Data dodania: 2013-01-31 (12:23)
Obserwowane od wczoraj wzrosty rentowności hiszpańskich i włoskich obligacji, to negatywny sygnał, który może zachwiać pozycją wspólnej waluty. Zwłaszcza, że zaczynają wracać pytania o gospodarcze perspektywy dla peryferiów, co do których inwestorzy mogli podchodzić ostatnio zbyt optymistycznie. Potencjalne odwrócenie trendu może pojawić się też na rynku jena.
Na franku ma ono miejsce już od kilku dni. Nie można jednak wykluczyć, iż większa dynamika ruchu pojawi się dopiero wraz z początkiem nowego miesiąca….
Rentowności obligacji Hiszpanii i Włoch (także na dłuższej krzywej) zaczynają iść w górę, co sprawia, iż znika nam jeden z głównych elementów, którzy wspierał w ostatnich tygodniach zwyżki wspólnej waluty. Inicjatorem tego ruchu nie jest wprawdzie Hiszpania, chociaż na rynku spekuluje się o nowym programie stymulacyjnym premiera Mariano Rajoya, który może ujrzeć światło dzienne w najbliższych tygodniach – ma być to odpowiedź rządu na słabnącą gospodarkę (w tym systematyczny wzrost bezrobocia). Dzisiejszy El-Pais próbuje też rozpętać finansową aferę z udziałem premiera, która może zaszkodzić jego społecznym notowaniom. Rynek obawia się jednak przede wszystkim kwestii budżetowych. Po pierwsze „zbankrutowane” regiony, które mogą prosić o większe dofinansowanie – dzisiejszy Financial Times pisze, iż Katalonia chce większej pomocy od obiecanych 9 mld EUR. Po drugie pakiet stymulacyjny to dodatkowe wydatki rządu. Po trzecie – większe wydatki nie zbilansują się szybko z wyższymi przychodami, gdyż hiszpańska gospodarka nie otrzyma żadnego zewnętrznego bodźca, gdyż cały Euroland (poza Niemcami) będzie tkwił w tym roku w marazmie. Efektem tych obaw, może okazać się konieczność zrewidowania założeń budżetowych na 2013 r., czego inwestorzy tak się obawiali jeszcze na jesieni ub.r., ale w ostatnich tygodniach zupełnie o tym zapomnieli, zaślepieni wizją dużych zysków na rynku długu (przez spadek wysokich rentowności obligacji). Te wcale nie muszą się jednak pojawić. Hiszpańskie ryzyka nie zniknęły, a dodatkowo nie należy zapominać o trudnej sytuacji banków, które będą musiały się zmierzyć z systematycznie rosnącym bagażem złych kredytów hipotecznych.
Głównym czynnikiem ryzyka dla rynków mogą w najbliższych tygodniach stać się jednak Włochy. Afera finansowa związana z sytuacją banku Monte Paschi de Siena zatacza coraz większe kręgi polityczne i może uderzyć w prowadzącą obecnie w sondażach Partię Demokratyczną Luigi Bersaniego. Na całym zamieszaniu zyskać mogą partia komika Beppe Grillo, krytykująca polityczny i bankowy establishment, oraz Partia Wolności Silvio Berlusconiego, która idzie do wyborów w sojuszu z Ligą Północną. Scenariusz politycznego klinczu po wyborach zaplanowanych na 24 lutego, o którym wspominałem w komentarzach w ostatnich tygodniach, zaczyna się niebezpiecznie materializować i rynek nie może tego na dłużej ignorować. Zwłaszcza, że może to zahamować proces reform zapoczątkowanych przez technokratycznego premiera Mario Monti’ego. Afera Monte Paschi może mieć też szerszy paneuropejski wymiar. Ci, którzy są sceptycznie nastawieni do koncepcji super nadzoru bankowego w wydaniu Europejskiego Banku Centralnego otrzymali mocny argument – Mario Draghi będąc jeszcze szefem Banku Włoch wiedział o problemach MPS i nie zareagował na czas. Dużo na ten temat pisze dzisiejszy The Telegraph.
Wraca też temat Grecji i to nie tylko przez strajki, których kolejna fala może w najbliższych tygodniach sparaliżować kraj. Agencja Moody’s przyznała, iż zagrożenia związane z bankructwem Greków jeszcze nie zniknęły, a perspektywy dla tamtejszej gospodarki wciąż pozostają słabe. W tym roku spadek PKB może sięgnąć 5 proc. (rząd Samarasa prognozuje 4,5 proc.), a w 2014 r. szanse na odbicie są nikłe. Moody’s słusznie zauważa, iż dużym czynnikiem ryzyka pozostaje sytuacja polityczna. W efekcie można postawić nieco ryzykowną tezę, iż Greków i tym samym Europę czeka ponowne trzęsienie ziemi w drugiej połowie roku – najgorszym scenariuszem będzie utrata większości parlamentarnej przez rząd, a także brak perspektyw ożywienia gospodarki, co wymusi poważną dyskusję nad umorzeniem części publicznych pożyczek (tzw. OSI), czego udało się uniknąć w grudniu ub.r.
Wczorajszy komunikat FED nie przyniósł niespodzianek. Wprawdzie znalazła się jedna dysydentka – Esther George z Kansas (co zbytnio nie dziwi biorąc jej wcześniejsze wypowiedzi) – to większość członków FOMC nie widzi obecnie powodów do zmiany dotychczasowej strategii banku centralnego zakładającej ultra-liberalną politykę pieniężną. W zasadzie można powtórzyć to, co pisałem w poniedziałek – ewentualna okazja do większych spekulacji nad perspektywami programu QE może pojawić się w marcu, kiedy to FED zaprezentuje nowe projekcje gospodarcze. Skoro komunikat FED nie przyniósł zaskoczenia, to trudno było o dodatkową reakcję rynku – zwłaszcza, że większość ruchu na dolarze (osłabienie) wykonała się przed wieczornym komunikatem. Inwestorzy zignorowali wczorajsze słabsze dane nt. PKB za IV kwartał, który nieoczekiwanie spadł o 0,1 proc., ale za sprawą drastycznego zmniejszenia wydatków rządowych na obronność (miały one miejsce w III kwartale). Z kolei odczyt ADP był lepszy od oczekiwań na poziomie 165 tys. i wyniósł 192 tys. etatów, co może dobrze wróżyć piątkowym danym Departamentu Pracy USA. Dzisiaj w kalendarzu mamy dwie kwestie – dane nt. cotygodniowego bezrobocia w USA o godz. 14:30 (zobaczymy, czy potwierdzą dotychczasowy dobry trend – chociaż szacunki dają 350 tys.), a także dane nt. dochodów i wydatków konsumenckich w grudniu, oraz istotny przed jutrzejszym odczytem ISM dla przemysłu – indeks Chicago PMI za styczeń (oczek. 50,5 pkt.)
Kurs EUR/USD po wyraźnym wybiciu ponad barierę 1,35 wczoraj, dzisiaj wszedł w nieznaczną korektę do czego przyczyniły się wspomniane wzrosty rentowności włoskich i hiszpańskich obligacji, a także zaskakująco słabe dane nt. sprzedaży detalicznej w grudniu w Niemczech – spadek o 1,7 proc. m/mi 4,7 proc. r/r może sygnalizować słabość rynku wewnętrznego, co ma też swoje przełożenie na perspektywy dla całego rynku UE. Wykres dzienny, ale także tygodniowy nie wskazuje na to, abyśmy wczorajszy szczyt na 1,3586 miał okazać się punktem zwrotnym dla EUR/USD na kilka tygodni. Tyle, że jeżeli jutro i pojutrze rentowności włoskich i hiszpańskich obligacji będą dalej szły w górę, to pretekst do korekty będzie mocny. Zejście poniżej 1,3500 może uruchomić korektę w okolice 1,3430, o ile nie nawet do 1,3370. Wtedy pojawią się też pytania, czy nie zejdziemy głębiej. Zwłaszcza, że rynek chyba zbytnio „uwierzył” w koncepcję wzrostu do 1,40-1,42, która była prezentowana w poniedziałek po południu.
Dzisiejszy nieco lepszy odczyt indeksu PMI dla przemysłu w Japonii (pierwszy wzrost od 4 miesięcy do 47,7 pkt. z 45 pkt.) może być sygnałem poprawy sytuacji w gospodarce – przemysł złapał oddech dzięki osłabieniu jena – i tym samym nieco ograniczyć spekulacje co do skali nielimitowanych zakupów aktywów w wydaniu BOJ w 2014 r. Pomału klaruje się też wizja następcy szefa Banku Japonii – rządowym kandydatem jest Kazumasa Iwata, który pełnił już funkcję zastępcy szefa BOJ. Paradoksalnie może dawać to gwarancję bardziej zachowawczej polityki banku centralnego, niż można się było tego wcześniej obawiać. Iwata przyznał dzisiaj, iż bank centralny może poradzić sobie z deflacją bez dodatkowych działań w postaci skupu zagranicznych obligacji. Pretekstem do zwrotu na rynku jena, może jednak okazać zwyczajna realizacja zysków w kontekście wzrostu globalnego ryzyka (sytuacja w strefie euro), a także fakt, iż rynek wyczerpał argumenty/plotki/spekulacje „potrzebne” do dalszego osłabienia japońskiej waluty.
Ciekawe wnioski płyną z tygodniowego wykresu USD/JPY, gdzie właśnie wykonał się zasięg z obserwowanego w ostatnich tygodniach ruchu wzrostowego. To może implikować podobne zachowanie się innych par. Większą dynamikę ruchu najpewniej zaobserwujemy na EUR/JPY.
Wczorajszy słabszy indeks nastrojów w biznesie w Szwajcarii (KOF), który spadł w styczniu do 1,16 pkt. z 1,28 pkt. w grudniu (oczekiwano 1,20 pkt.) może zapowiadać problemy z jutrzejszym odczytem PMI dla przemysłu, ale to nie wyzwoliło nowej fali słabości franka. Wczoraj było dokładnie odwrotnie. Skąd ten ruch? Pisałem o tym w poniedziałek zwracając uwagę na fakt, iż wątek w postaci oczekiwań na podniesienie pułapu notowań EUR/CHF przez bank centralny właśnie zaczyna się dematerializować. Do tego doszły też obawy o strefę euro – wzrost rentowności hiszpańskich i włoskich obligacji – co sprawiło, iż EUR/CHF zszedł dzisiaj głębiej testując ostatnią strefę wsparcia (1,2324-38). Jej złamanie będzie oznaczać powrót w okolice szczytu z 5 grudnia w rejonie 1,2167, w czym dodatkowo przysłuży się coraz bardziej widoczna formacja podwójnego szczytu. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest znacznie większe niż w poniedziałek, kiedy to wspominałem o możliwej konsolidacji 1,2350-1,2520.
Rentowności obligacji Hiszpanii i Włoch (także na dłuższej krzywej) zaczynają iść w górę, co sprawia, iż znika nam jeden z głównych elementów, którzy wspierał w ostatnich tygodniach zwyżki wspólnej waluty. Inicjatorem tego ruchu nie jest wprawdzie Hiszpania, chociaż na rynku spekuluje się o nowym programie stymulacyjnym premiera Mariano Rajoya, który może ujrzeć światło dzienne w najbliższych tygodniach – ma być to odpowiedź rządu na słabnącą gospodarkę (w tym systematyczny wzrost bezrobocia). Dzisiejszy El-Pais próbuje też rozpętać finansową aferę z udziałem premiera, która może zaszkodzić jego społecznym notowaniom. Rynek obawia się jednak przede wszystkim kwestii budżetowych. Po pierwsze „zbankrutowane” regiony, które mogą prosić o większe dofinansowanie – dzisiejszy Financial Times pisze, iż Katalonia chce większej pomocy od obiecanych 9 mld EUR. Po drugie pakiet stymulacyjny to dodatkowe wydatki rządu. Po trzecie – większe wydatki nie zbilansują się szybko z wyższymi przychodami, gdyż hiszpańska gospodarka nie otrzyma żadnego zewnętrznego bodźca, gdyż cały Euroland (poza Niemcami) będzie tkwił w tym roku w marazmie. Efektem tych obaw, może okazać się konieczność zrewidowania założeń budżetowych na 2013 r., czego inwestorzy tak się obawiali jeszcze na jesieni ub.r., ale w ostatnich tygodniach zupełnie o tym zapomnieli, zaślepieni wizją dużych zysków na rynku długu (przez spadek wysokich rentowności obligacji). Te wcale nie muszą się jednak pojawić. Hiszpańskie ryzyka nie zniknęły, a dodatkowo nie należy zapominać o trudnej sytuacji banków, które będą musiały się zmierzyć z systematycznie rosnącym bagażem złych kredytów hipotecznych.
Głównym czynnikiem ryzyka dla rynków mogą w najbliższych tygodniach stać się jednak Włochy. Afera finansowa związana z sytuacją banku Monte Paschi de Siena zatacza coraz większe kręgi polityczne i może uderzyć w prowadzącą obecnie w sondażach Partię Demokratyczną Luigi Bersaniego. Na całym zamieszaniu zyskać mogą partia komika Beppe Grillo, krytykująca polityczny i bankowy establishment, oraz Partia Wolności Silvio Berlusconiego, która idzie do wyborów w sojuszu z Ligą Północną. Scenariusz politycznego klinczu po wyborach zaplanowanych na 24 lutego, o którym wspominałem w komentarzach w ostatnich tygodniach, zaczyna się niebezpiecznie materializować i rynek nie może tego na dłużej ignorować. Zwłaszcza, że może to zahamować proces reform zapoczątkowanych przez technokratycznego premiera Mario Monti’ego. Afera Monte Paschi może mieć też szerszy paneuropejski wymiar. Ci, którzy są sceptycznie nastawieni do koncepcji super nadzoru bankowego w wydaniu Europejskiego Banku Centralnego otrzymali mocny argument – Mario Draghi będąc jeszcze szefem Banku Włoch wiedział o problemach MPS i nie zareagował na czas. Dużo na ten temat pisze dzisiejszy The Telegraph.
Wraca też temat Grecji i to nie tylko przez strajki, których kolejna fala może w najbliższych tygodniach sparaliżować kraj. Agencja Moody’s przyznała, iż zagrożenia związane z bankructwem Greków jeszcze nie zniknęły, a perspektywy dla tamtejszej gospodarki wciąż pozostają słabe. W tym roku spadek PKB może sięgnąć 5 proc. (rząd Samarasa prognozuje 4,5 proc.), a w 2014 r. szanse na odbicie są nikłe. Moody’s słusznie zauważa, iż dużym czynnikiem ryzyka pozostaje sytuacja polityczna. W efekcie można postawić nieco ryzykowną tezę, iż Greków i tym samym Europę czeka ponowne trzęsienie ziemi w drugiej połowie roku – najgorszym scenariuszem będzie utrata większości parlamentarnej przez rząd, a także brak perspektyw ożywienia gospodarki, co wymusi poważną dyskusję nad umorzeniem części publicznych pożyczek (tzw. OSI), czego udało się uniknąć w grudniu ub.r.
Wczorajszy komunikat FED nie przyniósł niespodzianek. Wprawdzie znalazła się jedna dysydentka – Esther George z Kansas (co zbytnio nie dziwi biorąc jej wcześniejsze wypowiedzi) – to większość członków FOMC nie widzi obecnie powodów do zmiany dotychczasowej strategii banku centralnego zakładającej ultra-liberalną politykę pieniężną. W zasadzie można powtórzyć to, co pisałem w poniedziałek – ewentualna okazja do większych spekulacji nad perspektywami programu QE może pojawić się w marcu, kiedy to FED zaprezentuje nowe projekcje gospodarcze. Skoro komunikat FED nie przyniósł zaskoczenia, to trudno było o dodatkową reakcję rynku – zwłaszcza, że większość ruchu na dolarze (osłabienie) wykonała się przed wieczornym komunikatem. Inwestorzy zignorowali wczorajsze słabsze dane nt. PKB za IV kwartał, który nieoczekiwanie spadł o 0,1 proc., ale za sprawą drastycznego zmniejszenia wydatków rządowych na obronność (miały one miejsce w III kwartale). Z kolei odczyt ADP był lepszy od oczekiwań na poziomie 165 tys. i wyniósł 192 tys. etatów, co może dobrze wróżyć piątkowym danym Departamentu Pracy USA. Dzisiaj w kalendarzu mamy dwie kwestie – dane nt. cotygodniowego bezrobocia w USA o godz. 14:30 (zobaczymy, czy potwierdzą dotychczasowy dobry trend – chociaż szacunki dają 350 tys.), a także dane nt. dochodów i wydatków konsumenckich w grudniu, oraz istotny przed jutrzejszym odczytem ISM dla przemysłu – indeks Chicago PMI za styczeń (oczek. 50,5 pkt.)
Kurs EUR/USD po wyraźnym wybiciu ponad barierę 1,35 wczoraj, dzisiaj wszedł w nieznaczną korektę do czego przyczyniły się wspomniane wzrosty rentowności włoskich i hiszpańskich obligacji, a także zaskakująco słabe dane nt. sprzedaży detalicznej w grudniu w Niemczech – spadek o 1,7 proc. m/mi 4,7 proc. r/r może sygnalizować słabość rynku wewnętrznego, co ma też swoje przełożenie na perspektywy dla całego rynku UE. Wykres dzienny, ale także tygodniowy nie wskazuje na to, abyśmy wczorajszy szczyt na 1,3586 miał okazać się punktem zwrotnym dla EUR/USD na kilka tygodni. Tyle, że jeżeli jutro i pojutrze rentowności włoskich i hiszpańskich obligacji będą dalej szły w górę, to pretekst do korekty będzie mocny. Zejście poniżej 1,3500 może uruchomić korektę w okolice 1,3430, o ile nie nawet do 1,3370. Wtedy pojawią się też pytania, czy nie zejdziemy głębiej. Zwłaszcza, że rynek chyba zbytnio „uwierzył” w koncepcję wzrostu do 1,40-1,42, która była prezentowana w poniedziałek po południu.
Dzisiejszy nieco lepszy odczyt indeksu PMI dla przemysłu w Japonii (pierwszy wzrost od 4 miesięcy do 47,7 pkt. z 45 pkt.) może być sygnałem poprawy sytuacji w gospodarce – przemysł złapał oddech dzięki osłabieniu jena – i tym samym nieco ograniczyć spekulacje co do skali nielimitowanych zakupów aktywów w wydaniu BOJ w 2014 r. Pomału klaruje się też wizja następcy szefa Banku Japonii – rządowym kandydatem jest Kazumasa Iwata, który pełnił już funkcję zastępcy szefa BOJ. Paradoksalnie może dawać to gwarancję bardziej zachowawczej polityki banku centralnego, niż można się było tego wcześniej obawiać. Iwata przyznał dzisiaj, iż bank centralny może poradzić sobie z deflacją bez dodatkowych działań w postaci skupu zagranicznych obligacji. Pretekstem do zwrotu na rynku jena, może jednak okazać zwyczajna realizacja zysków w kontekście wzrostu globalnego ryzyka (sytuacja w strefie euro), a także fakt, iż rynek wyczerpał argumenty/plotki/spekulacje „potrzebne” do dalszego osłabienia japońskiej waluty.
Ciekawe wnioski płyną z tygodniowego wykresu USD/JPY, gdzie właśnie wykonał się zasięg z obserwowanego w ostatnich tygodniach ruchu wzrostowego. To może implikować podobne zachowanie się innych par. Większą dynamikę ruchu najpewniej zaobserwujemy na EUR/JPY.
Wczorajszy słabszy indeks nastrojów w biznesie w Szwajcarii (KOF), który spadł w styczniu do 1,16 pkt. z 1,28 pkt. w grudniu (oczekiwano 1,20 pkt.) może zapowiadać problemy z jutrzejszym odczytem PMI dla przemysłu, ale to nie wyzwoliło nowej fali słabości franka. Wczoraj było dokładnie odwrotnie. Skąd ten ruch? Pisałem o tym w poniedziałek zwracając uwagę na fakt, iż wątek w postaci oczekiwań na podniesienie pułapu notowań EUR/CHF przez bank centralny właśnie zaczyna się dematerializować. Do tego doszły też obawy o strefę euro – wzrost rentowności hiszpańskich i włoskich obligacji – co sprawiło, iż EUR/CHF zszedł dzisiaj głębiej testując ostatnią strefę wsparcia (1,2324-38). Jej złamanie będzie oznaczać powrót w okolice szczytu z 5 grudnia w rejonie 1,2167, w czym dodatkowo przysłuży się coraz bardziej widoczna formacja podwójnego szczytu. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest znacznie większe niż w poniedziałek, kiedy to wspominałem o możliwej konsolidacji 1,2350-1,2520.
Źródło: Marek Rogalski, analityk DM BOŚ (BOSSA FX)
Komentarz dostarczył:
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
Krypto kontratakuje - Ripple z nowym ATH
2025-01-16 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersKryptowaluta XRP (Riple) odnotowała w ostatnich dniach imponujący wzrost, osiągając w środę cenę 3.14 USD, co stanowiło wzrost o ponad 15% w porównaniu z poprzednim dniem. Po osiągnięciu tego historycznego szczytu wartość monety ustabilizowała się na poziomie około 3.00 USD, nadal przyciągając uwagę inwestorów. Głównym czynnikiem wpływającym na obecną wartość XRP pozostaje spór sądowy pomiędzy Ripple Labs, twórcą kryptowaluty, a amerykańską Komisją Papierów Wartościowych i Giełd (SEC).
Na co czeka teraz dolar?
2025-01-16 Raport DM BOŚ z rynku walutWczoraj amerykańska waluta straciła po publikacji danych o inflacji CPI, która w ujęciu bazowym wypadła w grudniu poniżej szacunków ekonomistów. Wieczorem jednak odrobiła straty, a w czwartek rano dalej zyskuje. Dlaczego? Wczorajsze dane dały impuls do mocnego odreagowania przecenionych w ostatnim czasie amerykańskich treasuries - pokazała to mocna reakcja na rentownościach. Oczekiwania, co do obniżki stóp przez FED w tym roku wróciły z grudnia na lipiec.
Czy RPP ma jakikolwiek pretekst do zmiany komunikacji?
2025-01-16 Poranny komentarz walutowy XTBDecyzja Rady Polityki Pieniężnej (RPP), zaplanowana na 16 stycznia, budzi szczególne zainteresowanie w kontekście dynamicznej sytuacji gospodarczej i rozbieżnych sygnałów płynących ze strony decydentów. Oczekuje się, że RPP po raz kolejny utrzyma stopy procentowe na niezmienionym poziomie 5,75%, co będzie kontynuacją polityki stabilizacji trwającej od października 2023 roku.
Czy CPI stworzy nowy impuls?
2025-01-15 Raport DM BOŚ z rynku walutWczorajsze dane o inflacji PPI przyniosły zaskoczenie - w grudniu presja inflacyjna u producentów była mniejsza niż sądzono. To stwarza pewne pole do spekulacji, że publikowane dzisiaj dane CPI mogą wypaść zgodnie, lub poniżej oczekiwań ekonomistów. Publikacja o godz. 14:30 - mediana zakłada podbicie do 2,9 proc. r/r i utrzymanie dynamiki bazowej CPI na poziomie 3,3 proc. r/r.
Czy CPI zmieni nastawienie do USD?
2025-01-15 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersKurs EURUSD pokonał w poniedziałek poziom 1,02 i ustanowił nowe wielomiesięczne minima lekko poniżej tego pułapu. Od dwóch dni widać odreagowanie powyżej 1,03, co na razie należy traktować jedynie jako naturalną korektę wzrostową. Siła dolara jest eksponowana przez ostatnie miesiące nad wyraz mocno, jednak magiczny poziom parytetu będzie prawdopodobnie „ściągał kurs” na południe w najbliższym czasie.
Trump nie chce bessy?
2025-01-14 Raport DM BOŚ z rynku walutŻaden polityk nie chciałby być obarczony o to, że doprowadził do załamania się rynku - przynajmniej bezpośrednio. Wczoraj wieczorem agencja Bloomberg podała powołując się na źródła, jakoby otoczenie Trumpa (w tym przyszły szef Departamentu Skarbu) miało pracować nad progresywnym scenariuszem dotyczącym wprowadzenia wysokich stawek celnych - te miały by być podnoszone w tempie 2-5 proc. miesięcznie, aż osiągną wyznaczony cel.
Ryzyko recesji w USA
2025-01-14 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersOstatnie spadki na amerykańskim rynku akcji skłaniają do refleksji, czy mogą zwiastować poważniejsze turbulencje. W ostatnich latach temat recesji zdawał się tracić na znaczeniu w debatach ekonomicznych. Jednak pomimo optymistycznych danych makroekonomicznych na 2025 roku, takich jak stabilny wzrost PKB w Stanach Zjednoczonych, warto zastanowić się, czy rosnące zaufanie nie prowadzi do samozadowolenia, które może przyczynić się do nieoczekiwanych trudności.
Czy To Koniec Franka Szwajcarskiego? Oto Co Mówią Eksperci na 2025!
2025-01-14 Komentarz walutowy MyBank.plFrank szwajcarski (CHF) od dawna cieszy się reputacją jednej z najbezpieczniejszych walut na świecie. Stabilność gospodarcza Szwajcarii, silny sektor finansowy oraz polityczna neutralność przyczyniły się do utrzymania wysokiej wartości CHF w stosunku do innych walut. Jednak dynamiczne zmiany na arenie międzynarodowej, nieprzewidywalne wydarzenia gospodarcze oraz wewnętrzne wyzwania mogą zagrażać tej pozycji. Czy rzeczywiście stoimy na progu końca ery frankowej? Przeanalizujmy dogłębnie sytuację, korzystając z opinii ekspertów, aktualnych danych oraz prognoz na rok 2025.
Kij i marchewka
2025-01-14 Poranny komentarz walutowy XTBPrezydentura Donalda Trumpa zbliża się wielkimi krokami. Wraz z nią sporo niepewności co do kształtu polityki gospodarczej, szczególnie handlowej. Jedno jednak jest pewne – powracający prezydent będzie próbował wpływać na rynki. W zasadzie robi to już teraz. Tak zwany Trump Trade był w drugiej połowie minionego roku dla Wall Street bardzo pozytywny. Oczekiwania nie tylko przedłużenia, ale wręcz dalszego obniżenia podatków korporacyjnych oraz bardziej przyjaznych regulacji pchnęły notowania na Wall Street do rekordowych poziomów.
Sankcje ograniczają globalną podaż ropy
2025-01-13 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersNowe sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone na rosyjski przemysł naftowy znacząco zmieniły perspektywy na rynku ropy, które jeszcze niedawno wskazywały na nadwyżkę podaży i stabilne, niskie ceny surowca. Obecnie sytuacja wygląda zupełnie inaczej – ropa Brent osiągnęła najwyższe poziomy od ponad czterech miesięcy, a analitycy coraz częściej mówią o możliwości dalszych wzrostów cen. Sankcje USA, wymierzone w rosyjskich producentów, ubezpieczycieli oraz tankowce transportujące ropę, mogą znacząco ograniczyć globalną podaż.