
Data dodania: 2007-11-11 (14:18)
Wraz z końcem października, a w zasadzie po pierwszym pełnym tygodniu listopada, inwestorzy zapewne zastanawiają się jak będą wyglądać rynki w nadchodzących miesiącach. Większych wątpliwości nie ma jedynie w przypadku dolara, gdyż wszystkie czynniki zdają się wskazywać na dalsze jego osłabienie, jeśli jednak chodzi o koniunkturę na światowych giełdach to sytuacja nie wygląda już tak klarownie.
Niepewna sytuacja na światowych rynkach akcyjnych martwi nie tylko giełdowych graczy, inwestujących w akcje samodzielnie czy taż przy pomocy różnego rodzaju funduszy, lecz może także uderzyć w interesy polskich przedsiębiorstw prowadzących wymianę z zagranicą, gdyż od apetytu na ryzyko w dużej mierze zależy wartość polskiego złotego. Nie można także zapominać o rekordowych cenach surowców oraz sytuacji na rynku długu, gdyż drożejące surowce podnoszą koszty produkcji, natomiast „zacieśnienie” się rynku kredytów utrudni dostęp do zewnętrznych źródeł finansowania, co oczywiście przełoży się na spadek rentowności przedsiębiorstw, a w ostateczności znajdzie odzwierciedlenie w poziomie inflacji oraz tempie światowego wzrostu.
Zajmijmy się na początek perspektywami dla dolara, który już chyba całkowicie wypadł z łask inwestorów. W przeciągu niespełna 2 miesięcy jakie minęły od czasu wrześniowej redukcji stóp w USA(18.09.2007) o 50 pkt. baz. dolar stracił na wartości względem wspólnej waluty niemal 9 groszy, co stanowi ok. 6%-6,5%, natomiast końca przeceny dolara na razie nie widać. Co więcej, w tym czasie inwestorzy otrzymali masę informacji potwierdzających z jednej strony słabość amerykańskiej gospodarki, a z drugiej brak jakiejkolwiek poprawy jeżeli chodzi o koniunkturę na rynku nieruchomości. Jakby nie było tego dość, spadek kosztu pieniądza łącznie o 0,75 pkt. proc.(w październiku miała miejsce kolejna obniżka) nie stał się odpowiedzią na trawiące banki problemy ze ściąganiem należności od kredytobiorców, a sektor finansowy i to nie tylko w USA musi uporać się także ze stratami z tytułu zaangażowania się na rynku instrumentów ściśle powiązanych z sytuacją na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych.
Dolar spada na fali kłopotów trawiących gospodarkę, ale za wyprzedażą amerykańskiej waluty stoją przede wszystkim oczekiwania rynku co do kształtowania się w najbliższym czasie dysparytetu stóp procentowych w USA i w innych krajach rozwiniętych. Brak ożywienia w gospodarce, pogarszające się nastroje przedsiębiorców i konsumentów, słabnący rynek pracy wszystko to skłania inwestorów do myślenia o kolejnych cięciach stóp przez FED, co stoi w oczywistym kontraście do prognoz dotyczących chociażby Strefy Euro wskazujących na narastanie napięć, które w pewnym momencie będą wymagać interwencji EBC by uchronić ten obszar gospodarczy przed nadmiernym wzrostem inflacji.
Przeciwko dolarowi świadczy tez sytuacja techniczna, gdyż wrześniowa obniżka stóp pozwoliła kursowi EURUSD przebić wznoszącą linię oporu, która od połowy ubiegłego roku była barierą nie do pokonania. Wybicie w górę stało się silnym i długoterminowym sygnałem zakupu wspólnej waluty za dolara, potwierdzanym następnie przez dalsze wzrosty powyżej kolejnych potencjalnych poziomów oporu. Wreszcie na początku tego tygodnia eurodolar znalazł się poza obszarem, który był zarysowany przez wykres EURUSD do tej pory. Pokonanie syntetycznego szczytu z okolic 1,4535, którego wartość została oszacowana na podstawie rekordowego kursu marki niemieckiej do dolara oraz parytetu wymiany marki na euro. W ten oto sposób dolar pozbawił się sygnałów z przeszłości, które mogłyby nieco podtrzymywać jego wartość, lub przynajmniej hamować ten proces. Jedynymi poziomami oporu na wykresie EURUSD stały się w tym momencie poziomy docelowe ruchów, wynikających z obowiązujących trendów i oczywiście psychologiczne bariery, jak np. już niezbyt odległe 1,50.
Utrata przez dolara zaufania inwestorów jeszcze pogarsza sytuację, gdyż zachęca posiadaczy tej waluty do przewalutowania. Mamy więc do czynienia z samonakręcającą się spiralą, gdyż słabnący dolar podbija ceny surowców, dzięki czemu ich eksporterzy otrzymują coraz większą ilość amerykańskiej walut, którą, dążąc do uniknięcia utraty wartości USD, próbują zamienić na bardziej stabilne waluty. Konieczność dywersyfikacji swych rezerw walutowych ogłosiły w ostatnim tygodniu Chiny, czym rozpaliły emocje inwestorów i dały sygnał do kolejnej fali wyprzedaży USD. Zgromadzone w chińskim banku centralnym rezerwy sięgają ok. 1,43 biliona USD i w większości mają one postać amerykańskich obligacji skarbowych, a ryzyko napływu takiej ilości dolarów na rynek odstrasza od tej waluty inwestorów.
Wydaje się, że silna tendencja wzrostowa na rynku EURUSD utrzyma się przez dłuższy czas, gdyż trudno jest aktualnie doszukać się czynników, które mogłyby wesprzeć rozbudzić popyt na amerykańską walutę. Jedyną nadzieją jest poważniejsze załamanie giełd, gdyż w takim przypadku można liczyć na większe zainteresowanie amerykańskimi papierami skarbowymi, które cechują się zdecydowanie mniejszym ryzykiem niż akcje spółek. W takiej sytuacji kapitał z rynków wschodzących płynąłby pewnie w kierunku oaz spokoju, jakimi SA kraje wysokorozwinięte. Z drugiej strony trudno oczekiwać, że w obecnych warunkach więcej kapitału napłynęłoby do USA niż do Strefy Euro, co oznacza, że dolar raczej wzmocnił by się względem walut krajów rozwijających się ( tym także Polski), a nie względem Strefy Euro. Z kolei mogące się od czasu do czasu pojawić pojedyncze dobre informacje będą pretekstem do spadkowych korekt, natomiast nie będą w stanie przełamać obowiązującego trendu.
Nienajlepszy dla dolara październik całkiem inaczej wyglądał z perspektywy rynku krajowego, gdyż był to miesiąc znacznego umocnienia się złotówki. Oczywiście takie zachowanie się kursów par złotowych jest jak najbardziej uzasadnione rosnącym kursem EURUSD, jednak soją rolę odegrały też wybory parlamentarne i szanse na nowy rząd pod patronatem faworyta rynków – Platformy Obywatelskiej. Umocnienie się złotego znajduje oczywiście oparcie w danych fundamentalnych, zwłaszcza we wciąż wysokiej dynamice gospodarki oraz rosnącej inflacji. Jesienią presja inflacyjna znacząco wzrosła, zaskakując często rynki. We wrześniu pod wpływem wzrostu cen żywności inflacja podskoczyła z 1,7% r/r do 2,3% r/r, a prognozy MF na październik mówią o jej tempie na poziomie 3% r/r. W takich warunkach podwyżki stóp są nieuniknione, co zresztą od razu zapowiedziało kilku członków RPP, spośród których pozwolę sobie przywołać jedynie opinię Mariana Nogi, który uważa, że do utrzymania w ryzach inflacji niezbędne będą jeszcze 4 podwyżki stóp procentowych. Perspektywa dalszego wzrostu stóp procentowych Polsce zwiększa szanse na dalsze umocnienia złotówki, jednak w tym przypadku scenariusz ten może przekreślić pojawienie się dłuższej korekty na rynkach akcyjnych.
I znów wracamy do sytuacji na giełdach, co jest w pełni zrozumiałe patrząc na przebieg kończącego się właśnie tygodnia. Indeksy akcyjne leciały dół niemal nieprzerwanie od końca ubiegłego tygodnia, co było związane z dużą niepewnością wywołaną raportami amerykańskich banków, donoszących o wielomiliardowych stratach poniesionych w wyniku utraty wartości instrumentów opartych na rynku kredytów hipotecznych (papiery typu MBS czy też CDO). W końcu musiało dojść do takiej sytuacji, gdyż warunki panujące obecnie na świecie wiążą się z większym ryzykiem niż to miało miejsce na początku roku jednak poziomy głównych indeksów tego nie odzwierciedlały. Obecna ucieczka kapitału z rynku akcji jest więc na razie dostosowaniem się inwestorów do wyższego ryzyka, a to oznacza, że nie można jeszcze mówić o początku bessy. Z drugiej strony jest mało prawdopodobne aby w takiej atmosferze giełdy podjęły kolejny atak na historyczne szczyty, co z kolei oznacza, że czeka nas zapewne okres obowiązywania trendu bocznego.
Przed nami jeszcze ok. 3 tygodni listopada, podczas których poznamy nieco informacji fundamentalnych, dzięki którym rozjaśnimy nieco obraz sytuacji. Pamiętajmy jednak, że koniec listopada to okres przygotowań do świąt i przedświątecznych zakupów, co oznacza, że niezwykle ważnym testem dla optymizmu konsumentów z USA będą wyniki sprzedaży detalicznej. Jej słaby wynik w USA będzie oznaczał, że konsumenci naprawdę obawiają się o przyszłość lub też, że ich portfele są już niemal puste. Obie te informacje będą zapewne kolejnym gwoździem do trumny amerykańskiej waluty, a być może staną się także przyczyną kolejnego załamania giełd. Jeśli jednak przedświąteczny nastrój skłoni konsumentów do wzmożonych zakupów a sprzedaż detaliczna znajdzie się na przyzwoitym poziomie (wzrosty są mało prawdopodobne) optymizm udzieli się zapewne także giełdowym graczom oddalając tym samym widmo krachu. Do końca miesiąca może się jednak jeszcze sporo wydarzyć, a duża nerwowość inwestorów utrudnia prognozy na ten okres. W każdym razie eurodolara w tym okresie czeka krótka korekta, przed atakiem na nowe szczyty, tym razem zapewne powyżej 1,50.
Zajmijmy się na początek perspektywami dla dolara, który już chyba całkowicie wypadł z łask inwestorów. W przeciągu niespełna 2 miesięcy jakie minęły od czasu wrześniowej redukcji stóp w USA(18.09.2007) o 50 pkt. baz. dolar stracił na wartości względem wspólnej waluty niemal 9 groszy, co stanowi ok. 6%-6,5%, natomiast końca przeceny dolara na razie nie widać. Co więcej, w tym czasie inwestorzy otrzymali masę informacji potwierdzających z jednej strony słabość amerykańskiej gospodarki, a z drugiej brak jakiejkolwiek poprawy jeżeli chodzi o koniunkturę na rynku nieruchomości. Jakby nie było tego dość, spadek kosztu pieniądza łącznie o 0,75 pkt. proc.(w październiku miała miejsce kolejna obniżka) nie stał się odpowiedzią na trawiące banki problemy ze ściąganiem należności od kredytobiorców, a sektor finansowy i to nie tylko w USA musi uporać się także ze stratami z tytułu zaangażowania się na rynku instrumentów ściśle powiązanych z sytuacją na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych.
Dolar spada na fali kłopotów trawiących gospodarkę, ale za wyprzedażą amerykańskiej waluty stoją przede wszystkim oczekiwania rynku co do kształtowania się w najbliższym czasie dysparytetu stóp procentowych w USA i w innych krajach rozwiniętych. Brak ożywienia w gospodarce, pogarszające się nastroje przedsiębiorców i konsumentów, słabnący rynek pracy wszystko to skłania inwestorów do myślenia o kolejnych cięciach stóp przez FED, co stoi w oczywistym kontraście do prognoz dotyczących chociażby Strefy Euro wskazujących na narastanie napięć, które w pewnym momencie będą wymagać interwencji EBC by uchronić ten obszar gospodarczy przed nadmiernym wzrostem inflacji.
Przeciwko dolarowi świadczy tez sytuacja techniczna, gdyż wrześniowa obniżka stóp pozwoliła kursowi EURUSD przebić wznoszącą linię oporu, która od połowy ubiegłego roku była barierą nie do pokonania. Wybicie w górę stało się silnym i długoterminowym sygnałem zakupu wspólnej waluty za dolara, potwierdzanym następnie przez dalsze wzrosty powyżej kolejnych potencjalnych poziomów oporu. Wreszcie na początku tego tygodnia eurodolar znalazł się poza obszarem, który był zarysowany przez wykres EURUSD do tej pory. Pokonanie syntetycznego szczytu z okolic 1,4535, którego wartość została oszacowana na podstawie rekordowego kursu marki niemieckiej do dolara oraz parytetu wymiany marki na euro. W ten oto sposób dolar pozbawił się sygnałów z przeszłości, które mogłyby nieco podtrzymywać jego wartość, lub przynajmniej hamować ten proces. Jedynymi poziomami oporu na wykresie EURUSD stały się w tym momencie poziomy docelowe ruchów, wynikających z obowiązujących trendów i oczywiście psychologiczne bariery, jak np. już niezbyt odległe 1,50.
Utrata przez dolara zaufania inwestorów jeszcze pogarsza sytuację, gdyż zachęca posiadaczy tej waluty do przewalutowania. Mamy więc do czynienia z samonakręcającą się spiralą, gdyż słabnący dolar podbija ceny surowców, dzięki czemu ich eksporterzy otrzymują coraz większą ilość amerykańskiej walut, którą, dążąc do uniknięcia utraty wartości USD, próbują zamienić na bardziej stabilne waluty. Konieczność dywersyfikacji swych rezerw walutowych ogłosiły w ostatnim tygodniu Chiny, czym rozpaliły emocje inwestorów i dały sygnał do kolejnej fali wyprzedaży USD. Zgromadzone w chińskim banku centralnym rezerwy sięgają ok. 1,43 biliona USD i w większości mają one postać amerykańskich obligacji skarbowych, a ryzyko napływu takiej ilości dolarów na rynek odstrasza od tej waluty inwestorów.
Wydaje się, że silna tendencja wzrostowa na rynku EURUSD utrzyma się przez dłuższy czas, gdyż trudno jest aktualnie doszukać się czynników, które mogłyby wesprzeć rozbudzić popyt na amerykańską walutę. Jedyną nadzieją jest poważniejsze załamanie giełd, gdyż w takim przypadku można liczyć na większe zainteresowanie amerykańskimi papierami skarbowymi, które cechują się zdecydowanie mniejszym ryzykiem niż akcje spółek. W takiej sytuacji kapitał z rynków wschodzących płynąłby pewnie w kierunku oaz spokoju, jakimi SA kraje wysokorozwinięte. Z drugiej strony trudno oczekiwać, że w obecnych warunkach więcej kapitału napłynęłoby do USA niż do Strefy Euro, co oznacza, że dolar raczej wzmocnił by się względem walut krajów rozwijających się ( tym także Polski), a nie względem Strefy Euro. Z kolei mogące się od czasu do czasu pojawić pojedyncze dobre informacje będą pretekstem do spadkowych korekt, natomiast nie będą w stanie przełamać obowiązującego trendu.
Nienajlepszy dla dolara październik całkiem inaczej wyglądał z perspektywy rynku krajowego, gdyż był to miesiąc znacznego umocnienia się złotówki. Oczywiście takie zachowanie się kursów par złotowych jest jak najbardziej uzasadnione rosnącym kursem EURUSD, jednak soją rolę odegrały też wybory parlamentarne i szanse na nowy rząd pod patronatem faworyta rynków – Platformy Obywatelskiej. Umocnienie się złotego znajduje oczywiście oparcie w danych fundamentalnych, zwłaszcza we wciąż wysokiej dynamice gospodarki oraz rosnącej inflacji. Jesienią presja inflacyjna znacząco wzrosła, zaskakując często rynki. We wrześniu pod wpływem wzrostu cen żywności inflacja podskoczyła z 1,7% r/r do 2,3% r/r, a prognozy MF na październik mówią o jej tempie na poziomie 3% r/r. W takich warunkach podwyżki stóp są nieuniknione, co zresztą od razu zapowiedziało kilku członków RPP, spośród których pozwolę sobie przywołać jedynie opinię Mariana Nogi, który uważa, że do utrzymania w ryzach inflacji niezbędne będą jeszcze 4 podwyżki stóp procentowych. Perspektywa dalszego wzrostu stóp procentowych Polsce zwiększa szanse na dalsze umocnienia złotówki, jednak w tym przypadku scenariusz ten może przekreślić pojawienie się dłuższej korekty na rynkach akcyjnych.
I znów wracamy do sytuacji na giełdach, co jest w pełni zrozumiałe patrząc na przebieg kończącego się właśnie tygodnia. Indeksy akcyjne leciały dół niemal nieprzerwanie od końca ubiegłego tygodnia, co było związane z dużą niepewnością wywołaną raportami amerykańskich banków, donoszących o wielomiliardowych stratach poniesionych w wyniku utraty wartości instrumentów opartych na rynku kredytów hipotecznych (papiery typu MBS czy też CDO). W końcu musiało dojść do takiej sytuacji, gdyż warunki panujące obecnie na świecie wiążą się z większym ryzykiem niż to miało miejsce na początku roku jednak poziomy głównych indeksów tego nie odzwierciedlały. Obecna ucieczka kapitału z rynku akcji jest więc na razie dostosowaniem się inwestorów do wyższego ryzyka, a to oznacza, że nie można jeszcze mówić o początku bessy. Z drugiej strony jest mało prawdopodobne aby w takiej atmosferze giełdy podjęły kolejny atak na historyczne szczyty, co z kolei oznacza, że czeka nas zapewne okres obowiązywania trendu bocznego.
Przed nami jeszcze ok. 3 tygodni listopada, podczas których poznamy nieco informacji fundamentalnych, dzięki którym rozjaśnimy nieco obraz sytuacji. Pamiętajmy jednak, że koniec listopada to okres przygotowań do świąt i przedświątecznych zakupów, co oznacza, że niezwykle ważnym testem dla optymizmu konsumentów z USA będą wyniki sprzedaży detalicznej. Jej słaby wynik w USA będzie oznaczał, że konsumenci naprawdę obawiają się o przyszłość lub też, że ich portfele są już niemal puste. Obie te informacje będą zapewne kolejnym gwoździem do trumny amerykańskiej waluty, a być może staną się także przyczyną kolejnego załamania giełd. Jeśli jednak przedświąteczny nastrój skłoni konsumentów do wzmożonych zakupów a sprzedaż detaliczna znajdzie się na przyzwoitym poziomie (wzrosty są mało prawdopodobne) optymizm udzieli się zapewne także giełdowym graczom oddalając tym samym widmo krachu. Do końca miesiąca może się jednak jeszcze sporo wydarzyć, a duża nerwowość inwestorów utrudnia prognozy na ten okres. W każdym razie eurodolara w tym okresie czeka krótka korekta, przed atakiem na nowe szczyty, tym razem zapewne powyżej 1,50.
Źródło: Krzysztof Gąska, FMC Management
Komentarz walutowy dostarczyła firma:
Financial Markets Center Management
Financial Markets Center Management
Waluty - Najnowsze wiadomości i komentarze
EBC tnie stopy. Cła mogą mieć skutek dezinflacyjny
2025-04-18 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersWczoraj EBC zgodnie z szerokimi oczekiwaniami rynku obniżył koszt pieniądza w strefie euro o 25 punktów bazowych. Decyzja była jednogłośna. Pojawiły się głosy o redukcję w wysokości 50 pb ale nie uzyskały one poparcia. Kurs EUR/USD był niewrażliwy na te doniesienia i poruszał się w wąskiej konsolidacji pomiędzy poziomami 1,1380 a 1,1350. Kolejne cięcie EBC wynikało w dużej mierze ze wzrostu niepewności gospodarczej, którą wywołuje polityka Donalda Trumpa.
Próba odreagowania spadków
2025-04-17 Poranny komentarz walutowy XTBRynki finansowe poruszają się obecnie po grząskim gruncie, na który wpływają napięcia geopolityczne i wskaźniki ekonomiczne. Wall Street doświadczyło wczoraj znacznego spadku, spowodowanego wyprzedażą akcji technologicznych po wprowadzeniu przez Donalda Trumpa ograniczeń dotyczących sprzedaży chipów do Chin. Nasdaq spadł o 3,1%, S&P 500 o 2,25%, a Dow Jones o 1,7%. Mimo to kontrakty terminowe na indeksy amerykańskie są notowane nieznacznie wyżej, co wskazuje na potencjalne ożywienie.
Powell pozostaje wciąż “jastrzębi”. Dziś decyzja EBC
2025-04-17 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersDzisiejsza decyzja Europejskiego Banku Centralnego stanowi kluczowy punkt tygodnia na rynkach finansowych, jednak oczekiwania co do niespodzianek ze strony EBC są ograniczone. Po krótkim okresie niepewności co do możliwości kolejnej obniżki stóp procentowych, rynki niemal w pełni zdyskontowały taki scenariusz. Tradycyjnie EBC nie ulega presji krótkoterminowych wydarzeń i zmienia swoje nastawienie stopniowo.
Perspektywy przełomu jednak nie widać?
2025-04-16 Raport DM BOŚ z rynku walutJak na razie nic nie wskazuje na to, aby Amerykanie i Chińczycy mieli zasiąść do stołu rozmów, aby rozładować wzajemny impas w polityce handlowej. Każdego dnia dowiadujemy się raczej o kolejnych działaniach wymierzonych w przeciwnika, choć nie są one tak "eskalujące" jak te z ubiegłego tygodnia. Dzisiaj agencje piszą o 245 proc cłach Trumpa na wybrane chińskie produkty - chodzi głównie o igły i strzykawki, oraz zaostrzenie eksportu zaawansowanych chipów przez Nvidię (wcześniej ustalono, że układy H20 miały jednak nie podlegać kontroli sprzedaży do Chin).
Rynek walutowy nie wykazuje paniki
2025-04-16 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersOd „Dnia Wyzwolenia” w USA, który miał miejsce 2 kwietnia, sytuacja geopolityczna i gospodarcza uległa dynamicznym zmianom. Wprowadzenie ceł, ich częściowe zawieszenie, rozpoczęcie negocjacji bez widocznych perspektyw na przełom, a także zapowiedzi kolejnych barier handlowych – wszystko to znalazło odzwierciedlenie na rynkach finansowych.
Bezpieczne waluty zyskują na wartości
2025-04-16 Poranny komentarz walutowy XTBFrank w stosunku do dolara jest mocniejszy niż w chwili, kiedy SNB zdecydował się na uwolnienie swojej waluty w 2015 roku. Jen również zyskuje w stosunku do amerykańskiej waluty, z różnicą między długimi i krótkimi pozycjami w historii. Choć złoto nie jest walutą, to jest bezpieczną przystanią i notuje kolejne historyczne szczyty. Czy dolar stracił swój status bezpiecznej waluty? Wojna handlowa nie jest zakończona, nawet jeśli doszło do pewnego zawieszenia ceł i pewnych odstępstw.
Dolar uwierzy w słabość Trumpa?
2025-04-15 Raport DM BOŚ z rynku walutOstatnie ruchy Donalda Trumpa - zastosowanie wyłączeń w nałożonych już cłach na Chiny - rynki potraktowały jako sygnał, że "genialna" strategia handlowa Białego Domu zaczyna się sypać i dalszej eskalacji nie będzie, raczej szukanie dróg do deeskalacji. W efekcie mamy odbicie na giełdach i kryptowalutach, oraz stabilizację na amerykańskim długu po silnej wyprzedaży z zeszłego tygodnia, oraz na dolarze.
Rynek akcji ma za sobą bardzo intensywny czas
2025-04-15 Komentarz walutowy Oanda TMS BrokersChoć dopiero mamy połowę kwietnia, rynek akcji ma za sobą bardzo intensywny miesiąc. Do głównych czynników spowalniających wzrost należy zaliczyć hamujące inwestycje w sektorze AI, ograniczenia fiskalne oraz egzekwowanie przepisów imigracyjnych, Również istotna jest rola działań DOGE. Wprowadzenie ceł jest ostatnim z głównych zagrożeń. Wśród inwestorów panuje niski poziom zaufania. W ostatnim czasie widoczne było jednak pozycjonowanie rynku sugerujące oczekiwanie “ulgi”.
Czy Trump przegrywa wojnę handlową?
2025-04-15 Poranny komentarz walutowy XTBNieścisłości dotyczące ceł ze strony Stanów Zjednoczonych są tak ogromne, że w zasadzie nikt nie wie, jakie stawki obowiązują na różne kategorie produktów. W ciągu weekendu Trump wskazał, że zamierza wyłączyć elektronikę z potężnych 145% ceł na Chiny, a obecnie mówi się, że mają obowiązywać pierwotne stawki 20%. Trump mówi również, że zawieszenia ceł nie oznaczają, że nie będą one obowiązywać w przyszłości, ale jednocześnie zapowiada kolejne możliwe ulgi dla innych sektorów. Czy ostatnie działania pokazują, że Trump traci swoją przewagę w wojnie handlowej?
Wyjątki to objaw słabości Trumpa?
2025-04-14 Raport DM BOŚ z rynku walutNa to zdają się po cichu liczyć rynki, po tym jak Biały Dom zakomunikował, że elektronika użytkowa z Chin będzie wyłączona spod horrendalnych ceł (stawka wyniesie zaledwie 20 proc.) i nie wykluczył, że podobny ruch dotknie też import półprzewodników. Czy to sygnał, że Donald Trump zaczyna odczuwać presję ze strony biznesu, który zwyczajnie jest na niego "wściekły"?