Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Wczoraj wieczorem sytuacja na światowych rynkach uległa diametralnemu odwróceniu. Indeksy na Wall Street z wyraźnych spadków na otwarciu notowań finalnie zdołały wyjść na niewielkie plusy, a na rynku dolara byliśmy świadkami swoistej paniki długich pozycji.

Wczorajsza sesja na kasowym rynku akcji w USA miała bardzo ciekawy przebieg. Zachowanie inwestorów na jej początku, czyli mocną wyprzedaż, może wytłumaczyć obecna sytuacja techniczna kontraktów na S&P500.

Silne osłabienie dolara: Wczorajsza sesja amerykańska przyniosła ze sobą niezwykle dynamiczne osłabienie dolara. Ruch na głównej parze był tożsamy z odrabianiem strat na nowojorskim parkiecie. W efekcie dziś o godzinie 8:00 kurs EUR/USD wynosił 1,4359, wobec wczorajszego minimum na 1,4219.

Większa część dnia niemal na wszystkich europejskich parkietach upłynęła na cierpliwym oczekiwaniu na dane ze Stanów Zjednoczonych. Handel toczył się leniwie, indeksy zmieniały się nieznacznie. Dane wreszcie ogłoszono, były dobre i na tym koniec.

Po wczorajszym osłabieniu polskiej waluty, nastąpiła konsolidacja, która była kontynuowana dziś rano – kursy EUR/PLN i USD/PLN poruszały się dziś w okolicach poziomów odpowiednio: 4,1200 i 2,8850. Również w dalszej części dnia kurs złotego wahał się, nie wykazując chęci ani do znaczących spadków, ani zwyżek.

W czwartek po południu złoty był tylko nieznacznie słabszy, niż w godzinach rannych. O godz. 15:55 za euro płacono niecałe 4,13 zł, a dolar był wart 2,90 zł. Widać, że inwestorzy czekają na mocniejszy impuls, który zadecyduje o kierunku trendu w kolejnych dniach.

Szarpana sesja głównej pary: Na parze EUR/USD, w miarę zbliżania się do publikacji danych makro, można było obserwować coraz większą nerwowość. Same figury, ze względu na niejednoznaczny charakter, jeszcze bardziej spotęgowały niepewność inwestorów co do właściwego kierunku zmian.

Czwartek był wyjątkowo spokojnym dniem na rynku złotego. W dużym stopniu wynikało to z lekkiego kalendarza danych makroekonomicznych, w którym istotną pozycją były tak naprawdę jedynie amerykańskie dane z godziny 14.30 - drugi szacunek PKB za drugi kwartał oraz tygodniowe dane o nowych bezrobotnych.

Środowe zamkniecie oraz dzisiejszy poranek na Wall Street wyraźnie pokazały, że inwestorzy operujący na globalnych rynkach akcyjnych mają coraz większy dylemat, w którym kierunku pójść z kolejnymi transakcjami.

Zachowanie rynków akcji w dniu wczorajszym wskazuje na wyczerpanie kupujących. Brak reakcji na dobre dane świadczy o tym, że zostały one już wcześniej zdyskontowane. Dzisiejsza sesja będzie już czwartą z kolei, na której indeksy nie są w stanie kontynuować wzrostów po piątkowym wybiciu w górę.

Podczas wczorajszej sesji na Wall Street giełdy nie wygenerowały jednoznacznego kierunku. Indeksy zakończyły dzień w pobliżu wtorkowego zamknięcia notowań w USA: Dow Jones zyskał 0,05%, a S&P i Nasdaq drgnęły w górę o 0,01%.

Wczoraj popołudniu złoty osłabił się względem głównych walut, podążając za spadającymi notowaniami eurodolara. Kurs EUR/PLN zwyżkował w okolice oporu 4,1200, po czym nastąpiła konsolidacja w pobliżu tego poziomu. Na początku dzisiejszej sesji ruch konsolidacyjny jest kontynuowany.

Czwartkowe notowania na rynku złotego w Warszawie rozpoczęły się wyjątkowo spokojnie. Po otwarciu na poziomach zbliżonych do tych z środowego popołudnia, czyli 4,1160 dla EURPLN i 2,8870 dla USDPLN, złoty nieco traci na wartości, ale zmienność na rynku jest niewielka.

Dzisiaj rano euro jest warte już 4,1230 zł, a dolar 2,8965 zł (stan z godz. 9:58). Z kolei frank drożeje do 2,71 zł. To wynik pogarszających się nastrojów na rynkach wschodzących, o czym pisałem już wczoraj po południu. Korekta wzrostów z ostatnich tygodni stała się faktem.

Publikowane wczoraj dane makroekonomiczne okazały się bardzo dobre. Indeks Ifo potwierdził poprawę w niemieckiej gospodarce, dane o zamówieniach w USA okazały się najmocniejsze od dwóch lat, zaś sprzedaż nowych domów potwierdziła pozytywne sygnały, które w zeszły piątek dał raport o sprzedaży używanych domów.

Trend boczny na niższym poziomie: Wczoraj, pomimo wielu lepszych od prognoz publikacji makro, główna para walutowa notowała spadek. Wiązać to można z pewnym wyczerpaniem byków na rynkach akcji i ponownym, przynajmniej krótkoterminowym skierowaniu kapitału w stronę bezpiecznych aktywów denominowanych w dolarach.

Dzisiejszy dzień rozpoczął się od lekkiego umocnienia polskiej waluty i spadku kursów EUR/PLN i USD/PLN do poziomów sierpniowych minimów – odpowiednio: 4,0700 i 2,8400. Stało się tak prawdopodobnie na fali jeszcze wczorajszych pozytywnych informacji dotyczących dynamiki sprzedaży detalicznej w Polsce w lipcu (jej wzrost wyniósł 5,7% r/r).

Do sześciu razy sztuka. Mowa oczywiście o jednej z najdłuższych i najbardziej dynamicznych serii wzrostowych sesji z rzędu w trwającej od połowy lutego tendencji wzrostowej. Siódmego razu nie było, bo indeksy zgodnie z tytułem, do nieba nie rosną.

Trudno jest postawić wiarygodną prognozę w ostatnich dniach. Wczoraj sporym zaskoczeniem stały się dane o sprzedaży detalicznej w kraju, a w USA informacje o zaufaniu tamtejszych konsumentów. To sprawiło, iż sygnały płynące z analizy technicznej zostały zaburzone, a złoty dość wyraźnie zyskał przełamując barierę 4,0750 zł.