Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Ubiegły tydzień przyniósł mnóstwo atrakcji inwestorom, nie zmieniając jednak ogólnego, słabego obrazu naszego rynku. Dzięki świetnemu początkowi tygodnia można było mówić o lekkiej poprawie, lecz nadzieje byków zostały rozwiane w końcówce piątkowej sesji, kiedy to pojawiła się informacja o problemach jednego z większych amerykańskich banków inwestycyjnych Bear Stearns.

Tydzień na warszawskiej giełdzie rozpocznie się od „trzęsienia ziemi”. Spadki indeksów o 2-3 proc. będą czymś naturalnym w obliczu piątkowej, sprowokowanej problemami Bear Stearns przeceny na Wall Street i dzisiejszej przeceny na giełdach azjatyckich.

Informacja o utracie płynności przez Bear Stearns podana w piątek wywołała natychmiastowe spadki indeksów, które chwilę wcześniej odbyły rajd w górę po dobrych danych o inflacji ze Stanów Zjednoczonych. Drastyczny spadek zaufania do Bear Stearns sprawił, że jego partnerzy odmawiali zawierania z nim transakcji, a rating został obniżony poniżej śmieciowego.

Mijający tydzień można uznać generalnie za udany. Giełda poniedziałkowe notowania rozpoczęła od poziomu 45754 pkt. W piątek rano natomiast poziom ten był już wyższy o 786 pkt. – do tego przez większość dnia indeksy pozostawały „zielone”. Po godz. 14, kiedy nastąpił szczyt, zaczęły jednak wyraźnie tracić, a WIG ostatecznie zamknął się z nieznaczną stratą (-0,40%).

Piątkowa sesja na GPW zakończyła się spadkiem głównych indeksów. Indeks WIG20 stracił na zamknięciu 0,92% i zakończył dzień na poziomie 2842 punktów. Rozpoczęcie dzisiejszych notowań pozwalało mieć nadzieję, że ostatnia sesja w tym tygodniu zakończy się po myśli byków.

Piątkowa sesja na warszawskiej giełdzie powinna rozpocząć się od umiarkowanych wzrostów. Poprawę nastrojów zapewni wczorajsza, zakończona zwyżką indeksów, sesja na Wall Street. Sesja, której przebieg nie został zdyskontowany. Polski rynek akcji, mocno przeceniając się w środę, ma w cenach 1-2 proc. spadki w USA, a nie wzrosty.

W trakcie wczorajszej sesji sytuacja wyglądała nieciekawie i raport S&P nie wprowadził większych zmian do obrazu rynku. Agencja podała, że instytucje finansowe mają za sobą już przynajmniej połowę odpisów z tytułu strat i widać koniec zawirowań na rynku finansowym.

Czwartek przyniósł na GPW mocne spadki – skupiający największe spółki WIG20 stracił ponad 3%, a wartość indeksu szerokiego rynku WIG zmalała o 2,5%. Choć skala spadków była największa w gronie blue chipów, to na całej szerokości rynku mieliśmy do czynienia z bardzo słabą sesją. Spółek spadających było cztery razy więcej niż zyskujących na wartości.

Główne amerykański indeks na przestrzeni ostatnich dwóch kwadransów odrobiły ponad połowę swych dzisiejszych strat. Była to reakcja na raport międzynarodowej agencja Standard&Poor's, gdzie można było przeczytać, że straty z tytuł ryzykownych kredytów hipotecznych sięgną 285 mld USD.

Oczekiwania na wzrosty po zorganizowanej akcji banków centralnych były zbyt wygórowane. Zwracałam uwagę, że reakcja może ponownie być krótkotrwała i powrócimy do spadków. Rynek szybko zrozumiał, że chwilowe zwiększenie płynności nie rozwiąże problemu i pesymizm z powrotem rządzi rynkiem. Zakończenie sesji w Stanach było niezłe w porównaniu z późniejszym zachowaniem kontraktów terminowych.

Umiarkowane wzrosty na środowej sesji miały neutralną wymowę. Biorąc pod uwagę wzrosty z pierwszych dwóch sesji tygodnia, brak większej realizacji zysków na indeksach jest pozytywem, z drugiej strony jednak na pewno część uczestników rynku liczyła na więcej po rewelacyjnej sesji na Wall Street.

Trzynasty marca, chociaż to nie piątek, najprawdopodobniej okaże się pechowy dla posiadaczy akcji. Warszawska giełda nie tylko rozpocznie czwartkową sesję od spadków, ale prawdopodobnie spadkami ją zakończy.

Po wczorajszej euforii na Wall Street i dobrym zamknięciu większości giełd azjatyckich, indeksom na GPW nie pozostało nic innego, jak rozpocząć dzień na plusie. Mocne zwyżki w ostatnich dniach sprawiły jednak, że strona popytowa dostała lekkiej zadyszki, a inicjatywę w ciągu dnia przejęli sprzedający.

Dobre wrażenie jakie pozostawiła po sobie wtorkowa sesja, zakończona wzrostem indeksu WIG20 o 2,65 proc., uzupełnione bardzo silną zwyżką na Wall Street (S&P500 zyskał 3,7 proc., Nasdaq Composite 4 proc.) i podobną dominacją popytu na azjatyckich parkietach, powinno przełożyć się na wzrostowe otwarcie na GPW.

Poniedziałkowe dość odważne odbicie na giełdzie warszawskiej okazało się być słusznym ruchem strony popytowej. We wtorek na naszym rynku doszło do kontynuacji tego ruchu, w dużej mierze dzięki kolejnej w ostatnim czasie interwencji FED.

Wzrosty na giełdach amerykańskich robią wrażenie, szczególnie, że jest to największy ruch w górę w ciągu jednej sesji od pięciu lat. DJIA wzrósł aż o 3,6 proc do poziomu 12 156,81 pkt. Gorączka zakupów wywołana ratunkowymi działaniami FED'u podniosła indeksy oddalając je od ważnych wsparć.

Sesja podobnie jak wczorajsza upłynęła pod dyktando byków. Optymizm inwestorów, który wzrastał od początku dnia sprawił, że indeks WIG20 zakończył wzrostem o ponad dwa i pół procent. Wtorkowe notowania rozpoczęły się od niewielkich spadków. Popyt nie czekał jednak zbyt długo i już po otwarciu bykom udało się wynieść indeks WIG20 do poziomu 2900 punktów.

Wczorajsze wzrosty na naszej giełdzie zaskakują, ale zaskakują również wypowiedzi o sile naszego rynku. Trudno uwierzyć, że warszawska giełda wykazała się dojrzałością i mimo spadków na innych giełdach i negatywnego sentymentu, odnotowała dość spore wzrosty.

Poniedziałkowe silne spadki na Wall Street (S&P500 -1,55 proc.; DJIA -1,29 proc.), nie tworzą dobrej atmosfery do kupna akcji. Jednak negatywną wymowę tego czynnika w dużej mierze łagodzi wczorajsze, bardzo dobre na tle głównych europejskich parkietów, zachowanie warszawskiej giełdy.