Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Poniedziałkowa sesja upłynęła pod znakiem bardzo niskich obrotów i niewielkiej zmienności. Wobec braku dzisiejszej sesji na Wall Street z powodu Święta Pracy, ciężko było o inny scenariusz, niż wyczekiwanie inwestorów na dalszy rozwój sytuacji na giełdach amerykańskich.

Na piątkowej sesji giełdy w Stanach Zjednoczonych powędrowały w dół – Nasdaq stracił na zamknięciu 1,8%, Dow Jones oraz S&P 500 zakończyły dzień ze stratą na poziomie 1,4%. Powodem spadków były rozczarowujące kwartalne wyniki producenta komputerów Dell, które pociągnęły w dół pozostałe spółki sektora, sam Dell natomiast stracił 14%.

Ostatni tydzień ukazał trzy oblicza naszego rynku. Pierwsze oblicze ukazało się na początku tygodnia – przy absencji zagranicznych inwestorów rodzime fundusze nie kwapiły się z zakupami akcji, ewidentnie czekając na impulsy zewnętrzne.

W piątek indeksy od początku dnia rosły, byki walczyły o pozytywne zakończenie tygodnia i kontynuację wczorajszego odbicia. Sytuację w trakcie sesji popytowi utrudniał jednak czwartkowy mocny wzrost oraz poziom 2600 punktów na indeksie WIG20, który w ubiegłym tygodniu stanowił silny opór.

Wczorajsza sesja za Oceanem zakończyła się na zdecydowanym plusie – wszystkie główne indeksy pokonały 1-procentowa barierę wzrostu – Dow Jones zyskał na zamknięciu nawet 1,9%. Tym razem byki nie musiały wyciągać pozytywnych informacji spod ziemi – opublikowane wczoraj dane makro okazały się zdecydowanie lepsze od oczekiwań.

Za nami udana sesja, która przyniosła wzrost wszystkich indeksów na czele z WIG20 rosnącym o imponujące 2,5%. Siła rynku wzięła się ze splotu dwóch czynników: pierwszym było pojawienie się pierwszy oraz od kilku sesji nieco aktywniejszego popytu, a drugim były zaskakująco pomyślne dane makro z USA, które znacznie ułatwiły zadanie bykom.

Piątkowe notowania na GPW, po wczorajszej zwyżce indeksów WIG20 o 2,52 proc. do 2576,37 proc. i WIG o 1,73 proc. do 40149,89 pkt., mogą otworzyć się na poziomach zbliżonych do czwartkowego zamknięcia.

Czwartkowa sesja na GPW rozpoczęła się od niewielkich spadków. Do wczorajszych wzrostów na Wall Street inwestorzy podeszli z dużą rezerwą i oczekiwali na dzisiejsze publikacje makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych.

Wczoraj byki na amerykańskiej giełdzie dały o sobie znać. Może niezbyt spektakularnie, bo wzrosty głównych indeksów nie dotarły nawet do 1%. Niemniej jednak za duże osiągnięcie należy uznać, iż zwyżka dokonała się na fali wzrostów notowań spółek z sektora finansowego.

Środowa sesja zmieniła krótkoterminowy obraz indeksu największych spółek. W pierwszej części sesji doszło do przełamania najbliższego wsparcia zlokalizowanego na poziomie 2525 punktów, dodatkowo wydarzeniu temu towarzyszył lekki wzrost obrotów świadczący o zaktywizowaniu się większej liczby sprzedających. Krótkoterminowe nadzieje byków zostały w ten sposób zdecydowanie rozwiane.

Niepewna sytuacja na Wall Street i ponownie drożejąca ropa odbiły się negatywnie na przebiegu dzisiejszej sesji na GPW. Indeksy rozpoczęły środową sesję od niewielkich wzrostów, ale presja ze strony rynków europejskich spowodowała, że już przed południem na nasz parkiet ponownie powróciły spadki.

Pomimo negatywnych nastrojów inwestycyjnych, jakie panują na giełdach i coraz słabszych fundamentów światowej gospodarki, amerykańskie indeksy zamknęły się wczoraj na niewielkich plusach – Dow Jones oraz Nasdaq wzrosły o 0,2%, S&P 500 zyskał 0,4%.

Po dwóch dniach spadków, w efekcie czego indeks WIG spadł wczoraj do poziomu 39799 pkt. na zamknięciu, środowa sesja ma szanse przynieść wzrosty na warszawskiej giełdzie.
Na realizację takiego scenariusza wskazuje przede wszystkim brak nowych silnych impulsów podażowych, płynących z globalnych rynków akcji.

Drugi dzień tygodnia przyniósł kolejną z rzędu sesję z bardzo niską aktywnością inwestorów na GPW. Główne indeksy straciły na wartości około 1%, co było w dużej mierze reakcją na słabą pierwszą sesję tygodnia w USA.

Pod wpływem wczorajszych zniżek na Wall Street, wtorkową sesję na GPW indeksy rozpoczęły od spadków. Podobnie jak w poniedziałek, notowaniom towarzyszyły bardzo niewielkie obroty. Jak pokazała dzisiejsza sesja, większego wpływu na zwiększenie aktywności inwestorów nie miało otwarcie giełdy w Londynie po wczorajszym święcie.

Poniedziałkowa, dwuprocentowa przecena indeksów S&P500 i Nasdaq Composite, nie nastraja optymistycznie przed dzisiejszą sesją na warszawskiej giełdzie. Zwłaszcza, że długie czarne świece na wykresach amerykańskich indeksów, zwiększają zagrożenie powrotem spadków w najbliższych tygodniach. Stąd też spadki na otwarciu wtorkowej sesji na GPW nie będą szczególnym zaskoczeniem.

W poniedziałek przy niewielkich obrotach główne indeksy nieznacznie zmieniły swoją wartość, a sesję można uznać za jedną z najnudniejszych w ostatnich miesiącach. Bardzo niskie obroty jest dość łatwo wytłumaczyć –w związku ze świętem bankowym nie działał rynek londyński, a on jest źródłem głównej aktywności inwestorów zagranicznych na GPW.

Poniedziałkowa sesja upłynęła pod znakiem rekordowo niskich obrotów, które wyniosły zaledwie 450 milionów złotych. Inwestorzy przejawiali znikomą ochotę do zawierania transakcji, a marazmowi, który utrzymywał się dzisiaj na naszym parkiecie sprzyjał brak sesji na giełdzie w Londynie z powodu święta.

Dzisiejsza sesja na światowym rynku kapitałowy rozpoczęła się optymistycznym akcentem. Indeksy w Azji zamknęły notowania zdecydowanie na plusie. Japoński Nikkei 225 wzrósł o 1,7 proc., a główny indeks w Hong Kongu, czyli Hang Seng zyskał 3,32 proc.