Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

WYDARZENIE DNIA: Nie sprawdziły się, więc optymistyczne oczekwiania ekonomistów, którzy średnio spodziewali się wzrostu o 20,9 proc. Nawet najbardziej pestymistyczna prognoza mówiła o wzroście o 16,4 proc.

Dzisiejszy dzień po raz kolejny pokazał, że rodzima waluta ignoruje złe informacje napływające z rynku. Dużo niższe od oczekiwań dane o dynamice sprzedaży detalicznej w Polsce nie przyczyniły się do wyprzedaży złotego. W ciągu dnia umacniał się on nieznacznie w stosunku do dolara oraz euro.

Początek dnia nie zapowiadał aż tak dramatycznej przeceny, która miała miejsce we wtorek na giełdzie w Warszawie. Europejskie indeksy, które próbowały odrabiać straty sprawiły, że przed południem sytuacja na GPW była w miarę spokojna.

Dzisiejsze dane z Polski o sprzedaży detalicznej, stopie bezrobocia oraz inflacji bazowej w marcu nie wpłynęły istotnie na notowania złotego, którego kurs zarówno wobec dolara jak i euro pozostawał stabilny. Dynamika sprzedaży detalicznej w marcu wyniosła 15,7% r/r wobec 23,8% r/r miesiąc wcześniej.

We wtorek rano inwestorzy otrzymali dwie istotne informacje. Royal Bank of Scotland na dzień przed planowaną publikacją wyników finansowych, poinformował o planach emisji największej w historii Europy emisji akcji z prawem poboru o wartości 12 miliardów funtów szterlingów.

W marcu słabsza była nie tylko produkcja przemysłowa. Sprzedaż detaliczna wzrosła w ubiegłym miesiącu o 15,7% r/r w ujęciu nominalnym, podczas gdy średnia oczekiwań rynkowych wskazywała na dynamikę powyżej 20% w skali roku.

Poniedziałek był kolejnym dniem bez istotnych danych makro. W związku z tym inwestorzy zajęli się raportami kwartalnymi amerykańskich spółek. Raporty były raczej rozczarowujące, zysk Bank of America spadł kolejny już raz i było połowę mniejszy od oczekiwań, bank zwiększył także rezerwy na straty poniesione na rynku instrumentów opartych o kredyty hipoteczne do 6,1 mld USD.

W dalszym ciągu widoczny jest podział na sektor finansowy, który stanowi ciężar dla rynków i sektor niefinansowy – w szczególności nowych technologii, gdzie spółki ciągle osiągają przyzwoite wyniki. Wczoraj dla rynków kulą u nogi były wyniki drugiego co do wielkości banku w USA – Bank of America.

Początek tygodnia przyniósł umocnienie polskiej waluty. Kurs pary USD/PLN ponownie zszedł poniżej poziomu 2,15, natomiast EUR/PLN poniżej 3,42. Obserwowane w godzinach porannych osłabienie euro względem dolara przełożyło się na wzrost wartości amerykańskiej waluty względem złotego do poziomu 2,1550. Kurs EUR/PLN natomiast pozostawał stabilny.

Według ankiety ISB przeprowadzonej wśród ekononomistów ich średnie oczekiwania wzrostu sprzedaży detalicznej to 20,9 proc. wobec 23,8 proc. w lutym. O utrzymaniu ponad 20 - proc. dynamiki wzrostu przesądzić mają - obok stale rosnących dochodów Polaków - Święta Wielkanocne, które w tym roku wypadły w marcu, co przełożyło się na zwiększone zakupy w przedświątecznym okresie.

Wczorajsze spadki na giełdach są podejrzane z kilku powodów. Pierwszą rzeczą, do jakiej można się przyczepić, są obroty. Niewiele ponad 800 mln złotych na całym rynku akcji nie jest kwotą, która gwarantuje płynny, i przede wszystkim efektywny rynek. Przy tak niskich obrotach można zrobić na rynku wszystko i niewiele potrzeba, aby zmienić przebieg sesji.

Pierwsza część tygodnia na froncie makroekonomicznym jest naprawdę spokojna. Z danych o znaczeniu globalnym dziś warto zwrócić uwagę jedynie na sprzedaż domów w USA na rynku wtórnym. Po dość nieoczekiwanym wzroście w lutym (o 2,9% m/m) tym razem oczekuje się spadku sprzedaży o 1,6% m/m.

Dziś zostaną opublikowane ważne dane z Polski – sprzedaż detaliczna w ostatnim miesiącu, wysokość bezrobocia oraz inflacja bazowa. Inwestorzy mają w pamięci ostatnie złe dane dotyczące produkcji przemysłowej w Polsce (przypomnijmy, w relacji miesięcznej produkcja spadła; po korekcie o liczbę dni wolnych od pracy natomiast praktycznie nie zmalała, ale to jest i tak zaskakująco kiepski odczyt, jeśli porównać go z poprzednimi raportami), dlatego też będą w napięciu oczekiwać na w/w raporty.

Poniedziałek na GPW był kolejnym kiepskim dniem dla inwestorów. Brak popytu doskwiera naszemu rynkowi coraz bardziej i mimo neutralnych impulsów z giełd zagranicznych, na naszym parkiecie ponownie przeważały spadki.

WYDARZENIE DNIA: Marzec był piątym z rzędu miesiącem, w którym klienci TFI więcej środków wypłacali niż wpłacali. Tym razem saldo wyniosło minus 1,9 mld PLN. Klienci TFI wypłacili z funduszy 9 mld PLN, a wpłacili do nich 7 mld PLN - poinformowały dziś Analizy OnLine.

Indeksy na GPW od początku dnia spadały, gracze nie zareagowali na pozytywne zakończenie poniedziałkowych notowań na rynkach azjatyckich. Inwestorzy na warszawskim parkiecie skupili się natomiast na zachowaniu indeksów europejskich.

Dzisiejszej sesji towarzyszyła senna atmosfera, co było wynikiem braku publikacji danych makroekonomicznych. Jedynie ze Stanów Zjednoczonych napływały wyniki kwartalne spółek. Najbardziej wyczekiwana była publikacja sprawozdania Bank of America.

Dzień dzisiejszy zgodnie z oczekiwaniami miał raczej spokojny przebieg, choć trzeba zwrócić uwagę na powrót zwiększonej podaży amerykańskiej waluty, która podbiła kurs eurodolara z rejonu 1,58 w okolice 1,5940.

Piątkowe umocnienie waluty amerykańskiej może i było gwałtowne, ale jeszcze tego samego dnia euro odrobiło część strat negując wysłany wcześniej sygnał. Dziś od rana para EUR/USD poruszała się w kierunku północnym przełamując ponownie poziom 1,59.