z jednej strony sprzyjały jej wyższe ceny ropy i nieco lepszy sentyment do walut surowcowych, z drugiej – utrzymujący się globalny popyt na dolara ograniczał pole do bardziej zdecydowanego rajdu. NOK pozostaje więc „papierkiem lakmusowym” apetytu na ryzyko: tam, gdzie inwestorzy gotowi są odbudowywać pozycje w CEE i w surowcach, korona potrafi zyskiwać szybciej niż złoty; gdzie wraca ostrożność, jej przewaga szybko się kurczy. Warto pamiętać, że kursy walut w tym segmencie mocno reagują także na mikroczynniki – terminy dostaw, rotacje w funduszach CTA, a nawet zmiany sezonowe w popycie na paliwa w Europie.
Z polskiej perspektywy istotne było dziś pytanie o „płytkość” rynku. Dealerzy zwracali uwagę, że po kilku spokojnych sesjach obroty w parach z PLN są mniejsze niż przeciętnie, co ułatwia jednostkowym zleceniom przesuwanie poziomów, zwłaszcza w godzinach o niższej płynności. To typowy krajobraz sesji „pomiędzy” dużymi publikacjami makro. To, że złotówka nie wykonuje dużych ruchów, wcale nie oznacza, że popyt/importerzy i podaż/eksporterzy zniknęli – po prostu realizują transakcje bliżej rynkowego kursu i rzadziej gonią za ruchem. Dla części firm praktycznym wnioskiem pozostaje dzielenie zakupów waluty na transze oraz skracanie horyzontu zabezpieczeń.
Znaczącym wątkiem pozostaje „dziedziczenie” efektów po Fed. Poranny komentarz z rynku zwrócił uwagę, że dwugłos wśród członków Zarządu Rezerwy Federalnej to wydarzenie rzadkie, a w przeszłości bywał sygnałem, że w Komitecie trwają realne spory o wagę ryzyk inflacyjnych i wzrostowych. Dla walut oznacza to najczęściej jedno: dopóki dane nie przekonają większości do łagodzenia, „premia cierpliwości” zostaje po stronie dolara. Właśnie dlatego pierwsza reakcja po posiedzeniu była dość jednorodna – USD zyskał, rentowności amerykańskich papierów poszły w górę, a rynek przesunął oczekiwania wobec września.
W najbliższych tygodniach scenariusz dla PLN wyznaczą trzy wektory: komunikacja banków centralnych G3, lokalne odczyty inflacyjne i aktywności oraz nastroje na rynkach surowców. Każdy „miękki” odczyt z USA – szczególnie z rynku pracy i inflacji bazowej – zwiększa szanse, że dolar odda część ostatnich zysków, co stwarza przestrzeń dla złotego, ale warunkiem jest równoległa stabilność w Europie i brak negatywnych niespodzianek w krajowych danych. W przeciwnym razie ostrożny kapitał nadal będzie trzymał przewagę na parach z USD i CHF.
Krótko warto zatrzymać się na dolar kanadyjski. W normalnych warunkach CAD lubi szukać przewagi razem z ropą i walutami surowcowymi, ale w dniach, kiedy amerykańska krzywa stóp dostaje „zastrzyk jastrzębi”, loonie nie zawsze potrafi przeskoczyć globalny popyt na USD. Dla pary CAD/PLN przekłada się to na stabilniejszy obraz niż w NOK/PLN: mniejsza wrażliwość na europejskie nastroje, większa na wahania WTI i na komunikację Banku Kanady. Jeśli ropa utrzyma wyższe poziomy bez jednoczesnego wzrostu awersji do ryzyka, CAD/PLN może stopniowo zyskiwać, ale to nadal rynek, gdzie dolar amerykański dyktuje pierwszy krok.
W tle makro pojawia się jasny harmonogram: do kolejnego posiedzenia w USA rynek zobaczy jeszcze po dwa odczyty z rynku pracy i inflacji, a po drodze – głośną konferencję w Jackson Hole. Nocny przekaz brzmiał w skrócie: „nie ma pośpiechu”. Powell podkreślał, że nie widzi przymusu, by ratować wzrost cięciami już we wrześniu, a wątki polityczne i taryfowe – choć obecne – nie zmieniają reguł gry z dnia na dzień. W praktyce oznacza to, że zmienność na walutach będzie „event-driven”: skoki po danych i szybki powrót do średniej, jeśli publikacje nie narysują wyraźnego trendu.
Warto dodać, że wzrost rentowności obligacji USA nie musi być liniowo negatywny dla złotego. Kiedy ruch na stopach wiąże się z nadziejami na solidny wzrost w Stanach, waluty rynków wschodzących potrafią zaskakująco dobrze znosić droższy dolar, o ile nie idzie on w parze z gwałtownym wzrostem zmienności i ucieczką od ryzyka. Złotówka w takich epizodach „oddycha” przez kanał euro: stabilny EUR/PLN bywa wtedy kotwicą, która amortyzuje wpływ mocniejszego USD na USD/PLN i CHF/PLN. Kłopot zaczyna się, gdy dolar rośnie nie z powodu wzrostu, ale z powodu strachu – wtedy PLN traci szybciej, a „frankowy barometr” wyraźniej wybija w górę.
Na mikrostrukturę dzisiejszej sesji składały się dwa zjawiska. Pierwsze to podwyższona premia na krótkoterminowych opcjach – gracze zabezpieczający się przed „szumem danych” są gotowi płacić więcej za jednodniowe i tygodniowe ubezpieczenie pozycji. Drugie: koniec miesiąca i towarzyszące mu fixingi. W takich chwilach pojedyncze zlecenia MOC potrafią przesunąć kurs o kilka groszy, nie zmieniając przy tym fundamentów wyceny, co może być mylące dla obserwatorów patrzących tylko na końcową tabelę.
Z perspektywy przedsiębiorstw i gospodarstw domowych wnioski są pragmatyczne. Importerzy płacący w USD i CHF powinni rozważyć podział zakupów na kilka okien w ciągu dnia i krótszy horyzont hedgingu, dopóki rynek będzie „grał dane”. Eksporterzy z ekspozycją na strefę euro i Wielką Brytanię częściej sięgają po strategie korytarzowe i forwards z elastyczną dostawą, bo to pozwala obniżyć koszt zabezpieczenia bez pełnej rezygnacji z potencjalnej korzyści przy ruchu kursu. Dla kredytobiorców frankowych brak gwałtownego umocnienia CHF to niewielka, ale realna ulga – niemniej historia ostatnich lat uczy, że ta para lubi płatać figle przy każdej wzmiance o ryzyku w Europie.
W tle złoty korzysta z kilku strukturalnych „plusów”: przyzwoitego wzrostu PKB na tle regionu, możliwości napływu inwestycji w łańcuchach dostaw oraz relatywnie wysokich – choć malejących – realnych stóp. Jednocześnie nie jest oderwany od układu globalnego. Jeśli dolar pozostanie „walutą do noszenia” przez większą część trzeciego kwartału, atak na tegoroczne maksima siły PLN wobec USD będzie trudny, choć możliwy na fali lepszego sentymentu i sprzyjających danych z Europy. Szybka ścieżka powrotu do mocniejszej złotówki wiedzie przez zmiękczenie tonu Fed w Jackson Hole albo przez sekwencję słabszych danych z USA.
Krótki rzut oka na „mapę ryzyka” pozostałych walut. Funt brytyjski – wrażliwy na rozjazd oczekiwań co do polityki BoE i faktycznych danych o płacach – może w kolejnych dniach stać się dla złotego walutą „okazji taktycznych”, jeśli rynek znów przeszacuje tempo luzowania w Londynie. Korona norweska – zależna od ropy i sentymentu – bywa dobrym barometrem dla krótkich zagrywek „risk-on”. Dolar kanadyjski – rzadziej w centrum uwagi polskich firm – wnosi równowagę: mniej kapryśny niż NOK, bardziej zależny od ropy i USA. CHF zaś pozostaje klasycznym „bezpiecznikiem” dla portfeli – gdy rośnie awersja do ryzyka, zyskuje jako pierwszy, a spóźniony PLN oddaje pole.
Co w takim razie mogłoby szybko zmienić obraz dnia? Najprościej – zaskoczenie w danych z USA. Jeśli bezrobocie niespodziewanie podskoczy lub inflacja bazowa zejdzie szybciej od prognoz, dolar może oddać część przewagi, a PLN złapie wiatr w żagle. W scenariuszu przeciwnym, z „twardszą” inflacją i mocnym rynkiem pracy, rynek przedłuży „long-dollar trade”, a złotówka odrobi straty raczej wobec euro niż wobec USD i CHF. Drugi czynnik to retoryka banków centralnych w Europie – neutralny EBC i przewidywalny BoE to dla PLN środowisko „pracowitej stabilizacji”.
Nie od rzeczy będzie dodać, że rynek przełknął już kilka lat turbulencji i nauczył się szybciej filtrować „szum”. To, co jeszcze niedawno wywoływało skokowe ruchy na kursach walut, dziś bywa krótkim zygzakiem na wykresie. Zwiększona rola pasywnych przepływów i bardziej dojrzałe praktyki hedgingowe firm działają jak amortyzator – nie likwidują zmienności, ale skracają jej połysk. Dla złotówka to dobra wiadomość: im mniej paniki, tym większa szansa, że lokalne fundamenty „przebiją się” przez globalny hałas.
Na koniec – porządek wniosków. Dolar amerykański dostał wsparcie z komunikacji Fed, a rynek zredukował zakłady na szybkie cięcie we wrześniu. PLN zachował się dojrzale: neutralniej wobec euro, ostrożniej wobec USD i CHF. Funt brytyjski i korona norweska pozostają walutami do gry „pod wydarzenia”, a dolar kanadyjski – równoważy obraz dla tych, którzy rozliczają zakupy surowców. Najbliższe sesje rozstrzygną, czy mamy do czynienia z przejściową przewagą dolara, czy z początkiem dłuższego epizodu „mocny USD – cierpliwy PLN”. Z punktu widzenia firm i gospodarstw domowych to wciąż środowisko na korzyść planowania: mniejsze, częstsze decyzje, mniej „wszystko na jedną kartę”.
Na konferencji Powell utrzymał ton „cierpliwości” i – jak ujął to jeden z londyńskich dilerów – „zostawił piłkę po naszej stronie, czyli po stronie danych”. To ważny detal dla złotówki. Kiedy Fed mówi, że „może poczekać”, rynek czyta: „dolar może jeszcze chwilę mieć przewagę”, zwłaszcza jeśli dane z rynku pracy w USA i inflacji bazowej nie dadzą jasnego pretekstu do luzowania. W takim środowisku PLN historycznie radzi sobie neutralnie wobec euro, za to bywa słabszy wobec USD i CHF, czyli walut typowo „bezpiecznych” w dniach zwiększonej niepewności.
O poranku kwotowania układały się następująco: dolar utrzymywał przewagę w rejonach wyższych niż dzień wcześniej, euro handlowano stabilniej, frank szwajcarski pozostawał lekko droższy niż w pierwszej połowie tygodnia. W parach z funtem widać było klasyczne „wahanie” pod komunikaty z Banku Anglii i rynkowe przetasowania co do ścieżki stóp w Wielkiej Brytanii. Funt brytyjski to w tej chwili waluta „dwóch historii” – z jednej strony znikają napięcia inflacyjne w usługach, z drugiej popyt wewnętrzny nie pozwala jeszcze mówić o miękkim lądowaniu jako o „fakcie dokonanym”. Dla GBP/PLN oznacza to wysoką wrażliwość na każdy sygnał z wysp, nawet jeśli sam złoty porusza się w wąskim paśmie.
Krótki oddech wzięła korona norweska. Z jednej strony sprzyjały jej wyższe ceny ropy i nieco lepszy sentyment do walut surowcowych, z drugiej – utrzymujący się globalny popyt na dolara ograniczał pole do bardziej zdecydowanego rajdu. NOK pozostaje więc „papierkiem lakmusowym” apetytu na ryzyko: tam, gdzie inwestorzy gotowi są odbudowywać pozycje w CEE i w surowcach, korona potrafi zyskiwać szybciej niż złoty; gdzie wraca ostrożność, jej przewaga szybko się kurczy. Warto pamiętać, że kursy walut w tym segmencie mocno reagują także na mikroczynniki – terminy dostaw, rotacje w funduszach CTA, a nawet zmiany sezonowe w popycie na paliwa w Europie.
Z polskiej perspektywy istotne było dziś pytanie o „płytkość” rynku. Dealerzy zwracali uwagę, że po kilku spokojnych sesjach obroty w parach z PLN są mniejsze niż przeciętnie, co ułatwia jednostkowym zleceniom przesuwanie poziomów, zwłaszcza w godzinach o niższej płynności. To typowy krajobraz sesji „pomiędzy” dużymi publikacjami makro. To, że złotówka nie wykonuje dużych ruchów, wcale nie oznacza, że popyt/importerzy i podaż/eksporterzy zniknęli – po prostu realizują transakcje bliżej rynkowego kursu i rzadziej gonią za ruchem. Dla części firm praktycznym wnioskiem pozostaje dzielenie zakupów waluty na transze oraz skracanie horyzontu zabezpieczeń.
Znaczącym wątkiem pozostaje „dziedziczenie” efektów po Fed. Poranny komentarz z rynku zwrócił uwagę, że dwugłos wśród członków Zarządu Rezerwy Federalnej to wydarzenie rzadkie, a w przeszłości bywał sygnałem, że w Komitecie trwają realne spory o wagę ryzyk inflacyjnych i wzrostowych. Dla walut oznacza to najczęściej jedno: dopóki dane nie przekonają większości do łagodzenia, „premia cierpliwości” zostaje po stronie dolara. Właśnie dlatego pierwsza reakcja po posiedzeniu była dość jednorodna – USD zyskał, rentowności amerykańskich papierów poszły w górę, a rynek przesunął oczekiwania wobec września.
W najbliższych tygodniach scenariusz dla PLN wyznaczą trzy wektory: komunikacja banków centralnych G3, lokalne odczyty inflacyjne i aktywności oraz nastroje na rynkach surowców. Każdy „miękki” odczyt z USA – szczególnie z rynku pracy i inflacji bazowej – zwiększa szanse, że dolar odda część ostatnich zysków, co stwarza przestrzeń dla złotego, ale warunkiem jest równoległa stabilność w Europie i brak negatywnych niespodzianek w krajowych danych. W przeciwnym razie ostrożny kapitał nadal będzie trzymał przewagę na parach z USD i CHF.
Krótko warto zatrzymać się na dolar kanadyjski. W normalnych warunkach CAD lubi szukać przewagi razem z ropą i walutami surowcowymi, ale w dniach, kiedy amerykańska krzywa stóp dostaje „zastrzyk jastrzębi”, loonie nie zawsze potrafi przeskoczyć globalny popyt na USD. Dla pary CAD/PLN przekłada się to na stabilniejszy obraz niż w NOK/PLN: mniejsza wrażliwość na europejskie nastroje, większa na wahania WTI i na komunikację Banku Kanady. Jeśli ropa utrzyma wyższe poziomy bez jednoczesnego wzrostu awersji do ryzyka, CAD/PLN może stopniowo zyskiwać, ale to nadal rynek, gdzie dolar amerykański dyktuje pierwszy krok.
W tle makro pojawia się jasny harmonogram: do kolejnego posiedzenia w USA rynek zobaczy jeszcze po dwa odczyty z rynku pracy i inflacji, a po drodze – głośną konferencję w Jackson Hole. Nocny przekaz brzmiał w skrócie: „nie ma pośpiechu”. Powell podkreślał, że nie widzi przymusu, by ratować wzrost cięciami już we wrześniu, a wątki polityczne i taryfowe – choć obecne – nie zmieniają reguł gry z dnia na dzień. W praktyce oznacza to, że zmienność na walutach będzie „event-driven”: skoki po danych i szybki powrót do średniej, jeśli publikacje nie narysują wyraźnego trendu.
Warto dodać, że wzrost rentowności obligacji USA nie musi być liniowo negatywny dla złotego. Kiedy ruch na stopach wiąże się z nadziejami na solidny wzrost w Stanach, waluty rynków wschodzących potrafią zaskakująco dobrze znosić droższy dolar, o ile nie idzie on w parze z gwałtownym wzrostem zmienności i ucieczką od ryzyka. Złotówka w takich epizodach „oddycha” przez kanał euro: stabilny EUR/PLN bywa wtedy kotwicą, która amortyzuje wpływ mocniejszego USD na USD/PLN i CHF/PLN. Kłopot zaczyna się, gdy dolar rośnie nie z powodu wzrostu, ale z powodu strachu – wtedy PLN traci szybciej, a „frankowy barometr” wyraźniej wybija w górę.
Na mikrostrukturę dzisiejszej sesji składały się dwa zjawiska. Pierwsze to podwyższona premia na krótkoterminowych opcjach – gracze zabezpieczający się przed „szumem danych” są gotowi płacić więcej za jednodniowe i tygodniowe ubezpieczenie pozycji. Drugie: koniec miesiąca i towarzyszące mu fixingi. W takich chwilach pojedyncze zlecenia MOC potrafią przesunąć kurs o kilka groszy, nie zmieniając przy tym fundamentów wyceny, co może być mylące dla obserwatorów patrzących tylko na końcową tabelę.
Z perspektywy przedsiębiorstw i gospodarstw domowych wnioski są pragmatyczne. Importerzy płacący w USD i CHF powinni rozważyć podział zakupów na kilka okien w ciągu dnia i krótszy horyzont hedgingu, dopóki rynek będzie „grał dane”. Eksporterzy z ekspozycją na strefę euro i Wielką Brytanię częściej sięgają po strategie korytarzowe i forwards z elastyczną dostawą, bo to pozwala obniżyć koszt zabezpieczenia bez pełnej rezygnacji z potencjalnej korzyści przy ruchu kursu. Dla kredytobiorców frankowych brak gwałtownego umocnienia CHF to niewielka, ale realna ulga – niemniej historia ostatnich lat uczy, że ta para lubi płatać figle przy każdej wzmiance o ryzyku w Europie.
W tle złoty korzysta z kilku strukturalnych „plusów”: przyzwoitego wzrostu PKB na tle regionu, możliwości napływu inwestycji w łańcuchach dostaw oraz relatywnie wysokich – choć malejących – realnych stóp. Jednocześnie nie jest oderwany od układu globalnego. Jeśli dolar pozostanie „walutą do noszenia” przez większą część trzeciego kwartału, atak na tegoroczne maksima siły PLN wobec USD będzie trudny, choć możliwy na fali lepszego sentymentu i sprzyjających danych z Europy. Szybka ścieżka powrotu do mocniejszej złotówki wiedzie przez zmiękczenie tonu Fed w Jackson Hole albo przez sekwencję słabszych danych z USA.
Krótki rzut oka na „mapę ryzyka” pozostałych walut. Funt brytyjski – wrażliwy na rozjazd oczekiwań co do polityki BoE i faktycznych danych o płacach – może w kolejnych dniach stać się dla złotego walutą „okazji taktycznych”, jeśli rynek znów przeszacuje tempo luzowania w Londynie. Korona norweska – zależna od ropy i sentymentu – bywa dobrym barometrem dla krótkich zagrywek „risk-on”. Dolar kanadyjski – rzadziej w centrum uwagi polskich firm – wnosi równowagę: mniej kapryśny niż NOK, bardziej zależny od ropy i USA. CHF zaś pozostaje klasycznym „bezpiecznikiem” dla portfeli – gdy rośnie awersja do ryzyka, zyskuje jako pierwszy, a spóźniony PLN oddaje pole.
Co w takim razie mogłoby szybko zmienić obraz dnia? Najprościej – zaskoczenie w danych z USA. Jeśli bezrobocie niespodziewanie podskoczy lub inflacja bazowa zejdzie szybciej od prognoz, dolar może oddać część przewagi, a PLN złapie wiatr w żagle. W scenariuszu przeciwnym, z „twardszą” inflacją i mocnym rynkiem pracy, rynek przedłuży „long-dollar trade”, a złotówka odrobi straty raczej wobec euro niż wobec USD i CHF. Drugi czynnik to retoryka banków centralnych w Europie – neutralny EBC i przewidywalny BoE to dla PLN środowisko „pracowitej stabilizacji”.
Nie od rzeczy będzie dodać, że rynek przełknął już kilka lat turbulencji i nauczył się szybciej filtrować „szum”. To, co jeszcze niedawno wywoływało skokowe ruchy na kursach walut, dziś bywa krótkim zygzakiem na wykresie. Zwiększona rola pasywnych przepływów i bardziej dojrzałe praktyki hedgingowe firm działają jak amortyzator – nie likwidują zmienności, ale skracają jej połysk. Dla złotówka to dobra wiadomość: im mniej paniki, tym większa szansa, że lokalne fundamenty „przebiją się” przez globalny hałas.
Na koniec – porządek wniosków. Dolar amerykański dostał wsparcie z komunikacji Fed, a rynek zredukował zakłady na szybkie cięcie we wrześniu. PLN zachował się dojrzale: neutralniej wobec euro, ostrożniej wobec USD i CHF. Funt brytyjski i korona norweska pozostają walutami do gry „pod wydarzenia”, a dolar kanadyjski – równoważy obraz dla tych, którzy rozliczają zakupy surowców. Najbliższe sesje rozstrzygną, czy mamy do czynienia z przejściową przewagą dolara, czy z początkiem dłuższego epizodu „mocny USD – cierpliwy PLN”. Z punktu widzenia firm i gospodarstw domowych to wciąż środowisko na korzyść planowania: mniejsze, częstsze decyzje, mniej „wszystko na jedną kartę”.
Źródło: Jarosław Wasiński, MyBank.pl
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Forex w połowie października: stabilizacja złotówki na tle kluczowych walut świata
2025-10-13 Komentarz walutowy MyBank.plPoniedziałkowy rynek walutowy przynosi stabilizację kursów głównych par, w tym polskiego złotego, który po tumultach września oraz pierwszej połowy października stopniowo odbudowuje swoją pozycję wobec światowych walut. Notowania o poranku wskazują na kurs USD/PLN w okolicach 3,6778, euro wyceniane jest przy 4,2576 złotego, a frank szwajcarski utrzymuje poziom 4,5675 zł za jednostkę.
Złoty zyskuje zaufanie – piątek na rynku walut bez gwałtownych zmian
2025-10-10 Komentarz walutowy MyBank.plPiątkowy poranek na rynku walutowym otwiera się stabilizacją kursu polskiego złotego, który w ostatnich dniach wykazuje odporność na globalne trendy oraz decyzje krajowych władz monetarnych. Kurs dolara amerykańskiego w piątek rano utrzymuje się w okolicach 3,67 złotego, euro stabilne na poziomie 4,25 zł, podczas gdy frank szwajcarski wyceniany jest na 4,57 zł, a funt brytyjski oscyluje wokół 4,90 zł. Podobny spokój obserwujemy na parze z dolarem kanadyjskim, którego kurs zatrzymał się przy 2,63 złotego, oraz koroną norweską blisko poziomu 0,366 złotego za jednostkę.
Złoty stabilny po cięciu stóp przez RPP – Forex wycenia siłę polskiej waluty
2025-10-09 Komentarz walutowy MyBank.plCzwartkowy poranek 9 października na rynku walutowym upływa pod znakiem kontynuacji sentymentu po środowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej, która obniżyła stopy procentowe o 25 punktów bazowych. Polski złoty zachowuje zaskakującą stabilność wobec głównych walut mimo wprowadzenia łagodniejszej polityki pieniężnej, co według analityków potwierdza solidne fundamenty gospodarcze kraju i umiarkowane oczekiwania inflacyjne.
RPP zaskakuje decyzją o cięciu stóp procentowych, PLN pod presją na rynku Forex
2025-10-08 Analizy MyBank.plDecyzja Rady Polityki Pieniężnej ogłoszona w środę 8 października wyznaczyła rytm dla całego rynku walutowego. Po dwudniowym posiedzeniu RPP zdecydowała o obniżeniu wszystkich stóp procentowych Narodowego Banku Polskiego o 25 punktów bazowych, co oznacza, że stopa referencyjna sięga teraz 4,50%, lombardowa 5,00%, depozytowa 4,00%, redyskontowa weksli 4,55%, a dyskontowa 4,60% – najniżej od maja 2022 roku.
Czy NBP obniży stopy? Złoty w napięciu przed środową decyzją Rady
2025-10-07 Komentarz walutowy MyBank.plPolski złoty zakończył wtorkową sesję na rynku Forex z mieszanymi nastrojami, notując spadek wobec dolara amerykańskiego, ale jednocześnie umacniając się względem euro. O godzinie 23:37 wieczorem kurs USD/PLN osiągnął poziom 3,6501, co oznacza wzrost o 0,47 procent w porównaniu do otwarcia sesji. Jednocześnie para EUR/PLN zanotowała niewielki spadek o 0,02 procent, osiągając wartość 4,2556 złotego za jedno euro.
Złotówka w trybie czuwania. RPP na horyzoncie, dolar kruchy, rynek spokojny
2025-10-07 Komentarz walutowy MyBank.plZłoty rozpoczyna dzień pod znakiem stabilizacji, a krajowy rynek czeka na sygnał z Narodowego Banku Polskiego. Inwestorzy zgodnie zakładają, że Rada Polityki Pieniężnej utrzyma stopę referencyjną na poziomie 4,75 proc., choć w tle pozostaje dyskusja o warunkowej obniżce o 25 punktów bazowych w dalszej części kwartału. Zmienność na parach z PLN pozostaje ograniczona, co przy dodatnich realnych stopach i spokojnym otoczeniu globalnym sprzyja zachowaniu wycen w wąskich widełkach. Jednocześnie rośnie waga komunikatu i tonu przewodniczącego – to on, bardziej niż sama decyzja, ustawi krótkoterminowe oczekiwania na rynek złotego.
Złoty spokojny mimo zawirowań: shutdown w USA, Francja bez rządu, Japonia stawia na stymulację
2025-10-06 Komentarz walutowy MyBank.plJastrzębie i gołębie w cieniu, a rynek robi swoje. Złotówka zaczyna tydzień w reżimie ograniczonej zmienności, w rytmie globalnych przepływów i zgodnie z intuicją po najnowszych danych o cenach. USD/PLN jest notowany w okolicach 3,63–3,65, EUR/PLN w pobliżu 4,25, a EUR/USD dryfuje blisko 1,17. Na tle koszyka walut G10 i regionu CEE PLN pozostaje stabilny; inwestorzy trzymają pozycje przed środowym posiedzeniem RPP i czwartkową konferencją prezesa NBP, a krótkoterminowe ruchy wyznacza przede wszystkim kierunek eurodolara.
Złotówka w cieniu rekordu złota i amerykańskiego „shutdownu”: USD blisko 3,63, euro przy 4,26
2025-10-02 Komentarz walutowy MyBank.plCzwartek po godzinie 10:45 przynosi umiarkowanie spokojny obraz na rynku walutowym: dolar amerykański waha się w rejonie 3,62–3,63 zł, euro utrzymuje okolice 4,26 zł, a funt brytyjski pozostaje tuż poniżej 4,90 zł. Frank szwajcarski krąży w przedziale 4,55–4,56 zł, korona norweska oscyluje w pobliżu 0,366 zł, a dolar kanadyjski zniżkuje lekko w stronę 2,60 zł. Na tle wyraźnych rekordów cen złota, które w tym tygodniu przyciągnęły globalną uwagę inwestorów, polska waluta pozostaje względnie stabilna, a wahania na parach z PLN mają charakter porządkujący po ostatnich impulsach z USA.
Shutdown w USA a PLN: zmiana wyceny dolara i nastroje wokół złotówki
2025-10-01 Komentarz walutowy MyBank.plRynki finansowe koncentrują się na politycznym paraliżu w Stanach Zjednoczonych i jego ubocznych skutkach dla kalendarza publikacji makro. Kwotowania głównych par z PLN pozostają blisko poziomów porannych: dolar około 3,63 zł, euro przy 4,27 zł, frank w rejonie 4,57 zł, funt blisko 4,89 zł. Zmienność jest niska i ma charakter techniczny; impulsy pochodzą raczej z narracji niż z danych, których dziś może być mniej z uwagi na ograniczenia po stronie administracji USA.
2,9% CPI – mała niespodzianka, duża różnica dla złotego
2025-09-30 Komentarz walutowy MyBank.plWrześniowy odczyt inflacji konsumenckiej na poziomie 2,9% rok do roku – identyczny jak w sierpniu i niższy od oczekiwanych około 3% – wzmacnia tezę, że presja cenowa w polskiej gospodarce stabilizuje się, a dotychczasowe zacieśnienie warunków monetarnych wykonuje swoją pracę z opóźnieniem typowym dla polityki pieniężnej.