Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Ostatnia sesja na amerykańskich parkietach przebiegała w niezdecydowanych nastrojach. Dow Jones Industrial zamknął się ze stratą -0,6%, S&P 500 natomiast zwyżkował o 0,5%. DJ cały czas balansuje na granicy 8000 punktów – po bardziej zdecydowanym przebiciu tej bariery, kolejnym wsparciem będzie poziom minimów z listopada, czyli 7500 pkt.

Dość słaba sytuacja na naszym rynku, która wykrystalizowała się w drugim tygodniu stycznia, przyniosła w ostatnich dniach dalszą przecenę na GPW. Ponownie wraz ze spadkami kursów największych spółek dochodziło do niemal histerycznej wyprzedaży złotego, co nadal wskazywałoby na to, że za spadkami w sporej części stoi kapitał zagraniczny.

W piątek, poza końcówką sesji, na GPW nie było zaskoczeń. Koniec tygodnia, jak również napływające doniesienia ze spółek kształtowały nastroje podczas dnia, które podobnie jak na innych parkietach europejskich przemawiały na korzyść podaży.

W czasie wczorajszej sesji na Wall Street indeksy oddały część środowych wzrostów. Dow Jones Industrial zniżkował o 1,3%, strata na S&P 500 wyniosła ponad 1,5%. Tak jak przedwczoraj wzrosty na parkietach wspierane były głównie przez sektor finansowy, wczorajsza sesja upłynęła pod znakiem spadków cen akcji największych banków.

Po udanej środowej sesji można było sobie wyobrazić wiele scenariuszy, wśród których były zarówno szybka kontynuacja wzrostów, jak i lekkie schłodzenie nastrojów. Nawet mimo tego, że dla większości obserwatorów rynku ewentualny wzrost miał mieć jedynie korekcyjny charakter, to mało kto spodziewał się, że już w czwartek byki zostaną znokautowane i oddadzą wszystkie zdobycze ze środy.

Przebieg czwartkowej sesji dobitnie pokazał, że środowe wzrosty były tylko niewielką korektą, a rynek nieuchronnie zbliża się do ubiegłorocznych dołków. Sytuacja na GPW w trakcie sesji układała się po myśli strony podażowej, która sprowadziła indeks WIG20 z poziomu 1700 punktów na 1600.

W czasie wczorajszej sesji za Oceanem indeksy odrabiały straty po gwałtownych spadkach we wtorek. Dow Jones Industrial zyskał 3,5%, a S&P 500 4,4%. DJIA zdołał obronić poziom 8000 punktów, który został przebity dzień wcześniej, co stwarzało zagrożenie dalszymi spadkami.

Emocjonująca sesja ze szczęśliwym zakończeniem dla byków – tak można opisać zarówno wczorajsze notowania na parkietach europejskich, jak i wieczorną sesję w USA. Na GPW po porannym bardzo mocnym spadku udało się odrobić straty głównie dzięki dwóm największym bankom.

Sytuacja na GPW w środę zmieniała się jak w kalejdoskopie. Większa część sesji upłynęła pod znakiem dominacji niewielkiej ilości podaży, która sprowadziła indeks WIG20 w okolice 1600 punktów, a nawet lekko poniżej.

Giełdy amerykańskie bynajmniej nie zareagowały z entuzjazmem na wczorajsze zaprzysiężenie Baracka Obamy na 44 prezydenta USA. Wręcz przeciwnie – Dow Jones Industrial zniżkował na zamknięciu o 4%, S&P 500 stracił jeszcze więcej, bo aż 5,3%.

Przebieg wtorkowej sesji na warszawskiej giełdzie, która zakończyła się spadkiem indeksu WIG20 o 0,12 proc. i WIG o 0,68 proc., dyskontował co najwyżej neutralne zamknięcie sesji na Wall Street. Tymczasem sesje w Nowym Jorku zakończyły się silną wyprzedażą akcji. Indeks S&P500 spadł o 5,28 proc. do 805,22 pkt., a technologiczny Nasdaq Composite o 5,78 proc. do 1440,86 pkt.

Druga sesja tygodnia na GPW przyniosła kontynuację spadków i choć momentami popyt próbował mocniej powalczyć, to wciąż obserwujemy przewagę sprzedających. WIG20 zakończył dzień na niewielkim minusie, lecz na szerokim rynku pesymistyczne nastroje były o wiele wyraźniejsze i kilkadziesiąt spółek zanotowało nowe minimum bessy.

We wtorek na GPW panowała duża zmienność, rynek zachowywał się mocno niestabilnie,
a nastroje na warszawskim parkiecie zmieniały się z godziny na godzinę. Po wczorajszej mocnej przecenie, oczy inwestorów zwrócone były na zachowanie sektora bankowego, który dzisiaj także spisywał się słabo.

Ostatnie sesje na światowych parkietach zakończyły się na minusach. Rozczarowanie pierwszymi wynikami spółek z z sektora finansowego spowodowało, że na parkietach azjatyckich panowały dzisiaj złe nastroje – na fali tego indeks Nikkei 225 zniżkował o 2,3%.

Początek tygodnia był na europejskich parkietach bardzo kiepski. Jako, że nie pracowały giełdy amerykańskie można było spodziewać się zmniejszonej zmienności, tymczasem wieści z Royal Bank of Scotland o gigantycznych stratach pociągnęły w dół europejskie banki oraz główne indeksy, co odbiło się też na notowaniach na GPW.

Po fali spadków, która przetoczyła się przez nasz parkiet w ubiegłym tygodniu, oczekiwania na choćby niewielką wzrostową korektę znacznie wzrosły. Zwłaszcza, że na rzecz takiego scenariusza przemawiało kilka argumentów.

Światowe giełdy znajdują się obecnie pod presją oczekiwań na kwartalne i roczne wyniki spółek, w głównej mierze tych z sektora bankowego. Jak na razie każda kolejna ich publikacja przynosi nowe rozczarowania.

Drugi tydzień stycznia przyniósł znaczne osłabienie nastrojów na warszawskim parkiecie. Przecena złotówki i wyprzedaż branży bankowej wskazuje na możliwość częściowego wychodzenia z rynku kapitału zagranicznego – styl spadków przypominał nieco wyprzedaż naszego rynku z połowy października.

Wczorajsza sesja przebiegła zgodnie z oczekiwaniami – na warszawskim parkiecie przeważały spadki, lecz w pierwszej części notowań doszło do pewnego przesilenia i niektóre z kluczowych blue chipów próbowały już nieco odważniej odrabiać straty.