Wiadomości - Wszystkie wiadomości, komentarze, analizy

Perspektywa obniżenia kosztu pieniądza w Eurolandzie oraz działania FED i BoE stawiają pod znakiem zapytania kolejne podwyżki kosztu kredytu w naszym kraju. Tym bardziej, że po raz kolejny sygnały ze strony członków RPP są bardzo wstrzemięźliwe.

Czwartkowe decyzje banków centralnych Wielkiej Brytanii i strefy euro odnośnie stóp procentowych były zgodne z oczekiwaniami rynku. Zgodnie z naszymi oczekiwaniami same decyzje nie przyczyniły się do większej zmienności.

W dniu wczorajszym byliśmy świadkami dalszych spadków kursu eurodolara, który napędzany przez obawy o stan gospodarki europejskiej oraz nadzieje na cięcie stóp procentowych prze EBC w nadchodzących miesiącach pokonywał kolejne poziomy wsparcia, by w nocy znaleźć się nawet w rejonie 1,4440.

W styczniu inflacja CPI w Szwajcarii spadła o 0,3 proc. w relacji miesiąc do miesiąca, ale w relacji rocznej wzrosła ona o 2,4 proc., po tym jak w grudniu 2007 roku wzrost wyniósł odpowiednio 0,2 proc. i 2 proc. Rynek oczekiwał spadku styczniowej dynamiki cen o 0,5 proc. w relacji miesięcznej oraz jej wzrostu o 2,2 proc. w relacji rocznej.

Zwycięzcą w dniu dzisiejszym jest dolar natomiast na przegranej pozycji uplasował się funt. Tak oto przedstawić można sytuację, która ukształtowała się na rynku finansowym. Złoty od początku sesji systematycznie tracił do euro i dolara.

Dzisiejsze decyzje banków centralnych były zgodne z oczekiwaniami, co ostatecznie wywołało rozczarowanie rynków. Waluta europejska, jak i funt brytyjski znacznie straciły na wartości po ogłoszeniu decyzji.

Trichet zaznaczył co prawda, że ryzyka dla wcześniej zakładanego tempa wzrostu się potwierdzają, jednak jednocześnie zaznacza, że w zasadzie żadna z presji inflacyjnych nie ustąpiła. Może to oznaczać, że stopy w przyszłości mogą być obniżone, ale na dzień dzisiejszy jest to przyszłość odległa.

Czwartek przynosi nastrój wyczekiwania na kluczowe informacje, które poznamy wczesnym południem. Mowa oczywiście o komunikatach Banku Anglii i Europejskiego Banku Centralnego, które będą dziś decydować o wysokości stóp procentowych.

Wczorajsze osłabienie walut emerging markets jest kontynuowane. EUR/PLN wzrósł ponownie powyżej 3,6000 a USD/PLN do 2,4700. Wydaje się, że pary te zmierzają do oporów zlokalizowanych odpowiednio na 3,6300 i 2,5000.

Wtorkowe wydarzenia, a mianowicie gwałtowny spadek eurodolara w odpowiedzi na niepokojący sygnał spowolnienia gospodarki Strefy Euro, jakim był spadek wartości wskaźnika PMI dla sektora usług do poziomu 50,6 utwierdziły sporą część inwestorów w przekonaniu o tym, że EBC nie będzie w najbliższym czasie podnosił stóp procentowych by bardziej nie zagrozić gospodarce.

Walka z nadchodzącą recesją powoli zaczyna przypominać syzyfową pracę. Gdy wydaje się, że może jednak uda się – głównie wskutek działań Fed – uniknąć kryzysu, kolejne dane makro wytrącają optymistom argumenty z ręki.

Wczorajsza sesja, w porównaniu do poprzednich z tego tygodnia przebiegała bardzo spokojnie i przyniosła stabilizację na większości par walutowych. Dolar pozostawał mocniejszy, jednak zgodnie z oczekiwaniami dalsze wzrosty waluty amerykańskiej zostały ograniczone w stosunku do euro, funta i jena.

Dziś bez wątpienia dzień będzie należał do banków centralnych, jednak warto rozpocząć od przyjrzenia się innym wiadomościom, nie mniej istotnym dla rynku walutowego. Primo, agencja ratingowa Moody’s oznajmiła, że jeśli polskiemu rządowi uda się ograniczyć wydatki – a więc deficyt budżetowy – podniesie rating naszego kraju.

Porównując dzisiejszą sesję do kilku wcześniejszych, można powiedzieć, że panowała względna cisza i spokój. Po wczorajszym zamieszaniu wywołanym przez niski ISM w sektorze usług (41,9) obserwowaliśmy dziś uspokojenie na rynkach.

Zgodnie z oczekiwaniami dzisiejszy dzień przyniósł pewne uspokojenie po wczorajszej nerwowej sesji. Inwestorzy nie reagowali dziś już tak gwałtownie, jak w odpowiedzi na wczorajsze słabe wskaźniki aktywności w sektorze usług w Strefie Euro i USA.

Środa minęła pod znakiem uspokojenia na rynkach finansowych. Po niespokojnej sesji w giełdowej Stanach Zjednoczonych oraz dużej wyprzedaży w Azji, większość analityków spodziewała się podobnej reakcji na naszym parkiecie.

Tak fatalny odczyt styczniowego indeksu ISM w usługach i niepokojące dane o kondycji tego sektora w strefie euro nie mogły przejść bez echa. I tak wczorajsza sesja na Wall Street zakończyła się silnymi spadkami giełdowych indeksów, co zostało później powtórzone na rynkach azjatyckich.

Środowy poranek przyniósł silny spadek notowań GBP/USD. Kurs tej pary, który jeszcze o godzinie 8-ej testował poziom 1,9645 dolara, spadł do dziennego minimum na 1,9553 dolara. Można wyróżnić trzy źródła takiego zachowania funta.

Na rynku krajowym obserwujemy od rana reakcję na sytuację na rynkach zagranicznych. Wczorajsze bardzo słabe dane makroekonomiczne wywołały przecenę na giełdach i umocnienie waluty japońskiej, co musiało się przełożyć na deprecjację złotego.