Data dodania: 2025-11-13 (23:13)
Miedź, nazywana od lat „czerwonym metalem”, znów jest w centrum globalnego zainteresowania. Na moment pisania tego artykułu kontrakt trzymiesięczny na miedź na międzynarodowych giełdach metali jest notowany w okolicach 10 900–11 000 USD za tonę, co przy kursie dolara około 3,62–3,65 PLN oznacza mniej więcej 39–40 tys. zł za tonę, czyli około 39–40 zł za kilogram. To poziomy bardzo bliskie historycznym rekordom, jakie rynek obserwował pod koniec października, kiedy notowania chwilowo przekraczały 11 200 USD za tonę. Miedź faktycznie bije nowe rekordy cenowe i utrzymuje się w strefie, którą jeszcze kilka lat temu wielu analityków uważało za skrajnie wysoką.
Obecne zwyżki nie są oderwane od fundamentów. Z jednej strony stoi silna, strukturalna strona popytowa, napędzana transformacją energetyczną, elektromobilnością i rozbudową infrastruktury cyfrowej. Z drugiej – coraz wyraźniej widać napięcia po stronie podaży: problemy w kopalniach w Ameryce Południowej i Afryce, rosnące koszty energii, niższe jakościowo złoża, opóźnienia w uruchamianiu nowych projektów oraz napięcia geopolityczne wokół handlu surowcami. Rynek miedzi coraz mniej przypomina klasyczny cykliczny rollercoaster, a coraz bardziej zmierza w stronę strukturalnego niedoboru, w którym każda większa awaria lub strajk natychmiast odbija się na cenie.
Kluczowe jest przełożenie tych liczb na złotówki. Jeśli dziś tona miedzi kosztuje w przybliżeniu 10 900 USD, to przy kursie dolara w rejonie 3,63 PLN mówimy o około 39 600 zł za tonę. To wyraźnie więcej niż jeszcze kilka lat temu, gdy przy podobnych kursach walutowych ceny oscylowały wokół 25–30 tys. zł za tonę. W praktyce oznacza to, że producenci kabli, podzespołów, instalacji elektrycznych czy elementów dla branży OZE muszą kalkulować znacznie wyższe koszty materiałowe. Dla wielu przedsiębiorstw w Polsce miedź stała się dziś jednym z kluczowych czynników kosztowych w planowaniu inwestycji związanych z energetyką i infrastrukturą.
Na giełdach metali widać jeszcze jedno zjawisko: niski poziom zapasów. Dane z magazynów powiązanych z głównymi giełdami, takimi jak LME, pokazują, że oficjalne zapasy miedzi w londyńskim systemie spadły w tym roku do poziomów rzędu 100–130 tys. ton – to jedne z najniższych wartości ostatnich lat, a w pewnych momentach dostępna, „niezarezerwowana” miedź była bliska rekordowych minimów. To przekłada się na tzw. backwardation, czyli sytuację, w której ceny kontraktów z najbliższym terminem dostawy są wyższe niż tych z odleglejszych miesięcy. Takie odwrócenie term structure jest klasycznym sygnałem, że fizycznego surowca zaczyna brakować tu i teraz, a klienci skłonni są płacić premię za natychmiastowy dostęp.
Instytucje monitorujące rynek miedzi ostrzegają, że napięcia nie są chwilowe. Międzynarodowa organizacja analizująca rynek miedzi szacuje, że globalny rynek rafinowanej miedzi w 2025 r. przesunął się z lekkiej nadwyżki w stronę deficytu, a w 2026 r. brakować może już ok. 150 tys. ton metalu. Prognozy mówią o tym, że produkcja kopalń rośnie wolniej, niż wcześniej zakładano – zamiast ponad 2-procentowego wzrostu rocznego, notowane jest tempo bliższe 1–1,5 %. Jednocześnie zużycie miedzi wciąż rośnie, napędzane przede wszystkim przez Azję, z Chinami na czele, ale także przez rozwijające się programy modernizacji sieci energetycznych w Europie i USA. Prognozowany deficyt rzędu setek tysięcy ton w kolejnych latach to wyraźny sygnał, że przy obecnych planach transformacji energetycznej popyt na miedź może długoterminowo wyprzedzać podaż.
Dodatkowym źródłem niepokoju są ostrzeżenia instytucji zajmujących się analizą rynku surowców krytycznych dla zielonej transformacji. W raportach dotyczących surowców dla OZE i elektromobilności miedź pojawia się regularnie obok litu czy niklu jako element o szczególnie ryzykownym bilansie podaży i popytu. Analizy pokazują, że jeśli spełnią się scenariusze szybszego odchodzenia od paliw kopalnych, zapotrzebowanie na miedź w sieciach energetycznych, farmach wiatrowych, panelach fotowoltaicznych, magazynach energii i samochodach elektrycznych może wzrosnąć o kilkadziesiąt procent w ciągu najbliższej dekady. Międzynarodowe agencje wprost piszą, że niedobór miedzi może stać się jednym z hamulców zielonej transformacji, jeśli branża wydobywcza nie zwiększy inwestycji.
Warto przy tym pamiętać, że miedź jest metalem, którego trudno zastąpić. Aluminum, choć lżejsze i tańsze, ma gorsze właściwości przewodzenia prądu, przez co w wielu zastosowaniach – szczególnie wysokiego napięcia i w newralgicznych odcinkach sieci – przegrywa z miedzią. Środowisko inżynierskie zwraca uwagę, że w pewnej części zastosowań da się przejść na przewody aluminiowe czy kompozytowe, ale w wielu kluczowych komponentach, takich jak transformatory, silniki, uzwojenia czy kluczowe elementy infrastruktury ładowania, miedź pozostaje standardem. Bez miedzi nie ma kabli, transformatorów, ładowarek ani farm wiatrowych – jest to surowiec tak podstawowy dla energetyki, jak stal dla budownictwa.
Po stronie podaży widać natomiast coraz więcej barier. Średnia zawartość miedzi w rudach wydobywanych z dużych kopalń spada, co oznacza, że aby uzyskać tę samą ilość metalu, trzeba przetworzyć więcej urobku, zużyć więcej energii i wody oraz ponieść wyższe koszty operacyjne. Do tego dochodzą konflikty społeczne wokół nowych projektów – lokalne społeczności i rządy coraz częściej stawiają twardsze wymagania środowiskowe, a w niektórych przypadkach wstrzymują lub opóźniają inwestycje w kolejne odkrywki. W ostatnich miesiącach rynek kilkukrotnie reagował skokowo na informacje o przestojach w dużych kopalniach w Chile, Peru czy Demokratycznej Republice Konga oraz na zapowiedzi nowych ceł w handlu metalami. Połączenie niższych jakościowo złóż, droższych projektów, napięć społecznych i ryzyka politycznego sprawia, że nowa podaż miedzi pojawia się wolniej, niż oczekiwał rynek jeszcze kilka lat temu.
Równolegle rośnie rola recyklingu. Miedź jest metalem, który można przetwarzać praktycznie bez utraty właściwości, dlatego odzysk z kabli, złomu przemysłowego, starych instalacji i sprzętu AGD staje się coraz ważniejszym źródłem podaży. Firmy zajmujące się recyklingiem raportują wzrost wolumenów, a w wielu krajach zaostrzane są normy dotyczące gospodarki obiegu zamkniętego. Jednak nawet szybki rozwój recyklingu nie jest w stanie w krótkim czasie wypełnić całej luki rosnącego zapotrzebowania. Infrastruktura „zielonej” gospodarki to w przeważającej części nowa infrastruktura, która wymaga fizycznie więcej metalu niż system oparty na scentralizowanych elektrowniach i ograniczonej liczbie dużych węzłów. Nawet przy ambitnych scenariuszach recyklingu analizy wskazują, że bez nowych projektów górniczych miedzi po prostu będzie za mało, by obsłużyć wszystkie cele klimatyczne.
W ostatnich miesiącach w dyskusji o miedzi pojawił się również nowy wątek: rozwój centrów danych i sztucznej inteligencji. Eksperci analizujący łańcuch dostaw dla sektora energetycznego i technologicznego ostrzegają, że rosnące moce obliczeniowe, wymagające coraz większego zużycia energii, będą wymagać dodatkowych inwestycji w sieci przesyłowe i dystrybucyjne. To znów oznacza więcej kabli, transformatorów, rozdzielni – a więc kolejny wzrost zapotrzebowania na miedź. W jednym z niedawnych raportów miedź określono wręcz „kanarkiem w kopalni” dla całego połączenia pomiędzy boomem na AI a zieloną energią: jeśli metal ten stanie się wąskim gardłem, ucierpi zarówno rozbudowa OZE, jak i infrastruktury pod technologie cyfrowe. Jeżeli popyt na miedź ze strony sektora AI i centrów danych utrzyma obecne tempo, może on istotnie spotęgować presję cenową wywołaną już dziś przez elektromobilność i OZE.
W tym kontekście warto zadać pytanie, czy obecne rekordowe ceny to już „bańka”, czy raczej początek nowego, wyższego przedziału równowagi. Część banków inwestycyjnych i domów analitycznych zwraca uwagę, że miedź bywa podatna na spekulację finansową, szczególnie gdy rynek gra pod narrację niedoboru. Z drugiej jednak strony długoterminowe prognozy wskazują, że przy obecnych kosztach uruchamiania nowych kopalń wiele projektów jest opłacalnych dopiero przy cenach zbliżonych do 10–12 tys. USD za tonę. Oznacza to, że nawet jeśli nastąpi korekta po obecnym rajdzie, trudno oczekiwać trwałego powrotu do poziomów sprzed dekady. Wielu analityków podkreśla, że wysokie ceny nie są kaprysem rynku, ale odzwierciedleniem realnych kosztów i ryzyk związanych z dostarczeniem miedzi do globalnej gospodarki w erze transformacji energetycznej.
Z polskiej perspektywy rosnące ceny miedzi mają dwojakie znaczenie. Z jednej strony to potencjalna korzyść dla dużych producentów metali nieżelaznych, których wyniki finansowe w dużej mierze zależą od notowań na światowych giełdach. Z drugiej strony – rosnące koszty surowca są obciążeniem dla całego łańcucha odbiorców: energetyki, budownictwa, przemysłu maszynowego, producentów kabli, elektroniki czy motoryzacji. Dla polskich firm inwestujących w sieci dystrybucyjne, farmy fotowoltaiczne lub infrastrukturę ładowania samochodów elektrycznych miedź staje się jednym z podstawowych elementów presji kosztowej. To z kolei może przekładać się zarówno na harmonogramy inwestycji, jak i na finalne ceny energii i produktów dla odbiorców końcowych.
Przy pytaniu, czy „zapasów zaczyna brakować”, odpowiedź nie jest zerojedynkowa. Formalnie magazyny giełdowe wciąż zawierają dziesiątki czy setki tysięcy ton metalu, a wydobycie globalne nie załamało się. Jednak sygnały z rynku są spójne: zapasy spadają względem historycznych poziomów, prognozy wskazują na deficyt w kolejnych latach, a liczba nowych dużych projektów górniczych jest niewielka jak na skalę wyzwań transformacji energetycznej. Przyszłość zależeć będzie od tego, jak szybko branża górnicza, recykling i technologiczne innowacje odpowiedzą na sygnały wysyłane przez ceny. Na dziś wszystko wskazuje na to, że era zielonej energii i cyfryzacji przesuwa rynek miedzi w stronę trwale bardziej napiętego bilansu, w którym „tanio i dużo” należy już do przeszłości.
W krótkim terminie można spodziewać się dalszej wysokiej zmienności – każda informacja o strajku w kopalni, nowych cłach, zmianach w polityce klimatycznej czy danych o zapasach będzie natychmiast dyskontowana w cenach. W długim terminie kluczowe jest jedno: czy uda się połączyć ambitne cele klimatyczne z realistyczną polityką surowcową. Jeżeli świat chce zrealizować swoje plany związane z OZE, elektromobilnością i infrastrukturą cyfrową, miedź pozostanie jednym z absolutnie strategicznych surowców, a ryzyko niedoborów będzie jednym z najważniejszych tematów rozmów między przemysłem, politykami i inwestorami. W tym sensie dzisiejsze rekordy na wykresach są nie tylko finansową ciekawostką, ale także ostrzeżeniem, że bez świadomego zarządzania zasobami zielona transformacja może okazać się droższa i trudniejsza, niż wielu uczestników rynku zakładało jeszcze kilka lat temu.
Kluczowe jest przełożenie tych liczb na złotówki. Jeśli dziś tona miedzi kosztuje w przybliżeniu 10 900 USD, to przy kursie dolara w rejonie 3,63 PLN mówimy o około 39 600 zł za tonę. To wyraźnie więcej niż jeszcze kilka lat temu, gdy przy podobnych kursach walutowych ceny oscylowały wokół 25–30 tys. zł za tonę. W praktyce oznacza to, że producenci kabli, podzespołów, instalacji elektrycznych czy elementów dla branży OZE muszą kalkulować znacznie wyższe koszty materiałowe. Dla wielu przedsiębiorstw w Polsce miedź stała się dziś jednym z kluczowych czynników kosztowych w planowaniu inwestycji związanych z energetyką i infrastrukturą.
Na giełdach metali widać jeszcze jedno zjawisko: niski poziom zapasów. Dane z magazynów powiązanych z głównymi giełdami, takimi jak LME, pokazują, że oficjalne zapasy miedzi w londyńskim systemie spadły w tym roku do poziomów rzędu 100–130 tys. ton – to jedne z najniższych wartości ostatnich lat, a w pewnych momentach dostępna, „niezarezerwowana” miedź była bliska rekordowych minimów. To przekłada się na tzw. backwardation, czyli sytuację, w której ceny kontraktów z najbliższym terminem dostawy są wyższe niż tych z odleglejszych miesięcy. Takie odwrócenie term structure jest klasycznym sygnałem, że fizycznego surowca zaczyna brakować tu i teraz, a klienci skłonni są płacić premię za natychmiastowy dostęp.
Instytucje monitorujące rynek miedzi ostrzegają, że napięcia nie są chwilowe. Międzynarodowa organizacja analizująca rynek miedzi szacuje, że globalny rynek rafinowanej miedzi w 2025 r. przesunął się z lekkiej nadwyżki w stronę deficytu, a w 2026 r. brakować może już ok. 150 tys. ton metalu. Prognozy mówią o tym, że produkcja kopalń rośnie wolniej, niż wcześniej zakładano – zamiast ponad 2-procentowego wzrostu rocznego, notowane jest tempo bliższe 1–1,5 %. Jednocześnie zużycie miedzi wciąż rośnie, napędzane przede wszystkim przez Azję, z Chinami na czele, ale także przez rozwijające się programy modernizacji sieci energetycznych w Europie i USA. Prognozowany deficyt rzędu setek tysięcy ton w kolejnych latach to wyraźny sygnał, że przy obecnych planach transformacji energetycznej popyt na miedź może długoterminowo wyprzedzać podaż.
Dodatkowym źródłem niepokoju są ostrzeżenia instytucji zajmujących się analizą rynku surowców krytycznych dla zielonej transformacji. W raportach dotyczących surowców dla OZE i elektromobilności miedź pojawia się regularnie obok litu czy niklu jako element o szczególnie ryzykownym bilansie podaży i popytu. Analizy pokazują, że jeśli spełnią się scenariusze szybszego odchodzenia od paliw kopalnych, zapotrzebowanie na miedź w sieciach energetycznych, farmach wiatrowych, panelach fotowoltaicznych, magazynach energii i samochodach elektrycznych może wzrosnąć o kilkadziesiąt procent w ciągu najbliższej dekady. Międzynarodowe agencje wprost piszą, że niedobór miedzi może stać się jednym z hamulców zielonej transformacji, jeśli branża wydobywcza nie zwiększy inwestycji.
Warto przy tym pamiętać, że miedź jest metalem, którego trudno zastąpić. Aluminum, choć lżejsze i tańsze, ma gorsze właściwości przewodzenia prądu, przez co w wielu zastosowaniach – szczególnie wysokiego napięcia i w newralgicznych odcinkach sieci – przegrywa z miedzią. Środowisko inżynierskie zwraca uwagę, że w pewnej części zastosowań da się przejść na przewody aluminiowe czy kompozytowe, ale w wielu kluczowych komponentach, takich jak transformatory, silniki, uzwojenia czy kluczowe elementy infrastruktury ładowania, miedź pozostaje standardem. Bez miedzi nie ma kabli, transformatorów, ładowarek ani farm wiatrowych – jest to surowiec tak podstawowy dla energetyki, jak stal dla budownictwa.
Po stronie podaży widać natomiast coraz więcej barier. Średnia zawartość miedzi w rudach wydobywanych z dużych kopalń spada, co oznacza, że aby uzyskać tę samą ilość metalu, trzeba przetworzyć więcej urobku, zużyć więcej energii i wody oraz ponieść wyższe koszty operacyjne. Do tego dochodzą konflikty społeczne wokół nowych projektów – lokalne społeczności i rządy coraz częściej stawiają twardsze wymagania środowiskowe, a w niektórych przypadkach wstrzymują lub opóźniają inwestycje w kolejne odkrywki. W ostatnich miesiącach rynek kilkukrotnie reagował skokowo na informacje o przestojach w dużych kopalniach w Chile, Peru czy Demokratycznej Republice Konga oraz na zapowiedzi nowych ceł w handlu metalami. Połączenie niższych jakościowo złóż, droższych projektów, napięć społecznych i ryzyka politycznego sprawia, że nowa podaż miedzi pojawia się wolniej, niż oczekiwał rynek jeszcze kilka lat temu.
Równolegle rośnie rola recyklingu. Miedź jest metalem, który można przetwarzać praktycznie bez utraty właściwości, dlatego odzysk z kabli, złomu przemysłowego, starych instalacji i sprzętu AGD staje się coraz ważniejszym źródłem podaży. Firmy zajmujące się recyklingiem raportują wzrost wolumenów, a w wielu krajach zaostrzane są normy dotyczące gospodarki obiegu zamkniętego. Jednak nawet szybki rozwój recyklingu nie jest w stanie w krótkim czasie wypełnić całej luki rosnącego zapotrzebowania. Infrastruktura „zielonej” gospodarki to w przeważającej części nowa infrastruktura, która wymaga fizycznie więcej metalu niż system oparty na scentralizowanych elektrowniach i ograniczonej liczbie dużych węzłów. Nawet przy ambitnych scenariuszach recyklingu analizy wskazują, że bez nowych projektów górniczych miedzi po prostu będzie za mało, by obsłużyć wszystkie cele klimatyczne.
W ostatnich miesiącach w dyskusji o miedzi pojawił się również nowy wątek: rozwój centrów danych i sztucznej inteligencji. Eksperci analizujący łańcuch dostaw dla sektora energetycznego i technologicznego ostrzegają, że rosnące moce obliczeniowe, wymagające coraz większego zużycia energii, będą wymagać dodatkowych inwestycji w sieci przesyłowe i dystrybucyjne. To znów oznacza więcej kabli, transformatorów, rozdzielni – a więc kolejny wzrost zapotrzebowania na miedź. W jednym z niedawnych raportów miedź określono wręcz „kanarkiem w kopalni” dla całego połączenia pomiędzy boomem na AI a zieloną energią: jeśli metal ten stanie się wąskim gardłem, ucierpi zarówno rozbudowa OZE, jak i infrastruktury pod technologie cyfrowe. Jeżeli popyt na miedź ze strony sektora AI i centrów danych utrzyma obecne tempo, może on istotnie spotęgować presję cenową wywołaną już dziś przez elektromobilność i OZE.
W tym kontekście warto zadać pytanie, czy obecne rekordowe ceny to już „bańka”, czy raczej początek nowego, wyższego przedziału równowagi. Część banków inwestycyjnych i domów analitycznych zwraca uwagę, że miedź bywa podatna na spekulację finansową, szczególnie gdy rynek gra pod narrację niedoboru. Z drugiej jednak strony długoterminowe prognozy wskazują, że przy obecnych kosztach uruchamiania nowych kopalń wiele projektów jest opłacalnych dopiero przy cenach zbliżonych do 10–12 tys. USD za tonę. Oznacza to, że nawet jeśli nastąpi korekta po obecnym rajdzie, trudno oczekiwać trwałego powrotu do poziomów sprzed dekady. Wielu analityków podkreśla, że wysokie ceny nie są kaprysem rynku, ale odzwierciedleniem realnych kosztów i ryzyk związanych z dostarczeniem miedzi do globalnej gospodarki w erze transformacji energetycznej.
Z polskiej perspektywy rosnące ceny miedzi mają dwojakie znaczenie. Z jednej strony to potencjalna korzyść dla dużych producentów metali nieżelaznych, których wyniki finansowe w dużej mierze zależą od notowań na światowych giełdach. Z drugiej strony – rosnące koszty surowca są obciążeniem dla całego łańcucha odbiorców: energetyki, budownictwa, przemysłu maszynowego, producentów kabli, elektroniki czy motoryzacji. Dla polskich firm inwestujących w sieci dystrybucyjne, farmy fotowoltaiczne lub infrastrukturę ładowania samochodów elektrycznych miedź staje się jednym z podstawowych elementów presji kosztowej. To z kolei może przekładać się zarówno na harmonogramy inwestycji, jak i na finalne ceny energii i produktów dla odbiorców końcowych.
Przy pytaniu, czy „zapasów zaczyna brakować”, odpowiedź nie jest zerojedynkowa. Formalnie magazyny giełdowe wciąż zawierają dziesiątki czy setki tysięcy ton metalu, a wydobycie globalne nie załamało się. Jednak sygnały z rynku są spójne: zapasy spadają względem historycznych poziomów, prognozy wskazują na deficyt w kolejnych latach, a liczba nowych dużych projektów górniczych jest niewielka jak na skalę wyzwań transformacji energetycznej. Przyszłość zależeć będzie od tego, jak szybko branża górnicza, recykling i technologiczne innowacje odpowiedzą na sygnały wysyłane przez ceny. Na dziś wszystko wskazuje na to, że era zielonej energii i cyfryzacji przesuwa rynek miedzi w stronę trwale bardziej napiętego bilansu, w którym „tanio i dużo” należy już do przeszłości.
W krótkim terminie można spodziewać się dalszej wysokiej zmienności – każda informacja o strajku w kopalni, nowych cłach, zmianach w polityce klimatycznej czy danych o zapasach będzie natychmiast dyskontowana w cenach. W długim terminie kluczowe jest jedno: czy uda się połączyć ambitne cele klimatyczne z realistyczną polityką surowcową. Jeżeli świat chce zrealizować swoje plany związane z OZE, elektromobilnością i infrastrukturą cyfrową, miedź pozostanie jednym z absolutnie strategicznych surowców, a ryzyko niedoborów będzie jednym z najważniejszych tematów rozmów między przemysłem, politykami i inwestorami. W tym sensie dzisiejsze rekordy na wykresach są nie tylko finansową ciekawostką, ale także ostrzeżeniem, że bez świadomego zarządzania zasobami zielona transformacja może okazać się droższa i trudniejsza, niż wielu uczestników rynku zakładało jeszcze kilka lat temu.
Źródło: Jarosław Wasiński, MyBank.pl
Towary - Najnowsze wiadomości i komentarze
Czy to bańka metali szlachetnych?
2025-10-21 Komentarz surowcowy XTBWtorkowy późno poranek przynosi sporą zmienność na rynku metali szlachetnych. Złoto jeszcze wczoraj kręciło się w okolicach historycznych szczytów, a dzisiaj zalicza nawet 2% cofnięcie. Jeszcze silniejsza korekta jest widoczna na rynku srebra, platyny czy palladu. Czy szturmowanie dealerów złota i srebra na ulicach całego świata zapoczątkowało sygnał pęknięcia bańki? Czy jest to jedynie korekta i przystanek przed kolejnymi jeszcze wyższymi szczytami? Czy na świecie jest spokojniej i złoto nie musi być już kupowane jako bezpieczna przystań?<br />
Wzrost akcyzy na alkohol. Rząd przyjął projekt Ministerstwa Finansów
2025-10-17 Materiał zewnętrznyPodatek akcyzowy to nie tylko sucha liczba w budżecie państwa, ale realny czynnik kształtujący ceny na półkach sklepowych, rentowność firm i strukturę całej gospodarki. W obliczu zapowiedzianych na najbliższe lata podwyżek, zrozumienie mechanizmów akcyzy staje się kluczowe. Ministerstwo Finansów planuje jeszcze większe podwyżki, ale specjaliści mają obawy o ich skuteczność.
Złoto powyżej 4000 dolarów po raz pierwszy w historii – srebro goni do 50 USD
2025-10-08 Komentarz MyBank.plZłoto po raz pierwszy w historii przekroczyło dziś magiczną barierę 4 000 dolarów za uncję, osiągając poziom 4 036 dolarów w środę 8 października 2025 roku, co w przeliczeniu na polską walutę oznacza wartość około 14 770 złotych przy obecnym kursie dolara wynoszącym 3,66 złotego. Spektakularna hossa na rynku metali szlachetnych trwa nieprzerwanie od 22 sierpnia, kiedy uncja złota kosztowała nieco ponad 3 300 dolarów, co oznacza wzrost o ponad 20 procent w zaledwie sześć tygodni.
Jak efektywnie zadbać o porządek w ogrodzie? Praktyczny przewodnik
2025-09-24 Poradnik konsumentaZadbany ogród to wizytówka każdego gospodarza. Dlatego wielu ogrodników szuka w internecie porad, jak zadbać o porządek. Okazuje się, że przydatne mogą być niektóre narzędzia. Sprawdź, jakie w naszym artykule.
Nowoczesne systemy ERP dla MŚP – jak Systim wspiera firmy w zarządzaniu finansami i księgowością
2025-09-19 Poradnik przedsiębiorcyJeszcze dekadę temu systemy ERP – czyli zintegrowane narzędzia do zarządzania finansami, księgowością, kadrami i sprzedażą – były domeną dużych korporacji. Małe i średnie firmy często radziły sobie przy pomocy prostych programów do fakturowania, arkuszy kalkulacyjnych czy segregatorów pełnych papierowych dokumentów. Dziś ta sytuacja zmienia się w szybkim tempie. Coraz więcej polskich MŚP inwestuje w nowoczesne systemy ERP online, które porządkują procesy administracyjne i ułatwiają dostosowanie się do dynamicznych zmian w prawie.
Jak utrzymać czystość w pomieszczeniach biurowych?
2025-09-02 Poradnik przedsiębiorcyW miejscu pracy spędzamy wiele godzin każdego dnia, dlatego tak ważne jest dbanie o porządek i czystość. To nie tylko kwestia estetyki, ale także kluczowy element zachowania higieny, wydajności pracy oraz dobrego samopoczucia pracowników. Jakie działania warto podjąć w pierwszej kolejności, aby skutecznie utrzymać czystość w biurze?
Inwestorzy wybierają platynę — 44 % w górę w zaledwie rok
2025-08-18 Komentarz surowcowy MyBank.plPlatyna zaczęła dzisiejszą sesję w pobliżu 1 340 USD za uncję, po porannym handlu w widełkach około 1 334–1 356 USD. W relacji rocznej notowania pozostają wyraźnie wyżej niż dwanaście miesięcy temu, a w ujęciu od początku roku w pewnym momencie sięgały okolic 44 % zwyżki, zanim rynek wykonał korektę i zdławił część euforii. Z punktu widzenia inwestorów detalicznych i instytucjonalnych to wciąż jeden z najciekawszych metali szlachetnych w 2025 roku, bo łączy historyczne zastosowania w przemyśle samochodowym i jubilerskim z nowymi wektorami popytu w energetyce wodorowej.
Inwestowanie w metale szlachetne – złoto, srebro czy platyna?
2025-08-10 Materiał zewnętrznyInwestowanie w metale szlachetne od wieków stanowiło tzw. bezpieczną przystań dla kapitału, szczególnie w okresach niestabilności gospodarczej. Złoto, srebro i platyna to trzy najpopularniejsze metale, które przyciągają uwagę inwestorów ze względu na swoją wartość rynkową, historyczną stabilność i unikalne właściwości. Każdy z nich ma jednak inne zastosowania, czynniki wpływające na cenę oraz potencjał inwestycyjny.
Robusta vs arabica: która kawa bardziej odczuje powrót deszczy?
2025-07-30 Komentarze towarowe MyBank.plRynek kawy wchodzi dziś w etap, w którym meteorologia znowu dyktuje reguły. Po miesiącach anomalii i niespodziewanych skoków cen inwestorzy zadają pytanie, które na pozór brzmi prosto, a w praktyce rozlewa się na cały łańcuch wartości: czy powrót deszczy bardziej odczuje robusta, czy arabica? Handlowcy, przetwórcy i palarnie odpowiadają niejednoznacznie, bo wpływ opadów zależy nie tylko od ich wielkości, lecz także od kalendarza wegetacji, fazy zbiorów, kondycji drzew oraz tego, w jakim momencie sezonu opady napotykają plantacje.
Wall Street "wymazała" już w pełni kwietniowe spadki
2025-04-25 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersWall Street zdołała już odrobić w 100 proc. spadki, które miały miesjce po 2 kwietnia. Najpierw ulegę przyniosło odroczenie większości taryf o 90 dni a następnie spekulacje dotyczące tego, że Trump "dogada się" jakoś z Chinami i w ostatecznym rozrachunku poziom taryf będzie zdecydowanie mniejszy. Ostatnio pozytywnie zostały odebrane wypowiedzi płynące z Fed, które dały rynkowi większe nadzieje na szybsze cięcia stóp w USA. Wycena rynkowa przyszłej ścieżki stóp procentowych w USA nie zmieniła się jakoś diametralnie.