Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Skrajne emocje i olbrzymie wahania nie opuszczają warszawskich inwestorów. Wczoraj rano zaczęliśmy sesję od mocnego spadku, po którym od razu doszło do kontrataku popytu, a wysokie obroty w pierwszych godzinach handlu potwierdziły, że znowu znaleźli się chętni na dramatycznie spadające akcje. Nerwowo było przez całą, ostatecznie zakończoną 3% spadkiem, sesję.

Dane makroekonomiczne z USA są niepokojąco słabe, ale przynoszą też inny skutek. Rynkowa stopa procentowa LIBOR O/N jest najniższa od czterech lat. Stopa LIBOR over night spadła do 1,96 proc. po tym jak okazało się, że stopa inflacji w USA wyniosła we wrześniu 0,0 proc., ale świadczy nie tylko o oczekiwaniach na obniżki stóp, lecz także o zmniejszającym się problemie z płynnością na rynku pieniężnym.

Za nami kolejna zmienna sesja na rynku walutowym. Euro zdołało dzisiaj pokonać poziom 1,3500, jednak nie na długo. Późniejsze bardzo słabe dane z USA doprowadziły do spadku kursu EUR/USD do 1,3390. Rozczarowujące odczyty wskaźników w Stanach Zjednoczonych oddziałują obecnie niekorzystnie na euro.

Zwroty na akcji na głównych parach walutowych w ostatnich dniach bardzo dobrze oddają to co dzieje się na rynkach akcji i tak było też dziś. Po bardzo nerwowej sesji w USA w środę i wyprzedaży w Azji jen znacząco zyskał do dolara, zaś ten wobec większości innych walut.

Wczorajsza przecena na Wall Street pozbawiła wielu inwestorów nadziei na to, że sytuacja na światowych rynkach finansowych ustabilizowała się chociaż w niewielkim stopniu. Nic więc dziwnego, że czwartkowa sesja na GPW rozpoczęła się od znacznych spadków, indeks WIG20 rozpoczął dzień poniżej 1900 i już na otwarciu stracił ponad 5,6%.

To że amerykańską gospodarkę czekają trudniejsze czasy, wiadomo było od dłuższego czasu. Podane wczoraj i dziś dane odsłaniają kolejną część obrazu ekonomicznego po wrześniowych wydarzeniach na rynkach finansowych.

Bez większych zmian na eurodolarze: Czwartkowa sesja, podobnie jak poprzednie w tym tygodniu, przyniosła spore wahania eurodolara. Po wczorajszych spadkach rano otworzyliśmy się niżej i wyglądało na to, że ruch w dół będzie kontynuowany.

Poziom pesymizmu wśród inwestorów jest największy od kilkudziesięciu lat, a znane autorytety porównują obecny kryzys do tego, który miał miejsce w latach 30-tych XX wieku. Jeżeli ta analogia ma mieć miejsce, to obecna bessa nie zakończy się prędko, a dalsza silna przecena na giełdach jest dość możliwa.

Wczorajsze wydarzenia na giełdach w Stanach Zjednoczonych oraz dzisiejsze silne spadki w Azji sprawiły, że polska waluta straciła znacząco na wartości. Przyczyną osłabienia złotego było znaczne pogorszenie nastrojów wśród inwestorów.

Wczorajsze słabsze dane makroekonomiczne z USA oraz raport Fed na temat kondycji gospodarki pogłębiły pesymistyczne nastroje na rynku. Aktywność gospodarcza spadła we wrześniu we wszystkich regionach USA, głównie za sprawa trudnych warunków kredytowych, które utrudniają firmom możliwość podjęcia nowych inwestycji.

WYDARZENIE DNIA: Europejski Bank Centralny pożyczył bankowi centralnemu Węgier 5 mld euro, aby ten mógł poprawić płynność walutową w węgierskim systemie finansowym. O tym, że taka pomoc będzie wcześniej czy później potrzebna spekulowano od dłuższego czasu.

Na światowych parkietach ponownie zagościł głęboki pesymizm. Wczoraj amerykański indeks Dow Jones Industrial odnotował najsilniejszy od ponad 20 lat jednodniowy spadek. W stosunku do wtorkowego zamknięcia stracił on 7,9%.

Po gwałtownej zmianie nastrojów, jaką większość światowych rynków akcji doświadczyła w poniedziałek, co przełożyło się m.in. wzrost niemieckiego DAX-a o 11,4 proc., czy amerykańskiego S&P500 o 11,6 proc., można było mieć nadzieję, że o ile sytuacja wciąż będzie pozostawać nerwowa, to ustanowione w piątek 10 października dołki, staną się dołkami średnioterminowymi.

W ciągu ostatnich tygodni można było odnieść wrażenie, iż dane makroekonomiczne, nawet te dotyczące amerykańskiej gospodarki, mają drugorzędne znaczenie. Skoro rynek nie zareagował nawet jednoznacznie na miesięczne dane z rynku pracy, to czemu miałby reagować na inne publikacje.

Pomimo deklaracji polityków, zgłaszających gotowość do wzięcia udziału w rozwiązywaniu problemów sektora finansowego, indeksy giełdowe wczoraj ponownie zanurkowały. Stanowi to reakcję na zły odczyt sprzedaży detalicznej w USA, która spadła w relacji miesięcznej o 1,2%.

Ograniczanie ryzyka trwa: Połączenie spadających giełd na całym świecie oraz kursów EUR/USD oraz USD/JPY mówią same za siebie. Inwestorzy ograniczają ryzyko wychodząc z niepewnych inwestycji i albo spłacają zaciągnięte kredyty w jenach, albo lokują swój kapitał w amerykańskie papiery rządowe, mimo ich niskiego oprocentowania.

Podaż na GPW od początku tygodnia skutecznie utrudniała indeksom próby wzrostowego odreagowania. Niestety, wczoraj w momencie pogorszenia się nastrojów i cofnięcia popytu, zdeterminowani sprzedający całkowicie pogrążyli nasz rynek.

Wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wzrosły we wrześniu o 10,9 proc., a zatrudnienie o 4,1 proc. - podał GUS. To dane zbieżne z oczekiwaniami ekonomistów. Dla nas jednak ważniejsze niż potwierdzenie oczekiwań specjalistów jest to, że wynagrodzenia i zatrudnienie nadal rosły we wrześniu potwierdzając niezłą sytuację gospodarczą.

Wynik środowej sesji na GPW oraz na giełdach europejskich był istotny dla potwierdzenia globalnej poprawy zaufania inwestorów do rynku akcji. Jak się okazało dobre nastroje, które utrzymywały się na światowych rynkach od początku tygodnia dzisiaj uległy ponownemu pogorszeniu.