Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Po wczorajszej głębokiej przecenie na warszawskim parkiecie rynek oczekiwał lekkiego odreagowania. Niestety negatywne nastroje inwestorów podsycane głębokimi spadkami na rynkach azjatyckich (Japonia -5,42%, Chiny -4,38%) spowodowały, że przez większość dnia indeksy były w kolorze czerwonym, notując nawet 4-proc. spadki. Dopiero po godz. 14:00 byki ruszyły do odrabiania strat na fali pozytywnych informacji zza oceanu.

Wczorajszy dzień w Polsce upłynął pod znakiem silnej przeceny na rynku akcji. WIG 20 stracił na koniec sesji 4,67%, a indeks małych spółek w ciągu dnia był na minusie nawet ponad 11%. Wyraźnie widać, iż inwestorom zaczęły puszczać nerwy i mamy do czynienia z początkiem większej paniki. Czy przerodzi się ona w bessę zadecydują m. in. posiadacze udziałów w funduszach inwestycyjnych. Jeśli ruszą teraz po swoje pieniądze, giełdzie trudno będzie się podźwignąć, jeśli wykorzystają spadki do kupna tańszych jednostek, sytuacja może zostać opanowana.

Wczorajszy dzień na światowych giełdach przyniósł kolejne zanaczace spadki. Następna niepokojąca wiadomość, tym razem o problemach największego amerykańskiego pożyczkodawcy na rynku hipotecznym, Countrywide Financial, spowodowała znaczną wyprzedaż. Szczególnie dramatyczny przebieg miała sesja w Polsce.

Wczoraj niestety czarny scenariusz rozwoju sytuacji na warszawskiej giełdzie zaczął się sprawdzać. Już na otwarciu WIG20 stracił 3,5% w stosunku do wtorkowego zamknięcia, a później było już tylko gorzej. Po godz. 14 indeks największych spółek spadł o ponad 4,5%, a WIG prawie o 8%. Oczywiście małe i średnie spółki taniały jeszcze bardziej. Ostatecznie WIG20 zakończył sesję na poziomie -5,4%, a WIG nieco poniżej -6%.

Obawy inwestorów o konsekwencje kryzysu na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych o podwyższonym ryzyku, który powoli z kryzysu lokalnego, staje się kryzysem globalnym, w ostatnich dniach stały się pretekstem do silnej wyprzedaży akcji na świecie. Ta tendencja nie ominęła warszawskiej giełdy.

Czwartek był jedną z najgorszych sesji w historii GPW. Po powrocie z dnia wolnego inwestorzy musieli zmierzyć się z globalną paniką, która agresywnie wtargnęła również nasz parkiet wywołując falę wyprzedaży. Mocne spadki były podparte sporymi obrotami i nawet na głębokich minusach można było obserwować poważną podaż. Część rynku postanowiła opuścić warszawski parkiet za wszelką cenę.

Czwartkowa sesja na warszawskim parkiecie zakończyła się silną wyprzedażą, sprowokowaną przez globalną wyprzedaż akcji. Inwestorzy wciąż sprzedają akcji w obawie o konsekwencje kryzysu na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych o podwyższonym ryzyku, który powoli z kryzysu lokalnego, staje się kryzysem globalnym.

Spadki na giełdach amerykańskich oraz paniczne zachowanie rynków finansowych podczas notowań w Azji pchnęły indeksy europejskie mocno w dół. Paniczna ucieczka inwestorów, szczególnie z rynków wschodzących mocno odbiła się na krajowych rynkach. Indeks WIG20 stracił ponad 6%, bardzo mocno tracą indeksy spółek małych i średnich, które spadły w porównaniu z wtorkowym zamknięciem o prawie 11%. Początkowo wyprzedaż dotknęła również złotego, który w relacji do euro zdołał chwilowo przekroczyć poziom 3.84 zł.

Od 1,5 godziny sytuacja na warszawskiej giełdzie zaczęła się powoli normalizować. Nosząca znamiona paniki wyprzedaż akcji, która w pewnym momencie obniżyła wartość głównego indeksu WIG o 8,4 proc., a indeksów mWIG40 i sWIG80 o odpowiednio 11,3 proc. i 11,7 proc., zmieniła się w powolne kupno. O godzinie 15:58 WIG tracił 5,93 proc., mWIG40 spadał o 8,74 proc., a sWIG80 o 8,48 proc.

Czwartkowa sesja na GPW rozpoczęła się od prawdziwego trzęsienia ziemi. Indeks WIG20, grupujący największe spółki, spadł na otwarciu o 3,5 proc. do poziomu 3394,43 pkt. Ostatni raz WIG20 tak nisko był 21 marca br.

WYDARZENIE DNIA: W lipcu osoby posiadające dostęp do poufnych informacjach o spółkach giełdowych kupiły na własny rachunek akcje o wartości 165,4 mln PLN - to trzy razy więcej niż w czerwcu. Po raz pierwszy odkąd Open Finance sporządza miesięczne zestawienie transakcji dokonywanych przez insiderów wielkość zakupów przekroczyła wielkość transakcji sprzedaży, które w lipcu podliczono na 160,8 mln PLN.

Jako najlepszy komentarz do tego, co dziś wydarzy się na warszawskiej giełdzie, może posłużyć kilka liczb. We wtorek S&P500 spadł o 1,82 proc., a wczoraj, gdy rodzimi inwestorzy świętowali, dołożył kolejne 1,39 proc. W przypadku Średniej Przemysłowej było to odpowiednio 1,57 proc. i 1,29 proc.

Pierwsza sesja nowego tygodnia okazała się bardzo pomyślna dla obozu byków na większości europejskich parkietów. Główne indeksy zanotowały znaczące wzrosty, przyczyną odreagowania ostatnich znacznych spadków było przekonanie części z graczy o zażegnaniu przez Banki Centralne problemu związanego z rynkiem ryzykowanych kredytów subprime, oraz oczywiście chęć złapania dołka.

Po czarnym piątku na warszawskim parkiecie wszyscy z niepokojem czekali na wczorajszą sesję. Gdyby indeksy kontynuowały spadki po tak mocnym załamaniu jak w piątek, wielce prawdopodobna byłaby paniczna wyprzedaż akcji przez inwestorów. Jednak na szczęście gracze utrzymali nerwy na wodzy. Oczywiście pomogły w tym wzrosty na giełdach w Europie Zachodniej.

Po piątkowych panicznych wyprzedażach poniedziałek przyniósł inwestorom na całym świecie chwilę uspokojenia i odreagowania. Indeksy WIG i WIG 20 wzrosły o 2,5 i 2,8 pct., odrabiając większość piątkowych strat. Na wartości zyskały najbardziej największe spółki tj. PKO Orlen ( publikacja dobrych wyników kwartalnych) oraz KGHM.

Piątkowy zwrot na Wall Street i obrona dołków z początku miesiąca, w połączeniu ze zdecydowanymi wzrostami na głównych europejskich parkietach, przełożył się wczoraj na silną zwyżkę na GPW. Na wartości zyskały wszystkie indeksy. Najmocniej, bo o 2,81 proc., wzrósł grupujący największe spółki indeks WIG20.

Akcje: Wciąż spora zmienność. Po silnej przecenie w ostatni piątek inwestorzy na naszym kontynencie wykorzystali niższe ceny akcji do uzupełnienia swoich portfeli, mając w pamięci dobrą w wymowie ostatnią sesję za oceanem. W rezultacie indeksy mocno pięły się do góry: DAX zyskał 1,5%, o 2% wzrósł paryski CAC40, a najwięcej bo prawie 3% wyskoczył FTSE100.

Pomimo obserwowanej dziś, a wywołanej piątkowym zwrotem na Wall Street, poprawy nastrojów na azjatyckich i europejskich giełdach, awersja do ryzyka nie spadła. Doskonale obrazuje to dzisiejsze zachowanie japońskiego jena, który umacnia się do głównych walut, na fali zamykania pozycji carry trade, polegających na pożyczaniu środków w walutach nisko oprocentowanych i inwestowaniu w instrumenty, które mogą dać większą stopę zwrotu.

Po piątkowej fali wyprzedaży, jaka przetoczyła się przez światowe rynki akcji poniedziałkowe notowania w Azji przyniosły niewielkie wzrosty tamtejszych indeksów. Bez wątpienia jest to efektem ostatniej w zeszłym tygodniu sesji za oceanem - podczas gdy w pozostałych częściach globu indeksy traciły grubo ponad 3%, DJIA „ do kreski” zabrakło tylko 0,2%, a bardziej reprezentatywny S&P500 zdołał minimalnie zyskać na wartości.