Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

O ile poniedziałkowa sesja na warszawskiej giełdzie była sesją wyczekiwania na nowe impulsy, o czym świadczą mizerne obroty, to dzisiejsza może stać już pod znakiem podejmowania decyzji. Przede wszystkim dlatego, że wczorajsza sesja na Wall Street, ...

Na poniedziałkowej sesji na GPW panowała dość nudna atmosfera i indeksy traciły powoli na wartości przy niskiej aktywności zarówno popytu jak i podazy. Nasz rynek kopiował w dużej mierze ruchy z Eurolandu, gdzie podobnie jak u nas dominował kolor czerwony w notowaniach.

Poniedziałkowa sesja na GPW okazała się kolejnym rozczarowaniem. Trudno się temu dziwić, skoro doniesienia ze światowych gospodarek cały czas są niepokojące, a rynki pozostają ciągle mocno rozchwiane.

Na światowych parkietach panuje obecnie duże niezdecydowanie. Indeksy największych giełd pozostają w szerokiej konsolidacji, której dolne ograniczenie tworzą październikowe minima. Wszelkie próby rozpoczęcia większej korekty wzrostowej, która od dłuższego czasu należy się rynkowi, wykorzystywane są przez inwestorów do sprzedaży akcji.

Nowy tydzień na warszawskiej giełdzie powinien rozpocząć się od niewielkich spadków. Na realizację takiego scenariusza wskazują nie tyle pierwsze notowania kontraktów terminowych na indeks WIG20, które przynoszą niewielki ich spadek, ale przede wszystkim to, jak zakończyła się piątkowa sesja na Wall Street.

Ostatnie dni na naszym rynku były lekkim rozczarowaniem. Choć z jednej strony sytuacja techniczna wskazywała na możliwość wystąpienia „zdrowej” korekty spadkowej, to jednak jej dynamika i charakter wyprzedaży miały dość niepokojący przebieg. Pierwsza sesja, która mogła przynieść początek kolejnego impulsu wzrostowego, czyli sesja piątkowa, była również zaskakująco słaba.

Czwartkowa sesja na Wall Street zakończyła się silnymi wzrostami. Indeksu S&P500, po wzroście o 6,92 proc., zakończył dzień na poziomie 911,29 pkt. Wczorajsze odbicie tego indeksu od wsparcia, jakie na 848,92 pkt. tworzył dołek z końca października, ...

W piątek rano została opublikowana kolejna grupa wyników kwartalnych spółek notowanych na GPW. W tym raport KGHM. W III kwartale br. spółka zarobiła netto 718,1 mln zł, czyli o ponad 4 proc. mniej niż przed rokiem, ale jednocześnie o ponad 20 proc. więcej niż zakładali analitycy.

Za nami niezwykle emocjonująca sesja w USA. Po osiągnięciu pięcioletnich minimów przez Nasdaq i S&P 500 oraz spadku wartości indeksu Dow Jones poniżej 8000 punktów, na dwie-trzy godziny przed końcem sesji amerykańskiej, indeksy mocno odbiły i zakończyły dzień na zdecydowanych plusach.

Zniżki na giełdach światowych spowodowały na początku czwartkowych notowań w Warszawie spadki indeksów, w czym pomagał też sztucznie zawyżony fixing ze środy. Niedługo po mocnym porannym zanurkowaniu doszło do wzrostowego odreagowania i do końca sesji WIG20 poruszał się na wyraźnie wyższych poziomach od dziennego minimum.

W czwartek cudów na GPW nie było, po środowym kontrowersyjnym fixingu, indeksy rano powróciły poniżej wczorajszych minimów. Podaż przeważała na naszym parkiecie od początku sesji. Brak istotnych publikacji makroekonomicznych sprawił, że nastroje głównie kształtowały wyniki kwartalne spółek.

Światowe giełdy kontynuują spadki. Wczorajsza sesja za Oceanem zakończyła się na sporych minusach – Dow Jones stracił 4,7%, a S&P 500 zniżkował o ponad 5%. Inwestorów rozczarował nowy pomysł Henry Paulson'a dotyczący przeznaczenia jeszcze nie rozdysponowanej kwoty z 700 mld dolarów planu pomocy dla amerykańskiego sektora finansowego.

Powrót do handlu po jednodniowej przerwie przyniósł inwestorom gigantyczną dawkę emocji. Zgodnie z oczekiwaniami odrabianie zaległości w handlu przyniosło od początku notowań przewagę podaży, późniejsze wydarzenia były jednak zadziwiające.

Sytuacja na GPW od samego początku dnia była naprawdę trudna. Pogorszenie nastrojów na światowych parkietach i brak wczorajszej sesji na warszawskim parkiecie sprawił, że inwestorzy na rozwój sytuacji na innych rynkach mogli zareagować dopiero dzisiaj.

Sesje z ostatnich dni nie zwiastują szybkiej poprawy nastrojów inwestycyjnych. Dwudniowe spadki za Oceanem oraz kolejny dzień zniżki na giełdach azjatyckich, nie nastrajają pozytywnie. Przykład General Motors pokazuje, w jaki sposób kryzys rozprzestrzenia się z sektora finansowego na sektor produkcyjny.

Inwestorzy w środę rano staną przed dylematem, czy kupować akcje w ślad za rosnącymi kontraktami na amerykańskie indeksy i odreagowującymi wczorajszą przecenę czołowymi europejskimi giełdami? Czy może jednak „wyrównać krok” do światowych rynków i akcje sprzedawać?

Poniedziałkowa sesja nie przyniosła inwestorom zbyt dużo emocji. Obroty na rynku zgodnie z oczekiwaniami były bardzo niskie, przed wtorkowym świętem naturalne było wstrzymywanie się z decyzjami przez sporą część rynku. Indeksy skończyły dzień wzrostami, lecz przez wspomnianą niską aktywność inwestorów nie należy uznawać tych wzrostów za dobry prognostyk.

Dziś na europejskich parkietach do końca sesji powinny panować pozytywne nastroje, a notowania większości indeksów najprawdopodobniej zakończą dzień na plusie. W okolicach godziny 11.00 główny indeks regionu FTSE300 zyskiwał już ponad 3%.

Piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy potwierdziły fakt, że nowy prezydent przejmuje urząd w trudnym momencie dla amerykańskiej gospodarki. Miejsc pracy ubywa w tempie kilkuset tysięcy miesięcznie, bezrobocie wzrosło już do 6.5% i nie widać by tendencja miała się odwrócić.